To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Tanzania & Zanzibar

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

cos_cos
Za tydzień wylatuję, na 3 tygodnie... Bez biura, na własną rękę. Będziemy we dwie kobity, trzy tygodnie na Czarnym Ladzie. Ktoś z Was był? Wszelkie opinie i porady mile widziane icon_smile.gif
sdw
Być nie byłam ale jak wyżyjesz to liczę, ze w przyszłości to Ty będziesz nieocenioną pomoca icon_wink.gif Powodzenia, Powsinogo icon_smile.gif
cos_cos
Sdw, co mam nie wyżyć icon_wink.gif
Co najwyżej moze mnie Afryka zauroczyć i juz nie wroce icon_wink.gif
To moja pierwsza podróż na tamten kontynent, nigdy nawet w Egipcie nie bylam wiec nie mogę się doczekać!
cos_cos
Wróciłam icon_smile.gif Jeżeli ktoś się wybiera- służę pomocą.
Pokrótce opiszę może Naszą podróż, żeby zachęcić do wyprawy w tamte rejony.

Dojazd- a właściwie dolot. Opcji jest kilka w zależności od tego co kto chce zobaczyć i w jakiej kolejności. Niektórzy latają KLMem czy AirFrance na lotnisko Kilimandżaro, niektórzy, tak jak my, Emirates do Dar es Salaam. Ceny kształtują się na poziomie 2,5-3,5 tys. w obie strony. Myśmy trafiły na promocję Emirates, było taniej. Przesiadka w Dubaju- dobra rada- należy wziąć śpiwór i przenieść się z terminalu dla Emirates do tego z którego latają również inne linie- jest mniej ekskluzywnie icon_wink.gif ale jest wykładzina, można się położyć i pospać, nikt nie budzi, nikt nie przegania.

Dar-es-Salaam-> ciekawe miasto, duży port, wieżowce, obok slumsy. Pyszne jedzenie na ulicy. Po przylocie udałyśmy się na kolację, zdziwiłyśmy się, że nie ma nawet plastikowych sztućców, wszyscy jedli palcami. Jeszcze wtedy miałyśmy fobię bakteryjną, żele dezynfekujące wszędzie i co chwilę. Kilka dni później jadłyśmy palcami nawet wtedy, gdy dostępne były sztućce. Uwierzcie, lepiej smakuje icon_smile.gif Po zmroku nie jest bezpiecznie, należy się poruszać taksówkami. Do sklepu przy hotelu szłam z recepcjonistą, sama nie czułam się pewnie. Bardzo mało białych osób, czułyśmy się chwilami jak atrakcja, proszono nas o pozowanie do zdjęć icon_smile.gif
Pierwsze w naszym planie podróży było safari, musiałyśmy przemierzyć jakoś 700 km po Tanzanii. Jakoś tzn. autobusem z lokalną ludnością, 12 godzin. Jest klima- wszystkie okna otwarte icon_smile.gif Autobusy nie jeżdżą na tej trasie nocą, więc to był długi dzień. Jest możliwość kupna tanich lotów wewnętrznych, przy zamówieniu 3 tygodnie wcześniej cena wynosi jakieś 30 dolarów. Autobus ok. 70 złotych.

Nie warto rezerwować safari przez internet!! Najniższa cena jaką udało nam się uzyskać w ten sposób wynosiła 1100 dolarów od osoby. Na miejscu znalazłyśmy za połowę tej kwoty. Nie dajcie się namówić na więcej niż 4 osoby w samochodzie. Myśmy miały 4 i to naprawdę było maksimum. Inaczej trudno zrobić dobre zdjęcia, ktoś wsadzi nam rękę w kadr, ktoś nos i ciśnienie rośnie.

Odwiedziłyśmy trzy parki narodowe, widziałyśmy całą wielką piątkę. Przy jednym parku nie byłoby to możliwe. Cena safari zawiera transport, wjazdy do parków, jedzenie 3x dziennie (bardzo smaczne, naprawdę, sama w tych warunkach nie zagotowałabym nawet wody na herbatę), noclegi na kempingach w namiotach. Niesamowite przeżycie, obudzić się o wschodzie słońca, wyjść z namiotu i mieć widok na krater Ngorongoro icon_smile.gif Zresztą, właśnie krater zrobił na mnie największe wrażenie. Zwierzęta nie mogą stamtąd wyjść, więc są skumulowane na stosunkowo małej przestrzeni- tam się rodzą, tam żyją, tam umierają. Widziałam poród małej antylopy, niesamowite wrażenie. Słonie podchodzą tak blisko, że ma się wrażenie, że za chwilę wsadzą trąbę do samochodu. Ale to nie są takie słonie jak w Azji, są nieokiełznane, mogą być niebezpieczne. Trąby w samochodzie nie mieliśmy, za to małpę a i owszem. Na moich kolanach, obrzydliwie macała mnie ogonem po kręgosłupie, po czym bezczelnie ukradła paczkę czipsów i sobie poszła...
Cztery dni w parkach wystarczą w zupełności icon_smile.gif W upale, kurzu, cały dzień w samochodzie, można mieć dość.

