To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

jak ważne jest dla Was to, jak mieszkacie?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

grzałka
Tak mnie natchnęło po wnętrzach mamamony icon_smile.gif
Bo ja to w zasadzie mogę mieszkać wszędzie i samo mieszkanie nie jest dla mnie aż takie ważne. Nie lubie beżów i brązów, a teraz będziemy się przeprowadzać do mieszkania, gdzie kuchnia jest brązowa, a łazienka beżowa- i nie chce mi się "przerabiać" tego po mojemu.
Jak mieszkałam w akademiku, też nie miało dla mnie specjalnego znaczenia jak wyglada mój kąt w pokoju- a koleżanki zmieniały, donosiły kwiatki, wieszały makatki.....
Mam tez tak, że w każdym mieszkaniu czuje się dobrze i w zasadzie w każdym mogłabym mieszkać- jakieś to chyba mało kobiece icon_confused.gif
agabr
Grzalka dla mnie jest o tyle wazne , ze nie mieszkalam nigdy w akademiku z powodu braku wlasnego terytorium.
Mieszkalam w przeroznych miejscach , z marynarzem spiacym na mojej lazience, w skladzie antykow, wynajmowalam mieszkanie w ktorym byly 42 makatki z ojcem sw.i w wielu innych dziwnych miejscach , generalnie jestem typem , ktory poki dni swoich bedzie modernizowal , poprawial, inwestowal.B
Mamamona
ja też mieszkałam w akademiku, ale ten pokój wciąż na nowo urządzałam - bo samo tworzenie to coś co mnie najbardziej kręci icon_biggrin.gif . jak już stanie to co się wymyśliło, tak jakoś nie dość, ze traci siłę rozpędu, to wydaje się juz takie nudne i wczorajsze icon_wink.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif

dla mnie oczywiście ważne jest jak mieszkam, bo i ważne jest jak mieszkają inni - pracuję w zawodzie, który ma pomóc ludziom urządzić swoje własne przestrzenie.

mieszkanie czy dom to teraz maszyna do mieszkania - nie dość, że człowiek ma się niewiele namęczyć przy codziennych czynnościach, to i niewiele myslec - praktycznie projektuje się jego drogę od wstania rano do wyjścia z domu do pracy.

a ważne jest na tyle, że świat współczesny zwariował - juz dawno stwierdzono, że doba jest za krótka, wszystko kręci się szybko (i bez dzieci i z nimi icon_wink.gif), że to jak mieszkam ma mi pomóc znaleźć relaks i wytchnienie, czuć się własnie jak u siebie, odpocząć od tego wszystkiego co musimy robić, aby móc mieszkać u siebie icon_wink.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif

ale są ludzie, których wnętrze trzeba podkręcić, którzy potrzebują ustawicznej stymulacji, ciągłego dopingu - zaznaczę, że zawsze są to ludzie bezdzietni icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif
Lua
Dla mnie ważne jest o tyle, że ja się mam tam dobrze czuć. Nie muszę mieć tego co modne, stylowe czy na czasie. Wnętrze ma sprawiać, że tam odpocznę, ze wszystko mam na swoim miejscu.
A przede wszystkim cenię sobie duzo swiatła dziennego, jasne kolory i przestrzeń. Niestety nie dysponuję aż tym wszystkim u siebie ale staram się mieć chociaż namiastkę tego co lubię.
Nie lubię za to zagracenia, ciemności i starych mebli.
Tobatka
Zawsze mieszkałam w pewnym sensie u siebie, bo od zawsze u rodziców, gdzie mam jakis swój kąt....

