To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Mam taki pomysł....

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
Inanna
Moje dziecię za dwa lata idzie do szkoły. Od dwóch lat spędza mi ta kwestia sen z powiek. Uważam - i pogląd ten podzielają wszyscy spotkani przeze mnie psychoterapeuci - że polska szkoła jest zła...
Od czasu, gdy przeczytałam wątek Gośki o edukacji domowej roją mi się w głowie różne pomysły.
Ostatni jest taki:

Zbieramy grupkę 10 dzieci w tym samym wieku. Od strony formalnej załatwiamy im edukację domową. Wynajmujemy 30m mieszkanie (1tys. zł miesięcznie), zatrudniamy nauczyciela nauczania początkowego (2 tys. miesięcznie) i robimy "domową" szkołę. Na jedno dziecko wypada po 300zł miesięcznie - mniej niż za przedszkole prywatne.

Czekam na krytykę i chętnych do udziału w "eksperymencie" icon_smile.gif
agak
Krytykować nie będę tylko dolicz ZUS i dodatkowe zajęcia i itp i koszt wychodzi sporo wyższy w przeliczeniu na dziecko.
Przeliczałam niedawno bo Szym chodzi do pierwszej klasy. Chodzi do prywatnej szkoły, płacę 430 zł na miesiąc przy czym w cenie jest basen, logika, zajęcia teatralne, 5 razy angielski, codziennie WF i inne rzeczy. Ma 15 sztuk w klasie. Nie wiem ile kosztuje prywatna szkoła w Kielcach ale chyba niewiele więcej.
tissaia
Inanna - jeszcze musiałabyś salę gimnastyczna wynająć, przeskoczyć Kuratorium Oświaty i jego wymagania, spełnić *****ylion wymagań Sanepidu. p/poż i BHP. Musiałabyś zapewnić dzieciom miejsce do spożywania posiłków ( jeśli obiad wchodziłby w grę ) i tenże obiad. Czyli - osobna panią do wydawania tego obiadu także, bo nauczyciel nie może oficjalnie. Acha- i toalety! W mieszkaniu jest chyba jedna...
Nauczanie domowe, z tego co się orientuję, acz pewności nie mam, bo nie ja a moja koleżanka usiłowała coś takiego zorganizować, nie może obejmować więcej niż 3 dzieci, jeśli nie chce się stać normalną formą działalności gospodarczej w oświacie. Być może się mylę i upierać się nie będę.

Acha. Jeśli pani od 1-3 miałaby też uprawnienia do nauczania j. angielskiego, to za 2.000 chyba by się tej pracy nie podjęła.
Inanna
CYTAT(tissaia @ Mon, 30 Nov 2009 - 08:23) *
Inanna - jeszcze musiałabyś salę gimnastyczna wynająć, przeskoczyć Kuratorium Oświaty i jego wymagania, spełnić *****ylion wymagań Sanepidu. p/poż i BHP. Musiałabyś zapewnić dzieciom miejsce do spożywania posiłków ( jeśli obiad wchodziłby w grę ) i tenże obiad. Czyli - osobna panią do wydawania tego obiadu także, bo nauczyciel nie może oficjalnie. Acha- i toalety! W mieszkaniu jest chyba jedna...
Nauczanie domowe, z tego co się orientuję, acz pewności nie mam, bo nie ja a moja koleżanka usiłowała coś takiego zorganizować, nie może obejmować więcej niż 3 dzieci, jeśli nie chce się stać normalną formą działalności gospodarczej w oświacie. Być może się mylę i upierać się nie będę.

Acha. Jeśli pani od 1-3 miałaby też uprawnienia do nauczania j. angielskiego, to za 2.000 chyba by się tej pracy nie podjęła.


Tissaia, właśnie nie musiałabym, bo każde z tych dzieci "oficjalnie" miałoby edukację domową - wszelkie formalności odpadają. To nie byłaby szkoła w formalnym tego słowa znaczeniu. Obiad nie wchodziłby w grę, ani angielski, ani basen - ja szukam tylko rozwiązania kwestii podstawowej edukacji szkolnej. Pomysł wziął mi się stąd, że gdy rozważałam edukację domową najtrudniejszą kwestią okazało się być właśnie nauczanie 1-3 bo nie wiem, jak się to robi, więc sama się kształcenia moich dzieci na tym etapie nie podejmę. Później mogę już uczyć sama, ale 1-3 nie dam rady. Pomyślałam więc, że zatrudnię im "guwernantkę", ale jakbyśmy się zebrali w kilkoro to byłoby taniej... Nie chodzi mi o stworzenie szkoły, w której dziecko będzie spędzało większość dnia. Chodzi mi o zorganizowanie nauki na zasadzie "tajnych kompletów" 06.gif po to, żeby dzieci wychodziły z domu na kilka godzin w celu uczenia się razem z innymi dziećmi, ale żeby to nie była szkoła.
oliweczkas
Nigdy nie pozbawiłabym dziecka przyjemności chodzenia do prawdziwej szkoły. Nic nie zastąpi kontaktu z rówieśnikami, a zderzyć się z rzeczywistoscią musi tak czy tak.
po co chować odludka i dziwaka, który bęzie się bał wszystkiego?
Ika
CYTAT(Inanna @ Mon, 30 Nov 2009 - 09:25) *
Tissaia, właśnie nie musiałabym, bo każde z tych dzieci "oficjalnie" miałoby edukację domową - wszelkie formalności odpadają. To nie byłaby szkoła w formalnym tego słowa znaczeniu. Obiad nie wchodziłby w grę, ani angielski, ani basen - ja szukam tylko rozwiązania kwestii podstawowej edukacji szkolnej. Pomysł wziął mi się stąd, że gdy rozważałam edukację domową najtrudniejszą kwestią okazało się być właśnie nauczanie 1-3 bo nie wiem, jak się to robi, więc sama się kształcenia moich dzieci na tym etapie nie podejmę. Później mogę już uczyć sama, ale 1-3 nie dam rady. Pomyślałam więc, że zatrudnię im "guwernantkę", ale jakbyśmy się zebrali w kilkoro to byłoby taniej... Nie chodzi mi o stworzenie szkoły, w której dziecko będzie spędzało większość dnia. Chodzi mi o zorganizowanie nauki na zasadzie "tajnych kompletów" 06.gif po to, żeby dzieci wychodziły z domu na kilka godzin w celu uczenia się razem z innymi dziećmi, ale żeby to nie była szkoła.


To już byłoby nieuczciwie, nie mówiąc o tym, że chyba też nielegalne, skoro - jak pisze Tiss - edukacja domowa może obejmować nie więcej, niż troje dzieci.


