To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Paździenik 2005

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34
blaire
Zakładam nowy wątek w oczekiwaniu na towarzystwo do rozmowy...
Villi
Ponieważ Miluś nadaj jedzie "na wstecznym" icon_biggrin.gif to ja na październik cała chętna!!! Czekamy na reszte dziewczyn, daj na ciąży linka do tego wątku, żeby wiedziały. gdzie potem trafić icon_smile.gif
Fila
To ja się chętnie dołączę z moją Romą.
Villi
Blaire, a moze bys sie tak wzięła i opisała troszkę swojego mężczyznę najmniejszego co? I troszkę poród też, spragniona relacji porodowych jestem , sama już nigdy naturalnie nie urodze, to chociaż o innych sobie poczytam icon_biggrin.gif
blaire
Villi, ja relację bardzo chętnie zaieszczę, ale raczej nie dziś. Może weekend nieco luźniejszy będzie. A może Kuba do babci pojedzie... Zobaczymy. A jest co relacjonować wink.gif
Fila
Widzę, że czekamy na pozostałe. To może i dobrze, bo im by było przykro.
blaire
A ja oznajmiam wszem i wobec, że Kornelek zgubił już kikut pępowinowy- i całe szczęście, bo przerażona byłam na samą myśl o przewijaniu. U nas ze szpitala wypisują dzieci z klamrą uciskową przy kikucie.
Poza tym mały jest bardzo silny i próbuje już podnosić głowę-całkiem nieźle mu to wychodzi.
Od dzisiaj ma już też swojego pediatrę a w środę zaczynamy podawanie witaminy D3.
Zarejestrowaliśmy się na USG bioderek, ale szoku doznałam jak termin usłyszałam-15 grudnia...
niunia
Czesc icon_smile.gif
Sie dolaczam, jesli mozna icon_smile.gif

No to moze ja zaczne relacje porodowe. A bylo to tak:
W czwartek, w dniu terminu, czyli 6 pazdziernika, poszlam rano na wczesniej umowione usg coby wage mlodego sprawdzic. Okazalo sie, ze mlody byl urosl od zeszlego razu i ma okolo 9 funciakow, czyli ponad 4 kilo. Po poludniu, kolo 2, poszlam do lekarza. Ten popatrzyl na wyniki z usg, powiedzial, ze mlody jeszcze nie ustalony, plywa wysoko i na jego oko 9 i pol funta. Wiec czy zycze sobie cesarke. Ja na to, ze alez owszem. No to on, ze poleci po papiery, ja podpisze i w poniedzialek o 9 mlody sie rodzi. No to ja ok. Wychodze. Krzyz mnie boli od rana, a nadmienie, iz wczeniej nigdy nie bolal. Dzwonie do mojej mamy z parkingu, ze cesarka ustalona, zeby sie nie martwila, tylko zwolywala kolezanki na poniedzialek na wczesniej nastawiona juz wodeczke icon_smile.gif
Wracam do domu, godzina wczesna, przed 4, dzwonie do tesciowej. Gadamy, gaaaadaaaamy, gadamy. Po piatej wraca moj malzonek z podrozy biznesowej, okrutnie zmeczony, na lekkim kacu i idzie prosto w kime. Ja sie nudze. Cos mnie skurcze jakies lapia, ale mysle sobie - treningowe. Wiec ide do gorcacej wanny (wiem, ze nie powinnam:) , coby ten bol krzyza wyleczyc. Robie sobie maseczke, myje wlosy, gole nogi, ogolnie jak na randke icon_smile.gif Wychodze. Bol nie minal. Budze meza, zeby mi taki plasterek przykleil na tyl, bo sie obrocic nie moge. Ide w kime, kolo 7 czy cos. Ale nie moge spac. Wiec ide pod prysznic, goracy, zeby ten bol rozmasowac. Wracam. Skurcze jakies mam, ale niebolesne, mysle - treningowe icon_smile.gif Robie sobie manicure - musialam obciac pazury, bo dlugasne mialam okrutnie. O 9 skurcze mnie bola srednio, natomiast bol krzyza powala na ziemie. Budze meza, zeby mnie masowal, bo ja sie tak nie bawie. Masuje. Zaczal zapisywac te skurcze. Regularne co 10 minut. Bola coraz bardziej. Wiec maz mnie masuje, ja susze wlosy miedzy skurczami. Plecy bola coraz bardziej. Po 2 w nocy zmuszam mojego meza faszyste, zeby w koncu zadzwonil do lekarza. Skurcze co 5 minut, ale niektore co 7. Lekarz mowi, zeby do szpitala. 4 skurcze pozniej jestesmy w rejestracji. 5 skurczy pozniej doszlam na nogach do jakiejs sali, gdzie dostalam stroj sluzbowy i do wyra. Skurcze tak mocne, ze zaczynam ryczec z bolu. Pytamy o zewnatrzoponowe. Okazuje sie, ze moge dostac za godzine, bo jakis wysyp kobiet rodzacych jest i anaestezjolog zajety. Polozna mnie bada, 5 cm, czuje glowke. Ja wariuje z bolu. Cale szczescie dostaje od milosciwej poloznej jakis narkotyk w zyle. Nieduzo pomaga, jesli chodzi o bol, ale przytepia skutecznie. Niezly odlot, widze podwojnie. Przychodzi moj ulubiony lekarz. Bada mnie, 6 cm, glowka jednak wysoko. Pyta, czy cesarka, czy chce probowac naturalnie. Ja mu na to, ze ja chce znieczulenie, a potem moge dywagowac. W koncu przyszedl anestezjolog, moje wybawienie - przynajmniej ja tak myslalm. Jak to znieczulenie bolalo! Jak sie poryczalam, az mi gile poszly z nosa (sory). ALe jak juz bylo po wszytskim, to bylam w siodmym niebie. Przyszedl lekarz, zdecydowalismy, ze jednak cesarka. No to oni mnie hyc na inne lozko, wojtka w niebieski kombinezon i taka czapeczke jak pani z miesnego (ja tez taka dostalam) i powiezli na sale operacyjna. Do czegos mnie tam podlaczyli, lezalam jak na krzyzu. Po pietnastu minutach lekarz pyta wojtka, czy chce syna zobaczyc. To wojtek sie wychyla znad zaslonki(bo siedzial przy mojej glowie wczesniej), i widzi mlodego, jeszcze z nogami w brzuchu. Po chwili mlodego dali pielegniarkom, zeby sie nim zajely, wojtek polecial za nimi, ale za chwile przyszedl pokazac mi zdjecia (komorka robione), bo ja jeszcze mlodego nie widzialam. Mnie szyli. Potem przyniesli mi mlodego na chwile, zebym sobie popatrzyla, bo zabierali go zaraz na intensywna. Mial problemy z oddychaniem, bo mu plyny zostaly jakies w plucach. Podobno bardzo czeste przy cesarkach zjawisko. Wojtek polecial za nim. Mnie powiezli na kolejna sale, gdzie przez godzine sprawdzali czy zyje. Wojtek wrocil z nowymi zdjeciami. Przewiezli mnie dalej na kolejna sale, w oczekiwaniu na nasz pokoj (tyle kobiet rodzilo, ze musielismy czekac w kolejce na pokoj icon_smile.gif. Wojtek biegal w te i z powrotem mniedzy mna a mlodym. Po pieciu godzinach od porodu w koncu go przywiezli. I to nie trwalo tak dlugo, bo mu cos robili, tylko czekali na telefon od pediatry, zeby zwolnil mlodego z intensywnej - biurokracja po prostu. Jak malego przywiezli, to pielegniarka pomagala mi go karmic. Nic ciekawego z tego nie wyszlo. Mlody sie darl, nie chcial ssac, ja bylam totalnie zgubiona. Za drugim razem poszlo troche lepiej, cos tam lyknal. W koncu przewiezli nas do naszego pokoju. Ja mialam wygodne lozko, mlody lozeczko, a wojtek biedny twarda lawke z ciekim materacykiem. Ale telewizor z video tez byl (nie wiem, kto mam czas cokolwiek ogladac). Pierwsza noc byla koszmarna. Karmienie nie szlo, mlody plakal, nie chcial ssac. Pielegniarskie triki z polewaniem sutka formulka nie wychodzily. Po 12 godzinach od ostatniego udanego karmienia, zgodzilismy sie, zeby pielegniarka wziela malego do sali noworodkow na karmienie z butli, bo przeciez maly glodny byl okrutnie. Zostal tam cale 3 godziny, wiec my spalismy! Pierwszy raz od przedwczoraj. Czulismy sie jak wyrodni rodzice, ale zmeczenie wzielo gore. Nastepnego dnia ja juz moglam wstac, poodlaczali mnie od kroplowek, przeciwbolakow i tak dalej, wiec bylam na wyprawie w lazience. Pol godziny mi to zajelo. Karmienie dalej szlo kijowo, wiec dawalismy mlodemu butle, jak nie chcial z cycka jesc. I zrobil sie zolty. Nic wielkiego, jak sie okazalo, ale pediatra zalecila dozywianie mieszanka, zeby szybciej sie tej bilirubiny (chyba) pozbyc. Trzeciego dnia bylo juz o wiele lepiej, tym bardziej, ze wychodzilismy.
I tyle. Dalsza czesc to juz nie jest historia porodu icon_smile.gif