Ale wiem, że gdziekolwiek bym nie była, to starałabym się tam wprowadzić trochę chociaż jakiegoś swojego porządku, żebym się tam czuła, jak u siebie. Jakieś osobiste drobiazgi, obrazki, duperelki chociaż, jeśli nie mogłabym np. wieszać pólek czy robić generalnego remontu po swojemu...
Edi Zet :)
Ja za to lubię starocie i zawsze mnie ciągnie do starych szop i piwnic gdzie można naprawdę zanleźć urocze meble. Wg. mnie wada jest że w jednym pomieszczeniu umieszcza sie za dużo tego rodzaju mebli, stąd czasem sprawiają one ponure wrażenie.
Zdaję sobie sprawę że jestem takim typem człowieka, który musi coś zmieniać w mieszkaniu. Teraz już nie podoba mi się moja łazienka, więc próbuję wykombinowac żeby coś w niej zmienić. Uważam, że duże znaczenie mają drobiazgi w mieszkaniu np. serweta, wazon, obrazy, które dodają takiego ciepła. Nie lubię pustych ścian. Nie lubię niskich pomieszczeń. Nie lubię pustych, gołych okien.
Uwielbiam zdjecia w klimatycznych ramkach, świece, świeczniki.
Maciejka
Ze mną to jest o tyle smiesznie, że z jednej strony wszystkie moje wnętrza w sumie zwykle jakoś oswajam, tworzę tak, zeby mnie tam było dobrze i żeby mnie się tam podobało. Ale z drugiej strony mam czasami poczucie, ze te wnętrza zalatują eklektyzmem aż miło. Coraz mniej mi się chce miec bibeloty wszędzie, bo ja niestety kurz zauważam jak juz pokrywa zaczyna się samodzielnie obsypywać icon_redface.gif . Dlatego z praktycyzmu moje wnetrza stają się coraz mniej artystyczne, coraz bardziej zwyczajne. Ale mam moje ukochane obrazki, które wszędzie ze mną chodzą. Wszędzie, bo ja niestety nie mam własnego mieszkania i się obijam po różnych kątach pomieszkując tam po kilka lat. I moze dlatego, mając poczucie takiej tymczasowości nie mam ochoty jakiegos szczególnego urządzania tego mieszkania. Byle nie było obleśnie. Od 4 lat mieszkam w mieszkaniu z łazienką w której lamperia wymalowana jest na olejno. Mieliśmy coś z tym zrobić zaraz jak sie wprowadziliśmy. Ale tak się to jakoś odwlekało, ze w końcu z bardzo ciemnej wstrętnej zieleni która tam była jak się wprowadziliśmy wymodzilismy pomalowanie też na olejno na żółto i na niebiesko. Zrobiło się jasniej, ale więcej juz moi się nie chciało tam inwestowac, choć to nie jest ładna łazienka niestety... A teraz jak się dowiedziałam, ze do końca czerwca musimy się wyprowadzić, to juz w ogóle nie chce mi się tam naprawiać nawet obdartej ściany tuż nad wanna. Straszy zagruntowaną połacią i czeka na lepsze dni. Czasem sobie myslę, ze jak bede miała włąsne mieszkanie to chyba się zapłaczę, bo tam będę chciałą mieć na pewno wszystko dopieszczone, a nie tymczasowe, a zdaje sobie sprawe, że nawet przy moim skromnym, prostym guście będzie to kosztowało majątek!
Przyznam się wam dziewczyny, ze czasem jak czytam o Waszych poszukiwaniach inspiracji to wpadam w jakieś kompleksy czy coś...
Sylwia M.
Ja mieszkam w bloku, w dodatku nie mam nawet balkonu, ale lubię swój dom. Od ukończenia 18 lat nie mieszkałam z rodzicami, a tu gdzie w tej chwili, mieszkam od prawie 12 lat. Wydaje mi się, że o zadowoleniu w tej kwestii decyduje mnóstwo szczegółów. Dla mnie ważne jest m.in. to, że nikt nie przechodzi obok mojego mieszkania, nie hałasuje mi winda, nie słyszę ruchu ulicznego, a to wszystko dlatego, że mieszkam na najwyższym piętrze icon_biggrin.gif . Cenię sobie bardzo widok z okna, jeden z ciekawszych możliwych do osiągnięcia w moim mieście. Tak, takie rzeczy mają dla mnie znaczenie. Dlatego np. nie mam w ogóle zasłon.
Jestem osobą, która nie znosi wokół siebie walających się przedmiotów, niepoukładanych, rzuconych byle gdzie: ciuchów, gazet, książek, itp., itd. Bałaganu na półkach, stosów jakichs papierzysk, niepowkładanych na swoje miejsce naczyń i zastawy w kuchni...
Dużo mniej przeszkadza mi np. kurz icon_rolleyes.gif .
Dwa lata temu przebudowaliśmy nasze mieszkanie (część wewnętrznych ścian) aby uzyskać wygodne pokoje dla obojga dzieci. Nasze mieszkanie bowiem miało bardzo nietypowy i dośc niewygodny układ. Teraz jest jeszcze bardziej nietypowe, ale do naszej czwórki prawie idealnie dotosowane. Dobrze się w nim czuję, choc na pewno wiele osób o większych oczekiwaniach zrobiłoby taką minę icon_eek.gif słysząc moją deklarację.
Mieszkanie we własnym domu wolno stojącym - kojarzy mi się w aspekcie negatywnym głównie z oknami do mycia, otoczeniem, o które trzeba zadbać (zamiast leżeć na kanapie z książką) no i z obawą o rozpleniającą się niepowstrzymaną rupieciarnię. Taką rupieciarnię, która pleni się w róznych suterenach, garażach, pralniach, na strychach, u wszystkich znanych mi posiadaczy domków. A ja takiej rupieciarni organicznie nie znoszę. Jestem typem "maniakalnego wyrzucacza rupieci" icon_biggrin.gif
okko
No cóż mieszkam tu juz 4,5 roku i dalej mieszkanie nie jest wykończone. Mamy 36 metrów- sypialnia łazienka i reszta- czyli pokojoprzedpokoj z aneksem kuchennym. Wszystko samodzielnie wykonae przez J. i dlatego niedokończone.
Mieszkanie podoba mi się bo jest kolorowe, dośc nowoczesne ale równoczesnie nie jest zimne.
Nie lubię zimnych mieszkań-źle się tam czuję, nie lubie też staroci czy "podróbek staroci".
Tutaj wszystko jest proste.
Jedyne czego mi brakuje a czego J. nie chce widziec to rośliny doniczkowe.
No nie jedyne- chciałabym, żeby regały były wreszcie zamknietymi szafkami, chciałabym , żeby sufit w łzeince był skończony i żeby ściana nad kuchnia była pomalowana i podłoga na stałe przyklejona a nie tylko położona- ale tego się chyba nie doczekam przed emeryturą J.
amo
CYTAT(grzalka)
Jak mieszkałam w akademiku, też nie miało dla mnie specjalnego znaczenia jak wyglada mój kąt w pokoju- a koleżanki zmieniały, donosiły kwiatki, wieszały makatki.....