Oliweczko, ale z tym dziwakiem to trochę przesadziłaś - nieprawdaż? icon_wink.gif
tissaia
CYTAT(Ika @ Mon, 30 Nov 2009 - 19:29) *
To już byłoby nieuczciwie, nie mówiąc o tym, że chyba też nielegalne, skoro - jak pisze Tiss - edukacja domowa może obejmować nie więcej, niż troje dzieci.


Ja się za tą trójkę zastrzelić nie dam, trza by było sprawdzić. Ale jakieś takie obostrzenia co do ilości są po to właśnie, by zapobiec powstawaniu takich "dzikich szkół" bez nadzoru.
Inanna
Dzwoniłam dziś do emerytowanej nauczycielki nauczania początkowego dającej korepetycje(!) z tego przedmiotu. Ponieważ faktycznie mogą istnieć ograniczenia liczby dzieci, jak pisała Tissaia, więc obgadałyśmy wariant 3-4 dzieci u niej w domu. Pomysłem była zachwycona. Powiedziała że jest bardzo interesujący i że bardzo chętnie weźmie udział w tym "projekcie".

Inanna
CYTAT(Ika @ Mon, 30 Nov 2009 - 19:29) *
To już byłoby nieuczciwie, nie mówiąc o tym, że chyba też nielegalne, skoro - jak pisze Tiss - edukacja domowa może obejmować nie więcej, niż troje dzieci.


Ale w jakim sensie nieuczciwe?
Ika
CYTAT(Inanna @ Mon, 30 Nov 2009 - 22:20) *
Ale w jakim sensie nieuczciwe?


Nieoficjalnie, omijając przepisy... Tak mi zabrzmiał Twój post, pod którym się dopisałam.

Opcja trójki dzieci u emerytowanej nauczycielki nie budzi już moich wątpliwości - choć akurat zgadzam się z Oliweczką w kwestii zalet szkoły jako takiej - dzieci się socjalizują, nawiązują kontakty, uczą się współdziałania w grupie. Aczkolwiek daleka jestem od stwierdzenia, jak ona, że dziecko, które tego nie doświadcza, wyrośnie na dziwaka icon_rolleyes.gif To pewnie kwestia mądrego pokierowania sprawą, zapewnienia innych zajęć grupowych, pozaszkolnych itp.

Sprawdziłabym tylko, czy emerytowana nauczycielka jest na bieżąco z wymogami kuratorium oświaty. No i ciekawa jestem, co na to szkoła - bo coś mi się kołacze, że szkoła musi wyrazić zgodę na nauczanie domowe, a następnie kontroluje sprawę.
Inanna
CYTAT(Ika @ Tue, 01 Dec 2009 - 01:08) *
Nieoficjalnie, omijając przepisy... Tak mi zabrzmiał Twój post, pod którym się dopisałam.


Jeśli chodzi o nieoficjalne, to tak, właśnie o to mi chodzi. W kwestii omijania przepisów się nie wypowiem, bo jeszcze nie wiem, czy będzie je trzeba omijać. Jeśli to uważasz za nieuczciwe, to trudno, niech Ci będzie.

Właśnie dlatego chcę tych 10 dzieci, żeby zapewnić grupę i socjalizację. Czworo to trochę za mało, ale w takim przypadku trzeba będzie zadbać o stałą zorganizowaną grupę w innej dziedzinie - (zajęcia teatralne? jak będzie zainteresowany.... albo cus w tym stylu).

Oliweczko, możesz mieć rację. Zatem profilaktycznie zapiszę dzieci do świetlicy socjoterapeutycznej...
Ika
Inanna - nie "niech mi będzie", tylko jeśli nieoficjalnie, to nieuczciwie. I kropka. Bo uczciwie, to oficjalnie - rozumiesz? Zresztą stwierdzenie "czy będzie trzeba omijać przepisy" również sugeruje nieuczciwość już w założeniu.
To nie jest kwestia dyskusyjna, tylko fakt.
wiesiołek
CYTAT(Ika @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:02) *
Inanna - nie "niech mi będzie", tylko jeśli nieoficjalnie, to nieuczciwie. I kropka. Bo uczciwie, to oficjalnie - rozumiesz? .


Zakładając że oficjalne przepisy są z definicji uczciwe. Moim zdaniem w Polsce bywa przeciwnie, a Ci ,który owe oficjalne przepisy ustalaja są bywają mocno nieuczciwymi ludżmi- w efekcie prawa miewamy niespójne, nielogiczne, niesprawiedliwe i ciągle zmieniane.

A co do tematu - przy jednym dziecku szkoła prywatna w Kielcach nie jest wielkim wydatkiem, a sądze, ze zapewni więcej niż emerytowana guwernantka i tak zwanego zawracania d* znacznie mniej.
Ika
CYTAT(wiesiołek @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:10) *
Zakładając że oficjalne przepisy są z definicji uczciwe. Moim zdaniem w Polsce bywa przeciwnie, a Ci ,który owe oficjalne przepisy ustalaja są bywają mocno nieuczciwymi ludżmi.


A to usprawiedliwia łamanie przepisów? Czyli można być nieuczciwym, bo zakładamy, że ktoś inny był nieuczciwy wcześniej...?
Inanna
CYTAT(Ika @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:02) *
Inanna - nie "niech mi będzie", tylko jeśli nieoficjalnie, to nieuczciwie. I kropka. Bo uczciwie, to oficjalnie - rozumiesz? Zresztą stwierdzenie "czy będzie trzeba omijać przepisy" również sugeruje nieuczciwość już w założeniu.
To nie jest kwestia dyskusyjna, tylko fakt.


A w czym ta nieuczciwość w nieoficjalności się przejawia? Mogłabyś doprecyzować?

Wiesia, nie chodzi o wydatki. Chodzi o takie poprowadzenie edukacji dziecka, żeby była ona maksymalnie efektywna przy minimum zainwestowanego w nią czasu. Przy jednoczesnym uchowaniu dziecka przed patologiami obecnymi w szkole (i nie chodzi mi o narkotyki ani alkoho l). Chodzi o wykształcenie dziecka na człowieka kreatywnego, krytycznego, elastycznego, indywidualisty, przy jednoczesnym wykształceniu zdrowego dystansu dla wyścigu szczurów. Szkoła prywatna mi tego nie zapewni.

Edit: o tolerancji i kulturze osobistej zapomniałam.
wiesiołek
CYTAT(Ika @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:13) *
A to usprawiedliwia łamanie przepisów? Czyli można być nieuczciwym, bo zakładamy, że ktoś inny był nieuczciwy wcześniej...?


