To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

człowek sprzedaje , człowiek kupuje mieszkanie

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3
wiesiołek
Co jakiś czas, od jakiegoś czasu przeglądam ogłoszenia sprzedam/ zamienię mieszkanie w poszukiwaniu większego lokum. I każdorazowo ogarnia mnie frustracja. Wygląda na , to że trzeba wiąż urlop i ganiać od drzwi do drzwi, oglądać wszystko po kolei bo zdjęcia zamieszczane z ogłoszeniami w 99% przypadków wyglądają jakby ludzie chcieli sprzedać:

firanki,
zasłony
karnisze
okna z firankami i zasłonami
żyrandole
kanapy
meble kuchenne
ręcznik lub lustro w łazience
a nie mieszkanie

Nigdy, ale to nigdy, nie trafilam na rysunek rozkładu mieszkania zamieszczony z ogłoszeniem, za to zdjęcie okna z firanką jest zawsze.
Zwykle jest to zdjęcie zrobione bez lampy błyskowej wprost na okno, w efekcie czego więszkość zdjęcia zajmuje wściekle biała plama a wokoł czarna lub prawie czarma ramka mająca prezentować pokój.
Jeśli ktoś decyduje się na zdjęcie kawałka mieszkania a nie tylko okna to zwykle widać żyrandol albo kanapę i niewiele więcej.
Zdjęcia kuchni to zwykle wyłącznie ciąg szafek i często setka naczyń i garnków na blatach.

Zdjęcie łazienki... no zwykle wiem jakie lustro jest i jaki ręcznik....

Nigdy nie widziałam zdjęć z bliska pokazujących stan okien i drzwi , glazur, szczegółów grzejników czyli tego wszystkeigo co naprawdę decyduje o wartości mieszkania...
Prawie nigdy nie widdziałam zdjęć z których byłoby widać kształt pomieszczeń.

No a że zakupem firanek nie jestem zainteresowana to z przeglądu zdjęć nic nie wynika....

Wczoraj powaliło mnie zdjęcie mieszkania z opisem: łazienka świeżo po remoncie, patrzę a tu różowy kiblelek, różowa umywalka i różowe płytki z góry na dół, róż majtkowy. Nie lepiej było zostawić tę łazienkę w stanie do remontu? Iluż jest zwolenników różu dookoła nie będących małymi dziewczynkami?

Eh, pominąwszy ceny, nie ma jak kupić z ogłoszenia...



polasia
Mam podobne przemyślenia. Dla mnie równiez istotny jest widok z okna. Czasami znajduję zdjęcia balkonów ale głównie na stojące tam rowery czy inne szpargały. Zauważyłam również, że opisy bywaja napisane w taki sposób, że tak naprawde niczego nie opisują.

Jak już się żalimy 08.gif to dorzucę swoje rozczarowanie,że tak malo jest ogłoszeń sprzedaży bezpośredniej. Nie chcę kupić mieszkania przez agencję, bo uważam, że prowizja którą pobierają absolutnie im sie nie należy ( w stosunku do tego jaki jest ich wkład pracy i zaangażowania).
Cleo
ja sobie tylko westchnę czytajac żale Wiesi - ilez to jzu rozczarowan za mną... Ale jeden agent twierdzi, ze wlasnie trzeba wstawiac zdjecia z rzeczami, bo 'budują klimat' 21.gif no nic- w piatek kolejną rundę robię- tym razem wybralam wg zdjec, gdzie nie bylo widac nieczego oprocz podlog i scian (!), bo wlasciciele juz nie mieszkają tam.

z kolei dla MNIE- sprzedającej-wygodniej jest cyknąc z rzeczmai, bo nie mam gdzei ich na razie umiescic:(
wiesiołek
CYTAT(Cleo @ Wed, 09 Jul 2008 - 12:26) *
z kolei dla MNIE- sprzedającej-wygodniej jest cyknąc z rzeczmai, bo nie mam gdzei ich na razie umiescic:(


Cleo, niech już będą rzeczy, ale fotel np. mozna przesunąc do innego pokoju, a zdjecie robić z lampą błyskową dla unikniecia tego kontrastu okno-reszta, no i nie celować prosto w firankę, taż zeby zajmowała 90% powierzchni zdjęcia.

wiesiołek
CYTAT(polasia @ Wed, 09 Jul 2008 - 12:21) *
Jak już się żalimy 08.gif to dorzucę swoje rozczarowanie,że tak malo jest ogłoszeń sprzedaży bezpośredniej. Nie chcę kupić mieszkania przez agencję, bo uważam, że prowizja którą pobierają absolutnie im sie nie należy ( w stosunku do tego jaki jest ich wkład pracy i zaangażowania).



Zgadzam sięw pełnej rozciągłości, u nas jest troche ogłoszeń z zastrzezeniem "bez pośrednika"
aronka
E tam! Ale marudzicie! wink.gif Parę lat temu, kiedy kupowaliśmy mieszkanie i sprzedawaliśmy nasze małe mieszkanko szukaliśmy ogłoszeń w gazetach, miesięcznikach o nieruchomościach.
Wiedziałam z grubsza, jak wygląda komputer, a internet - to był jakiś kosmiczny termin. wink.gif
Kupiliśmy mieszkanie, jedyne jakie w ogóle oglądaliśmy (w co trudno uwierzyć), nie widząc wcześniej żadnych zdjęć. Po prostu weszłam, pooglądałam i stwierdziłam, że nie chcę żadnego innego. Jeśli widzę z balkonu Wawel, Kopiec Kościuszki i Tatry, to niczego więcej mi nie potrzeba.

To tak trochę OT. Oczywiście czasy się zmieniają i pewnie macie rację. icon_wink.gif
Mika
ja po kilku miesiacach oglądania zauważyłam,że raczej robię rekonesans po tym jak ludzie urządzają domy/mieszkania niż jak sam dom wyglada
czasem te "graty" pomagają - jak widzę łóżko od ściany do ściany to wiem,że pokój jest klitką np. icon_wink.gif
albo,że balkon jest wąski,bo krzesło ledwo wchodzi
do ładnych zdjęć zaufanie mam jeszcze mniejsze-widać,że robi je ktoś kto ma pojęcie icon_wink.gif
wtedy w realu okazuje się,że mieszkanie wcale nie jest takie przestonne i rozkład jest zuepłnie inny jak by to z fotek wychodziło icon_wink.gif
ostatnio zrobiłyśmy sobie z przyjaciółką rekonesans po ogłoszeniach i ścigałyśmy się która znajdzie najbardziej zagracone pomieszczenie - długo szukać nie musiałam- i to wcale nie było mieszkanie zagracone duperelkami tylko wręcz b... na kółkach -syf w kuchni,suche pranie na łóżku,mogiła w łazience łącznie z czarną smugą w wannie,kuchnia jak w opisie Wiesi

oprócz ogłoszeń ze zdjeciami firanek czy mydelniczki widziałam zdjecia kontaktu,trawy z góry (z pominięciem reszty tego 1m kwadratowego) icon_wink.gif/kwiatka/drzewka/ławeczki, balkonu... sąsiada icon_lol.gif,żyrandola

inwencja twórcza nie zna granic icon_wink.gif
wiesiołek
Podsumowując to dochodze każdorazowo do wniosku , że w porównaniu do mojego 46m2 wszystkie mieszkania poniżej 80m2 są mniejsze i bardziej zagracone...no i nadal mieszkam w tłoku na 9m2/osobę.

