To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

wywołanie porodu przy poronieniu

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

bolka
Moja siostra w 26 tyg. poroniła. Dzień później czyli od piątku 15.01 jest w szpitalu na wywołaniu porodu. Na wywołanie akcji dostała zastrzyki, czopki, tabletki, jeszcze dostaje antybiotyk. Wczoraj miała być kroplówka, ale po obchodzie stwierdzono, że nie pomoże i dostała tabletki wywołujące samoistne poronienie Arthrotec (tabletki musiał wykupić jej mąż w aptece, bo szpital nie miał, i wogóle wypisano na nazwisko innej pacjentki, bo ona będąc w tym szpitalu nie mogła mieć takiej recepty ??).

Wczoraj wieczorem poczuła bóle ale przeszło. Szpital jest zamknięty dla odwiedzających od listopada (ze względu na panująca grype), jedynie siostra wychodzi 'do wejścia' w szpitalu. Czy nie powinna być już kroplówka (może szpital oszczędza ??) ?

Niepokoimy się, bo to nie będzie prawdziwy poród, a wywołanie trwa dziś już 5 dzień...

Czy może się ktoś wypowiedzieć w temacie, może na PW...
I proszę jeszcze napisać coś o kwestii znieczulenia, czy będzie ogólne, czy jednak będzie musiała przytomnie rodzić?
Przepraszam, jeśli zbyt bezpośrednio pytam, w tak delikatnych sytuacjach...
bolka
zmieniłam treść postu, to dam do góry temat
amania
Bolka, leżałam kiedyś w sali z dziewczyną w podobnej sytuacji (z tą różnicą, że ona była w 20 tyg.).
Nie znam szczegółów, nie wiem co jej dawali, ale wiem, że wywoływanie porodu trwało kilka godzin. Rodziła sn, jak najbardziej przytomnie.
Wywoływanie trwające 5 dni, brzmi dla mnie lekko przerażająco, zwłaszcza w tak smutnej sytuacji.
A jak Twoja siostra to wszystko znosi?
użytkownik usunięty
[post usunięty]
bolka
Rozmawiałam ze znajomą położną i potwierdziła stanowisko szpitala. Ciąża jest na tyle zaawansowana, że siostra powinna rodzić siłami natury przy znieczuleniach, ale nieogólnym. Przy czym jej ciało nie jest gotowe na poród i kroplówka w niczym nie pomoże, dopóki nie zostanie osiągnięty odpowiedni poziom hormonów.

'Kupienie' cesarskiego-cięcie położna odradzała, ponieważ fizycznie jest to większe fizyczne obciążenie i zagrożenie (powikłań) dla kobiety.

Aktualnie siostra prawie cały czas śpi (jest na relanium), ale też pojawiło się rozwarcie 2cm, jak będzie 4cm to podłączą kroplówkę...

Jej samopoczucia nawet nie potrafię opisać...
Przyczynę poronienia wykaże sekcja. Wg ginekologa prowadzącego ciąża przebiegała prawidłowo.
Siostra pojechała do szpitala, bo miała wątpliwości w ciągu dnia co do ruchów dziecka, a w nocy dostała histerii... Dziecko było niewłaściwie owinięte pępowiną, do tego nie było wód płodowych. O ile owinięcie pępowiną mogą nastąpić z nagła, o tyle te wody powinny zaniepokoić gina, bo tydzień temu była na badaniu (licząc od dnia przyjęcia jej do szpitala).
Chodziła bardzo często do lekarza, w tym robiła badania prenatalne, usg 3D...
Ostatnia wizyta akurat była bez USG, bo nikt nie przypuszczał, że coś jest nie tak...
użytkownik usunięty
[post usunięty]
golamar
bolka - odpowiedź na swoje pytania chyba już znasz, ale napiszę jak to było u mnie, może coś pomogę.