Mam ndzieje, ze mnie nie wywalicie za przynudzanie icon_smile.gif
Ide dac glodomorowi cycka - teraz karmenie idzie juz o wiele lepiej.
Pozdrawiam
parasolka
poryczałam się
bardzo szybko stawiaja u was do pionu po tej cesarce - ja dobe lezalam z 5kilogramowym workiem piasku plackiem
z karmieniem bedzie coraz lepiej
a W odciął pępowinę?
fajnie ze od razu Kubę zobaczyłaś icon_lol.gif
kachna
Niunia

Wspaniala relacja. Twoje poczucie humoru jest nie do podrobienia, maly bedzie mial w zyciu calkiem wesolo z taka matka.

A ja borykam sie z kolkami, ktore zaatakowaly z impetem w 10 dobie malucha i nas.
Dieta, dieta, dieta. Pozarlabym konia z kopytami, tymczasem ni dydy. Za to noce przespacerowane - srednio stad do Zakopca...

Do tego po tym noszeniu nasililo sie plamienie - krwawienie - bo to juz krew i to czerwona, ale maleje, jak odpoczywam po takiej trampingowej nocy....Podobno jeszcze moze tak byc, ale jak ognia boje sie wizyty u gina, bo mnie wyskrobia....
Poki co nie mam goraczki i mija - wiec jeszcze ze dwa dni poczekam.

Pozdrawiam Was cieplo i lece poczytac na inne watki a potem zaraz spaaaac!
blaire
To może i ja zamieszczę wreszcie swoją relację?

4 październik 2005, wieczór. WróciliÅ›my do domu z kawy u _Kreski. Kuba już w łóżku a ja jakaÅ› niespokojna… Chyba już wkrótce… Ale nie dzisiaj, jeszcze nie. Bo co z MÅ‚odym zrobimy? Ani nie mam ochoty go budzić i do szpitala ze sobÄ… ciÄ…gnąć, ani opieki dla niego nie mamy… A wzywać pogotowie? Po co? Do rana po prostu urodzić NIE MOGĘ.
Oznajmiam mężowi, żeby się wyspał, bo rano się z nimi do centrum zabiorę. Pod szpitalem mnie wysadzą i pojadą dalej, a ja już sobie jakoś poradzę.
Mija 22:00, jestem coraz bardziej niespokojna… Brzuch pobolewa, na wkÅ‚adce peÅ‚no podbarwionego Å›luzu… No to przed kompem chwilka i do łóżka… Tobatka, _Kreska, Dorotka25 i ja na czacie makuchowym dyskutujemy. WysyÅ‚am sms-a do Gosi1, że to chyba już siÄ™ zaczyna, ale bez paniki, bo do rana na pewno nie. Na czacie coraz tÅ‚oczniej. Blaire rodzisz? Co ty tu robisz? Przecież ty nie rodzisz skoro na czacie siedzisz. ZaglÄ…dam na forum-jest wÄ…tek, że chyba rodzÄ™ autorstwa Gosi1… Bóle coraz silniejsze, ale przecież miesiÄ…czkowe silniejsze miewam, wiÄ™c spokojnie. Pewnie faÅ‚szywy alarm. A może to czop Å›luzowy?
Minęła północ… Spać nie mogÄ™, wiÄ™c rozÅ‚ożyÅ‚am deskÄ™ do prasowania… Kilka koszul dla męża, ciuchy dla Kuby. Nie czujÄ™ zmÄ™czenia, wiÄ™c ciepÅ‚a kÄ…piel. Skurcze nie ustÄ™pujÄ…. WiÄ™c jednak naprawdÄ™ to już coraz bliżej. MaÅ‚y kopie w brzuchu w najlepsze. PróbujÄ™ siÄ™ zdrzemnąć. Chyba zasnęłam, ale co 30 minut wizyta w WC. Wody nie odchodzÄ…, wiÄ™c spokojnie.
5 październik. Wstajemy jak zwykle przed 6stÄ…. Åšniadanie, herbatka, obudzić KubÄ™. Jedziemy do szpitala… ZostawiajÄ… mnie samÄ… przed wejÅ›ciem i jadÄ… dalej. Wyjęłam dokumenty i idÄ™ na izbÄ™ przyjęć…
7:10. Pani w okienku wielce oburzona pyta: Jak to pani rodzi? To chyba lekarz oceni, prawda? (ZapomniaÅ‚am jakie potrafiÄ… być niemiÅ‚e wink.gif ). Wody odeszÅ‚y? –Nie. Skurcze sÄ…? Co ile? Który poród? –SÄ…. (Ale co ile? Nie mam pojÄ™cia… Zaraz, jazda zajęła nam 25 minut… W tym czasie miaÅ‚am może 4 skurcze… Jak powiem, że co 7 min to mnie do domu pogoniÄ……) –Co 3-4 minuty. 2 dziecko.
7:20. Pokój badaÅ„. PoÅ‚ożna wchodzi i pyta czy na lewatywÄ™ siÄ™ zgadzam, każe coÅ› podpisywać (Upoważniam męża w razie mojej Å›mierci do peÅ‚nego wglÄ…du w dokumentacjÄ™ medycznÄ…… Boże, co oni mi tu dajÄ…? Ale podpisujÄ™.) BadajÄ… mnie. PoÅ‚ożna oznajmia- rozwarcie na 4 palce, nie ma czasu na lewatywÄ™. ProszÄ™ by mówiÅ‚a po ludzku, co to oznacza? No rodzi pani. Przy 5 palcach jest poród.
7:40 Od 10 minut czekamy na windę. Mamy do pokonania jedno piętro, ale przepisy nie pozwalają nam iść schodami, trzeba czekać.
7:50 ostatnie pytania poÅ‚ożnych i lekarki stażystki. Kilka sms-ów. Jestem na porodówce…
Skurcze coraz silniejsze, ale nadal jakieś niemrawe. Irminka już się zajęła organizowaniem mi opieki najlepszej położnej pod słońcem-pani Ewy. KOBIETO! Jak ja cię za to kocham!!!
8:30. Leci oksytocyna, rozwarcie na 5 palców. Skurcze coraz silniejsze i coraz czÄ™stsze. Z krzyża. Cholera, mam już dość! Oby nie trwaÅ‚o to tyle co z KubÄ…! MaÅ‚y zlituj siÄ™ nade mnÄ… i wyjdź wreszcie…
Pani Ewa podaje mi kubek wody, prosi, rozmawia, uspokaja… Oczy mi siÄ™ zamykajÄ…, widzÄ™ jakoÅ› podwójnie… Na moim czole lÄ…duje zmoczona w lodowatej wodzie serweta- co za ulga.
Spojrzenie na komórkÄ™… Jest 8:58…Leżę na zmianÄ™ na jednym i drugim boku, skurcze nasilajÄ… siÄ™, czujÄ™, że to już, za chwilkÄ™… Pani Ewa dopinguje- No jeszcze tylko kilka skurczy, już główkÄ™ widać!
Tylko kilka razy poprzeć i wreszcie ciÄ™ uwolniÄ™, wreszcie przytulÄ™, powÄ…cham, zobaczÄ™… Czy dam sobie radÄ™? Czy jeszcze pamiÄ™tam jak to jest być mamÄ… dla takiego maleÅ„stwa?
Ale nie, nie teraz, teraz muszÄ™ siÄ™ skupić tylko na jednym-wyrzucić ciÄ™ z siebie jak najszybciej… Inaczej zwariujÄ™ z bólu… Brakuje mi tchu i siÅ‚… Nie mogÄ™ zÅ‚apać oddechu. 2 poÅ‚ożne, 4 lekarzy… Co za cyrk? I jeszcze ta stażystka żujÄ…ca gumÄ™…
I nagle…
9:35. Pani Magdo, gratulujÄ™!
Ale zaraz… Dlaczego jest tak cicho? Czy on nie powinien pÅ‚akać? Dlaczego nic nie sÅ‚ychać? PodnoszÄ™ gÅ‚owÄ™… Jest… Taki maÅ‚y i bezbronny… Ta cisza mnie przeraża, poÅ‚ożna chwyta ssak i odsysa tÄ™ bezbronnÄ… nagÄ… istotkÄ™… I ten oczekiwany pÅ‚acz… Brzmi jak najpiÄ™kniejsza melodia. Chwytam za komórkÄ™, tel do męża- niech też go usÅ‚yszy.
Nareszcie, mam go już na brzuchu. Tyle czasu na to czekaÅ‚am… Staram siÄ™ zapamiÄ™tać jego twarz, by rozpoznać jÄ… później wÅ›ród innych maluszków.
Mój bezimienny nadal synek jest już z drugiej strony brzucha, badajÄ… go gdzieÅ› tam…
Kawał chłopa, dobra robota. 4450 i 60 cm. 10 punktów Appgar.
parasolka
kachna - polecam suszarkę - u nas się spawdziła i to wcale nie do nagrzewania ale jako monotonny usypiacz - własnie przy kolkach