Trafiłam naprawdę na fajnie zaprojektowane 46 m i mimo , że tyle nas jakoś udało mi się uniknąć zagracenia. Nie znosze, po prostu nie znoszę tych przylegających do siebie mebli, tych półek i półeczek z setkami dupereli i bibelotów, szmat i szmatek zwisajacych z każdej strony... może klustrofobii się nabawiłam?

W życiu nie zrobiłambym zdjęcia kuchni z garami na stole albo łazienki z suszącym się praniem w celu sprzedaży....
mama_do_kwadratu
Ja jestem w trakcie kupowania domu (bez pośrednika) i coś mnie trafia... Człowiek musi mieć oczy i uszy szeroko, a i tak nie ma pewności, że czegoś nie przeoczy...

W dodatku bank wymaga tylu dokumentów (najgorzej z tymi, które muszę wydębić od sprzedającego- ORYGINAŁY, które bank sobie xeruje), że wysiadam.

Jeszcze sprzedający nie może pojąć jak można tak długo czekać na kredyt i jak mogą tyle świstków wymagać. icon_evil.gif

Kiedy będzie po wszystkim odetchnę, albo wtopię zadatek...
wiesiołek
CYTAT(Mika @ Thu, 10 Jul 2008 - 01:41) *
pomieszczenie - długo szukać nie musiałam- i to wcale nie było mieszkanie zagracone duperelkami tylko wręcz b... na kółkach -syf w kuchni,suche pranie na łóżku,mogiła w łazience łącznie z czarną smugą w wannie,kuchnia jak w opisie Wiesi


Prawdą jest też, że człowiek często przy zakupie mieszkania podejmuje nie całkiem racjonalne decyzje. Na na widok zasyfiałego mieszkania obracałam się na pięcie nie prubując nawet obejrzeć oferty. Być może i było technicznie dobre, być może i niedrogie, być może i rozkładowe, ale syf mnie przepędzał. Kupiłam mieszkanie gdzie gospodyni w kuchni robiła domowy makaron, na klatce pachniało jagodziankami, a na parapecie stały kwiatki. Jak to wszystko zabrała, okazało się, że mieszkanie do kapitalnego remontu.

W sumie nie żałuję porywu chwili, w jakimć stopniu analizowała mteż inne aspekty np. okno w łazienkce, co w bloku niezwyklerzadko się trafia...

No a teraz znależć godniejszego zaspępcy w przystepnej cenie nie umiem.
wiesiołek
Chyba musze sobie kolejną porcję ulac.
Wygląda na to , że ja nigdy nie znajdę mieszkania które by mi się podobało i na ktore mnie stać. I będę się gnieść w tej norce jaką mam po wsze czasy... icon_sad.gif
Obejrzałam chyba z setkę zdjęć mieszkań do sprzedania. I albo rozklad nie ten, albo kształt pokoju nie ten, albo kolor ścian nie ten, albo szafki kuchni be, albo kafelki w łazience nie takie, albo jakaś wykładzina w kuchni zła, albo w przedpokoju, albo co to za kolor ścian/podłóg/ mebli/tapet, a fuj, że wogóle tapeta, a kto tak zagracił mieszkanie...

Wogóle wyszło na to , że jedyne płytki jakie są ładne to... w moim dotychczasowym mieszkaniu ( i u mojej siostry) icon_neutral.gif , jedynie słuszny kształt łazienki ma moja dotychczasowa łazienka ( i u mojej siostry) 08.gif a jedynie sensowne meble kuchenne w Kielcach mam własnie, dziwnym zbiegiem okoliczności ja 37.gif (ewentualnie moja siostra)

No i dochodze do tego , że trzeba albo mieszkanie do kompletnego remontu wziąć albo deweloperskie i po swojemu urządzic. Na przejęcie po kimś czegoś co by mi pasowało szans nie widzę...

najgorsze są te po remoncie, któs się narobił, wwalił kasę i myśli , że dobrze zrobił a mnie to wszystko nie pasuje...


Ludzie, czy mam się leczyć? Na głowę? Czy wy też tak macie?
aronka
CYTAT(wiesiołek @ Wed, 23 Jul 2008 - 12:03) *
najgorsze są te po remoncie, któs się narobił, wwalił kasę i myśli , że dobrze zrobił a mnie to wszystko nie pasuje...


Właśnie. Podobno najgorsze, co można zrobić przed sprzedażą mieszkania, to wpakować kasę w remont.
My nasze malutkie mieszkanko sprzedaliśmy takie, jakie było. Cóż, remont był wiele lat wcześniej, stare okna itd. Jak jeszcze wywieźliśmy meble i wylazły te ściany... icon_redface.gif
A po wielu miesiącach szukania kupca, kiedy już byliśmy podłamani przyszli ludzie, stwierdzili, że kupują, zostawili zaliczkę (żeby nie uciekło!), a my zostaliśmy w lekkim szoku. Po jakimś czasie przyszliśmy do naszego (no, już nie naszego) mieszkania, to po prostu go nie poznaliśmy. Począwszy od drzwi wejściowych, skończywszy na kuchni, łazience ... Kolejny szok! Nawet nie przypuszczaliśmy, że z tej naszej klitki można zrobić coś takiego. To było zupełnie inne mieszkanie. icon_eek.gif
Cleo
Wiesia, aj tez chyba nigdy nie znajde-czemu to miasto ejst takie wielkie?!!
Jak juz rozkład ok, to za wysoko bez windy, albo niskie, jak rozklad, i niżej, to za drogie/kiepski dojazd i cosc tamnaprawdę nie wiem, juz z ktorych punktow mam rezygnowac na mojej Liście:(
Jestem przerażona i spanikowana, prawdę powiedziawszy. Poniewaz wiem, że za ew. złe aspekty mieszkani w nowym miejscu bedzie sie winić mnie, bo to ja ruszyłam tę machinę.

aronka, my tez nie zrobilismy remontu i teraz mysle, ze dobrze - bo tam gdzie zrobilismy (np pokoj Michasi), to widzę, ze i tak na darmo, bo ludzie przychodzą i mówia np: ale tu bedzie nie pokój dziecinny, wiec przemalujemy/wybijemy ścianę.
wiesiołek
CYTAT(Cleo @ Sat, 26 Jul 2008 - 14:24) *
Jak juz rozkład ok, to za wysoko bez windy, albo niskie, jak rozklad, i niżej, to za drogie/kiepski dojazd i cosc tamnaprawdę nie wiem, juz z ktorych punktow mam rezygnowac na mojej Liście:(
Jestem przerażona i spanikowana, prawdę powiedziawszy.


I w takich sytuacjach ludzie zaczynają myśleć o budowie własnego domu...
Cleo
Wiesia, ale to wielki koszt jak tak patrze na moich przyjaciol np.- na to nas nei stac, plus-totalnie na tym sie nie znamy, a perypetie roznych przyjaciol i znajomych skutecznie nas odstraszają... Ew. moge myslec o remoncie domu, ktory juz stoi jakis czas...
wiesiołek
CYTAT(Cleo @ Mon, 28 Jul 2008 - 14:59) *
Wiesia, ale to wielki koszt jak tak patrze na moich przyjaciol np.- na to nas nei stac, plus-totalnie na tym sie nie znamy, a perypetie roznych przyjaciol i znajomych skutecznie nas odstraszają... Ew. moge myslec o remoncie domu, ktory juz stoi jakis czas...