Porzepisów Boskich - nie. Ale głupawych reguł ustalonych dziś , a zmienionych jutro trzymac sie jak jakiejś wyroczni? Po co, na co i dlaczego?

Nieuczciwe to jest pobieranie od kazdego obywatela podatku na edukacje a potem oczekiwanie ,ze po raz drugi ktoś ma płacić podatki i UZSy od edukacji ,którą (dodatkowo za nia płacąc) zapewnia we własnym zakresie.
Uczciwe w takim wypadku byłoby oddanie nie korzystającym z tej "państwowej" edukacji kwoty celem przeznaczenia jej na te cele w inhy sposób. O bonie edukacyjnym trąbi się od dawna, inne państwa mają to jakoś rozwiazane, a u nas pojęcie "uczciwosci" ma się utożsamiać z podporządkowaniem nieuczciwym przepisom?

Nieuczciwych przepisów u nas nie brak- była nieuczciwie naliczana przez państwo akcyza na importowane pojazdy i do czasu wyroku trybunału nieuczciwymi nazywano tych, którzy ten przepis obchodzili. A potem na odwrót. Przykłady można mnożyć.

Wniosek zapisany w drugim zdaniu w cytacie nie dotyczy omawianego tematu. Piszę o uczciwości (logice, sprawiedliwości) przepisów, które są ustalane przez ułomnych ludzi, a nie o postępowaniu tych osób.

Gdyby ,prawa ustalane przez ludzi miały być przez wszystkich traktowane jako prawdy objawione nikt nigdy by ich nie zmieniał i żadne ciała ustawodawcze nie miałyby prawa bytu. Ani programy Pani Jaworowicz. Ale to już zupełny OT.
Ika
CYTAT(Inanna @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:19) *
A w czym ta nieuczciwość w nieoficjalności się przejawia? Mogłabyś doprecyzować?

Wiesia, nie chodzi o wydatki.


Nie, tego nie trzeba doprecyzowywać. Coś, co jest z gruntu "nieoficjalne" w zamierzeniach, jest "na lewo". A na lewo, to niezgodne z przepisami.

I możecie sobie uważać, że jak przepisy wam się nie podobają, to je można łamać. Wytłumaczcie to prawodawcom tudzież organom powołanym do ich przestrzegania icon_wink.gif

A co mają do tego "przepisy boskie", to już zupełnie nie rozumiem - oraz o jakich przepisach mowa... i o jakim Bogu... To wszyscy muszą być wierzący, czy jak...? I to nie jest kwestia żadnych "prawd objawionych", matko huto, bez popadania w skrajności icon_eek.gif Przepisy po prostu po to są, by ich przestrzegać. Mam znajomą, której koleżanka uważa, że głupotą jest zakaz jazdy pod prąd, skoro jej tędy bliżej. To może jechać pod prąd, prawda? icon_biggrin.gif

Zresztą - róbta co chceta icon_smile.gif Osobiście się zdziwię, jeśli się do nielegalnych działań przyłączy oczekiwana grupa. Gdyby od zarania było to planowane legalnie, to czemu nie.
wiesiołek
CYTAT(Inanna @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:19) *
Chodzi o wykształcenie dziecka na człowieka kreatywnego, krytycznego, elastycznego, indywidualisty, przy jednoczesnym wykształceniu zdrowego dystansu dla wyścigu szczurów. Szkoła prywatna mi tego nie zapewni.

Edit: o tolerancji i kulturze osobistej zapomniałam.


Czy dobrze rozumiem , że ani szkoła prywatna ani państwowa nie zapewni wykształcenia "kreatywnego, krytycznego, elastycznego, indywidualisty, przy jednoczesnym wykształceniu zdrowego dystansu dla wyścigu szczurów"? A skąd ta pewność? Wszyscy , który cię otaczaja to głupowate gbury po szkołach, a noramalni i kulturalni ludzie to tylko po guwernantkach? No chyba się zagalopowałaś ... 48.gif

Jest w Kielcach kilka bardzo dobrych szkół państwowych i kilka dobrych szkoł prywatnych, są też beznadziejne szkoły państwowe, o prywatnych beznadzieujnych też słyszałam. Ale podejrzewam , że i z tych beznadziejnych można wyjsć, skończyć studia i niekoniecznie wylądować w poprawczaku albo docelowo w pośredniaku... icon_wink.gif
Ika
CYTAT(wiesiołek @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:36) *
Czy dobrze rozumiem , że ani szkoła prywatna ani państwowa nie zapewni wykształcenia "kreatywnego, krytycznego, elastycznego, indywidualisty, przy jednoczesnym wykształceniu zdrowego dystansu dla wyścigu szczurów"? A skąd ta pewność? Wszyscy , który cię otaczaja to głupowate gbury po szkołach, a noramalni i kulturalni ludzie to tylko po guwernantkach? No chyba się zagalopowałaś ... 48.gif

Jest w Kielcach kilka bardzo dobrych szkół państwowych i kilka dobrych szkoł prywatnych, są też beznadziejne szkoły państwowe, o prywatnych beznadzieujnych też słyszałam. Ale podejrzewam , że i z tych beznadziejnych można wyjsć, skończyć studia i niekoniecznie wylądować w poprawczaku albo docelowo w pośredniaku... icon_wink.gif


O tym samym pomyślałam, więc nie będę powtarzać, tylko się podpiszę. Krzywdząca generalizacja - jak każda generalizacja, zresztą.

Myślę, że można chcieć czegoś innego, nie postponując aż tak tego, czego się nie chce.
wiesiołek
CYTAT(Ika @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:28) *
Przepisy po prostu po to są, by ich przestrzegać.


przy takim podejsciu nigdy byśmy siez komuny nie wyrwali- toż to żywe łamanie przepisów było.
Z cytowane zdania wynika ,ze przepisy nalezy je traktować jako prawdę objawioną, boską, czyż nie ? icon_wink.gif
Ja tam wolę z lekkim dystansem, bez popadania w głupotę typu jeżdzenie po pijaku albo pod prąd.
Przepisy są dla ludzi, ale jeśli ludziom robią krzywdę , to nie nie powinny być traktowane jako cos niezmiennego , albo stanowiacego wyznacznik uczciwości - i tyle.