a ja właśnie odstawiam J od nocnego cycania icon_twisted.gif /bo w dzień juz nie cyca/

niniu wysłałam ci coś pozytecznego mailem /"Uśnij wreszcie"/
sprawdź pocztę!!!
parasolka
Blaire no i znowu sie poryczałam
dzielna kobita i sama
a Ty w wojewódzkim rodziłaś icon_question.gif , jeśli tak i to TA EWA to miałaś najlepsza położną na świecie icon_lol.gif
blaire
CYTAT(parasolka)
Blaire no i znowu sie poryczałam
dzielna kobita i sama
a Ty w wojewódzkim rodziłaś icon_question.gif , jeśli tak i to TA EWA to miałaś najlepsza położną na świecie icon_lol.gif


Parasolka, w Wojewódzkim. Ewa, farbowana (chyba) blondynka, przy sobie lekko, włosy takie może ciut za ramię- w kitka związane miała.
anonimowy
Blaire
ty nocny marku!!!!!!!

no nareszcie cos wiadomo o tych twoich wyczynach!

Jak ja ci zazdroszcze tej Irminki pod reka i tej poloznej....

Lece spac. Pozdrawiam.
Ach - bylabym zapomniala:
Dzieki Parasolka za wsparcie - suszarka moja to tzw elektryczny grzebien - czyli sie nie nada, ale wyprobowuje numery z nagrzewaniem pieluszek etc.
niunia
Parasolka, dzieki, spradzilam poczte, wydrukwoalam, bede czytac, ale chyba jutro. dzisiaj mlody nas wykancza, bo cos sie dzieje, ze nie chce spac. Jak go polozymy na chwil, to po 3 minutach budzi sie z krzykiem, ale jakim! Wiec my go na rece i chodzimy dookola chaty. Zaczynam sie martwic, czy cos go nie boli, bo brzmi to przerazajaco. W kazdym razie dziasiaj jem tylko rosol, na piersiach kurczaka, prawie bez soli. Obrzydlistwo, ale przez mensza gotowane, wiec bedzie jedzone.

Baire
- ja sie nie poryczalam, bojuz wyryczlam dzisiaj swoje razem z malym, ale podziwiam.

Jeszcze wam ze smiesznostek powiem, ze w trakcie jak mnie szyli, wojtek byl ze mna, mlodemu cos robili, to poczulam, ze mam cos ciezkiego na zoladku. Nie bardzo moglam oddychac. I jak ta glupia - nie wiem, co mnie wzielo, chyba narkotyki - poprosilam wojtka, zeby zobaczyl, czy oni mi jakiegos kamienia na zoladku nie polozyli. Wiec wojtek wychynal za zaslonke, a tam moja macice zszywaja, na zewnatrz. Wyjeli ja ze mnie i polozyli sobie na moim brzuchu, zeby lepiej widziec co robia! Nie wiem, co o tym myslec. W kazdym razie, ja w tym amoku mowie do wojtka, zeby zdjecie zrobil - tej macicy w sensie. Ale nie chcial. Mowi tylko, ze wyglada jak watroba, tylko taka bardziej rozowa, a mniej bordowa i ze wcale nie jest obrzydliwa.

A, wojtek pepowiny nie przecinal. Nawet nie chcial specjalnie, zreszta musialby byc sterylny i nie moglby byc przy mnie w czasie operacji, tylko po drugiej stronie zaslonki. Wiec dalismy soie spokoj.

Ok tyle. WOjtek uspil cudem mlodego na chwile, ide sie kimnac.
Trzymcie sie dziewuszki icon_smile.gif
Villi
Eee no jak wszyscy to wszyscy icon_biggrin.gif
Moja relacja (tak, tak, wiem, przedawniona lekko icon_wink.gif )

Leże w szpitalu od 12 wrzesnia. Najpierw kroplówka z fenoterolem, potem tabletki. Decyzja lekarska - 19 września wchodzi pani w 36 tydz. odstawiamy prochy, pewno się wszystko wyciszy.

19 września - poniedziałek.
Odstawili mi tabletki - nareszcie mam spokój, nie muszę chodzić przytulona, do dzwoniącej co 1,5 godz. komórki. Badanie - zero rozwarcia, szyjka ledwo na centymetr skrócona. Do południa spię, po południu poszliśmy się przejść z Yanem po szpitalu. Czuję jakieś takie lekkie skurcze, na ktg też wychodzą, ale to są pewno takie "z odstawienia".