U mnie był to 20 tydzień; od przyjęcia do szpitala do porodu trwało to kilka godzin;niestety niewiele pamiętam z tego co się ze mną działo, ale z wypisu ze szitala wynika, że dostałam znieczulenie dożylne( 50mg dolcontralu iv), 0,5 Relanium, 15 jm oxytocyny.Lekarz kazał mi rodzic siłami natury, leżąc na łóżku i płacząc powiedziałam, że nie potrafię i nie wiem co było dalej, mąż był przy mnie do tego momentu, później go wyproszono.Położna, która była przy tym powiedziała mi, że jest przy czymś takim 1 raz i nie wie co ma zrobić z ciałkiem wiec może my byśmy zabrali....mój mąż skontaktował się z zakładem pogrzebowym i tam zawiózł nasze dziecko, które dano mu w szpitalu w kartonie.Ja tylko wydukałam,że mają mnie zawieźć do sali 1-osobowej, a nie na salę pelną kobiet w ciąży.Tam mnie zawieźli, drzwi się zamknęły i .... dopiero na wieczornym obchodzie do mnie zajrzano, pomruczano coś przy łóżku i poszli dalej.Lekarze, położne nie wiedzą co robić w takich przypadkach.Nie rozmawiają z pacjentką, jej rodziną.Traktują kobietę, która traci dziecko jak kolejny przypadek poronienia.Z tego co mi biega po głowie, tak na gorąco:Jedyne co możecie zrobić dla siostry, to zrobić wszystko aby jak najkrócej to trwało, skrócić możliwie jak najbardziej pobyt w szpitalu "po", być przy niej cały czas, a nawet jak nie chce to czuwać w pobliżu, bo pustka którą ona teraz czuje i jaką poczuje jeszcze bardziej po porodzie może ją popchnąć do różnych rzeczy (nie chcę nikogo straszyć, nawet osoby silne psychicznie nie radzą sobie w takiej sytuacji, nie da się tego nawet opisać słowami) postarać się o pomoc psychologa ( "nie należy się", trzeba samemu za tym biegać, a napewno się przyda, jeśli siostra nie będzie chciała to nieraz najbliżsi, rodzina nie wie jak postepować, a nie wszystko da się wyczytać w internecie), zorganizować miejsce dla tego dzieciątka, pogrzeb (o ile wchodzi w grę)itp formalności (kiedyś akt zgonu dziecka możnabyło dostać tylko w ciągu kilku dni od porodu, nie wiem jak jest teraz,a bez niego nie da się nic załatwić-zasiłek pogrzebowy, ubezpieczenie - to suche formalności, ale trzeba je też załatwić; upomnieć się o tabletki na zatrzymanie pokarmu dla siostry (mnie szpital dał tylko receptę na kilka sztuk, za mało i musiałam iść zaraz do ginekologa po nową receptę).Czasem nie pomoże nawet uderzenie u ordynatora-mój mąż poszedł na rozmowę i usłyszał, że pretensje może mieć do Pana Boga, a resztę ma sobie wyczytać w internecie.Mnie po poronieniu prześladowała taka myśl,aby jak najszybciej zajść w ciążę-być może i u Twojej siostry tak będzie ( a może będzie zupełnie odwrotnie)- nie dziwić się-wspierać ją.
Jest taka strona www.poronienia.pl - ja tam znalazłam kilka ważnych informacji.Z resztą musiałam radzić sobie z mężem i sama.Nie wyobrażam sobie co czuje Twoja siostra czekając na wszystko tak długo.
amania
CYTAT(użytkownik usunięty @ Tue, 19 Jan 2010 - 17:21) *
cytowany post usunięto


Bolko, porozmawiaj z siostrą. Dowiedz się jak o na to widzi, czy jest gotowa rodzić siłami natury.
Jeśli nie jest, zróbcie wszystko żeby załatwić jej cc.
Sama byłam kiedyś w podobnej sytuacji. Moja córka miała wadę letalną (nie miała szans na przeżycie) i to w dodatku taką, przy której każdy człowiek o minimalnym poczuciu empatii doradzałby cc. Każdy oprócz połowy lekarzy na porodówce.
Argumenty były podobne do tych, które Twoja siostra usłyszała od położnej.
Mój lekarz powiedział mi mniej więcej to, co napisała Rosa i zrobił mi cesarkę, za co jestem mu wdzięczna do dziś.

bolka
...Siostra rodziła w nocy, jeśli w piątek jej nie wypiszą, zrobi to na żądanie (znajoma położna będzie kontrolować sytuację).

Cesarskiego cięcia nie było, były znieczulenia, na końcu ją uspali, ale nie wiadomo czy to ją w jakiś sposób oszczędziło (nie wiem czy było do kręgosłupa) ...

Co do cesarki, siostra nie wiedziała, że ma taką możliwość, zwłaszcza, że w szpitalu przedstawiali to jako 'zło konieczne'. Do tego siostra z mężem planują jak najszybciej podjąć starania...