A ja przechodzę już któryś z koleji cykl remont kupnego mieszkania- własna budowa. Własna budowa wyjdzie taniej- gotówkowo .Ale pochłonie na pewno więcej czasu, a wtedy któś musiąłby przestać pracować czyli stracić kasę. I kółko się zamyka czyli gnieciemy się dalej w ciasnych norkach icon_sad.gif
aronka
CYTAT(wiesiołek @ Mon, 28 Jul 2008 - 15:19) *
A ja przechodzę już któryś z koleji cykl remont kupnego mieszkania- własna budowa. Własna budowa wyjdzie taniej- gotówkowo .Ale pochłonie na pewno więcej czasu, a wtedy któś musiąłby przestać pracować czyli stracić kasę. I kółko się zamyka czyli gnieciemy się dalej w ciasnych norkach icon_sad.gif


A dlaczego trzeba przestać pracować, żeby móc budować dom? Pewnie, że budowa domu to mnóstwo kasy i czasu, ale żeby aż rzucać pracę... icon_wink.gif
Ostatnio sporo naszych znajomych budowało domy, część nadal buduje i normalnie pracują. Tak, jak i my. Pracujemy w systemie dyżurowym, z mężem raczej rzadko mamy razem wolny dzień.
W dodatku mąż ma delegacje i wyjeżdża średnio raz w miesiącu na tydzień. Poza tym w wieku 40 lat właśnie kończy studia licencjackie, teraz czeka go pisanie pracy. 29.gif
A ja - w dyżurach, do tego dom, dzieci. No i właśnie budowa domu. Wszystkiego trzeba dopilnować, załatwić, pokombinować.
Jest ciężko. Czasem bardzo. Ale jakoś musimy dać radę. I mam nadzieję, że przyszłoroczne wakacje spędzimy już na własnej trawce przed własnym domkiem. No, dobra, nie takim do końca własnym - na spółkę z bankiem. icon_wink.gif
Dziewczyny, da się wszystko! Byle tylko zdrowie dopisywało. icon_smile.gif
Adasia
No ja też na etapie rozbierania zdjęć mieszkaniowych wzrokiem.
Powinnam też obfotografować moje, ale musiałabym chyba wszystko powynosić. Dlatego pomysł ze zdjęciem widoku z okna i stanu tegoż (może kawałek parkietu i klatka schodowa) baaardzo mi się podoba.
Już nawet się nie rozpakowałam po przyjeździe z wakacji, bo łudzę się, że to przyspieszy znalezienie czegoś, co nada się na prawdziwy Dom. Dom blokowy rzecz jasna, niestety.

Wiesiołku, ogromne dzięki za wątek. Dziś właśnie kolejny rzut przeglądania w wyczytywania ogłoszeń.
wiesiołek
CYTAT(aronka @ Tue, 29 Jul 2008 - 00:39) *
A dlaczego trzeba przestać pracować, żeby móc budować dom? Pewnie, że budowa domu to mnóstwo kasy i czasu, ale żeby aż rzucać pracę... icon_wink.gif
W dodatku mąż ma delegacje i wyjeżdża średnio raz w miesiącu na tydzień. (...)
A ja - w dyżurach, do tego dom, dzieci. No i właśnie budowa domu. Wszystkiego trzeba dopilnować, załatwić, pokombinować.


W moim przypadku jednak by trzeba. Mam troje małych dzieci. A mąż średnio raz na tydzień w niedziele bywa w domu. A ja średnio raz na rok mam wolne popołudnie. A raczej wieczór jak dzieci pójdą spac czyli po 21.00 icon_wink.gif
No to domu budować w nocy z soboty na niedzielę się raczej nie da;-)
aronka
CYTAT(wiesiołek @ Tue, 29 Jul 2008 - 08:36) *
W moim przypadku jednak by trzeba. Mam troje małych dzieci. A mąż średnio raz na tydzień w niedziele bywa w domu. A ja średnio raz na rok mam wolne popołudnie. A raczej wieczór jak dzieci pójdą spac czyli po 21.00 icon_wink.gif
No to domu budować w nocy z soboty na niedzielę się raczej nie da;-)


Wiesz, przecież nie buduje się "tymi ręcami". icon_wink.gif Chodzi o dopilnowanie, załatwienie pewnych rzeczy. My nie jesteśmy na budowie codziennie, bo po prostu nie dalibyśmy rady.
W każdym razie nasi znajomi są w szoku i twierdzą, że to wszystko jest raczej niemożliwe, że nie wyobrażają sobie, jak można to wszystko ogarnąć, mając tyle zajęć. A jednak się da. Nie mamy innego wyjścia, skoro sobie wymarzyliśmy ten domek. icon_wink.gif To znaczy najpierw mąż sobie wymarzył, ja długo do tego dojrzewałam, bo nie wyobrażałam sobie życia gdzie indziej niż w bloku. 04.gif

Może rzeczywiście u Was jest trudniejsza sytuacja, skoro męża ciągle nie ma. Może jak dzieci będą większe? W każdym razie życzę Wam, żeby Wam się dobrze ułożyło. Czy to z kupnem mieszkania (co też nie jest proste), czy z budową domu. Mocno trzymam kciuki. Trudne to wszystko, ale będzie dobrze. przytul.gif
Cleo
Nie, no ja wiem, ze dziwne i trudne rzeczy JAKOS w swym zycou realizowalam, ale mysle, ze nie byloby rozsadne branie sie teraz za budowe domu -bez samochodu, nie znając się, z 2 malych dzieci, szukajac jednoczesnie prayc, niani, mieszkania, ptoem-ekipy budowlanej, materialow, itd. jak dom-to gdzies na polu pewnie itd.
A nie mozemy zwlekac dluzej ze sprzedaza swojego meiszkania, bo i jego cena spadnie niedlugo jeszcze bardziej.

O wlasnie- mam pilne pytanie- na razie nasze ogladaly 2 rodziny, jutro 3 przychodzi.
Pierwsza dzien po zaproponowala, ze kupi, ale za cene sporo nizsza od tej, ktora my zaproponowalismy, dorzuciliby jeszcze 10 tys, ale gdyby mogli wprowadzic sie natychmiast po przelewie. Druga rodzina sie zastanawia-kwote podali taka, ze ok, ale tam maz jest niezdecydowany. Tymczasem ci pierwsi ponaglają- dzis znowu mejl: 'jaka decyzja'?
No i nie wiem, czy sie godzic, bo moze potem chetnego nei bedzie dlugo albo wcale, czy tez czekac, bo w koncu ogłoszenie nasze dopiero 3 tydzien wisi w roznych miejscach w necie, no i- ciagle nie mamy nic dla siebie na 100% uaptrzonego, ani bank dokaldnie nam rat miesiecznych i decyzji kredytowych nie podał.
Nie wiem, czy kojarzycie stawki warszawskie, ale mysmy podali cene 448 tys za 62 m 3 pok. mieszkanie do remontu z 70 m ogrodkiem, w niskim bloku, ale z pocz. lat 80. (cos ala wielka plyta). Ci pierwsi chca nam dac 390 tys. (bez agencji) albo 400 tys., jesli od razu znikniemy.
nie wiem co robic.
Mika
Cleo,powiem tak - jeśli już teraz macie takie "branie" znaczy,że lokalizacja i samo mieszkanie są "pożądane" icon_wink.gif
3 tyg. to wręcz błyskawica
cena jak na Warszawę nie wygórowana,a zejście o ponad 50 tys z lekka mnie ogłuszyło
jeśli już to negocjowałabym góóóóra 20 tys w dół ,nie więcej -zazwyczaj o tyle górką wystawia się mieszkania
osobiście nie sprzedałabym mieszkania za tak niską cenę,tym bardziej gdyby to była sprzedaż na już,a ja bez zaplecza w postaci kredytu/upatrzonego mieszkania
pod W-wą chodzą mieszkania w takiej cenie icon_wink.gif i nie dziwię się,że za 390 chcą od ręki
dla mnie zajechali handlarzami icon_neutral.gif