20 wrzesnia - wtorek
Skurcze coraz silniejsze, no nic, pewnie z odstawienia i zaraz przejdą. Ale kurka aż się nie wyciszą, nei chcą mnie ze szpitala puścić. Ponieważ wariuję juz z tęsknoty, w odwiedziny wpada mama z Michem. Michu zachwycony kapciami foliowymi, a jeszcze bardziej pojemnikami na nie - "mama przeciez to jaja dinozaurów" icon_biggrin.gif Idę ich odprowadzić aż do bramy, bo pogoda piękna. Powrót sprawia mi już pewnien problem, skurcze krzyzówe coraz mocniejsze, ostatni odcinek Yano mnie prawie wlecze. Położna: No czasami tak bywa z odstawienia, ale lekarz pania zbada. Lekarz bada: Żadnej zmiany od wczoraj, to są skurcze z odstawienia.
Lekko wkurzona próbuję zasnąć, boli coraz bardziej. Arwena i Wielkopolanki podtrzymują mnie na duchu smsami róznymi. W nocy boli, dostaję relanium, działa średnio.

21 września - środa
Żarty się skończyły. Na ktg skurcze wychodza regularne co 4-5 min, dochodzą do setki i bolą coraz mocniej. Położne każą czekać. Cały dzień jakby w półśnie, ledwo chodzę. W nocy nie mogę wytrzymać, ktg - 120, przychodzi zbadać lekarz z porodówki. Diagnoza - zero zmian, dać pani relanium. Wielkopolanki czuwają przed kompem a ja wykończona zasypiam... na 3 godziny. Budze się z bólu. Dają mi kolejne relanium, co kończy się mdłościami. Nic juz nie działa.

22 września - czwartek
8.00 - Wreszcie badanie przez "mojego" lekarza. Oczywiście nadal zero rozwarcia, szyjka skrócona na 1 cm, a ja ledwo chodzić mogę. Decyzja - tniemy, istnieje ryzyko pęknięcia macicy. Ale prosze się przygotowac na czekanie, porodówka pęka w szwach, zamknęliśmy izbę przyjęć. Ponieważ już wiem ze to wszystko niedługo sie skończy, powoli się pakuję i kładę na boku by jakoś przeczekać.
12.00 - Przewożą mnei na blok porodowy, dzownię po Yano by przyjeżdżał bo moze już niedługo. Po wypełnieniu mnóstwa formalności dostaję krzesełko (takie na kółkach, jak do komputera) i siadam w małej wnęce z blatem w korytarzu, wszystkie 8 porodówek zajęte. Siedzę, słucham krzyków, boli mnie coraz bardziej i zaczyna mnie dół łapać.
13.00 Nadal siedzę, juz z wenflonem wkłutym za 4 razem, całe ręce mam w sińcach. Zaczyna mi się kręcić w głowie, opieram się o blat i zasypiam.
13.30 - Budzą mnie położne, przerażone ze zemdlałam. Załatwiają jakieś wąskie łóżko na kółkach, zebym chociaż położyć się mogła. Podłączają ktg - skurzce powyżej 130, trwające około 2 min, co 3-4 minuty. Położna - no nie zdziwię się jak pani naturalnie urodzi, jak będize wolny lekarz to panią zbada. Niestety sala operacyjna cały czas zajęta... Przychodzi Yano i jest mi troszkę lepiej, masuje krzyż...
15.30 Zwolniła się jedna porodówka. Anioł-stażystka załatwiła nam przeniesienie do niej z korytarza, bo sala operacyjna nadal zajęta. Lepiej mi trochę, leżę na super łóżku i bawię sie przyciskami. Nie ma to jak masaż podczas skurczy icon_smile.gif Dzwonię do Arweny i mamy żeby trzymały kciuki bo to już niedługo.
17 - przychodzi lekarz, bada: "żadnych zmian, aż niemożliwe zeby nawet rozwarcia nie było, za chwilę weźmiemy panią na salę bo właśnie sie zwalnia"
17.20 - lekarz: "bardzo paniap rzepraszamy, musi pani jeszcze poczekać, nagła sytuacja, zagrożona matka, musimy ciąć"
18.00 - Zaczynam mieć juz bardzo, bardzo dość, nie mogę z bólu uleżeć, chodzić mi nei wolno, bo małemu tętno dziwnie skacze i musi byc monitorowany.
19 - nareszcie zwolniła się sala. Przewożą mnie, znieczulenie podpajęczynówkowe w kręgosłup i zaczynają.
19.48 - wyciągają Milusia. Wołają Yano, patrzę na maleńkiego a on ledow kwili, siny cały, taki drobniutki... 6pkt. Pobudzają jego odruchy, przynajmniej nerki mu pracują, obsiusiał pediatrę icon_wink.gif. Po 5 minutach dostaje 9 pkt, zawijają go w kocyk i przynoszą do mnie. Szybki cmok w czółko i mały jedzie na noworodki bo z oddychaniem ma kłopoty.

Skończyli mnie szyć jakos 1,5 godz później, bo naprawiali spartoloną pierwszą cesarkę. Okazało się że bezpiecznie w tej ciąży mogłabym jeszcze jakieś 1,5 tyg chodzić, potem faktycznie by mi ta macica pękła, bardzo cienka już była. Około 22 wylądowałan na OIOMie, Yano przyszedł zdać relację co z malutkim i wygoniłam go do domu bo spać mi się chciało. Na drugi dzień przyszła pediatra z rana, powiedziała ze Miłosz w inkubatorze, na antybiotykach, karmiony sondą. Zaczęłam wstawać z pomoca położnych, czekałam aż zwolni się miejsce na oddziale położniczym. Na oddziale wylądowałam dopiero o 15, przyszedł Yano, wzięłam szybki prysznic i na wózku pojechalismy na górę, małego zobaczyć... jeejku jaki on maleńki i biedny był w tym inkubatorze. Nie dałam rady zbyt długo przy nim posiedzieć, ale juz następnego dnia przemierzałam kilometry korytarzy na własnych nogach, kilkanaście razy dziennie, zeby tylko przy nim pobyć. Mnie wypisali 26, Miłoszka dopiero 29. Te kilka dni jeżdziłam do niego autobusem, tydzień po operacji już nie pamiętałam, ze wogóle mnie cięli...

A tak teraz wygląda mój mały gnomik:
parasolka
Kachna my właśnie wtedy zainwestowaliśmy w suszrkę za całe 25 zł żyby mogła chodzic non stop - opłacało się icon_lol.gif , po prostu szum uspokajał i wyciszał J no i krople Sab Simplex icon_lol.gif , ale te kolki miał na szczeście ze 2 tygodnie uff
Niunia może to właśnie kolki - one niekoniecznie z jedzenia się biorą, często jest to sprawa psychiki, a Kubuś się pręży, nóżki podciąga czy jak icon_question.gif a dla odmiany możesz zjeść ryż z jabłkami wink.gif

Villi śliczny Milutek
wiola
madziu pieknie to opisłas... rycze...nie da sie inaczej, no nie da..wszytsko idealnie widziałam tak to opisałas...
cieszÄ™ sie ze Kornelek jest juz z Wami icon_smile.gif
blaire
A oto mój śpiący aniołek icon_twisted.gif
parasolka
ale ma bródke słodką icon_lol.gif
niunia
Halooo, czy ktos tu jest??? Czy wszystkie jestescie zalatane? Mam nadzieje, ze odpoczywacie, spicie albo robicie cos rownie milego.
My zaraz rozpoczynamy operacje pod tytulem: wizyta u pediatry. Jeszcze prawie 2 godziny do wizyty, ale mysle, ze warto zaczac przygotowania.