Niestety jest po fakcie i nie będę wracała do tego tematu.
dzina1234
witam:* ja 3 tygodnie temu 20.01.2010.w 22 tygodniu ciaży urodziłam przedwczesnie i miałam wywoływany poród:(Zaczeło sie tak..Wstałam rano i normalnie se robiłam to co zawsze o 11 w dzien złapała mnie skurcz brzucha i potem drógi a po nich wszystko ustapiło..czułam sie superancko ale na wieczór zaczeły mnie znowu skurcze brac bardzo silne!!Pojechałam do swojego ginekologa spanikowana i on stwierdził ze bola mnie wiazadła gdyż byłam w ciąży bliżniaczej(dwaj chłopcy)i dał mi zastrzyk spasmalgon i kazał jechac do domu leżec!!!pojechałam do domu i tam długo nie poleżałam bo skurcze dostały czestotliwosci 3 minut!!Wiec pojechałam na pogotowie tam zbadał mnie lekarz i powiedział ta straszna diagnoze Poród przedwczesny sie zaczoł!!!Myslała,m ze umieram:(położyli mnie i dali kroplówke rozkurczowa P+P i nic z tego bo skurcze dalej miałam icon_sad.gifMąż siedział zemna cała noc! o 11 w nocy zaczełam krwawic a dzieci strasznie niespokojne w brzuchu były:(jak zobaczyłam krew to postanowiłam sie nieruszac i tak było do 7 rano leżałam bezruchu o 8 przyleciał ordynator i powiedział ze dzwonił po szpitalach i pytał czy ktos sie podejmie ratowania moich synków ale niestety nie!!koło 10 ordynator wezwał mnie do zabiegowego i pobadał powiedział ze pecherz płodowy jednego synka jest juz widoczny w kanale rodnym:(dostałam kroplówke z oksytocyny dóża dawke zeby szybko działało:(i o 10.50 urodziłam 1 synka Mikołajka..Jak go rodziłam to żył ale lekarz musiał mu pomuc wyjsc i niestety zmarłicon_sad.gifo 11.30 urodziłam drógiego synka Miłoszka on po porodzie żył dotknoł mnie nawet za udo ale niestety po chwili zmarłicon_sad.gif Wiec jak widzicie można miec wywoływany poród przy poronieniu a w sumie porodzie przedwczesnym bo do 23 t.c. brakowało mi 2 dni:(,,lekarze też mówili ze to poród przedwczesny:((
dzina1234
dodam jeszcze ze po porodzie zrobili mi łyżeczkowanie na żywca bo krwotoku dostałam i niebyło czasu anastezjologa wołac:(nikomu nieżycze takich przerzyc!!!
bolka
dzina mam nadzieję, że są przy tobie osoby, które potrafią cię wspierać w tak trudnych chwilach... Do nie dawna nie zdawałam sobie sprawy z rozmiaru tragedii, jaką jest poronienie, a zwłaszcza warunki w jakich to się odbywa.

(Decyzja ginekologa była błędna, jeśli to będzie potwierdzone przez środowisko medyczne, można żądać odszkodowania od ginekologa.)

golmar dziękuję za wcześniejszego linka
dzina1234
(Decyzja ginekologa była błędna, jeśli to będzie potwierdzone przez środowisko medyczne, można żądać odszkodowania od ginekologa.) niewiem co masz na mysli???
calineczkaa
jak leżałam w szpitalu na patologii to była dziewczyna w 16tygodniu której wody już odeszły,dziecko żyło...z obserwacji mojej i koleżanki z którą się zakumplowałam w szpitalu wynikało to,że czekają aż dziecko umrze,gdy to się stało dostała coś na skurcze i wieczorem tego samego dnia urodziła...a jeszcze położyli ją na sali z nami gdzie my rozmawiałysmy wiadomo (o naszych dzieciach o usg jakie miałyśmy) to jest trochę okropne by umieszczać kobiete po stracie z kobietami które czekają na swoje dziecko
dzina1234
wiem ze to straszne ja to przeżyłam z tym ze ja rodziłam synków jak żyli a nie wtedy kiedy juz nie i mi worki owodniowe przebijali igło!!:(tez lezałam z dziewczynami szykujacymi sie do porodu i im ktg podłaczali...a ja tak godzine po porodzie myslałam ze mi 2 godziny wczesniej tez podłaczali a teraz niema do czego!!!!!!:(
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.