Cleo
Mika, no wiec- mine na poczatku wszyscy straszyli, ze jak na 'blokowisku' to bede bardzo dlugo sprzedawac, wiec sie wystrasszylismy że ta Pierwsza para to pierwsza i ostatnia byc moze... Oni są z malej miejscowosci, tu wynajmują w poblizu Warszawy mieszkanie, powiedzieli,ze te 390 to gora ich mozliwosci.
Sasiad nad nami pol roku sprzedawal bardzo ladnie wyremontowane za 468 tys wystawil. a u nas spory remont trzeba zrobic.
Ale my faktycznie powinnismy za min. 420 sprzedac, bo prawie 200 musimy oddac bankowi, zostanie nam 200, do ktorych musim7y znowu pozyczyc -300-400? Dobra, to moze poczekam az bede miala PEWNOSC< ze to dla nas nowe to jest TO?...
Mika
myślę,że gdybyś wystawiła cenę 390 na dzień dobry to dużo wiecej chętnych by się znalazło jak ci jedni icon_wink.gif
myślisz,że sąsiada remont kosztował 78 tys? icon_wink.gif
a w ogóle robiliście jakąś wycenę?
Cleo
Dobra, jestem po ogladainu kolejnego mieszkania- i wreszcie cos mi sie spodobalo: konkretnie OKOLICA:)
Ale z kolei agent , ktory z nami byl tam, tez zjamuje sie rejonem, gdzie meiszkam obecnie -powiedzial, ze ma w cenie 398 mieszkanie jak nasze (bez ogr. chyba) na ulicy obok, w takim samym bloku, po remoncie. I zasugerowal, ze 390 to ok.
Jutro ktos przychodzi do nas ogladac, wiec tym Pierwszym napisalam na razie oględnie dosc, ze jeszcze myslimy...
Big Sister
Ciężka decyzja przed Tobą Cleo. Rynek warszawski to obecnie bomba zegarowa. Wszystko leci w dół, to wiadomo, nikt jednak nie wie jak bardzo poleci... Ciężko wyczuć czy mieszkania jeszcze stanieją, bo mamy okres stagnacji (wakacje), kupujący ujawnią się pełną siłą dopiero na jesieni. U Was jest jednak bardzo duży rynek deweloperski, któremu zapaliła się pół roku temu czerwona lampka i dziś wprowadzają różne promocje. Ceny nowych mieszkań mają wpływ na ceny rynku wtórnego, zwłaszcza przy tak dużej podaży nowych "apartamentów", a konkretnych obniżek deweloperskich jeszcze tak naprawdę nie było. To pieśń przyszłości...
Wiele wskazuje na to, że to ostatnia chwila, by w Warszawie sprzedać mieszkanie, potem może być nieciekawie cenowo. Jeśli chodzi o porównanie Twojego mieszkania (niewyremontownego?)z ogródkiem i podobnego, wyremontowanego, ale bez - to powinna być taka sama cena. Zależy jaka jest różnica w stopniu wykończenia. Weź jednak pod uwagę, że mieszkania w miarę schludne, wyremontowane powinny być relatywnie tańsze niż te do remotnu. Ludzie w większości chcą kupować coś do remontu, niż kupować full wypas, który im nie pasuje.


Właśnie znalazłam rewelacyjny artykuł, naprawdę wart przeczytania.
https://dom.gazeta.pl/nieruchomosci/1,73497...2&startsz=x
malgog
apropo zdjęć mieszkań z bajzlem - aż wstyd się przyznać ale sama takie wysyłałam Ice icon_redface.gif
na swoje usprawiedliwienie dodam, że szukałam lokatora do mieszkania w którym mieszkała jeszcze dziewczyna z dzieckiem, a zdjęcia musiały być na już czyli w trakcie wyprowadzki poprzedniej lokatorki
jak je widzę to mnie rumieniec oblewa za każdym razem

też szukamy nowego lokum, stare ok ale chłopaki coraz większe i coraz ciaśniej nam się robi
najważniejszym powodem przemawiającym za chęcią zmiany mieszkania jest nasza sp-nia mieszkaniowa która olewa nas sikiem prostym i robi w balona na każdym roku a własnośc hipoteczna odpada z innych powodów

wymarzył nam się dom (mąż) lub w wersji mniej optymistycznej segment (ja)
nawet lokalizacyjnie mamy taki upatrzony...ech...się rozmarzyłam...
ja laik jestem kompletny, mąż to budowlaniec więc do tematu podchodzi profesjonalnie a co najważniejsze wie o co pytać i oszukać go w temacie wykończeniówki jest trudno
godzinami siedzi w necie i ogląda, ogląda, ogląda, jeździ, ogląda...dzwoni...szału można dostać
już wie jaka podgłoga gdzie, jakie drzwi, tynki, kolory ścian
no i czynimy różne wysiłki w temacie nowego lokum np. gramy w toto lotka 04.gif
AnkaSkikanka
Kurcze - ile my obejrzeliśmy mieszkań dwa lata temu, to aż się pisać nie chce icon_wink.gif Szczególnie Sabina. Ja wszak pracuję. Zdjęciami się nie ma w ogóle co sugerować. Tylko oględziny. I zawsze było coś nie tak. Albo za wąski korytarz, albo brak windy, albo za daleko do szkoły, albo smutna okolica, albo rozkład z czapy, albo stan za słaby, albo klatka nie taka, albo... Kupiliśmy w końcu mieszkanie z kompletnie złym rozkładem (to było nasze pierwsze wrażenie), w wielkiej płycie (unikaliśmy jej jak ognia), w bloku z początku lat osiemdziesiątych (nigdy w życiu byśmy się do takiego nie wprowadzili) i z windą jeżdżącą do piętra 6 (a my na 7). I co? I lepiej trafić nie mogliśmy icon_smile.gif Owy zły rozkład mieszkania jest obecnie błogosławieństwem, okolica jest rewelacyjna, jedno piętro z trepka nas nie boli, wielka płyta nie zmusiła nas do chodzenia na palcach i słuchania sąsiadów. Jest prawie jak we własnym domu icon_smile.gif

Tak więc Cleo - szukaj szukaj. I umowę na sprzedaż podpisuj dopiero po podpisaniu umowy kupna. Inaczej możesz zostać pod mostem. Poważnie. Łatwiej sprzedać niż kupić jednak. Nas raz wycyckali. Czekaliśmy na załatwienie z banku sprzedających zaświadczenia o kredycie (mieszkanie było obciążone i to było wymagane do umowy przedwstępnej u notariusza). W międzyczasie przyszedł do nich ktoś inny i dał 50tys więcej. Nie byli nawet łaskawi nas powiadomić. W międzyczasie mieliśmy już napalonego kupca, który przyszedł z pieniędzmi i umową. Jednak daliśmy sobie na wstrzymanie. Jak się potem okazało - słusznie. Suma sumarum mieszkanie znaleźliśmy jeszcze lepsze, o 30m2 większe, stare kupił od nas owy napalony kupiec (czekał cierpliwie).