To prawie jak ja. Tak samo mialam w akademiki i mam tak w miejscu pracy - ostatecznie nie spedzam tam calego zycia. A w domu najwazniejsze, zeby bylo czystko (gdyby tak ktos jeszzce o to dabal codziennie) i nie zagracone.
Mamamona
i tu poruszamy kolejny wątek tego samego tematu - czy przywiązujecie sie do miejsca???

ja z chęcią już bym poszła na nowe, a mieszkamy tu 2,5 roku. mam klientów, którzy z tą mniej więcej częstotliwością zmieniają swoje hacjendy - tak po europejsku po prostu icon_biggrin.gif icon_biggrin.gif i sama bym tak chciała.

rozmawiałam o tym wczoraj z mężem, i oboje stwierdziliśmy, że być może gdyby to był dom, gdzie jest jeszcze jakaś ziemia, którąś się w jakiś sposób uprawia, chociażby poprzez sianie i koszenie trawy icon_wink.gif, to być może bardziej byśmy się z miejscem wiązali icon_wink.gif icon_lol.gif icon_lol.gif icon_lol.gif

jak sobie pomyślę, że miałabym mieszkać całe życie w tym samym miejscu, to mnie wzdraga icon_rolleyes.gif ale może to znak czasów?? może teraz tak jest, bo rodzice nasi praktycznie mieszkali cały czas w jednym miejscu??
Małgoś.dz
CYTAT(Mamamona)
ja z chęcią już bym poszła na nowe, a mieszkamy tu 2,5 roku. mam klientów, którzy z tą mniej więcej częstotliwością zmieniają swoje hacjendy - tak po europejsku po prostu  :D  :D  i sama bym tak chciała.


Powiedziałabym, że po hamerykańsku. wink.gif icon_smile.gif Oni jakoś tak nie zagrzewają miejsca...

A ja z kolei odwrotnie. Nie wyobrażam sobie żyć ciągle na walizkach i wciąż przechodzić przez te wszystkie generalne remonty... wink.gif Jestem typem, które silnie przywiązuje się do swojego miejsca i mam wrażenie, że gdyby przyszło mi zmieniać je wiele razy - to odczuwałabym wręcz fizyczny ból. wink.gif
Nie mylić tego z brakiem ochoty na jakiekolwiek zmiany. Zmiany jak najbardziej raz na jakiś czas, ale w obrębie tego jednego miejsca i nie za często. No, w każdym razie 2,5 roku byłoby za mało dla mnie. icon_smile.gif