Parasolka - postaram sie zadzonic pozniej, ale nie obiecuje, bo wizyte mamy na za pietnascie trzecia, to kolo 10 u was, zanim wrocimy, to pewnie po jedenastej u was juz bedzie. Jak sie dzisiaj nie uda, to bede jutro znow probowac. icon_smile.gif
parasolka
Niunia wymieliśmy akumulatorki w telefonie i teraz 16 ha musza się ładowac bez przerywania, więc albo gg albo koma
powodzenia u pediatry
o 23 pewnie jeszcze nie będziemy spac
kachna
Villi
Przywolalas mnie do porzadku ta swoja opowiescia. Szacuneczek! Naprawde jestes dzielna, ja bym umarla z nerwow, ze strachu, z bolu.
Malutki rzeczywiscie sie musial wycierpiec, ale fajnie , zeteraz nadrabia z bratem i ze sie dobrze rozumieja.
Blaire
Kornel wspanialy gosc - licze , ze uuuuuuda nam sie spotkac i zobacze go wreszcie na zywo. Tymczasem pozdrawiam i grtatuluje!!!!

Moje malenstwo nieco odpuscilo z nocnymi aferami, a ja spie kiedy sie da - dzis po poludniu pozwolil mi na cale 2 godziny byczenia SIE.

Dom stoi odlogiem....jeszce takiego nieladu to nie mialam...zaleglosci we wszystkim.
W nocy jest lepiej, ale z pewnoscia dieta bezmleczna pomogla. Kupilam Hippa koperkowego i pije OSTROZNIE po 1 porcji dziennie.
Kupilam tez smoczek ale ....moje dziecko nie chce o nim slyszec (na szczescie)
Na spacer wyposazylam MM w mleczko (zawinelam flaszke w pieluche z termoforem) i obaj panowie byli o niebo spokojniejsi.
Acha! no i zamierzam odciagac do pojemnikow i zamrazac na czarna godzine.
Avent to doskonaly patent.

Przestalam nosic mauszka i robic kilometry po nocach - tatko ma teraz ten zaszczytny obowiazek i nieco zmalalo (wysilkowe?) krawawienie, jestem dobrej mysli.
Bylam w poradni K, nawet w dwoch! ale od poniedzialku nie moglam sie dostac do doktorow.
Moze to i lepiej, bo by mnie zhaltowali...

Maly ma na twarzy kaszaczki (takie biale kropeczki) i wg poloznej z Bonn (ha ha ha najblizej mi teraz tam po rade) jest to hormonalna reakcja chlopcow na pokarm mamy, minie za jakis czas. Tamta polozna zaleca smarowac buzie pokarmem matki i nie przejmowac sie.

Tyle newsow.
Acha! Niunia
no i znowu rozbawilas mnie do lez...
blaire
Kachna, a jak te kaszaczki wyglądają, co? Bo mojego małego też coś wysypało.... Białe krostki w czerwonej otoczce jakby... Wyglądają prawie jak pryszcze, takie trądzikowate troszkę....
blaire
Kachna, na spotkanie oczywiście też liczę!Oby jak najszybciej icon_wink.gif
niunia
Czesc dziewczyny, ja na chwile, miedzy krzykami wyjca.
Kachna - jesli bedziesz miala chwile, to daj znac jak a diete stosujesz. Tylko pliz jak krowie na rowie, bo niewyspana jestem icon_smile.gif

Mlody chyba wszedl w faze kolkowa, bo wieczorami biedny placze przez pare godzin. Ale nie bez przerwy. Tak fazami. Spi 10 minut, nagle ryk. Za chwile przestaje, czy cos robimy czy nie. I w kime. Potem znowu.
Jedyne co pomaga, to przystawienie do cyca. Nawet jak nie je, to sie kimnie przytulony i nie budzi sie z placzem. Wiec ja chyba zaliczam dzisiaj kino nocne na kanapie, z mlodym na klacie, gdzies do pierwszej. icon_smile.gif

A wy, jakie macie plany na wieczor? icon_smile.gif
blaire
Kornelek jak narazie grzeczny-mam nadzieję, że mu się nie zmieni. Od wczoraj znów mam Kubę w domu... Oj ciężkie życie podwójnej matki... Pogoda się psuje, więc chyba o spacerkach będziemy musieli zapomnieć icon_evil.gif Wyjście do sklepu to prawdziwy koszmar... Dlaczego ja nie zaciążyłam tak, żeby latem urodzić?
A jakby tego było mało nawala nam samochód icon_evil.gif
Ulinka
W końcu i ja sie zebrałam na króciutką relacje porodu.
A więc w sobotę 8.10 o 21 odeszły mi wody więc mój MM w panice hop do auta i po 20 min jesteśmy na poorodówce. Oczywiście kilka stronic dokumentów do wypełnienia i już leże sobie na łóżku w sali porodów rodzinnych. Mąż przebrał się w takie zielone wdzianko i strasznie się wygłupia bym tylko się rozluźniła. Ok.24 zaczynają mnie brać takie skurcze z krzyża co 7 min. Położna stwierdza rozwarcie na 2 cm i wyczówa jeszcze pęcherz płodowy. Skurcze się nasilają a rozwarcie stoi w miejscu. I tak do Rana. Czuję się wyczerpana. Podają mi jakiś zastrzyk potem glukoze na wzmocnienie. Rozwarcie wciąż stoi w miejscu. Proszę ich o cesarkę ale nic z tego. Głowa małego już się obniżyła. Dostaję oxytocynę. Ale wciąż nic. Skurcze za słabe, rozwarcia takie same jak poprzednio. Myśle że już za chwilkę umrę. Mąż wciąż mnie wspiera, trzyma za rączkę, głaszcze po włosach. Ok.12 w niedzielę rozwarcie jest ale tylko na 6, za to skurcze są już nie do zniesienia. Nagle panika, wezwany został Profesor oddziału w sali robi się tłoczno. Zapada decyzja o użyciu kleszczy. Robię się nie spokojna, mąż wciąż mnie wspiera. Ból jest nie do zniesienia. Profesor, starszy Pan,prosi mnie o uśmiech, potem o jeszcze jeden i nagle ból, jakiś lekarz siedzi mi na brzuchu i Mój synek jest na świecie. Ma zasinioną buźkę bardzo się o Niego boję. Pytam męża czy wszystko z nim dobrze. Widzę jego przerażenie w oczach potem uśmiech i buziak. Z Naszym synkiem wszystko w porządku tylko z powodu zbyt długiego popytu w kanale rodnym ma obrzęk główki i siną buźkę. Dostaje 8 punktów. Położna kładzie mi go na chwilkę na brzuch i zaraz zabiera na badania. Nawet już nic nie czuje choć widzę że ktoś plącze się koło mojego krocza. Doktor zakłada szew, trwa to w nieskończenie a ja wciąż pytam męża o synka.
To już po wszystkim. Kładą mnie na sali przytulam się do męża i zasypiam. Budzą mnie rodzice są kochani. Ale i tak najbardziej na świecie jestem wdzięczna mojemu mężowi za to że był ze mną i dzielnie przetwał te 16 godzin.
ok. 19 dostaję synka na salę i położna uczy mnie jak prawidłowo przystawić go do piersi. Od tej chwili jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem
niunia
Ulinka, nastepnym razem jak bedziesz rodzin, toprzyjezdzaj do stanow icon_smile.gif Serdecznie zapraszam - przynjamniej nie bedziesz musiala prosic o cesarke icon_smile.gif)
Tak sie podsmiechuje, ale ja na twoim miejscu to bym zwariowala - tyle godzin skurczy! Ja ledwie 6 godzin przezylam, a pod koniec, to blagalam o zewnatrzoponowe..... Nastepnym razem umawiam sie na cesarke tydzien przed terminem, zeby mnie dzieciak nie zaskoczyl tak jak tym razem.