Jak to mówią - co nagle, to po diable.
Cleo
Ja jestem na etapie ZNIECHĘCENIA. Malgog, to cudownie, ze twoj maz szuka i sie interesuje. U nas ja sama to robię, choc mój mąz zacal przynajmniej ogladac te meiszkania, tkore wynajduje, bo cezsto on ejst w ich poblizu,a ja msuze byc z dziecmi w domu, bo nie mamy jak razem ogladac, co tez jest bezsensem.
Męcza mnie agencje, ktore dzownia, robia ankiety, wpadaja jak po ogien, BEZ klientów, a ja i tak musze sprzatac jak oszalała, wrzeszczac na dzieci i prawie je przywiazujac do sprzetow, zeby nie balaganily. I te agencje, ktore ciagle mi ajkies historie przytaczaja- o podobnych mieszknaiach, oc zyms tam.. mam cosraz większy mętlik w glowie- czy to dobra cena na mieszkanie do remontu, czy to zle, że parter, czy dobrze, czy to dobrze że...
Teraz kolejna agentka mnei zdolowala, mowiac, ze 'za taka cene to nie sprzedamy', choc my juz zeszlismy prawie 50 tys z wyjsciowej.
Moja mama obrazona, ze nie chcę tu mieszkac, ze co ja wymyslam, ze nas nei stac na zmiany, ze bez saomchodow, ze costam... ja przerazona juz coraz bardziej, ze nie sprzedam nigdy tego moejgo, a potem jjuz w ogole sie nie sprzeda, bo choc ma rozne plusy i super infrastrukyture, to jednak plyta itd. I przerazona, że nie wiem, czy znajdę w tym cholernym miescie albo podmiastem meiszkanie, ktore z formalnosciami wyniesie tyle, le bezpiecznie mozemy zapłacic. Zagladam na ogloszenia innych miast i widzę cudne miejsca o polowe tansze od tych u nas. wrr
I jestem sfrustrowana, ze brakuje mi jakichs 50 tys, by moc zaadaptowac mieszkanie, ktore widzielismy oboje i ktore sni mi sie po nocach- jedyne, ktore POCZUŁAM jako swoje. Więc biję sie z myslami, czy sciagac tam rodzine na kolejne 'tymczasowe' bycie z mysla o etapach remontu/adaptacji..
Wlasciwie to chce mi sie juz plakac jak o tym pomyslę, bo juz pol roku poszukiwan, a ostatnie 2 mies. intensywnie bardzo i nie powinnam chyba teraz sie zatrzymac, ale jakos nic mi się nie łączy w calosc. Jutro mamy 3 obejrzec kolejne miejsca- pewnie znowu sam mąz pojedzie, bo to wieczorem i ja nie mam kogo z dziecmi zostawic, zebym i ja mogla obejrzec.
eh eh
Agnieszka AZJ
CYTAT(Cleo @ Wed, 20 Aug 2008 - 18:56) *
I jestem sfrustrowana, ze brakuje mi jakichs 50 tys, by moc zaadaptowac mieszkanie, ktore widzielismy oboje i ktore sni mi sie po nocach- jedyne, ktore POCZUŁAM jako swoje. Więc biję sie z myslami, czy sciagac tam rodzine na kolejne 'tymczasowe' bycie z mysla o etapach remontu/adaptacji..


Cleo,
nic Ci poradzić nie mogę, ale my własnie tak zrobiliśmy.

Kupilismy dom do kapitalnego remontu i przed wprowadzeniem się zrobiliśmy tylko to, co niezbędne i na co nam forsy starczyło. Zdecydowalismy się własnie dlatego, że czuliśmy, że to jest to miejsce, które jest nasze i druga okazja może się nie trafić.
Ponieważ prowizorki są najtrwalsze - 8 lat mineło zanim zrobiliśmy szafki w kuchni, gdzie "na razie" wstawiliśmy te z poprzedniego mieszkania. Przed nami jeszcze dwa etapy remontu i przebudowy, a mieszkamy tu już 10 lat. icon_rolleyes.gif

Ani razu nie żałowalam tej naszej decyzji, ale była ona naprawdę przemyslana i zgodna.
AnkaSkikanka
No właśnie. My też zrobiliśmy tylko to, co było konieczne, żeby się wprowadzić, bo mieszkanie było do kompletnego remontu. I jest ekstra. Nawet za cenę krzywych ścian i innych rzeczy icon_smile.gif
Jaco
Cleo,
Weź pod uwagę, że agencja zazwyczaj ma interes w tym, żeby zaniżać Ci cenę mieszkania. Jeśli dasz niską cenę to w miarę szybko znajdzie się kupiec a oni wezmą od tego podwójną prowizję. Dostaną wprawdzie trochę mniej kasy ale w zamian mają szybki zysk i niewiele pracy.

My sprzedaliśmy mieszkanie bezpośrednio za 40 tys więcej niż sugerowała nam wyceniająca je wcześniej agencja. No i nie płaciliśmy prowizji czyli dodatkowe kilkanaście tysięcy złotych w kieszeni.
Cleo
No, to teraz Plombiusz z Agnieszka niehc pogadaja z moja rodzina na temat mojej idei kupienia taniego meiszkania (no, tanszego), ale do remontu.
Ze nie damy rady, ze jak z dziecmi i w ogole. e, zreszta, co ja bede tu Wam truc.
To 'śnione' mieszkanie- juz nawet agencja z wlascicielem zeszli z ceny okropnie duzo, ale teraz my nie mamy kupca na nasze, no i tam jest tak, ze ok-mozna mieszkac, bo jest po remoncie jakims, ale nagle robia sie 2 pokoje wielkie, a nie 4 jak chcemy i trzeba kombinowac w przyszlosci. Pisalam Wam juz o tym miejscu...
Aha -jeszez slysze, ze 'unieszczesliwię dzieci/biedne dzieci', bo chcę je od centrum oddalic, pod miasto nawet... 13.gif z_choinka.gif no, wiecie- ja naprawde NIE CHCĘ unieszczesliwic mojej rodziny. I wlasnie chcialam Dużą Zmianę w naszym rodzinnym zyciu jaką na pewno ejst zmiana mieszkania zrobic przed kolejna zmiana, pt. Szkoła Michasi.
AnkaSkikanka
My właśnie też cyrklowaliśmy przed pójściem Wiki do szkoły. Wyszło tak sobie icon_wink.gif Tzn przeprowadziliśmy się w połowie roku (w lutym), Wik od września już chodziła na Bemowo (a mieszkaliśmy na Ochocie), przez 3 miesiące wynajmowaliśmy mieszkanie i ogólnie nie było łatwo. Sabina jest motorem napędowym takich zmian. I chwała Jej za to icon_smile.gif Teraz jest ekstra, bo w końcu się rozprężyliśmy, mamy wsio pod ręką i jesteśmy na prawdę zadowoleni.