Ja myslę, że w dużej mierze jest to kwestia naszego chrakteru osobniczego. Osobom żywiołowym trudniej usiedzieć w jednym miejscu. Ciągle ich gdzieś niesie, czują niedosyt wrażeń, żyją z rozmachem i chętniej zmieniają swoje gnniazda.
Ja jestem bykiem wink.gif a te stawiają na święty spokój. icon_lol.gif
Cleo
odpowiem krotko: BARDZO ważne. Dlatego mi źle, tu gdzei teraz mieszkam. i myslę o zmianie. ale piętrza się rozne przeszkody (choc moze nie? -np kredyt...). No i głupio mi pisac, ze mi sie nie podoba, bo niektorzy moze marzą o takim mieszkaniu. Bo sami są zmuszeni mieszkac z nielubiana tesciową, z kims tam, bez czegos tam itp...
a mi źle, źle, źle. usycham
cleo
Mika
ja lubię przytulne wnętrza o ciepłych barwach,niskim dachu z delikatnym światłem i miękkimi poduchami-mam moloch którego nie potrafię urządzić i jestem nieszczęśliwa,bo źle się czuję w takim domu icon_sad.gif
Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda icon_wink.gif ale widocznie mam za mało wyobraźni żeby wykrzesać coś z tego domu
Marze o czarodziejskiej różdżce -raz dwa i mam wymarzone przytulne wnętrza icon_wink.gif
A najchętniej wybudowałabym nowy-tylko niestety realia na to nie pozwalają icon_sad.gif
Ika
Przywiązuję się. Co nie znaczy, ze nie umiem zmieniać. Zmieniam, bo ponad przywiązanie stawiam dobre samopoczucie. Zmieniłam miasto, potem mieszkanie. Niemal zaprzyjaźniłam się z dziewczyną z nieruchomości, bo w lot chwyciła, jakiego mieszkania szukam i nie zrażało jej, ze nie wezmę czegoś, czego "nie czuję". Teraz, gdy znów zmieniłam, znowu zadzwoniłam do niej i od razu pokazywała mi tylko to, co rzeczywiśie mogło mnie zainteresować, w czym jest klimat, którego potrzebuję. No dziewczyna jest niesamowita w tym, co robi.

Miejsce jest dla mnie bardzo ważne. Musi być ciepłe i przytulne, mam zupełnie odwrotnie niż grzałka icon_wink.gif Swój kąt zagospodarowuję po swojemu i muszę mieć w nim swoje rzeczy. Nie umiałabym się przeprowadzać z jedną torbą z ciuchami. Wnętrze musi być "moje"...
Wnętrze zimne i nieprzytulne potrafi we mnnie wywołać w bardzo krótkim czasie stany depresyjne. Miejsca, które nie jest "moje" nie umiem zaadaptować. Nie potrafię nawet o niego zadbać, nawet (!!) posprzątać. W miejscach chwilowych czuję się jak na dworcowej poczekalni. To bywa bardzo uciążliwe, ale nie potrafię tego przełamać...
aluc
nieludzko ważne

niestety, mam problemy z osiąganiem kompromisów z samą sobą (że nie wspomnę o niemężu), czego skutkiem są na przykład zwisające kable z sufitu - byle czego nie zawieszę, a lampy spełniające moje kryteria estetyczne są poza moją wytrzymałością psychofinansową icon_lol.gif

no i ta ważność powoduje, że raczej mieszkam w totalnej prowizorce, niż czymś, co właśnie kompromisem jest

a nie mogąc znaleźć mebli do sypialni, jak już poród się zbliżał wielkimi krokami i trzeba było zmienić przeznaczenie pokojów, meble sama zaprojektowałam i znalazłam stolarza, co mi je zrobił

lubię swoje mieszkanie, ale nie jestem do niego przywiązana w kategoriach "tu na forewer i do the endu", przez cały czas kombinuję, gdzie będziemy mieszkać za chwilę i co z tym zrobimy, a mam koncepcję i na dom i na mieszkanie w kamienicy (nigdy więcej bloków albowiem, tych nowoczesnych również, a nawet zwłaszcza), zbieram pomysly na fajne rozwiązania przestrzenne, meble, kolory

na szczęście z niemężem mamy podobne podejście - podobają nam się podobne rzeczy, nie myślimy o miejscu zamieszkania w kategoriach docelowości, raczej zaspokajania aktualnych potrzeb, lubimy kombinować "na sucho"

