To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

czy klasa sportowa to dobry pomysł?

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Ciocia Magda
W sumie to jestem zdecydowana na tak, ale chętnie poznałabym Wasze opinie.

W naszej szkole, klasa sportowa dla chłopców działa od pierwszej klasy (profil piłkarski), a od 4 klasy dołączają dziewczynki (profil lekkoatletyczny). Wuefiści typują dzieci z predyspozycjami spośród wszystkich klas trzecich, zresztą nabór jest otwarty dla wszystkich.

No i Ewelina została wytypowana, jest zainteresowana - a ja widzę tu doskonałą okazję, żeby rozdzielić moje córki-bliźniaczki. Ich wychowawczyni nie uważa tego za wskazane, one na początku też zaprotestowały, ale w sumie dość szybko się z takim obrotem spraw pogodziły.

Więc teraz zostaje tylko kwestia tego, jak sprawdza się model klasy sportowej w późnej podstawówce? Mają w tygodniu 10h wf-u, oprócz tego różne zawody, turnieje - czy to nie koliduje z nauką? Jakie są Wasze doświadczenia?
grzałka
ja nie mam dziecko w klasie sportowej (jeszcze icon_wink.gif ) ale mam znajomych z takimi dziećmi i wszyscy jak jeden mąż są zadowoleni, z nauką nie koliduje, wręcz przeciwnie, uczy dobrej organizacji czasu

no i ja oczywiście jestem za rozdzielaniem bliźniąt
marghe.
Żałuję, że u nas w szkole nie ma klasy sportowej.
Zapisałabym bez zastanowienia (i prawdopodobnie mimo protestów icon_wink.gif )
sylwia65
CYTAT(grzałka @ Tue, 23 Mar 2010 - 11:15) *
z nauką nie koliduje, wręcz przeciwnie, uczy dobrej organizacji czasu


Podpisze sie pod grzalka.
Moja przyjaciolka skonczyla szkole sportowa, a potem baletowa, nigdy problemow z nauka nie miala, nie zauwazylam zeby jakos odstawala od nas, "normalnych", i zorganizowana tez byla bardziej ze wszystkim. Dopoki dziecka nie urodzila icon_wink.gif
pirania
Uwazam ze w dzsiajszych czasach podstawowka sportowa to jest super rozwiazane pod kazdym wzgledm. Wszystkie dzieci mialam lub bede miala w sportowych podstawowkach. Z rodzynkiem nie wiadomo ale na kwalifikacje go wysle a nuz sie zalapie.
brzózka4
Przez 9 lat uczyłam w takich klasach i wiekszość mych uczniów doskonale sobie radziła. Nie wszyscy byli orłami - ale tak jest przecież także w tradycyjnych klasach. Lepiej wykorzystywali wolny czas, poszerzali horyzonty podczas wyjazdów sportowych (sporo ich było, szczególnie turnieje wśród hokeistów i piłkarek ręcznych) i jednocześnie większość z nich dawała sobie radę z nauką, bo większość rodziców wychodziła z założenia, że jeśli sport będzie w nauce przeszkadzał, to koniec z nauką w takiej klasie - a dla pasjonatów sportu był to jednak straszak. I jeśli chodzi o konkursy przedmiotowe to byli bardziej aktywni niż ich rówieśnicy z innych klas (co jednak nie zawsze szło w parze z sukcesami).
skanna
W szkole, w której pedagogiem jest moja sąsiadka, najwyższą średnią ocen mają właśnie klasy sportowe. Nasi znajomi przenieśli swojego syna po trzeciej klasie ze szkoły rejonowej do klasy sportowej i zarówno rodzice jak i dziecko są bardzo zadowoleni.
MagduÅ›
Nawet nie wiecie jaki miód na me serce wylałyście.
Szkoła sportowa (w moim przypadku gimnazjum) to moja zmora spędzająca mi sen z oczu od jakiegoś pół roku. Otóż moja starsza latorośl od 6 lat trenuje piłkę nożną. Treningi z roku na rok są coraz bardziej intensywne, absorbujące i coraz częstsze. Do tego dochodzą wyjazdy na turnieje, mała liga (co tydzień właściwie) i cała ta otoczka jak oprawa meczy (czyli wyprowadzanie zawodików extraklasy, podawanie piłek itp.). Czasu na naukę zostaje mało lub tyle co nic. Norbert uczy się świetnie, ma bardzo wysoką średnią, która jeśli ją utrzyma do przyszłego roku zagwarantuje mu miejsce w wybranym, dobrym gimnazjum. No i tu mamy problem. Klub postawił ultimatum - albo dziecko idzie do szkoły sportowej gdzie są dwie klasy piłkarskie, albo do widzenia. W pierwszej chwili kategorycznie powiedziałam, że do tej szkoły nie pójdzie. Opinie otoczenia: "zmarnujesz dziecko - kariery żadnej nie zrobi, a uwsteczni się", "oni się nawet wypowiadać nie umieją" itp. Fakt, żadna z osób, która to wygłaszała nie miała dzieci w klasach sportowych ani żadnego wczesniejszego doświadczenia z nimi.
Ja jedynie takie, że za moich czasów w klasach sportowych byli najprzystojniejsi chłopcy icon_wink.gif . Z drugiej strony mój syn prawie, że klęka bo on sobie nie wyobraża sytuacji gdy nie mógłby grać. On tym żyje ( na razie przynajmniej).
Od jakiegoś czasu gorązckowo szukam opinii rodziców, które dzieci w sportowych szkołach miały lub mają.Wasze argumenty bardzo mnie ucieszyły. Jeszcze nie wiem jaką podejmiemy decyzję ale mięknę coraz bardziej. Widać nie taki diabeł straszny. icon_smile.gif
aluc
moim kolegom z klasy, którzy trenowali do końca podstawówki, a nawet jeszcze dłużej, na nic nie zaszkodziło, a nawet wręcz przeciwnie
a jak teraz wyglądają, mimo czterdziestki na karku, to już panie miód z kaszanką icon_biggrin.gif