Dla nas Bemowo, to też było prawie pod Warszawą po przeprowadzce ze starej Ochoty icon_wink.gif
Cleo
hahha a ja teraz na BEmowie (od urodzenia praktycznie) a rozwazam Stara Milosna albo Milanowek, choc widze tez super wykonczone tansze mieszkania na jakiejs dalekiej Bialolece, o ktorej NIC nie wiem. Na Bemowo mnie nie stac, tak jak patrzę.
A ze szkola Misi- mamy zamiar do stycznia podjac decyzje, GDZIE ma chodzi od wrzesnia, ale chcemy etz, by do konca roku w miare mozliwosci pochodzila tu, gdzie ma zerowkę, bo jest super i w przedszkolu, a nie w szkole - wszedzie, gdzie sprawdzamy, zerówki sa juz w szkolach...
Ja chyba nie bede ciagac projektantki do TEGO mieszkania, skoro nie mam ciagle kupca na moje. NIe moge zawracac wszystkim glowy-agencji, wlascicielom (ktorzy chca szybko za granice wyjechac, wiec pewnie zaraz kogos i tak znajda chetnego, bo zeszli duzo z ceny)...
malgog
Plombiusz to sąsiadami chyba jesteśmy jeszcze 06.gif bo my tez z Bemowa
nam się tu generalnie podoba ale bez specjalnego entuzjazmu, emocjonalnie bliżej nam do Żoliborza ale tam ceny segmentów powodują zawrót głowy

Cleo rozważ to wymarzone mieszkanie .... najgorzej żałować ..potem..okazje zazwyczaj nie zdarzają się często
najprzyjemniej jest oglądać wspólnie i w spokoju bez dzieci ciągnących za rękaw,
agencje i ich zagrywki to osobny rozdział, czasami ręce opadają, zachwalanie mieszkania z tragicznym rozkładem i wogóle nie odpowiadającego naszym oczekiwaniom pod każdym względem (ilośc pokoi, dzielnica) jako eksluzywnego z oryginalnymi rozwiązaniami ...skąd ja to znam....trzeba się uodpornić ale ile człowiek straci nerwów....i nadziei 32.gif


kupując aktualne mieszkanie mieliśmy możliwość kupienia w tym samym bloku ale 20 metrów większe i tak jakoś ...balismy się kredytu który rzecz jasna byłby większy
i co ?
i pstro?
kredyt na finiszu spłat i z ręką w nocniku spłacilibyśmy też ten większy a nasze finanse jakoś drastycznie się nie zwiększyły
przez te kilka lat ot przypadek, sytuacja dolara itd.
plujemy sobie w brodę okrutnie 21.gif .......ja to nawet nie mam ochoty chodzic do sąsiadów, żeby nie oglądac tego mieszkania bo mi przykro i boliiiii

mamami
Cleo może moj przypadek natchnie cie opytmizmem, na zasadzie, przecież nie mam źle icon_smile.gif
Mieszkamy sobie obecnie w wynajętym, mega obskurnym mieszkaniu bo sprzedaliśmy nasze cudne wyremontowane mieszkanko a w między czasie bank sie na nas wypiął i nie dostaliśmy kredytu. Nie wiem czy uda sie nam wziąć go gdzie indziej, umowa przedwstępna na dom, który chcieliśmy kupić wygasa za 1,5 tygodnia. Nie mamy pojęcia czy sprzedający zgodzą sie ją przedłuzyć czy połaszą sie na zaliczkę i wypną sie na nas jak bank.
Soł pocieszam sie tym że ceny nieruchomości spadają, więc może to był dobry czas na sprzedaż a kupić zawsze cos kupimy 08.gif

I wiesz, mam już tego tak serdecznie dośc ze chyba nawet przestaję byc w stresie, zdając sie na łaskę pańską w tym temacie. Właściwie to chce mi sie już z tego smiać. Z naszej głupoty, beztroski i nie wiem czego jeszcze. Zafundowaliśmy dzieciom niezłą jazdę, bidoki nie mogą sie połapać w tych roszadach mieszkaniowych 29.gif
Agnieszka AZJ
Cleo,
ja Was przecież nie namawiam, to musi byc Wasza decyzja.

Plombiusz,
w porównaniu z Cleo, to Wy prawie w Centrum mieszkacie icon_wink.gif
Cleo
Mamami - strasznie Ci wspolczuję! a jestescie w stlaym kontkacie z tymi od domu? moze uda sie wynegcjowac przedluzenie umowy i z jakism sensownym doradca cos ustalic w kwestii kredytu? Czyli to jest ten przypadek, przed któym przestrzega Plombiusz...

My niby mamy rozwazone opcje kreydtowe przez doradce, ale BEZPOSREDNIO od banku nei mamy zadnej promesy itp., wiec celujemy w najnizszy kredyt z tych, co namn proponują. Zwlaszcza, ze ja nie pracuję na razie i boimy sie tych wielkich rat, bo juz teraz jest ciezko.
Ja wlasnie tez juz odchodze od stresu - tylko wpadam w zobojętnienie, a z drugiej strony czuje, ze MUSZĘ cos rpzedsięwziac, bo- Agnieszka AZJ- wlasnie nei jakos 'wspolnej decyzji'. Moj maz twierdzi, że 'wlasciwie to wszedzie mu dobrze', musi miec miejsce na laptopa itp. Ale to JA spedzam cale doby w domu i dzieci, wiec pewnie dlatego mam schizę pt. ZMIANA, choc i mąz zaczal jednak myslec o przyszlosci: np., gdzie bedzie urzędowac Hania (teraz z nami- masakra) itd.

Agnieszka- ja nie wiem, czy TO mieszkanie ejst sensowne, jakies racje na [pewno maja rozni ludzie, ktorzy widza'ale', ale najgorsze wlasnie jest to, ze przy kazdym czyms jest sto roznych opinii. Nie wiem... chyba teraz czekam, czy agentka bedzie dalej tak zaangazowana, albo czy jutro ktores z tych 3 nas rpzekona (choc to zuuuupelnie inny klimat i rodzaj niz TO icon_sad.gif ) albo, ze ktos sie zglosi chetny na nasze.
Stres mam jesli chodzi o kwestie prayc mojej i szkoly Misi- chcialabym jedna z tych 3 rzeczy zrealizowac, ale generlanie mam kiepski stan psychiczny i dzialam zrywami.. wlasnie chyba opadam po kolejnym, chcialabym zobaczyc siebie za 10 lat, by wiedziec GDZIE mieszkam;)

Mamami- trzymam kciuki!
mamami
Cleo własnie udało nam sie po tygodniu prób skontaktować ze sprzedającymi, zgodzili sie na przedłużenie umowy więc choc ten strup z głowy.

Ja już naprawdę odpusciłam, nie bardzo już mam wpływ na to co sie stanie. Mieszkać na razie mamy gdzie, w najgorszym wypadku kupimy coś za gotówkę i już. Raz sie żyje wszystkiego trzeba spróbowac. Obecne mieskzanie ma świetną lokalizację i pomimo jego całej syfiastości je polubiłam.
Adasia
Cleo, jak rozumiem!!!

Jesteśmy właśnie po oglądaniu kolejnego "mieszkania ostatniej szansy". Postanowiłam, że jak nie to, to już nic.
Za każdym razem tak postanawiam.
I co? I nic.
Czy ci, co budowali, nie przewidzieli, że trafi się rodzina z gromadką dzieci, która będzie chciała zapewnić im i sobie godziwe warunki bytowania?
Czynsz w mieszkaniu, które nam się dziś potencjalnie spodobało, wynosi ponad 1000 zł.

Agencje proponują nam kamienice albo przewalają oczami i wyciągają oferty domów, które kosztują tak, że ja oczami przewalam. Agenci są niedoinformowani i niekompetentni. Nie maja pojęcia o tym, o czym pojęcie mieć powinni.

Mam doła.