A proos kaszakow - Kuba tez je ma. Wygladaja jak tradzik troszke, biala glowka wsrod czerwonej obwodki. Moja pediatra mowi, ze to normalne i najlepiej nic nie robic. Nawet palcami nie dotykac, zeby nie poroznosic.

A u nas dzisiaj bedzie pierwsza prawdziwa kapiel. Mlodemu pepek juz pare dni temuodpadl, ale czekalismy, az sie strupek tez odpadnie. Wojtek pojechal po grzejnik do pokoju, bo musiamy malego w pokoju kapac, bo lazienka za mala. A poniewaz tutaj jest ogrzewanie takie sobie (klima natomiast dziala swiertnie), to musiamy dogrzac pokoj przed kapiela.

Poza tym nowe zdjecia sa na naszym blogu: felendzers.blox.pl Zapraszam do ogladania i komentowania icon_smile.gif
Pozdrawiam
kachna
Niunia
moja dieta polega na rezygnacji ze wszystkiego od krowy. Zero mleka, masla, serow, wolowiny itd. Nie jem tez jaj solo. Tylko w ciastach i panierkach czasami. Minimalnie pomidory.
Jem warzywa gotowane, miesa, delikatne wedliny, margaryne, owoce.
Kartofle, kasze, kluchy. Owocowe herbatki.
Jest juz efekt - chyba maly lepiej spi, mniej kolek w nocy.
Pije herbatke Hipp z koperku 1 raz na dobe, tak lajtowo...
Mam tak wytrzymac do 3 miesiaca. Chyba, ze krople Esputicon / Espumisan pomoga, ale te mozna podac dopiero po miesiacu. Czyli za tydzien zaczniemy.
Jestem smakoszem i strasznie cierpie teraz....warzywka i miesko - ilez mozna? Sni mi sie jogurt, budyn, mlesio...

kaszaki byly u mojego maluszka od urodzenia, sztywne jak manna, pod naskorkiem. Powoli sie wykruszaja, czyli jak toto "dojrzewa" to przetarlam spirytusem ze dwa razy czubek tej kropki przysuszyl sie i potem pieluszka tetrowa potarlam i.... sie wykulal...Zaczelam od tych z czola...
Ale nie naduzywam metody i jeszcze troche tego ma na buzi.

Dieta - tak a'propos manny i kaszakow.
hit kolacyjny - kluski kladzione z jablkiem. Bezpiecznie, szybko i smacznie dla kazdego slodkojada , co lubi szarlotke...A ja do takich naleze!

Na 2 porcje: 7 lyzek manny plus 7 lyzek maki krupczatki lub zwyklej, plus jajo plus smietana lub mleko lub woda do uzyskania odpowiedniej konsysytencji. Szybko wyrobic "plynne" widelcem ; do tego wrzucic sypkie, zamieszac, az bedzie jak bardzo gesta smietana i na osolony wrzatek - porcjowac takie "wrzecionka" , jakie sie mieszcza na polowie lyzki do zupy (wyjda wieksze - manna rosnie i beda "aldente" takie w sam raz twarde). Wiecie, ze zeby dobrze odklejaly sie od lyzki, to ta lyzka musi byc rozgrzana we wrzatku., trzeba ja zanurzac. Odcedzic jak wyplyna i chwil pare sie pogotuja
2 Jablka utrzec na tarce z duzymi oczkami i ciach to na patelnie z odrobina masla (lub ja - margaryny) poddusic chwile, dac cynamon, cukier i...na ugotowane kluseczki! Mniam!
Wszystko robi sie naprawde w kilka minut. super danie
Pysznosci polecane - inspirowane byly bodajze przez Dorke, Villi, a moze Ile... DZIEKUJE!

Moj dzien wyglada tak: gnije w wyrku (czytaj:spie jak kamien) od 10 do 12.00 potem karmie, odbekuje, przebieram, 13.00 na spacer i zakupy; 15.00 karmie, odbekuje, przewijam = KOP; 16.00 biegiem robie obiad i jemy a maly dosypia, 18.00 karmie, odbekuje, przewijam; maly przytomnieje na 15 minut i zaczyna sie "odpowietrzac" z awanturami;
20 kapiel (albo i nie...) w miedzyczasie noszenie, uspokajanie, zabawianie...
21 KOP; usypia i do kolyski na brzuszek; spi do 0.30 i ....zaczynasie!!!!!
wyje, buraczeje, swiruje. chce cycka i nim pluje; nosimy na zmiane do 3.00 (rekord noszenia - 4 godziny); dostaje cycka i mniej sie prezy, udaje mu sie zjesc i zasnac... 3.45 - odbekuje i klade go na brzuch do kolyski, pierdzi przez sen ....ja nie moge spac ze zmeczenia i licze ile razy pierdzi...
6.00 wyje, glodny, pozera cycka , sapie, zasypia. ja nie mam sily go odlozyc do kolyski, spi z nami, nie odbekany i nie przewiniety...
9.30 wykopuje ojca z lozka zeby go przewinal. karmie, oni wychodza z sypialni, ja zasypiam.
Wiekszosc OiP zalatwia tatko, dziecko spokojnieje na tatowym ramieniu.
Szkoda, ze karmic ojciec nie moze, ale maly jakby zobaczyl takiego zarosnietego cycka, to by pewnie nie mogl sie oderwac...Zarcie i mizianie w jednym!

Ulinka
Te twoje atrakcje na porodowce, to prawie jakbym wspominala swoje. Moze to tak nad morzem w tym roku trefnie? Jakies wirusy na ginow padly?
A by ich wszystkich cholera. Tych konowalow znaczy. Ja do dzis sie nie moge otrzasnac...
Wspolczuje kobietom, no przynajmniej niektorym.
Ja tez dojrzalam do cesarki, i nastepnym razem to tylko i wylacznie cesarka; tyle, ze mam juz tyle lat i tyle dzieci, ze chyba jednak nie poznam tego miodu!!!

Bywajcie.
niunia
Kachna, dzienki. Tylko jeszcze jedno pytanie: jakie warzywa? Bo ja poza marchewke i ziemniaki nie wychodze na razie. icon_smile.gif
Zreszta mlody sie uspokoil od dwoch dni.. mam nadzieje nie zapeszyc.