Przepis o VAT ,który doprowadził niedawno pewnego piekarza wydającego darmowo chleb głodującym do bankructwa. Facet złamał przepisy, był w świetle prawa nieuczciwy, a w świetle l zwykłej , udzkiej przyzwoitości to nieuczciwy jest przepis, który tego człowieka skrzywdził. Bezduszne trzymanie się paragrafów było też przyczynkiem do powstania paru powieści np. słynnych "Nędzników" Victora Hugo.
Mam nadzieję ,ze wyraziłam się już wystarczająco jasno, w każdym razie starałam się icon_smile.gif
Inanna
Ika, a Ty w ogóle rozumiesz pojęcie "nieoficjalnie"?
Inanna
CYTAT(wiesiołek @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:36) *
Czy dobrze rozumiem , że ani szkoła prywatna ani państwowa nie zapewni wykształcenia "kreatywnego, krytycznego, elastycznego, indywidualisty, przy jednoczesnym wykształceniu zdrowego dystansu dla wyścigu szczurów"? A skąd ta pewność? Wszyscy , który cię otaczaja to głupowate gbury po szkołach, a noramalni i kulturalni ludzie to tylko po guwernantkach? No chyba się zagalopowałaś ... 48.gif

Jest w Kielcach kilka bardzo dobrych szkół państwowych i kilka dobrych szkoł prywatnych, są też beznadziejne szkoły państwowe, o prywatnych beznadzieujnych też słyszałam. Ale podejżewam , że i z tych beznadziejnych można wyjsć, skończyć studia i niekoniecznie wylądować w poprawczaku albo docelowo w pośredniaku... icon_wink.gif

icon_eek.gif

Wiesia, no chyba nadinterpretowałaś... Ale ja Cię lubię i nie będę się czepiać.
Ika
CYTAT(wiesiołek @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:44) *
przy takim podejsciu nigdy byśmy siez komuny nie wyrwali- toż to żywe łamanie przepisów było.


Prosiłam o niepopadanie w skrajności.
Dziękuję za uwagę, wycofuję się z dyskusji w takiej formie prowadzonej icon_smile.gif
Ika
CYTAT(Inanna @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:49) *
Ika, a Ty w ogóle rozumiesz pojęcie "nieoficjalnie"?


Owszem icon_smile.gif za to Ty chyba nie bardzo.
Ale rozumiem, że mnie nie lubisz, więc będziesz się czepiać icon_cool.gif



CYTAT(Inanna @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:52) *
Wiesia, no chyba nadinterpretowałaś... Ale ja Cię lubię i nie będę się czepiać.



Inanna
CYTAT(Ika @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:58) *
Owszem icon_smile.gif za to Ty chyba nie bardzo.
Ale rozumiem, że mnie nie lubisz, więc będziesz się czepiać icon_cool.gif


No, właśnie nie będę. Wykasowałam.

edit: Różnica miedzy Tobą a Wiesią polega na tym, że Wiesia dała się wcześniej poznać jako miła, sympatyczna, życzliwa osoba....
Ciocia Magda
Dla mnie taki pomysł (10 dzieci) jest niewykonalny ze względów praktycznych - chodzi mi o możliwość dogadania się rodziców. Jak się posyła dziecko do "zorganizowanej oficjalnie" szkoły - to albo się ma zaufanie do tej instytucji, albo komuś to zwisa i idzie na łatwiznę. Rodzice zaangażowani zawsze stanowią mniejszość, która z mniejszym lub większym powodzeniem realizuje swoje potrzeby.

Edukacja domowa ZAWSZE jest opcją dla zaangażowanego rodzica, być może dla lękliwego rodzica (którego przeraża wizja szkoły) - i teraz proszę wyobraźcie sobie, jak ta dziesiątka się dogaduje, kiedy nie ma żadnego formalnego autorytetu, który może powiedzieć "będzie tak, jak ja zdecyduję" (tak jak normalnie robi nauczyciel bądź dyrektor szkoły).

Znam podobną historię z jednej szkoły prywatnej - gdzie rodzice zawiązali nieformalną grupę reformatorską - jeden wielki chaos z tego wyniknął. Ludzie kłócą się o najdrobniejsze kwestie - jedzenie w szkole (czy mleko z kartonu może być z lodówki, i w ogóle dlaczego mleko?), podręczniki (dlaczego te a nie inne), spacery (czy dzieci powinny codziennie wychodzić, czy może jednak jak najwięcej czasu spędzać w klasie na "prawdziwej" nauce).
Ika
CYTAT(Inanna @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:58) *
No, właśnie nie będę. Wykasowałam.

edit: Różnica miedzy Tobą a Wiesią polega na tym, że Wiesia dała się wcześniej poznać jako miła, sympatyczna, życzliwa osoba....


Faktycznie, "nie będziesz" icon_lol.gif

Ja Ci się w ogóle nie dałam poznać, moja droga, natomiast postaraj się może nauczyć się oddzielać dyskusję od prywatnych uprzedzeń personalnych, bo te są aż nadto widoczne icon_wink.gif
Będę miła i nie napiszę w rewanżu, jak Ty mi się jawisz icon_smile.gif



Ad rem chciałam napisać, że pomysł jest na tyle interesujący, ze szkoda byłoby go spieprzyć nielegalnymi zagraniami, kiedy legalnie ma szansę (bo uważam, że ma) - ale chyba to nie ma sensu, bo Ty to i tak odbierzesz jako atak na siebie, złośliwość albo cholera Cię wie, co jeszcze. Dyskusja merytoryczna z kimś uprzedzonym personalnie ma taki sam sens, jak kopanie się z koniem.
Inanna
Ika, weź się odczep. Wprawdzie Twoje awanturnictwo zapewnia dużą oglądalność wątkowi, ale mnie osobiście zniesmacza i tylko patrzeć jak przestanę zaglądać do własnego wątku, mimo iż wszelkie merytoryczne uwagi są dla mnie bardzo cenne.
Ika
CYTAT(Inanna @ Tue, 01 Dec 2009 - 16:37) *
Ika, weź się odczep. Wprawdzie Twoje awanturnictwo zapewnia dużą oglądalność wątkowi, ale mnie osobiście zniesmacza i tylko patrzeć jak przestanę zaglądać do własnego wątku, mimo iż wszelkie merytoryczne uwagi są dla mnie bardzo cenne.