a podobają nam się stare domy, skandynawski design z elementami industrialnymi, dużo otwartej przestrzeni, drewno, jasne kolory, dużo światła i koniecznie duża łazienka z oknem
malinowa i Malina
Dla mnie mieszkanie - podobnie jak samochód czy sprzęt AGD czy RTV ma spełniać określone funkcje i to jest jego zadanie. Dlatego pierwszą podstawowa cecha jest funkcjonalność - tym bardziej, że nie stać mnie na taka ilość metrów jaka by mnie satysfakcjonowała (hehe, duzo by ich musiało być icon_lol.gif ) Nie cierpie nadmiaru co jest dość trudne do osiągnięcia w mieszkaniu 70 m. Dlatego marzy mi się mieszkanie czy dom z oddzielnym pomieszczeniem na garderobę, tak żebym nie musiała mieć szaf no i oczywiście ze spiżarnią w której mogłabym pomieścic wszystkiego kuchenne rzeczy a w kuchni mieć odpowiednio duzy stół a nie szafki. No tak, nie lubię szaf. icon_biggrin.gif Za to lubię duże powierzchnie ścian na których mogłabym wieszać obrazy.
No i jak to zrealizowac na typowym mieszkaniu w bloku z trójką dzieci?Obecne jest kompromisem pomiędzy tym co chciałabym a co dało się z tym zrobić. icon_biggrin.gif Jedyne w czym mogłam rozwinąc skrzydła to kolor.
Co nie znaczy, że nie podobaja mi się wnętrza urządzone zupełnie inaczej. Widziałam wiele w bardzo różnych stylach i takich pozornie pozbawionych jednorodnego stylu. Ale zawsze były w jakis sposób przemyslane. Zdarzało mi się też widziec wnetrza, które ten "styl" miały robiony na siłę i wtedy dało się zauwazyć, że nawet mieszkańcy w tym nie bardzo się czuli.
Dlatego wazne jest dla mnie jak mieszkam ale raczej pod względem funkcjonalności.
Ika
CYTAT(aluc)
nigdy więcej bloków albowiem, tych nowoczesnych również, a nawet zwłaszcza

Aluc, dlaczego...?
aluc
Ika, bo nie chcę mieszkać w getcie, a nowe osiedla jedynie z gettem mi się kojarzą - w jednym zresztą sama mieszkam, niestety

nie podoba mi się grodzenie, zamykanie, brak naturalnych wspólnych przestrzeni, to, że z mieszkania zjeżdża się do podziemnego garażu i jedzie samochodem do następnego podziemnego garażu... to, że miejsce, w którym się mieszka, jest w zasadzie tylko adresem sypialni, niczym więcej

nowe osiedla nie mają klimatu, nie ma się ochoty po nich chodzić, włóczyć się wieczorami, bo też nic ciekawego do oglądania tam nie ma, tam niczego się nie odkryje, żadnego cudnego starego domeczku, ciekawego ogrodu albo kapliczki w podwórku... podwórek nawet nie ma, więc o czym w ogóle mówimy

ale przyznaję, że jestem skrzywiona mieszkaniem przez kilkanaście lat przy Piotrkowskiej w Łodzi icon_biggrin.gif tylko, że wtedy zazdrościłam moim kolegom, ktorzy mieszkali na Widzewie czy Retkini icon_eek.gif jezu, jaka ja wtedy głupia byłam
malinowa i Malina
To mnie też troche odrzuca od nowych osiedli. Czasami architektonicznie niczego sobie, ale jedno rachityczne drzewko robi za całą zieleń. Dlatego zdecydowanie bardziej podoba mi się w Krakowie np stara Nowa Huta niż nowe blokowiska.
mamjuz
gdzie czy jak ? icon_wink.gif

gdzie - to wszystko jedno icon_wink.gif ale miło by było mieć widok z okna sypialni na skaliste góry, z kuchni na bezkres lazurowego morza, nie zaszkodzi jak z wychodka można popatrzeć na sosnowy las icon_wink.gif
pzreprowadzałam się...niech policzę ... 8 razy w dzieciństwie/młodości wczesnej icon_wink.gif i uffff ze 20 za dorosłości i w kazdym miejscu było mi dobrze, bo jakos je oswajałam i przystosowywałam icon_smile.gif
każde było jakimś etapem, jakąs przystanią

no i zawsze tęsknię za tym czego nie mam icon_lol.gif
jak mieszkałam na 150 m sterylnego minimalizmu icon_wink.gif wzdychałam do tico - tico rustico icon_wink.gif , a jak w kawalerce 14 m zabudowanej drewnem icon_lol.gif to podobały mi sie nowoorleańskie tarasy i anglosaskie salony icon_lol.gif