Jak kiedyś znajdę to, czego szukam, zapraszam na parapetówę.
Cleo
Dobra, Adasia- ja tez zapraszam, jak znajdę.
Ja juz tez nie mogę agentow, choc moze kilka sensownych postaci spotkalam. Ale tak, to: napisane, ze 4 pokoje, przyjezdzamy (wiecie: wielkie halo z opeka do dzeici itd.)- są 3, pytam, czy wysokie-tak, tak, rpzyjezdzam- niskie; pytam, czy blisko do stacji/przystanku- 'no, tak tak, 10 minut'-przyjezdzam, a tu prawie kilometr np. 43.gif tracę czas, pieniadze (przejazdy, niania...), nerwy, bo czoywiscie przygotowuję sie do takiej wizyty.
No i -pewnie rpzede wszystkim powinnam isc na terapię rodzinną - tak bardzo boje sie podjac wlasna decyzję, np. jesli chodzi o TO mieszkanie, wiecie dlaczego: bo na ilus swoich decyzjach sie mocno przejechalam (np. wspolnictwo w firmie itp.) i teraz slucham chciwie opinii innych osob. I jesli moja mama- uwazana za wyrocznię, zresztą JEST mądra, rozsadna itd.- mowi, ze robie glupotę i 'pakuję sie w klopoty', to...no, boję sie po prostu. Że faktycznie-nie widzę czegos, co ona widzi,a potem nie będę mogla się juz żalic. Tylko JA będę odpowiedzialna za tę decyzje, bo nei czuje by mój maż np. chcial wziac odpowiedzialnosc. no, ale ON z kolei jest gwarantem kredytu;)
Chcialam, zeby te poszukiwania byly jakos...FAJNE. czemu nie są...icon_sad.gif

Wlasnie wystawilam nasze meiszkanie znowu troche taniej w jednym serwisie.

Mamami- dobrze, ze sie dodzwonilas! tylko teraz JAK ten bank przekonac??

PS
w ogole to sobie mysle, ze JA moglabym byc taka agentka icon_wink.gif- dla mnie to fascynujące: poznawac ludzi/rodzine, pytac, jak zyja, wyszukiwac im miejsca, rozmawiac, negocjoawc, rozwazac z nimi uklad pokojow, tryb życia, wczuwac sie w ich potrzeby... troche jak psycholog, trochę jak projektant wnętrz, trochę tez oczywiscie jak doradca biznesowy....

PS
a o TYM mieszkaniu napisalam tutaj: https://www.maluchy.pl/forum/Czy-naprawde-n...koi-t54957.html
I wiem, ze jest trudnosc, bo projektantka mowila- ze trudno 4 bedzie w 73 metrach podluznie cos wymsylic, ale DA sie. ale moze ja wymyslam, (rozochocona spelnioną wszak ideą przeistoceznia obsukrnej wielkiej piwnicy w kolorową galerięicon_wink.gif - i nie powinnam mojej rodzinie tego fundowac. Niech maja mieszkanie w bloku, blisko wszystkiego, a ja sobie na starosc osiadę tam, gdzie JA chcę.
Powinnam tam pojechac znowu, zeby np. się zniechęcic jednak. ale wiecie- tam jest taakie piękne wejscie, i jest taaakie wysokie to mieszkanie, jak chcialam, i jest kominek i dęby na ulicy stare, i szkoła tuz obok i zero zero wiezowcow
AnkaSkikanka
CYTAT(Cleo @ Wed, 20 Aug 2008 - 21:18) *
w ogole to sobie mysle, ze JA moglabym byc taka agentka icon_wink.gif- dla mnie to fascynujące: poznawac ludzi/rodzine, pytac, jak zyja, wyszukiwac im miejsca, rozmawiac, negocjoawc, rozwazac z nimi uklad pokojow, tryb życia, wczuwac sie w ich potrzeby... troche jak psycholog, trochę jak projektant wnętrz, trochę tez oczywiscie jak doradca biznesowy....

Szybko byś przepadła. To nie jest miętka gra. Trzeba bajerować ludzi. Niestety. Sprawiasz wrażenie zbyt szanującej rozmówców, żeby wciskać kit "na wprost". Super oferty nie wymagają zachęcania. Klient się znajdzie szybko. A cała reszta wymaga bajeru...
Agnieszka AZJ
CYTAT(Cleo @ Wed, 20 Aug 2008 - 23:18) *
a o TYM mieszkaniu napisalam tutaj: https://www.maluchy.pl/forum/Czy-naprawde-n...koi-t54957.html
I wiem, ze jest trudnosc, bo projektantka mowila- ze trudno 4 bedzie w 73 metrach podluznie cos wymsylic, ale DA sie. ale moze ja wymyslam, (rozochocona spelnioną wszak ideą przeistoceznia obsukrnej wielkiej piwnicy w kolorową galerięicon_wink.gif - i nie powinnam mojej rodzinie tego fundowac. Niech maja mieszkanie w bloku, blisko wszystkiego, a ja sobie na starosc osiadę tam, gdzie JA chcę.
Powinnam tam pojechac znowu, zeby np. się zniechęcic jednak. ale wiecie- tam jest taakie piękne wejscie, i jest taaakie wysokie to mieszkanie, jak chcialam, i jest kominek i dęby na ulicy stare, i szkoła tuz obok i zero zero wiezowcow


Cleo,
jak ono jest takie wysokie, to może dało by sie tam zrobić antresolę ? I wtedy zamiast dzielić pokój na dwa (rozumiem, że dla dziewczynek ?) zrobić im wspólny z oddzielnymi antresolami do spania ? Mniejsza rujnacja niż przy stawianiu ściany.
AnkaSkikanka
CYTAT(Cleo @ Wed, 20 Aug 2008 - 19:27) *
rozwazam Stara Milosna albo Milanowek

Na temat Starej Miłosnej mało wiem (oprócz problemów komunikacyjnych, które podobno mają zniknąć za kilka lat). Co do Milanówka, to zobacz to: https://siskom.waw.pl/a2-gr_wojewodztwa-konotopa.htm, żebyś się na minę nie nadziała.

CYTAT(Cleo @ Wed, 20 Aug 2008 - 19:27) *
choc widze tez super wykonczone tansze mieszkania na jakiejs dalekiej Bialolece, o ktorej NIC nie wiem.

Białołęka, to też może być mina. Obczaj dokładnie planowane trasy przez nią ze stron SISKOM, żebyś nie wylądowała jak mój kumpel - 200m od ekspresówki i nic pomiędzy nim a trasą. Żyć nie umierać icon_wink.gif
polasia
Słyszałam że Białołęka jest raczej dla ludzi, którzy pracują w domu. Ludzie narzekaja na kiepski dojazd od centrum i brak infrastruktury. Dużo mieszkań z Bałołęki jest wystawionych na sprzedaż. Wygląda tak, jakby ludzie stamtąd uciekali.

Oglądam 2 mieszkania dziennie bez agencji więc raczej te które potencjalnie odpowiadają naszym potrzebom. Popadam w coraz większą depresję. Ładne mieszkania mają kiepski widok (dla nas niestety konieczny). Mieszkania z kiepskim widokiem są kompletnie nieustawne. A wszyskie za drogie. Cały czas żałuję, że kilka lat temu jak kupowaliśmy nasze obecne mieszkanie nie zdecydowaliśmy się na większe z wyższym kredytem.
I mam jeszcze jeden problem nie potrafię szukać mieszkań w Warszawie poza Ursynowem. Tu mam wszystko ( pisała kiedyś Rosa) i jeszcze ten wielki las i metro. Ehh czy są jeszcze podobne miejsca w Warszawie?
AnkaSkikanka
Ja też nie mogłem gdzie indziej niż Ochota. Do Bemowa przyzwyczajałem się z rok. Ale mimo wszystko warto. Ze względu na lokal. Oczywiście wyszukaliśmy wygodne dla nas miejsce pod względem infrastruktury i to się liczy nie mniej niż sam lokal. Nie mogłem się jednak przyzwyczaić do wielkiej płyty, wysokich bloków, pokręconych osiedlowych uliczek, tłoku. Teraz widzę to inaczej. Jest więcej zieleni, bloki są zadbane, tłoku wcale nie ma (bo przecież wszyscy na raz nie spacerują), są place zabaw dla dzieci (w tym jeden tuż pod blokiem, który idealnie widzimy z okna i Wika z Antkiem mogą się już bawić sami), szkoła obok bloku (sami mogą chodzić), sklepy wszędzie dookoła. Przy tym cisza (sam środek osiedla), węzeł komunikacyjny bardzo dobry, lasy dookoła...