Gratuluję klasy icon_smile.gif To takiej kultury chcesz te dzieci nauczyć? icon_wink.gif

Próbowałam merytorycznie, ale niestety - chyba na zasadzie projekcji - swoje awanturnictwo widzisz u innych icon_biggrin.gif Wszak to Ty zaczęłaś wyjeżdżać personalnie, podczas gdy ja nigdzie nie napisałam, że "bo ty jesteś niemiła i nieżyczliwa i cię nie lubię" icon_smile.gif
Merytoryczne uwagi są więc dla Ciebie widać cenne, pod warunkiem, że są po Twojej myśli. Namawianie do załatwienia sprawy legalnie widać po Twojej myśli nie było.
Ika
CYTAT(wiesiołek @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:44) *
przy takim podejsciu nigdy byśmy siez komuny nie wyrwali- toż to żywe łamanie przepisów było.
Z cytowane zdania wynika ,ze przepisy nalezy je traktować jako prawdę objawioną, boską, czyż nie ? icon_wink.gif
Ja tam wolę z lekkim dystansem, bez popadania w głupotę typu jeżdzenie po pijaku albo pod prąd.
Przepisy są dla ludzi, ale jeśli ludziom robią krzywdę , to nie nie powinny być traktowane jako cos niezmiennego , albo stanowiacego wyznacznik uczciwości - i tyle.

Przepis o VAT ,który doprowadził niedawno pewnego piekarza wydającego darmowo chleb głodującym do bankructwa. Facet złamał przepisy, był w świetle prawa nieuczciwy, a w świetle l zwykłej , udzkiej przyzwoitości to nieuczciwy jest przepis, który tego człowieka skrzywdził. Bezduszne trzymanie się paragrafów było też przyczynkiem do powstania paru powieści np. słynnych "Nędzników" Victora Hugo.
Mam nadzieję ,ze wyraziłam się już wystarczająco jasno, w każdym razie starałam się icon_smile.gif


Jednak się jeszcze odniosę do powyższego - pominę jedynie pierwszy akapit, bo na uwzględnienie go nie zasługuje.

Ja się całkowicie zgadzam, że są przepisy, które są głupie. To, z czym się nie zgadzam, to skrajności, nazywanie czegoś "prawdą objawioną" a także, że rzekomo moja wypowiedź takową sugerowała icon_wink.gif

Z całą resztą postu się zgadzam. Przykład z VAT-em i piekarzem jak najbardziej trafiony i też uważam, że to "głupi" przepis był. Oraz, że jeśli przepisy robią ludziom krzywdę, należy dążyć do ich zmiany.
Ale pozostaje kilka kwestii - na przykład ta, w jaki sposób dążyć do zmiany takiego przepisu - i tu się - mam wrażenie? - rozmijamy. Ja uważam, że nie jest dobrą metodą kontestacja poprzez celowe łamanie takiego przepisu. Taka droga poprzez kontestację mnie się kojarzy z nastolatkami, ze szczenięcym okresem buntu, kiedy rzeczywiście poza kontestowaniem taki człowiek niewiele może zrobić. Nawet praw wyborczych jeszcze nie ma.
Zamiast tego widzę inną drogę - poprzez formalne sprzeciwianie się bzdurnym przepisom, poprzez włączenie się w prace prawodawców, poprzez oficjalne wystąpienia, poprzez list otwarty do, poprzez przyłączenie się do stowarzyszeń na rzecz etc. Dla przykładu - kiedy Rosa nie zgadza(ła) się z przepisami dotyczącymi in vitro, to zaczęła DZIAŁAĆ, a nie kontestować nielegalnie. Poszła także do Sejmu z wystąpieniem (Rosa, jeśli uważasz, że nie powinnam podawać tego jako przykład, daj znać, zedytuję).
Bo jeśli każdy zacząłby łamać przepis, który jego zdaniem jest głupi, to pewnie wkrótce bylibyśmy o krok od anarchii. I tu pojawia się kolejna kwestia - kto ma ocenić, czy przepis jest, czy nie jest głupi? Każdy, tak sobie? No, na własny użytek może - tylko co dalej? Tu wracamy do tego, co napisałam wyżej - są różne drogi.

Jeśli chodzi o szkolnictwo, to - jak wspomniała MagdaEZ - ile osób, tyle pomysłów. Ktoś MUSI nad tym czuwać, bo chodzi o dzieci i ich przyszłość. To nie może być samowolka - zgadzamy się w tej kwestii, czy nie?
W każdym razie, będę się opowiadała za formalnym dążeniem do zmian, legalnym. I to ne ma nic wspólnego z "bezdusznym trzymaniem się przepisów" ani Jeanem ValJeanem. Co innego trzymanie się bezduszne, a co innego ich łamanie ot tak. Bezduszne było zesłanie na galery za bułkę, bo kara nieadekwatna była do przewiny.

Ponadto "omijanie przepisów" w tym konkretnym przypadku może się skończyć tak, że organa powołane do przestrzegania tych praw uniemożliwią taką działalność i wszyscy - dzieci i wciągnięci w to rodzice - zostaną z ręką w nocniku. Podczas gdy legalna droga daje szansę na powołanie pomysłu do życia i jego prowadzenie z sukcesem. A w każdym razie bez przeszkód i przykrych niespodzianek.
Agnieszka AZJ
CYTAT(Magda EZ @ Tue, 01 Dec 2009 - 16:08) *
Dla mnie taki pomysł (10 dzieci) jest niewykonalny ze względów praktycznych - chodzi mi o możliwość dogadania się rodziców. Jak się posyła dziecko do "zorganizowanej oficjalnie" szkoły - to albo się ma zaufanie do tej instytucji, albo komuś to zwisa i idzie na łatwiznę. Rodzice zaangażowani zawsze stanowią mniejszość, która z mniejszym lub większym powodzeniem realizuje swoje potrzeby.

Edukacja domowa ZAWSZE jest opcją dla zaangażowanego rodzica, być może dla lękliwego rodzica (którego przeraża wizja szkoły) - i teraz proszę wyobraźcie sobie, jak ta dziesiątka się dogaduje, kiedy nie ma żadnego formalnego autorytetu, który może powiedzieć "będzie tak, jak ja zdecyduję" (tak jak normalnie robi nauczyciel bądź dyrektor szkoły).

Znam podobną historię z jednej szkoły prywatnej - gdzie rodzice zawiązali nieformalną grupę reformatorską - jeden wielki chaos z tego wyniknął. Ludzie kłócą się o najdrobniejsze kwestie - jedzenie w szkole (czy mleko z kartonu może być z lodówki, i w ogóle dlaczego mleko?), podręczniki (dlaczego te a nie inne), spacery (czy dzieci powinny codziennie wychodzić, czy może jednak jak najwięcej czasu spędzać w klasie na "prawdziwej" nauce).


Wklejam caly post, bo nie piszę bezpośrednio pod nim. Podpisuję się pod Magdą.

Dodam jeszcze coś, co pisałam do Jaco w wątku dotyczącym zakładania jednoklasowej szkoły
CYTAT(Agnieszka AZJ @ Sun, 15 Feb 2009 - 10:31) *
Jaco,
ja mam watpliwość innej natury.