nie wiem, co Maks pocznie po trzeciej klasie, czy będzie do kwalifikacji podchodził - jeśli będzie chciał, to ja mu z pewnością tego nie utrudnię, jeśli nie - to będę napierać na bardziej intensywne trenowanie pozaszkolne, nie zależy mi na wychowaniu zawodnika, zależy mi na usportowieniu, a jak pirania pisze - dzisiaj, zwłaszcza w dużym mieście, klasa sportowa to idealne rozwiązanie
olakinga
Moja córa starsza dostałą się w trzeciej klasie SP do klasy pływackiej.. uparła się strasznie i jej pozwoliliśmy na zmianę szkoły... przede wszystkim nastaw się na to że dziecko długie godziny będzie spędzać w szkole.. nasza chodzi na 7.30 a odbieramy ją o 17.30 4x w tygodniu, raz kończy o 15.35 ... do tego musi zrobić lekcje, pójść na angielski... na żadne dodatkowe sprawy nie ma czasu, zakupy z nią tylko w weekend, jakiekolwiek spędzanie razem wolnego czasu też w weekend... jest naprawdę bardzo dużo obowiązków "nałożonych" na takiego malucha.... pamiętaj ze treningi treningami, zawody zawodami ale program musi być przerobiony więc nauki jest naprawdę sporo - często przerzuconej do domu...
Powiem Ci tak : jest to harówka dla dziecka niemiłosierna ale też bardzo dobra lekcja pokory, nauki współzawodnictwa i przede wszystkim obowiązkowości... dzieci z klas sportowych mają też o wiele lepsze osiągnięcia w nauce niż dzieci z klasy ogólnej ( u nas w szkole przynajmniej);
Córa tym roku kończy podstawówkę i idzie do innego gimnazjum choć mogłaby zostać ( dostała się) do gimnazjum sportowego i dalej pływać - i przyznam Ci się szczerze że ja się z tego cieszę..
skanna
Magduś ja może z innego podwórka, ale poniekąd problem podobny, bo szkoła muzyczna też wymaga sporo poświęcenia - jeśli dziecko chce, jeśli tym żyje, to posyłanie do "wyspecjalizowanej" klasy ma sens jak najbardziej. Jak dziecko ma pasję, to trza ją pielęgnować i już. Zawsze zresztą możesz postawić warunek - ok, idziesz, ale nauka mimo wszystko na pierwszym miejscu, bo kariera sportowa może się załamać z powodu potknięcia na ulicy, a wtedy zostajesz z niczym. A jak się uczysz bardzo dobrze, to poza tym, rób, co kochasz i ciesz się tym.
Ciocia Magda
Dziewczyny, dzięki Wam za opinie. Utwierdziłyście mnie w przekonaniu, że w zdrowym ciele, zdrowy duch - ja tam uważam, że sprawność fizyczna przekłada się na poczucie sprawstwa icon_wink.gif, pewność siebie, itp. i poprzez to sprzyja sukcesom w innych dziedzinach życia. Ale trochę zwątpiłam, jak podzieliłam się pomysłem posłania E. do klasy sportowej z siostrą, na co ona odparła, że może to nie najlepszy pomysł bo wiesz "kto nie ma w głowie, ten ma w nogach".
amania
Magda, ale 10 lekcji wf-u tygodniowo, to tak naprawdę nie jest jakoś szczególnie dużo.
Marysia w klasach 1-3 miała więcej, a wiem, że teraz jej była klasa ma oprócz 2-3 lekcji akrobatyki przed południem, zajęcia popołudniowe.
A jeszcze wy szkołę macie blisko, dowozić nie musicie (my traciliśmy jednak sporo czasu na dowożenie), także w ogóle bym się nie zastanawiała.
MagduÅ›
CYTAT(skanna @ Wed, 24 Mar 2010 - 09:06) *
Magduś ja może z innego podwórka, ale poniekąd problem podobny, bo szkoła muzyczna też wymaga sporo poświęcenia - jeśli dziecko chce, jeśli tym żyje, to posyłanie do "wyspecjalizowanej" klasy ma sens jak najbardziej. Jak dziecko ma pasję, to trza ją pielęgnować i już. Zawsze zresztą możesz postawić warunek - ok, idziesz, ale nauka mimo wszystko na pierwszym miejscu, bo kariera sportowa może się załamać z powodu potknięcia na ulicy, a wtedy zostajesz z niczym. A jak się uczysz bardzo dobrze, to poza tym, rób, co kochasz i ciesz się tym.