I jeszcze jedno: tutaj furore robi ksiazka pod tytulem the happiest baby on the block. Jest o tym, jak uciszyc malucha. Dajcie znac czy zainteresowane, to streszcze. Amerykanski poradnik, jak wiadomo, idzie strescic w trzech zdaniach, nawet gdyby mial 500 stron.icon_smile.gif

A zreszta, zaraz znajde i pojdzie streszczeie icon_smile.gif

Ok, ide szukac....
niunia
Metoda nazywa sie 5 S, od angielskich slow: swaddling (spowijanie), side/stomach position (pozycja na boku lub brzuszku), shhhhing (uciszanie, w znaczeniu wydawanie dzwieku szszszsz), swinging (kolysanie), sucking (ssanie).
Ok, szczegoly:
zeby uciszyc dziecko, po pierwsze nalezy je zawinac ciasno w kocyk (pierozek chyba sie to zwie fachowo). Nastepnie chwycic dziecko tak, zeby bylo na boku albo na brzuszku. My stwierdzilismy, ze jesli na boku, to twarza od nas, bo twarza do nas nie dziala. Powiem wam, ze samo to daje efekt, maly sie przetsaje wydzierac. Potem, nalezy go/ja uciszyc dzwiekowo, czyli "szuszac" do ucha. Wazne - trzeba to robic glosniej niz krzyk dziecka, zeby slyszalo, najlepiej prosto do ucha. Jak dziecko sie ucisza, to tez my uciszamy to syczenie-szusznie. Zreszta tutaj z pomoca moga przyjsc wszelkie przyrzady domowe, typu odkurzacz czy inna suszarka. Nastepnie, albo razem z tym wszystkim, nalezy dziecko kolysac. Wazne tutaj jets, zeby to robic zdecydowanie, dosc gwaltownie nawet. Podobno faceci sa w tym lepsi, bo sie tak nie cackaja jak mamy icon_smile.gif Ruchy powinny byc szybkie, krotkie. Gdy dziecko sie uspokoi, ruchy powinny byc spokojniejsze. Na koniec - ssanie, czyli smoczek albo maly palec. Gosciu tutaj pisze o smoczku, ale kumam, ze nie wszyscy uzywaja smoka.
Poza tym trzeba pamietac, ze moze to wszystko nie wyjsc za pierwszym razem icon_smile.gif

Ok, mam nadzieje, ze komus sie przyda icon_smile.gif
Pozdrawiam i spokojnej nocy. Ja tez ide w kime na 2 godziny, zanim glodomor zglodnieje icon_smile.gif
parasolka
W Polsce natomist furorę robi książka Tracy Hogg Język Niemowlat i wiele rzeczy się sprawdza, ktoś na forum ma wersję elektro jakby byście chciały to popytam
Villi
niunia metoda fajna, tylko jest jeden problem - bioderka. Nas ortopeda przestrzegał, zeby na razie absolutnie nie kłaść na boczki i nie zawijać ciasno okolicy nóżek - mały musi móc swobodnie odwodzić nóżki, zginać i fikać.

A ja jestem jakaś dziwna, mi jest absolutnie dobrze, wspaniale, cudownie i błogo z dwójką, nawet tak jak dziś, kiedy ta dwójka jest w domu icon_biggrin.gif Bardziej nerwowo-drąca się byłąm przy jednym, teraz jestem po prostu... szczęśliwa icon_biggrin.gif I nawet wczorajsza 4-godzinna kolka Milutka, noszenie i dokarmianie go od 20 do 24 nie wpłynęło na zmianę mojego nastroju.... normalnie kosmitka icon_smile.gif
Ale moje cudowne dzieci dziś spały rano - Starsze do 12 icon_eek.gif (poszedł spać o 21), a młodsze, po karmieniu o 8 do 13 icon_biggrin.gif
kachna
tu Kachna bo nie wiem czy sie zalogowalam, czy nie...

Moje male ma poczatki kataru. Frida ratuje - oczywista!

Niunia - u nas kartofelki to absolutna podstawa, marchew, seler (malo - uczula podobno) pietruchy... i buraczki i brokuly (doskonale zrodlo wapnia!) i ogorki kiszone. Hicior - gotowane rzodkiewki - nie za duzo! Ale co ja ci bede pisac....po prostu to z warzyw, co sie da kupic i wyglada na zjadliwe. W Gdansku jest taki normalny "rynek" i tam staram sie kupowac warzywa. Jak gotuje sie rosolek dla calej rodziny - to ja potem ucieram te odsaczone z zupy warzywka na bardzo grubej tarce (cala wloszczyzne) i w to ciutke musztardy i majonez (nie daje groszku) tylko jablko i czasem mieso albo co tam wpadnie i.... mam salatke jarzynowa na dwa posilki.

Cp do metody - parasolka i Niunia - jasne, ze kazda taka informacja jest na wage zlota!
ZASTOSUJE TO ssss, ZOBACZYMY.

pozdrawiam sobotnio i spadam do dzidziola (bo mnie starszaki gnaja od ompa - kolejka jest!)

Male dzieci nie daja spac ; duze nie daja zyc.
Ja mam jedno i drugie.
AUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU
Nadia_M
Witam dziewczyny!!
Dolaczam sie do mam Pazdziernikowych icon_biggrin.gif
Moja coreczka jak na razie jest grzeczniutka, caly czas spi, wstaje na papu i od czasu do czasu pomarudzi ale na ogol jest cichutka, ciekawe cz tak jej zostanie czy to cisza przed burza icon_biggrin.gif
Ulinka
Witajcie
Mój synek też jakiś taki wciąż zaspany. Nocki przesypia od 1 do 6 rano bez problemu. icon_lol.gif W dzień je i śpi choć dziś go straszne kichanie męczy. icon_confused.gif Mam nadzieję że to nie przeziębienie, a tym bardziej uczulenie na psiaki, bo mamy ich aż 2 sztuki icon_wink.gif
kachna
parasolka
ta wersja elektroniczna - jak najbardziej! Popytaj!

Nadal umieram z niewyspania od wielu dni. Maly ma katar, odsysam, inhaluje woda morska w sparyu, mokre pieluszki etc.
Dzis dostal pierwsza krople Esputiconu na kolki.
Oby to co zmieni[list]o w naszym zyciorysie...

Dzis w nocy chrapal, chracholil, wyl i polozylam go sobie na brzuchu. Odpadlam nie wiem kiedy i o 8.00 rano odgrzebalam dzidziola spiacego u mego boku - nie mam pojecia kiedy go przemiescilam (albo w jakich okolicznosciach sam sie skulal). Tak czy inaczej na dobra strone ze mnie zjechal, bo inaczej to bym go spod lozka wyciagala...

To sa skutki totalnego zmeczenia.

Kolo poludnia odezwala sie Blaire, w amoku jakos telefon znalazlam, odebralam, ale nie wiedzialam jak data, jaki dzien, i gdzie jestem! Szkoda, bo tak bym chciala sie wybrac na wspolny spacerek! Blaire! Jeszcze troche, daj mi szanse! Mnie chyba lata moje powalily na kolana w tym "Macierzynstwie"
no i Oskarek = slodki burzyciel spokoju i miru domowego, ale coz, on cierpi bidulek i wszystko dla niego!

No to spadam czytac dalej o katarku i pogonie do lozeczka co sil w kopytach. Pa!!
Mia35
podczytuje Was icon_redface.gif i teraz sie wydalo wink.gif
mam dla Was link do ksiazki Tracy Hogg Język Niemowlat
www.torun.mm.pl/~wakietka/jnth.pdf
pozdrawiam icon_smile.gif
kachna
Mia35
Witaj! Wielkie dzieki za link, czekalam!
Mam nadzieje, ze znajdziemy czas na swobodne pogawedki na forum, ale te burze musza sie wyszalec...