Jesli uda Wam się załozyc tę szkołę - klasę, to bedzie sie ona opierała tylko na tej jednej nauczycielce ? A co jeśli ona np. zachoruje ? W przypadku grypy - kilka dni przerwy w lekcjach ? A jeśli złamie nogę (co przydarzyło se właśnie reedukatorce Julki i cały system pracy szlag trafił, bo dotychczas Ona przyjeżdżała do nas. Ja Julki na Mokotów nie jestem w stanie wozić tak często) ? A jesli (nie daj Boże !) przytrafi jej się zagrożona ciąża ?


Twoje emerytka raczej w ciążę nie zajdzie, ale mogą się jej przydarzyć inne problemy. W normalnej szkole jest wtedy zastępstwo i jest to generalnie problem szkoły. Tutaj bedzie Wasz.

CYTAT(Inanna @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:19) *
Wiesia, nie chodzi o wydatki. Chodzi o takie poprowadzenie edukacji dziecka, żeby była ona maksymalnie efektywna przy minimum zainwestowanego w nią czasu. Przy jednoczesnym uchowaniu dziecka przed patologiami obecnymi w szkole (i nie chodzi mi o narkotyki ani alkoho l). Chodzi o wykształcenie dziecka na człowieka kreatywnego, krytycznego, elastycznego, indywidualisty, przy jednoczesnym wykształceniu zdrowego dystansu dla wyścigu szczurów. Szkoła prywatna mi tego nie zapewni.

Edit: o tolerancji i kulturze osobistej zapomniałam.


Szkoły są różne. Sprawdzałaś już jakieś, czy załozyłaś to z góry ?
Jakie patologie masz na myśli ? Ja się w trakcie edukacji moich dzieci nie zetknęłam chyba z żadnymi.

Jeśli chodzi o dystans do wyścigu szczurów, to kluczową rolę do odegrania mają tu rodzice. To z ich stosunku do ocen dziecka i jego pozycji w klasie (w rankingu klasowym) bierze się to, czy dziecko udział w wyscigu weźmie czy też zachowa dystans.

A tolerancji chyba trudno nauczyć w warunkach kompletnej izolacji icon_smile.gif
zilka
CYTAT(Inanna @ Tue, 01 Dec 2009 - 17:19) *
Chodzi o takie poprowadzenie edukacji dziecka, żeby była ona maksymalnie efektywna przy minimum zainwestowanego w nią czasu. (...) Chodzi o wykształcenie dziecka na człowieka kreatywnego, krytycznego, elastycznego, indywidualisty, przy jednoczesnym wykształceniu zdrowego dystansu dla wyścigu szczurów. Szkoła prywatna mi tego nie zapewni.
Edit: o tolerancji i kulturze osobistej zapomniałam.


No niestety ogólnie tak jest, że niezależnie od szkoły najfajniejsze rzeczy to się z dzieci wydobywa czasem. Własny, rodzica poświęconym czasem. Nikt opłacony (czy to szkoła prywatna czy guwernantka) Ci tego nie zapewni.

To wyboldowane zdanie mnie rozwaliło, wiesz od jakiś 12 lat to chyba bursy są. Wtedy masz w ogóle z głowy.
Inanna
Zilka, ja pisałam o czasie dzieci. Nie moim.

Agnieszko, bardzo dziękuję za cenne uwagi.
zilka
CYTAT(Inanna @ Tue, 01 Dec 2009 - 21:02) *
Zilka, ja pisałam o czasie dzieci. Nie moim.


Tak czy siak nie łapię. Edukacja fajna rzecz, nie wiem dlaczego czas na niej spędzony wykorzystywać "maksymalnie efektywnie". Powiedzmy, że masz swoją guwernantkę, która jest super efektywna, dziecko spędza w koszle 3 godziny dziennie a potem co? Jak dla mnie Flo może spędzać na edukacji szeroko pojętej 12 godzin dziennie oby to było fajne, efektywne, pozyteczne, etc. etc.
Inanna
CYTAT(zilka @ Tue, 01 Dec 2009 - 19:22) *
Tak czy siak nie łapię. Edukacja fajna rzecz, nie wiem dlaczego czas na niej spędzony wykorzystywać "maksymalnie efektywnie". Powiedzmy, że masz swoją guwernantkę, która jest super efektywna, dziecko spędza w koszle 3 godziny dziennie a potem co? Jak dla mnie Flo może spędzać na edukacji szeroko pojętej 12 godzin dziennie oby to było fajne, efektywne, pozyteczne, etc. etc.


A po szkole robi inne ciekawe rzeczy.
wiesiołek
CYTAT(Ika @ Tue, 01 Dec 2009 - 15:56) *
Prosiłam o niepopadanie w skrajności.
Dziękuję za uwagę, wycofuję się z dyskusji w takiej formie prowadzonej icon_smile.gif


Proszę się nie wycofywac. Staram się pracowac nad formą ( naprawdę mi to tak fatalnie wychodzi??) i podałam skrajne przykłady dla jasności i jako przeciwagę dla utożsamiania łamania przepisów z nieuczciwością. Co więcej, zarzucanie nieuczciwości komuś, kto hipotetycznie może złamac jakieś biurokratyczne przepisy jest IMO po prostu, po ludzku niesprawiedliwe.

A tak naprawdę to wydaje mi sie, że myślimy w tej kwestii podobnie, tylko każda z nas mówi o drugiej stronie medalu.

Co do pomysłu na nieformalną szkołę w Kielcowie, to podzielam obawy i Twoje i Zilki i Agnieszki...

Inana jeśli szukasz dobrej szkoły państwowej to masz do wyboru Sp 28, 11, 25 i parę innych, zwłaszcza na obrzeżach miasta (min. tę, w której uczy Wiola), dobrą prywatną Katolicką, Społeczną nr 20 oraz prywatną na Urzędniczej. Ceny od 330 do 500zł miesięcznie zależnie od szkoły , przy dwójce dzieci można negocjowac cenę.

Na marginesie, jeśli faktycznie jakiś przepis ogranicza nauczanie domowe do trzech osób, to Bogusia ze swoją szóstką wyszlaby w naszym kraju na przestępcę ... icon_rolleyes.gif
Inanna
Wiesia, dzięki za info. Napisz mi jeszcze, proszę, co rozumiesz pod pojęciem "dobra szkoła"?
Magduś
CYTAT(wiesiołek @ Tue, 01 Dec 2009 - 20:23) *
Inana jeśli szukasz dobrej szkoły państwowej to masz do wyboru Sp 28, 11, 25 i parę innych, zwłaszcza na obrzeżach miasta (min. tę, w której uczy Wiola), dobrą prywatną Katolicką, Społeczną nr 20 oraz prywatną na Urzędniczej. Ceny od 330 do 500zł miesięcznie zależnie od szkoły , przy dwójce dzieci można negocjowac cenę.