skanna dokładnie tak mu powtarzam. Zresztą traktuję to podobnie jak aluc, sportowca nie mam zamiaru z niego zrobić, ani ja ani mąż nie mamy takich ambicji. Cieszy mnie, że ma pasję, że nie ma czasu biegać bez sensu po podwórku, musi byc niesamowicie zdycsyplinowany i zorganizowany. Obawy mam. Dotyczą przede wszystkim tego czy utrzyma poziom nauki. Wiadomo: im dalej w las.... Boję się, że przy takim wysiłku ( w tym gimnazjum rozpoczynają zajęcia o godz. 7 - treningiem, potem prysznic i na lekcje) nie będzie miał siły się uczyć. Na razie to godzi, ma postawiony warunek, który jak myślę jest dla niego motywacją - jesli drastycznie opuści się w nauce kończymy z treningami. Ale czy później da radę to pogodzić? Biję sie z myslami cały czas.
MagduÅ›
CYTAT(Magda EZ @ Wed, 24 Mar 2010 - 09:13) *
Ale trochę zwątpiłam, jak podzieliłam się pomysłem posłania E. do klasy sportowej z siostrą, na co ona odparła, że może to nie najlepszy pomysł bo wiesz "kto nie ma w głowie, ten ma w nogach".


O właśnie! To stwierdzenie usłyszałam milion razy. Moja własna rodzicielka powtarza mi to średnio raz w tygodniu mając cały czas nadzieję, że wyratuje wnuka od tego gimnazjum.
olakinga
CYTAT(MagduÅ› @ Wed, 24 Mar 2010 - 09:14) *
skanna dokładnie tak mu powtarzam. Zresztą traktuję to podobnie jak aluc, sportowca nie mam zamiaru z niego zrobić, ani ja ani mąż nie mamy takich ambicji. Cieszy mnie, że ma pasję, że nie ma czasu biegać bez sensu po podwórku, musi byc niesamowicie zdycsyplinowany i zorganizowany. Obawy mam. Dotyczą przede wszystkim tego czy utrzyma poziom nauki. Wiadomo: im dalej w las.... Boję się, że przy takim wysiłku ( w tym gimnazjum rozpoczynają zajęcia o godz. 7 - treningiem, potem prysznic i na lekcje) nie będzie miał siły się uczyć. Na razie to godzi, ma postawiony warunek, który jak myślę jest dla niego motywacją - jesli drastycznie opuści się w nauce kończymy z treningami. Ale czy później da radę to pogodzić? Biję sie z myslami cały czas.