A piszę to wszystko po to, żeby pokazać, jak bardzo się czasami zamykamy w swoich głowach. Gdybyśmy się uparli na Ochotę, to teraz mieszkalibyśmy pewnie w 3 pokojach na 70m2, do szkoły dzieci byśmy prowadzali, nie byłoby mowy o wypuszczaniu samej Wiki z Antkiem (bo wszędzie ulice i placów zabaw zero) itp itd. Każde miejsce ma zalety. Dla Ciebie oczywiście nie każde, ale wiele miejsc. Trzeba tylko je dostrzec icon_smile.gif

Co do Białołęki: słabiutki dojazd, planowana spalarnia śmieci, budowa ekspresówek, czasami chmurka z elektrociepłowni. Takie mam opinie od mieszkanców. Dlatego niskie ceny i mnóstwo mieszkań do kupienia. Gdy powstanie most północny wraz z jego obwodnicą, to dojazd będzie zdecydowanie lepszy. Ale to ciągle pieśń przyszłości.
Cleo
Ja juz tę obwodnice Milanowka obczytalam tysiac razy i juz wiem, ze A2 ma byc na polnocy, a obwodnice jednak przewalczono w dobrym ukladzie- tzn. wykręci PRZED Milanowkiem, ale ebdzie na poludniu, tak by mieszkancy Grodziska mieli dobry doojazd.

Agnieszka-Antresola moglaby byc w tym salonie-np dla nas, ale wlasnie to mnie gnebi-ze uciekamy przed takim kumulowaniem wszystkiego we wszystkim, a teraz mialabym to sama urzeczywistnic. Natomiast mozna by ocieplic z zewnatrz werandę cudną i tam zrobic pokoj, oraz wg wlascicieli kuchnię zamienic na pokoik. Itd. NIe chcemy, żeby spały razem, bo juz widzę rozne problemy- pt. Michasia uczaca sie do wieczora, a mala Hania chce isc spac. Michasia spiaca dluzej rano, a mala Hania budzaca ja o swicie itd.

Ok, to odpuszczam Bialołękę. Podobno ladne miejsca sa na ulicach pieknie brzmiacych jak Szmiacych Traw i Starej Gruszy:) ale tam są male mieszkania, a te wieksze baardzo drogie. Bemowo mogloby byc-ale tam gdzie mi sie podoba są drogie nowe mieszkania, ktore ejszce musialabym wykonczyc. Ja sądzę, że ansze z trudem sprzedamy za 400 tys., oddamy bankowi 200, zostanie nam niecale 200 (bo jakies oplaty, splaty itd.), a kredytu mozemy wziac -najlepiej 350, ale bank mowi ze i 450 moze, tylko raty wieksze.
Jadę dzis do tej Miłosnej, tam mam obejrzec np mieszkanie w pelni urzadzone, z podgrzewana podloga itp. bajery;), ludzie wyjezdzaja, i chca wszystko zostawic- kazda szafke itd.-wysokiej klasy wszystko,a my NIC nie mamy (no, moze 3 -5 rzeczy wlasnych), ale cena--- duzo wyzsza od tej, ktora zakladalismy. Ale obejrzę, co mi tam.
Tam z kolei jest tak, ze stac mnei moze na mieszkania w blokach, ale takich z lat 90-2000, natomiast mam ladny widok za oknem-las. wiec moze odpuszczę sobie schizę blokową w zamian za spokoj na zewnątrz? I dojazd dobry- moj maz stamtad na jelonki w godzinę z kawaleczkiem wrocil- bo do SKM-ki, i na PKP Wochy i do nas autobusem kawalek -info dla tych, ktorzy znają W-wę. Wiec rodzina nie mialaby pretensji, że daleko mają, no i faktycznie-jakby co-to jednak mam lepszy dojazd wszedzie szybko niz z Milanowka- gdzie tylko PKP i ew. nasze samochody, ktorych jeszcze nie mamy:) Ale znam stamtad ludzi, którzy tak żyja od zawsze i nikt nie narzeka.
kalarepa78
CYTAT(Cleo @ Wed, 20 Aug 2008 - 18:56) *
Męcza mnie agencje, ktore dzownia, robia ankiety, wpadaja jak po ogien, BEZ klientów, a ja i tak musze sprzatac jak oszalała, wrzeszczac na dzieci i prawie je przywiazujac do sprzetow, zeby nie balaganily. I te agencje, ktore ciagle mi ajkies historie przytaczaja- o podobnych mieszknaiach, oc zyms tam.. mam cosraz większy mętlik w glowie- czy to dobra cena na mieszkanie do remontu, czy to zle, że parter, czy dobrze, czy to dobrze że...


Cleo, wywal te agencje w diabły! Naprawdę nie widzisz, że to TY wykonujesz robotę, za którą oni wezmą potem lekką rączką kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy? Naprawdę nie masz co zrobić z tymi pieniędzmi?


Teraz kolejna agentka mnei zdolowala, mowiac, ze 'za taka cene to nie sprzedamy', choc my juz zeszlismy prawie 50 tys z wyjsciowej.
Moja mama obrazona, ze nie chcę tu mieszkac, ze co ja wymyslam, ze nas nei stac na zmiany, ze bez saomchodow, ze costam... ja przerazona juz coraz bardziej, ze nie sprzedam nigdy tego moejgo, a potem jjuz w ogole sie nie sprzeda, bo choc ma rozne plusy i super infrastrukyture, to jednak plyta itd. I przerazona, że nie wiem, czy znajdę w tym cholernym miescie albo podmiastem meiszkanie, ktore z formalnosciami wyniesie tyle, le bezpiecznie mozemy zapłacic.

CYTAT(Cleo @ Wed, 20 Aug 2008 - 18:56) *
Zagladam na ogloszenia innych miast i widzę cudne miejsca o polowe tansze od tych u nas. wrr


Wiem, ze "jadę po bandzie", ale czy Wy naprawdę musicie mieszkać w Warszawie? W innych miastach też jest życie;-) A za to, co macie będzie Wam o wiele łatwiej kupić coś sensownego.


CYTAT(Cleo @ Wed, 20 Aug 2008 - 18:56) *
Wlasciwie to chce mi sie juz plakac jak o tym pomyslę, bo juz pol roku poszukiwan, a ostatnie 2 mies. intensywnie bardzo i nie powinnam chyba teraz sie zatrzymac, ale jakos nic mi się nie łączy w calosc.


Cleo, my działki szukaliśmy 9 miesięcy i też już często mieliśmy dość. Trzeba założyć, ze tak to po prostu jest, chociaż łatwe to nie jest.

sdw
Cleo, w moim zasciankowym miescie za te pieniądze mielibyście dom, samochód i pokaźną sumkę na koncie. Może ta Warszawa jednak niekoniecznie konieczna?

P.S. Wczoraj oglądałampiękny domek, szeregowiec co prawda, ale zawsze, 160 m2, do zrobienia tyle, ile chce się po swojemu mieć, jak się nie chce to można nie robić nic, z cudnym zadbanym ogródkiem. Niemałym, jak na szeregową zabudowę. Cena... 370 tysięcy. Nie chcesz być\moją\są siadką? icon_mrgreen.gif I problem szkoły miałabys z głowy, bo najlepsza w mieście 10 minut żółwim tempem.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.