Norbert chodzi do SP nr 28. Tak, to dobra szkoła.
Może dodam dlaczego z mojego punktu widzenia jest dobra. Przede wszystkim dosyć małe klasy (jak na szkołę podstawową 23 osoby, klasy są 4 w roczniku), tylko podstawówka, monitoring, szkoła jest zamykana, panie sprzątające znają dzieci, zresztą u nas obowiązują cały czas mundurki (decyzja Rady Rodziców)nawet całkiem niezłe. Szkoła jest zadbana, wygląda świetnie, do paru klas zakupione są tablice interaktywne ( w planach zakup kolejnych), fajna zamykana poczekalnia dla dzieci czekających na lekcje lub na rodziców, ze stoliczkami, często odrabiają tam lekcje. Szafki dla dzieci. To kwestia "techniczna".
Mnóstwo kółek zainteresowań, naprawdę fajne podejście do dzieci, rozwijanie indywidualnych umiejętności. Mamy sporo nauczycieli metodyków. Norbert chodzi do V klasy. Od klasy I obserwuję, że bardzo dużo wynosi z lekcji, w domu naprawdę poświęca niezbyt wiele czasu na intensywną naukę (poza tym nie ma za bardzo jak bo codziennie chodzi na treningi piłki). Nie przeszkadza mu to startowac w różnego rodzaju konkursach, jest to zasługą nauczycieli, w zeszłym roku zostawał z panią od polskiego godzinę po lekcjach, która przygotowywała dzieci do konkursu. Dodam, że z sukcesem. Wazne jest też to, że dzieci z tej szkoły z reguły świetnie wypadają na teście szóstoklasisty. Nie wiem jak w zeszłym roku (wyniki nie były publikowane), ale dwa lata temu szkoła zajęła I miejsce wśród państwowych szkół podstawowych (trzy lata temu była to szkoła, do której chodzą dzieci Wioli - tez bardzo dobra).To tak po krótce. A zapomniałam jeszcze dodać, że jest to pierwsza szkoła podstawowa w Polsce, która otrzymała certyfikat ISO.
Inanna
Magduś, dzięki za obszerny opis icon_biggrin.gif
Adriannna
A ja mam inne pytanie...co to znaczy, ze cos jest nieoficjalne??? Czy mam rozumiec, ze wysylajac moje dziecko na zajecia nieoficjalne ono jest tak samo nieoficjalnym uczniem??? Jak to ma sie pozniej do gimnazjum, liceum, studiow. Czy po takim nieoficjalnym nauczaniu dzieci maja w ogole szanse na dalsza edukacje?

Moze glupio pytam, moze czegos nie zrozumialam...ale tylko o tym nieoficjalnym czytam i b. mnie to zastanawia...
Inanna
Adrianna, w moim pomyśle nieoficjalne było nauczanie przez panią "guwernantkę". Bo formalnie dzieci miałyby "edukację domową", ze wszystkimi jej konsekwencjami. Czyli przynależałyby do szkoły państwowej, zdawałyby w niej egzaminy, i otrzymywałyby z niej świadectwa ukończenia poszczególnych klas.
Kwestię nieoficjalności wprowadziła Ika i chyba w kontekście mojej nieuczciwości, nie zaś możliwości podjęcia w przyszłości studiów przez moje dzieci. A o co jej konkretnie chodziło, to niech już sama wyjaśnia.
paulap
CYTAT(Magduś @ Tue, 01 Dec 2009 - 21:02) *
Norbert chodzi do SP nr 28. Tak, to dobra szkoła.
Może dodam dlaczego z mojego punktu widzenia jest dobra. Przede wszystkim dosyć małe klasy (jak na szkołę podstawową 23 osoby, klasy są 4 w roczniku), tylko podstawówka, monitoring, szkoła jest zamykana, panie sprzątające znają dzieci, zresztą u nas obowiązują cały czas mundurki (decyzja Rady Rodziców)nawet całkiem niezłe. Szkoła jest zadbana, wygląda świetnie, do paru klas zakupione są tablice interaktywne ( w planach zakup kolejnych), fajna zamykana poczekalnia dla dzieci czekających na lekcje lub na rodziców, ze stoliczkami, często odrabiają tam lekcje. Szafki dla dzieci. To kwestia "techniczna".
Mnóstwo kółek zainteresowań, naprawdę fajne podejście do dzieci, rozwijanie indywidualnych umiejętności. Mamy sporo nauczycieli metodyków. Norbert chodzi do V klasy. Od klasy I obserwuję, że bardzo dużo wynosi z lekcji, w domu naprawdę poświęca niezbyt wiele czasu na intensywną naukę (poza tym nie ma za bardzo jak bo codziennie chodzi na treningi piłki). Nie przeszkadza mu to startowac w różnego rodzaju konkursach, jest to zasługą nauczycieli, w zeszłym roku zostawał z panią od polskiego godzinę po lekcjach, która przygotowywała dzieci do konkursu. Dodam, że z sukcesem. Wazne jest też to, że dzieci z tej szkoły z reguły świetnie wypadają na teście szóstoklasisty. Nie wiem jak w zeszłym roku (wyniki nie były publikowane), ale dwa lata temu szkoła zajęła I miejsce wśród państwowych szkół podstawowych (trzy lata temu była to szkoła, do której chodzą dzieci Wioli - tez bardzo dobra).To tak po krótce. A zapomniałam jeszcze dodać, że jest to pierwsza szkoła podstawowa w Polsce, która otrzymała certyfikat ISO.


Się podpisuję. Zu dopiero w pierwszej klasie, ale jestem bardzo zadowolona od 1 września.
Ika
CYTAT(Inanna @ Tue, 01 Dec 2009 - 21:25) *
Kwestię nieoficjalności wprowadziła Ika


Nie łżyj bezczelnie icon_cool.gif


CYTAT(Inanna @ Mon, 30 Nov 2009 - 09:25) *
Tissaia, właśnie nie musiałabym, bo każde z tych dzieci "oficjalnie" miałoby edukację domową - wszelkie formalności odpadają.


CYTAT(Inanna @ Tue, 01 Dec 2009 - 08:34) *
Jeśli chodzi o nieoficjalne, to tak, właśnie o to mi chodzi. W kwestii omijania przepisów się nie wypowiem, bo jeszcze nie wiem, czy będzie je trzeba omijać. Jeśli to uważasz za nieuczciwe, to trudno, niech Ci będzie.