da radę zobaczysz!!! najważniejsze mieć zdrowe podejście do takiej szkoły... nic na siłę i nie przeginać... dzieci w takich klasach są pilnowane pod kątem nauki- jeżeli drastycznie pogorszy wyniki to sami nauczyciele go "odsuną" od treningów ( u nas bynajmniej tak jest) ;
MagduÅ›
CYTAT(olakinga @ Wed, 24 Mar 2010 - 09:27) *
da radę zobaczysz!!! najważniejsze mieć zdrowe podejście do takiej szkoły... nic na siłę i nie przeginać... dzieci w takich klasach są pilnowane pod kątem nauki- jeżeli drastycznie pogorszy wyniki to sami nauczyciele go "odsuną" od treningów ( u nas bynajmniej tak jest) ;


olakinga, a tam chyba właśnie tak nie jest. Znajomy znajomej pracuje w tym gimnazjum. Rozmowa w pokoju nauczycielskim: - Iksińskiemu muszę postawić jedynkę na półrocze z chemii. Nic się nie uczy.
- A postaw mu tą mierną, jest świetny na obronie!

Myślę, że do takich skrajnych przypadków nie dojdzie ale jednak tego typu przykłady, którymi jestem niekiedy bombardowana mnie przerażają. Z drugiej strony nie mam zamiaru go "łamać". Nie wiem czy nie przyniosłoby to wręcz przeciwnego skutku.
olakinga
CYTAT(MagduÅ› @ Wed, 24 Mar 2010 - 09:35) *
olakinga, a tam chyba właśnie tak nie jest. Znajomy znajomej pracuje w tym gimnazjum. Rozmowa w pokoju nauczycielskim: - Iksińskiemu muszę postawić jedynkę na półrocze z chemii. Nic się nie uczy.
- A postaw mu tą mierną, jest świetny na obronie!

Myślę, że do takich skrajnych przypadków nie dojdzie ale jednak tego typu przykłady, którymi jestem niekiedy bombardowana mnie przerażają. Z drugiej strony nie mam zamiaru go "łamać". Nie wiem czy nie przyniosłoby to wręcz przeciwnego skutku.


w sumie to już gimnazjum... też trochę inaczej.... ja chciałabym już by Natala chodziła do normalnej szkoły - ale decyzję pozostawiłam jej i to ona zdecydowała o złożeniu papierów także do innego gimnazjum ... i nas i ją zmęczyły już treningi tym bardziej że nie było żadnych znaczących osiągnięć - córa jest astmatyczką więc to pływanie bardziej traktowaliśmy wszyscy ( łącznie z trenerem i lekarzem sportowym) jako rehabilitacje niż wyczynowe pływanie), dodatkowo widzimy ze im dalej tym bardziej kładziony jest nacisk na wyczynówkę... Natala też chciałaby już mieć więcej wolnego czasu dla siebie, chodzić na zajęcia z tańca czy gitary a pozostanie w tej szkole wyklucza jakiekolwiek dodatkowe zajęcia popołudniami. I najważniejsze, że ukierunkowała się już humanistycznie.. od dwóch lat w każdą sobotę z babcią bierze udział w teatrze rodzinnym - wystawiają tam różnego rodzaju sztuki także dla zew widowni.. realizuje się w tym... dodatkowo bardzo się interesuje dziennikarstwem, współredaguje szkolną gazetkę... widać ze obiera jakiś kierunek w swoim życiu i nie jest to pływanie...