najchętniej to bym chciała mieć dom z gumy icon_wink.gif : kuchnia provans, sypialnia japan, taras cypro, salon british, a wucet , no wucet mogłby być germański icon_wink.gif
albo lepiej : tak zrobiony/zaprojektowany "bazowo" żeby zmieniać go w zależności od pory roku, nastroju, ilości dzieci, kotów psów, gości... icon_biggrin.gif

dom/mieszkanie musi ( dla mnie) mieć : stół, wygodny kąt do spania i "małe" światło - wokół tego jakoś się zorganizuję icon_wink.gif
Małgoś.dz
CYTAT(aluc)
nowe osiedla nie mają klimatu, nie ma się ochoty po nich chodzić, włóczyć się wieczorami, bo też nic ciekawego do oglądania tam nie ma, tam niczego się nie odkryje, żadnego cudnego starego domeczku, ciekawego ogrodu albo kapliczki w podwórku... podwórek nawet nie ma, więc o czym w ogóle mówimy


icon_rolleyes.gif icon_rolleyes.gif
Hmmm, w kamienicach nic lepiej. Jak dla mnie nawet gorzej.
Od urodzenia mieszkam w samym centrum Głównego Miasta, kamienice, wydzielone przez nie kwartały "podwórek", na których jedyna atrakcja dla dzieci to asfaltowy parking samochodowy. Zieleń? A owszem... dwie czy trzy topole (nie cierrrrpię topoli icon_confused.gif ), o trawniku lepiej nie wspominać... Piaskownica dla dzieci? Może jakaś hustawka, czy coś w ten deseń? Haha, marzenie. Gmina nie przewiduje takich rarytasów w miejscach turystycznych... Jedyna atrakcja, to taka, że widok na inne kamienice mam(niektóre nawet zabytkowe, a jakże wink.gif ). Ale ile mozna? icon_lol.gif


A ja przebieram nogami i przeskakuję z nóżki na nóżkę, żeby stąd już uciekać... icon_rolleyes.gif I co z tego, że mieszkam w taaakim miejscu, że w kamienicy, że w centrum historycznym i kulturalnym... icon_rolleyes.gif Ja bym stąd choćby jutro z biegu przeniosła się na bezpłciowe nowe osiedle, żebym tylko miała pewność, że plac zabaw będzie zagopodarowany. icon_smile.gif

ALe może to tylko Gdańsk taki dziwny..., może w innych miastach lepiej rozwiązuje się potrzeby mieszkańców takich miejsc... icon_rolleyes.gif
Jaco
Cholernie ważne gdzie i jak,
Na gdzie wpływ miałam niewielki, to znaczy gdyby nie o kasę chodziło to pewnie mieszkałabym gdzie indziej, ale lubię tę moją dziurkę, która jest na uboczu i żyje się w niej powolutku a jednocześnie wszędzie jest blisko i rzut beretem.

Jak - tak, że ciągle mnie na to nie stać. Nie potrafię iść na kompromis, choć powoli się tego uczę. Ale niestety kompromisy mnie nie cieszą i jak już są to kombinuję co by tu zrobić, żeby się z nich wygrzebać. Kocham naturalne drewno, odkryłam urok sosny olejowanej, kocham styl słoneczny, toskański... Podobają mi się naloty skandynawskie, ale takie właśnie słońcem rozświetlone. No i mieszkanie musi być spójne... nie umiałabym tak jak mamjuz każde pomieszczenie z innej bajki. Wnętrze wpływa na mój nastrój i takie przechodzenie ze stylu w styl powodowałoby poważny rozstrój icon_rolleyes.gif

Obawiam się, że moje mieszkanie będzie jednak zlepkiem stylów... No może poprostu nie do końca będzie spójne, bo zanim się zorientowałam czego tak naprawdę potrzebuję to już pewne inwestycje poczyniłam. Nie są to poważne odchylenia na szczęście icon_lol.gif. No i wszystko się da zmienić, poprawić... Moze nie od razu, bo w sumie nie będę drzwiczek od szafek kuchennych wymieniać gdy łazienka woła o remont. Ale jak już skończę remontowanie ostatniego pomieszczenia to zacznę znowu od początku i tak pewnie do końca życia. Bo mieszkanie dla mnie to mój bastion. Jak do niego wchodzę to musi być tak, żeby mi się wyjść nie chciało. Tak, żeby mi się u innych podobało straszliwie, ale żebym zamienić się nie chciała za żadne skarby. Uczę się siebie...... wciąż.
Pecia
moje mieszkanie ma byc "moje" wink.gif
wtedy najlepiej sie czuje, ustawiam wszystko po swojemu, jest kolorowo icon_biggrin.gif
ale zebym sie w nim dobrze czula nie musi byc "zrobione" duzym nakladem kosztow wink.gif