Pozdrawiam i daj czasem znac co u ciebie! Ja tez zagladam na sierpniowe i obstawiam zarowno wrzesien i pazdziernik....
Ucaluj Adasia!
Mia35
Co do linku - nie ma sprawy icon_smile.gif podobno mam "takie zdolnosci"(to nie moje zdanie), ze w necie potrafie znalesc prawie wszystko wink.gif icon_lol.gif
Tak wiec sluze uprzejmie..
Za pozdrowienia dziekuje icon_smile.gif
Twoja aktywnosc na forum podziwiam wink.gif
blaire
Kachna, jasne, że zaczekam aż wydobrzejecie. Poza tym pogoda dziś do bani... Ja z pustą lodówką i dwójką dzieci w domu. Na szczęście Magdula przyjdzie mi z odsieczą i zostanie z chłopcami, a ja w tym czasie na zakupy wyskoczę. A później zmiana warty i ona wyjdzie na spacer z psem icon_twisted.gif Jak dobrze mieć w bloku obok forumowiczkę icon_twisted.gif

A nasz mafiozo cosik ciepławy dzisiaj, albo ja strasznie wyziębiona... Bo temperatury nie ma... Te kaszaki są okropne, mały ma ich coraz więcej.
Jutro czeka nas wizyta u pediatry. Kuba kaszle-alergia się na nowo odzywa. Ale wolę, żeby lekarz go obejrzał. No a Kornelkowi ciągle ropieją oczka, sama nie wiem co o tym myśleć. Tak jest od pierwszej dobry. Przemywam rumiankiem, solą fizjologiczną i nic... Może źle mu przeczyścili po porodzie? Albo kanaliki łzowe niedrożne?
Zobaczymy jutro.
Może uda mi się też go zważyć? Zjada mnie ciekawość ile waży i mierzy na 3 tyg po porodzie...

A jak wam karmienie piersią idzie? Ja skapitulowałam i mały dostał wczoraj 2 razy sztuczne mleko. Wisiał już drugą dobę non stop na cycku. Dziś od rana to samo. Po butli spokój przez ponad 3 godziny... Znakiem tego mam za mało pokarmu... Bo ssać ślicznie ssie, a jak po 15 min przy piersi sprawdzam ręką to niemal nic już nie leci... Mam nadzieję, że jednak zacznę produkować wystarczającą ilość żeby zaspokoić potrzeby mojego głodomorka i trochę zamrozić...
parasolka
Blaire ja też mogę pomóc daleko nie ma w szczególności jak J będzie zdrowy i znów do żłoba pójdzie czyli mam nadzieję next week icon_lol.gif
co do ropiejących oczek to kup kropelki ze świetlikiem homeopatyczne jesli będzie to dłużej trawło konieczne beda leki na recepte ale u takich maluchów to normalne J tez ropiały pomógł atecortin
Ewcia78
Cześć !!!

Oficjalnie chciaÅ‚bym zameldować naszÄ… TrójkÄ™ na „naszym” nowym forum. TroszkÄ™ siedzieliÅ›my po cichu ale to dlatego, że emocje dnia wczorajszego nie pozwoliÅ‚y nawet zbliżyć siÄ™ do kompa. Oto szczegóły. Wczoraj ok. 14.00 zgÅ‚osiÅ‚em siÄ™ na oddziaÅ‚ poÅ‚ożniczy w Cieszynie z caÅ‚ym transportowym ekwipunkiem, który przezornie Å»onka przygotowaÅ‚a mi jeszcze przed udaniem siÄ™ do szpitala.
Minuta po minucie zbliżaÅ‚ siÄ™ Wielki Moment zabrania Agatki do domu. Jaaaaasny gwint ale miaÅ‚em pietra. No nic. Ostatnie wskazówki poÅ‚ożnej, książeczka zdrowia Dzidziusia i „adios amigos” – teraz radźcie sobie sami !!! icon_eek.gif (to moja mina)
Niestety okazaÅ‚o siÄ™, że jednak nie przygotowaÅ‚em siÄ™ zbyt dobrze do praktycznej części ojcostwa icon_sad.gif . NadajÄ™ siÄ™ tylko ewentualnie do noszenia Agatki w celu uspokojenia. NajwiÄ™kszy stres dla mnie to wieczorne kÄ…panie – dobrze, że Ewcia jak na kobietÄ™ przystaÅ‚o zachowuje w tym momencie zimnÄ… krew i radzi sobie Å›wietnie. Nie bez znaczenia jest też to że Agatka jest bardzo grzecznÄ… dziewczynkÄ… i pomaga zestresowanemu ojcu jak może !!! DziÄ™ki Agatko i Ewciu !!!
blagam.gif

Jędrek
kachna
Ewcia i Jedrek

Gratuluje coreczki! Niech Wam waszystko idzie jak po masle!
Fila
Cześć mamusie!
Ewcia i Jędrek- gratuluję Agatki!
Przepraszam za moją długą nieobecność, ale ja kompletnie niezorganizowana jestem. Na dodatek kolka coraz częściej rządzi w naszym domu!
kachna- przepraszam szczegolnie Ciebie, ale Twoje posty są dla mnie pocieszające. Chodzi mi o balagan w domu i samozaniedbanie. Ja myję zeby ok. 16. Wtedy tez czasami uda mi sie wziąć prysznic. Nie czeszę się w ogole.Potem szybkie prasowanie i używając Twoich słów KOP.
Mam do Was pytanie. Kiedy zaczęłyście spacery dzieciowe? Roma wczoraj przy oknie spedziła 15 minut, dzisiaj mam zamiar przetrzymać ją 20 minut, chociaz strasznie wieje. Nie wiem tylko kiedy zacząć z nią wychodzic na prawdziwe spacery. Pozdrawiam mimo wszystko szczęśliwa.
Acha, u nas jeszcze pępek. Wedlug znajomych dlatego, że jeszcze nie wypito pępkowej wódki. Postanowiliśmy wiec zorganizowac picie w najbliższą sobotę. Ciekawe co na to Roma. Zawsze przy gościach odstawia cyrk.
blaire
Fila, Kornelek swój pierwszy spacer zaliczył w 10tej dobie. Werandowany był tylko raz- 15 minut. Spacer trwał prawie godzinę.

A my już po wizycie u pediatry jesteśmy. Kuba zdrowy-poprostu kolejny atak alergii.
Kornelek natomiast musi mieć zakrapiane oczka i do pępka też muszę mu coś krapiać-na bazie antybiotyku, bo niestety coś nam się tam paprze...
Pani doktor zachwycona chłopakami. Kubą, że tak rośnie i małym, że taki duży i- jak to określiła- za cwany jak na 3 tygodnie. Wyobraźcie sobie, że mały przewrócił się na kozetce z brzuszka na boczek, co wprawiło lekarkę w niezłe osłupienie. Ja do tego przywykłam, tzn zdarzało mu sie to już.
Za 3 tygodnie szczepienie. Ze względu na przejścia z Kubusiem pani dr obejrzała Kornelka bardzo dokładnie poszukując ew śladów AZS czy innego paskudztwa alergopochodnego. Mały jest pod tym względem czyścitki.
Ale na żywe szczepionki napewno sie nie zdecydujemy, będziemy płacić za martwe i to skojarzone. No i dodatkowo szczepienie uodparniające przed chorobami górnych dróg oddechowych.
kachna
oto moj wyjec nocny

mam pod reka zdjecie, to wklejam:


tu oczywiscie zajety jest cycem i ma doskonaly humor!

Dawno nie bylismy na spacerze...A dzis o maly wlos nie mialby guza na glowie - spadl w jego kierunku hak od kolyski, tzn odspawal sie od blaszki z 4 srubami...na szczescie polecial w zabawki i przytulanki. Antyreklama? IKEA - niestety. Toto mialo utrzymac rower, a nie wytrzymalo 4 kilogramow...Badziewie, nie kupujcie.

Ale mialam stresa, mowie Wam.
blaire
Oj cięzki wieczór za nami... Kornelek nie spał od ok 18tej, zasnął przed chwilką... Marudny coś był. Na koniec mu ulżyło, jak sobie kupkę konkretną zrobił i matkę olał...
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.