myślę że musicie podjąć trudną decyzję - ale pozostawiłabym coś do powiedzenia dziecku... niech ono też ma możliwość decydowania co by chciało, co mu bardziej odpowiada - niemniej jednak wskażcie mu atuty takiej szkoły ale też jej wady ( np brak czasu na różne inne rzeczy) ..
MagduÅ›
olakinga - brak czasu na różne inne rzeczy to on juz teraz odczuwa. Od zerówki chodzi na treningi, od klasy 3 można powiedzieć, że zabawa na nich się skończyła (ale to już całkiem inny temat, też rozległy). Zdarza się i tak, że nie może iśc do kolegi na urodziny bo ma trening/sparing/wyjazd itp. Szkoda mi go wtedy, wydaje mi się, że fajne rzeczy mu uciekają ale z drugiej strony on jakby kompletnie tego nie zauważał. Jest w swoim żywiole i to jest w tej chwili dla mnie najważniejsze. A, że trudna decyzja to wiem. Niby został jeszcze rok ale już czuję, że będzie problem.
Tusiol
Wątek dla mnie więc podciągam.
Właśnie podjeliśmy decyzję o puszczeniu Bartka do szkoły podstawowej, do klasy o profilu usportowionym. Klasa pływacka. (bo jeszcze nie stworzono klasy o profilu kolarskim 29.gif ).
Czytam posty i żyję nadzieją, że decyzja dobra. Bartek wizją takiej szkoły póki co zachwycony (mam nadzieję, że tak mu zostanie).
Co do godzin spędzonych w szkole. Rzecz jasna ma ich więcej niż "zwykła" podstawówka. Tyle, że i tak będzie musiał chodzić tam do świetlicy na wczesną, pooranną godzinę. Po szkole będzie musiał również zostać w świetlicy. Więc tak sobie na własny użytek wytłumaczyłam - zamiast świetlica będą dodatkowe zajęcia na basenie.
domi
Ja nie zgodziłam się na klasę sportową, choć Dominika została wybrana (po testach) do klasy sportowej. Dziś nie żałuję.Ja czułam, ze sport nie jest tym w czym czułaby się mocna. Po 1. jest strasznie wrażliwa (wg mnie ma nadwrażliwość emocjonalną) i nie wiem czy polecenia trenera, często wypowiadane w ostrym tonie nie sprawiały by jej przykrości. Po 2. jej domeną jest raczej taniec, muzyka, plastyka....taka z niej trochę artystka. Tymczasem nasza klasa sportowa jest o profilu siatkówki i koszykówki a wiec odbiega znacznie od jej zainteresowań. Po 3. gdy dowiedziałam się ile godzin w-fu więcej ma sportowa klasa, to wyobraziłam sobie Dominikę wracającą po szkole i padającą na łóżko bez sił i energii.
Dziś wiem, ze mój wybór był dobry. Po I klasie sporo dzieci przeszło do "normalnych" II klas gdyż nie dawali rady w poprzednim roku szkolnym. Byli zmęczeni na lekcjach. Nauczycielka twierdziła, że niektórzy przysypiali lub po prostu leżeli z łokciami na stole bez sił. Słabo się uczyli. Od mojej znajomej wiem, że syn w domu już nie chciał odrabiać lekcji bo był zmęczony, nie miał ochoty na wyjście z domu.
Każdy zna swoje dziecko najlepiej i powinien zdecydować się po przeanalizowaniu wszystkich ZA i PRZECIW. Najgorsze gdy rodzice chcą by ich dziecko realizowało ich własne ambicje... znam taką mamę, która nie wypisała chłopca ze sportowej mimo, że z płaczem ją o to błagał. Argumenty mamy były żałosne... . Ja wiem, ze Dominika świetnie czuje się w "normalnej" klasie, jest b.dobrą uczennica, ochoczo zabiera się do odrabiania zadań domowych i zadań dla chętnych, jest aktywna także poza szkołą; zapisała się na Scholę i widzę, że czuje się szczęśliwa. Nadmienię, że Domcia chciała iść do sportowej klas,y a potem sama mi podziękowała, że jej nie zapisałam. Słyszała od kolegów i koleżanek jak tam jest ciężko, ile muszą ćwiczyć.
Woure1988
Wydaje mi się, że to wszystko zależy od dziecka. Niektóre od początku przejawiają duże zainteresowanie sportem i wtedy warto im w tym pomagać. Klasa sportowa może być dobra. Z drugiej strony jeżeli od czasu do czasu lubi pobiegać za piłką, lepiej zapewnić to w domu i skierować dziecko do klasy o innym profilu. Bramka do piłki ręcznej może być dobrym rozwiązaniem, nasz synek często ją wykorzystuje do różnych gier. icon_smile.gif Co o tym myślisz?
hannaem
Rodzice też są po to, aby po prostu doradzać. Oczywiście dzieci powinny mieć tutaj dużo do powiedzenia, aczkolwiek czasami rodzice muszą postawić na swoje analizując rozmaite aspekty. Według mnie klasa sportowa to bardzo dobry pomysł w przypadku dzieci, które mają naprawdę wybitne umiejętności i które posiadają odpowiednią psychikę do sportu. Trzeba na pewno umieć radzić sobie z różnymi sytuacjami, trzeba być nastawionym na ciężki trening. W innych przypadkach szkoła sportowa jest według mnie nie do końca dobrym wyborem bo dziecko tylko niepotrzebnie traci sporo czasu i nie ma do końca czasu na naukę, w normalnych klasach wf-u nie brakuje więc dziecko też nie będzie odseparowane w żaden sposób od ćwiczeń
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.