nie mam tak, ze MUSZĘ cos miec, ze choruje bo inni maja lepiej wink.gif

do tej pory nie zrobiona mamy łazienke icon_cool.gif
wiec pomalowalismy ją, ozdobilismy i jest taka nasza wink.gif

moj maz jest malarzem ,w zwiazku z tym w mieszkaniu jest pelno obrazow meza i znajomych, jeszcze 3 lata temu w jednym pokoju mielismy pracownie icon_rolleyes.gif
pelno jest jakis pierdół , wisza aniolki icon_rolleyes.gif
mamy to szczescie ze mieszkanie jest stosunkowo duze ( jak na stare bloki) ma 69 m2 i dwa duze balkony icon_biggrin.gif
jak juz gdzies pisalam sypialnia, to materac bez stelaza, komoda i stolik z komputerem, no i obraaaaaazy icon_lol.gif

oczywiscie brak kasy ma tu znaczenie ale
jak mielismy pieniadze teoretycznie na łazienke to wybralismy wyjazd na miesiac w góry icon_cool.gif

czesto zamiast cos zrobic w mieszkaniu wydajemy na tzw przyjemnosci icon_redface.gif



dobrze sie czuje w swoim mieszkaniu, a ze inni maja "inaczej"
to mnie tylko cieszy icon_biggrin.gif
moge cos podpatrzec, zaasymilowac na nasz grunt
marghe.
CYTAT(Ciocia Pecia)
moje mieszkanie ma byc "moje" wink.gif

i pod tym podpisuję sie dwoma łapkami.

w obcym wnętrzu czuję sie źle.
Otaczająca mnie rzeczywistrośc ma na mnie ogromny wpływ..
Ciocia Magda
Też już się namieszkałam w różnych miejscach - w tym na stancji, w mieszkaniach studenckich, hostelach, kamienicy przeznaczonej do rozbiórki i kilku mieszkaniach.
Zauważyłam, że potrzeba dość długiego czasu, żebym w ogóle zaczęła wprowadzać jakiekolwiek zmiany w danym miejscu - nie oswajam obrazkami, duperelkami, kocami, itp.
Bardzo denerwuje mnie "osaczenie" rzeczami - starymi gazetami, ciuchami, reklamówkami, itp. Niestety dziwnym sposobem zawsze za mną podążają icon_evil.gif
W naszym obecnym mieszkaniu mieszkamy 4,5 roku - do tej pory wyremontowaliśmy naszą duży pokój (no i sypialnię ale to przed wprowadzeniem się, bo innego wyjścia nie było), w tym roku planujemy remont pokoju dziecięcego. Oj, powoli nam to idzie - a kuchnia, łazienka błagają wręcz o remont. Ale jak się woli jeździć na wakacje...
aluc
CYTAT(Małgoś.dz)
Hmmm, w kamienicach nic lepiej. Jak dla mnie nawet gorzej.
Od urodzenia mieszkam w samym centrum Głównego Miasta, kamienice, wydzielone przez nie kwartały "podwórek", na których jedyna atrakcja dla dzieci to asfaltowy parking samochodowy. Zieleń? A owszem... dwie czy trzy topole (nie cierrrrpię topoli icon_confused.gif ), o trawniku lepiej nie wspominać... Piaskownica dla dzieci? Może jakaś hustawka, czy coś w ten deseń? Haha, marzenie. Gmina nie przewiduje takich rarytasów w miejscach turystycznych... Jedyna atrakcja, to taka, że  widok na inne kamienice mam(niektóre nawet zabytkowe, a jakże  :wink: ). Ale ile mozna?  :lol:  