Odwiedziłyśmy wioskę masajską, gdzie zrobiłam biznes życia- wzięłam z domu torbę biżuterii, zrobionej przeze mnie, stare okulary przeciwsłoneczne, jakieś koraliki- wymieniłam wszystko na oryginalną masajską biżuterię. Widok starszego Masaja-wodza wioski- w moich okularach przeciwsłonecznych w kwiatki- nie do zapomnienia.

Po powrocie do Dar (kolejne 12 godzin w autobusie) popłynęłyśmy promem na Zanzibar. Tu znów to samo co przy Safari- nie warto rezerwować czegokolwiek! Z Zanzibarczykami cudownie się targuje (uwielbiam się targować...). Świetny domek z klimatyzacją, łazienką i tarasem z wyjściem na piach i palmy miałyśmy za połowę ceny wyjściowej. Taniej niż tydzień w Jastarni. Dużo taniej. I z oceanem 50 metrów od domku.
Mieszkałyśmy na północy Zanzibaru, ze względu na to, że tam są najmniejsze pływy, ocean nie ucieka kilkaset metrów tak jak na wschodzie wyspy. Woda turkusowa i przezroczysta, ciepła, ale nie zupa, chłodzi idealnie.

Najpiękniejsze wspomnienie z Zanzibaru to delfiny. By zobaczyć je w naturalnym środowisku i popływać wśród nich trzeba się udać na samo południe wyspy. Niesamowite doświadczenie. Wypłynęłyśmy kilkaset metrów od brzegu, po czym po prostu wskoczyłyśmy do wody. Delfiny były wszędzie- pod nami, obok nas. Małe, duże.. Piękne, niesamowite, na wyciągnięcie ręki. Niezapomniane.

Stolica wyspy, Stone Town, miasto w którym urodził się Freddy Mercury to labirynt uliczek, urokliwe miasteczko, szczególnie po zmroku. Jest tam ogród miejski, nad brzegiem oceanu, przy porcie, który po zachodzie słońca zmienia się w "restaurację" na świeżym powietrzu. Można zjeść cudownie świeże, dopiero co złowione i zgrillowane ryby, świeże owoce, warzywa, naleśniki, wszystko. Zawsze najlepsze jedzenie jest tam, gdzie je lokalna ludność, tam były tłumy.

Po powrocie wszyscy mnie pytali czy jest w Tanzanii bezpiecznie. Myślę, że możemy dużo na ten temat powiedzieć, bo po pierwsze byłyśmy tam bez biura podróży, po drugie byłyśmy bez towarzystwa mężczyzny, po trzecie byłyśmy dość długo i sporo widziałyśmy, nie zamknęłyśmy się w kurorcie. Moja odpowiedź? Jest bezpiecznie przy zachowaniu podstawowych zasad - nie chodziłyśmy same po zmroku, nie licząc Stone Town, nie przyjmowałyśmy zaproszeń od mężczyzn na piwo, herbatę, sok, pokazanie miasta, itd. Nie nosiłyśmy biżuterii, nie obnosiłyśmy się z pieniędzmi, unikałyśmy zapuszczania się w najbiedniejsze dzielnice. Ale uważam, że takie same zasady bezpieczeństwa należy stosować także w Azji czy Ameryce Południowej, a i w Polsce są miejsca, gdzie lepiej uwazać, to jasne.

Jeśli chodzi o kwestie zdrowotne- zignorowałyśmy profilaktykę antymalaryczną, tzn. nie przyjmowałyśmy Malarone, zabezpieczałyśmy się tylko repelentami, uznałyśmy, że leki antymalaryczne nie są obojętne dla zdrowia, zaryzykowałyśmy, ale pozostawiam to każdemu do indywidualnej oceny. Ja zaszczepiłam się przeciwko żółtej febrze, ale tylko dlatego, że pani w centrum szczepień szpitala w Warszawie wprowadziła mnie w błąd, mówiąc, że to szczepienie jest wymagane przy wjeździe do Tanzanii. Nie, dla obywateli Polski, którzy wjeżdżają z Polski czy innego kraju gdzie żółtej febry nie ma- nie jest. Tylko gdy się wjeżdża z kraju, w którym żółta febra występuje- jak ktoś nie ma szczepienia to szczepią na granicy. Nie wyglądało to przyjemnie.

Jeżeli ktoś będzie miał jakieś pytania, postaram się odpowiedzieć możliwie najpełniej icon_smile.gif
Warto poznać Afrykę, moim zdaniem przede wszystkim dla tego spokoju, którego można się tam nauczyć. I tej radości z małych rzeczy...
agnese
a jakieś fotki da radę icon_smile.gif chociaż sobie popatrzę, bo po opisie widać, ze cudownie było
Ewcia!
Ladnie napisalas icon_smile.gif
jaAga*
No właśnie! Opis piękny, ale zdjęcia by się też przydały....icon_smile.gif
cos_cos
Muszę zgrać z aparatu i wybrać kilka z blisko 2 tysięcy icon_wink.gif Trudna sztuka. Ale wrzucę, obiecuję.
aniakuleczka
Super podróż!
GratulujÄ™.
netty5
Poczytałam z ciekawością teraz czekam na fotorelacje.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.