Ja coś wprowadzałam? Kolejna projekcja...? icon_wink.gif
Inanna
Okazuje się, że z tą nauczycielką to wcale nie jest mój oryginalny pomysł. Przynajmniej na świecie wiele dzieci objętych edukacją domową kształci się pod okiem zatrudnionych przez rodziców nauczycieli.
Ika
CYTAT(wiesiołek @ Tue, 01 Dec 2009 - 20:23) *
Proszę się nie wycofywac. Staram się pracowac nad formą ( naprawdę mi to tak fatalnie wychodzi??) i podałam skrajne przykłady dla jasności i jako przeciwagę dla utożsamiania łamania przepisów z nieuczciwością. Co więcej, zarzucanie nieuczciwości komuś, kto hipotetycznie może złamac jakieś biurokratyczne przepisy jest IMO po prostu, po ludzku niesprawiedliwe.

A tak naprawdę to wydaje mi sie, że myślimy w tej kwestii podobnie, tylko każda z nas mówi o drugiej stronie medalu.



Przemyślałam i się nie wycofałam. Rozwinęłam myśl.
Możliwe, że rzeczywiście myślimy podobnie, ale różnimy się w poglądzie ogólnym. Punkcie widzenia pewnie też - ja również mam wrażenie, że patrzymy z dwóch różnych stron na to samo zagadnienie.
Natomiast - niesprawiedliwe imho byłoby, gdyby ktoś przypadkiem (wtedy byłoby to hipotetyczne) mógł przepisy złamać, a nie w sytuacji, gdy ktoś z góry zakłada, że możliwe, że trzeba (sic!) je będzie złamać.

Możliwe, że jestem "skrzywiona" wychowaniem w poszanowaniu prawa. Jednocześnie poszanowanie prawa nie jest równoznaczne z traktowaniem go jak "prawdy objawionej". Uważam tylko, że zwalczać absurdy należy formalnie, a nie nielegalnie, drogami oficjalnymi, a nie podziemiem. Żyjemy w państwie demokratycznym i korzystajmy z tego.
wiesiołek
CYTAT(Inanna @ Tue, 01 Dec 2009 - 20:38) *
Wiesia, dzięki za info. Napisz mi jeszcze, proszę, co rozumiesz pod pojęciem "dobra szkoła"?


No to akurat wydaje mi się oczywiste. Szkoła , kóra daje indywidualnego rozwoju poprzez rózne kółka zainteresowań, w której rodzice mają rzeczywiście cośdo powiedzenia a nie są grupką klakierów, w której dziecko z trudnościami znajdzie nauczyciela gotowego posięcić mu dodatkowy czas, w której dzieci uczestniczą w konkursach, w której nauczyciele nie robią sobie wolnego przy okazji kazdej okazji np. Dnia Nauczyciela, w której zajęcia popołudniowe są co tydzieńa nie dwa razy na semestr, w której nie przeskakuje się trudniejszych tematów "bo dzieci i tak nie zrozumieją" oraz nie likwiduje kółka szachowego w szkole "bo tu i tak nie ma zdonych do tego dzieci oprócz Pani syna 21.gif ". Tego wszystkiego brakuje w szkole , do której chodza póki co moje dzieci ze względów logistycznych, i koszmarnie mnie to boli.
Paula pieknie opisała w szcegółach na przykładzie szkoły 28.
wiesiołek
CYTAT(Ika @ Tue, 01 Dec 2009 - 21:46) *
Możliwe, że jestem "skrzywiona" wychowaniem w poszanowaniu prawa. Jednocześnie poszanowanie prawa nie jest równoznaczne z traktowaniem go jak "prawdy objawionej". Uważam tylko, że zwalczać absurdy należy formalnie, a nie nielegalnie, drogami oficjalnymi, a nie podziemiem. Żyjemy w państwie demokratycznym i korzystajmy z tego.


No, na tym polu poniosłam całkowitą klęskę. Próbowałam kilkakrotnie, co prawda nie na forum Sejmu , ale w znacznie mniejszej skali np. z zakresie regulaminu szkolnego. Biłam się z wiatrakami przez rok szkolny i odpuścilam- szczegóły pomine. Podobnie z pewnymi przepisami w zakaldzie pracy- wiekszość wolała pilnowac własnego interesu niż o zasady walczyc, więc znowu większosci demokratycznej nie uzyskałam. Ah, próbowałam jeszcze za młodu reformować kościoły- skończoyło się odejściem od nich. Moze jestem skrzywiona w drugą strone przez te doświadczenia, ale póki co wychodzi mi na to , że przy ustalaniu praw i reguł to nie sprawiedliwość czy uczciwość decyduje ,ale lobbowanie, przekupstwo i lizusostwo. Chciałabym się mylić.
Inanna
Oto co znalazłam. Okazuje się, że na "mój" pomysł już ktoś wpadł i rozważył wszystkie związane z nim kwestie.
To jak? Może ktoś z Kielc też się skusi na takie rozwiązanie?

https://airbot.net/forum/index.php?action=v...6&topic=444
Zaczynalibyśmy we wrześniu 2011r.

Edit: mam wątpliwości: jeśli moje dziecko urodziło się w styczniu 2006r. a od 2012r. obowiązkowo sześciolatki idą do pierwszej klasy, to czy on musi obowiązkowo pójść do zerówki jako pięciolatek???
annamaria79
Inanna- potem nie zapomnij o nauczaniu licealnym ( a tego jeden nauczyciel juz nie pociągnie) indywidualnym toku studiów i koniecznie znajdź dla dziecka prace, zeby za dużo z ludzmi sie nie stykało.
I koniecznie zajęcia wczesnoszkolne bez zajęć fizycznych- bo jeszcze se coś załmie nienie.gif
wiesiołek
CYTAT(Inanna @ Tue, 19 Jan 2010 - 00:45) *
Edit: mam wątpliwości: jeśli moje dziecko urodziło się w styczniu 2006r. a od 2012r. obowiązkowo sześciolatki idą do pierwszej klasy, to czy on musi obowiązkowo pójść do zerówki jako pięciolatek???


"Zerówka" w dawnym znaczeniu tego słowa, zniknie. Pozostanie szkoła od 6-lat, z programem dawnej zerówki (mniej więcej) w pierwszej klasie oraz obowiązkowe nauczanie przedszkolne dla 5-latków (z programem podobnym do tego co dawniej było w cztero- pięciolatkach)
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.