z kamienic jednakowoż najczęściej nie trzeba jechać samochodem, żeby te atrakcje mieć
a żeby mieć przynajmniej niektóre atrakcje, wystarczy wyjść na ulicę icon_biggrin.gif
Graz
Lubię przestrzeń, ale z umairem, tyle ile trzeba. Nie cierpie zagracenia - dlatego z taką ulgą pozbywam sie niepotrzebnych zuzytych rzeczy. Ulga to niemal fizyczna...
Nie lubie rozgardiaszu choc sama go tworzę - drażnia mnie porozzucane po całym mieszkaniu zabawki uroczych pacholątek icon_evil.gif
A to, że miejsce musi byc moje, udomowione, oswojone - to chyba jasssssne icon_lol.gif
marghe.
pierwsza rzecz, którą robie w obcym miejscu to je oswajam icon_smile.gif swoimi bambetlami, ustawiam, przestawiam, "dekoruję" w miare mozliwosci...
mamami
Jakoze własnie przymierzamy sie do nowego mieszkania to temat mi bardzo na czasie icon_smile.gif
Dla mnie jest bardzo wazne jak mieszkam, wszystko obmyslam w szegołach, planujac remont kuchni zastanawiam sie gdzie ustawie przyprawy i takie tam. Wszystko przemyslane w najdrobniejszych szczegołach. Wizja ktora nosze w głowie. A potem... kosztorys i już wiem że na połowę nie wystarczy, ale to jeszcze nie jest najgorsze potem następuje konfrontacja z wizją mojego męża icon_evil.gif . Ludzie ja się zastanawiam jak tak diametralnie rózne osobowosci mogą życ ze sobą icon_lol.gif .
Obecnie toczymy walke o blaty kuchenne i sciane w pokoju dziennym. Zastanawiam sie na czym mi bardziej zalezy i co odpuscic zeby przepchac swoje icon_lol.gif
Jakos tak nigdy nie wychodzi mi przerzucenie tej wizji z głowy do rzeczywistosci ale kocham te moje wizje i nawet w czyms okropny mieszka mi sie niezle bo w glowie mam moj dom icon_smile.gif
Aurela
Dla mnie klimat w mieszkaniu tworzą wyjątkowe obrazy
A trzeba przyznać,że w tym temacie każdy znajdzie coś dla siebie...
Duży,mniejszy obraz,a może jakaś reprodukcja słynnego malarza? To może tworzyć obwiednią atmosferę i powodować,że będziemy lubili wracać tam gdzie mieszkamy,nawet po ciężkim dniu pracy icon_wink.gif
Oczywiści,żeby nas to cieszyło musi być dobrej jakości...
WiktoriaB
Ja dużą wagę przywiązuję do dodatków- dla mnie to one nadają wnętrzom charakteru i stylu. I tak swój dom urządziłam z pomocą tekstyliów z Room99, nowoczesne produkty z oryginalnym designem i dobrą jakością, idealnie wpasowały się w moją wizję naszych "4 ścian";)
dalthon
Choć przyznam się, że nie lubię sprzątać, to bardzo sobie cenię czystość w mieszkaniu, nie pedantyczną oczywiście. Odrobina artystycznego nieładu może byćicon_wink.gif Mam na myśli głównie to, żeby szafki, podłogi, blaty itd nie były zakurzone czy zabrudzone w inny bardziej kłopotliwy sposób. Najbardziej wyczulony jestem na to jeśli chodzi o kuchnię, w końcu to pomieszczenie w którym przygotowuję posiłki i często je tam spożywam. Dlatego zawsze staram się być zaopatrzony w odpowiednie preparaty czyszczące, choć nie każde zdają egzamin. Teraz planuję zamówić rzez internet jakiś zestaw który by starczył mi na dłużej. Znalazłem m.in. taką linię https://sklep.starwax.pl/pol_m_KUCHNIA-214.html środków czyszczących do kuchni, ceny są przystępne, ciekaw jestem natomiast jakości i tego czy są ekonomiczne. Może ktoś z Was zna te produkty i utwierdzi mnie w przekonaniu, że warto lub podeśle jakąś swoją sugestię?
Aurela
Jeszcze raz mogę zachęcić do odwiedzenia strony,w wyjątkowymi obrazami...https://www.dcngallery.pl/reprodukcje.html
My już jeden taki mamy! Robi wrażenie icon_wink.gif
Brigit
Ja potrafię się dostosować do praktycznie każdych warunków, nie mniej jak każdy chyba lubię, gdy mieszka mi się wygodnie i zgodnie z moim gustem.
Baasia
U nas wszystkim zajmuje się zarządca nieruchomości z https://nieruchomosci.mawen.pl/. Dzięki temu wszystko jest zawsze utrzymane w bardzo dobrym stanie.
Aurela
Jak mówi powiedzenie "gdzie mieszkanie Twoje, tam serce twoje" albo jakoś tak...
Chyba każdy przyzna że ważne jest to jak mieszkamy i to od nas samych zależy jak zaplanujemy swoje wnętrze!
Pomocne w tym mogą się okazać choćby takie strony https://www.nowoczesnedekoracjedodomu.pl/
Polecam w tej kwestii szukać inspiracji także u rodziny czy znajomych, takie podpowiedzi często okazują się bezcenne icon_wink.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.