To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

praca a bycie mama

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
bel
witam otworzyłam zupełnie nowy temat. może dlatego ze mam duży problem by pogodzić prace z macierzyństwem. to trwało już jakiś czas. pracuje obecnie ponad pól roku. być może dlatego lekarz rodziny stwierdził u mnie depresje. w chwili obecnej staram się pogodzić z tym, ze nie zawsze mogę przebywać z córka w domu 21.gif powrót kosztował bardzo wiele ponieważ moja córeczka ma osłabione napięcie mięśniowe musiałam zapisać ją do żłobka integracyjnego gdzie jest rehabilitacja metoda NDT Bobath. Żłobek oddalony jest od naszego domu 10km. Codziennie rano muszę wybudzać córkę o 5.00 rano by zawieźć ja do żłobka. Nieraz dziecko budzi się z dużym płaczem. Zazwyczaj wybudzam je ja. Wtedy przebieram Marysię i karmie. Mąż wtedy rano idzie odpalić auto i przygotować do zawiezienia do żłobka. Maz zawozi codziennie rano i po południu odbiera córkę . Kończy wcześniej prace niż ja to dlatego. Od kiedy zaczęłam pracować a córka chodzić do żłobka najgorszy byl w 1 miesiąc. Bardzo przeżyłam rozstanie z córka. Nie mogłam znieść tego ze nie widzę jej pól dnia. 32.gif nieraz chciało mi się płakać 41.gif . w chwili obecnej staram się z tym pogodzić. Jak doszła praca musiałam skupiać się na tym co robię. Na szczęście mój obecny kierownik ma 2 małych dzieci wiec mnie rozumie. już 2 razy mogłam pójść na opiekę L4 kiedy Marysia była chora. Pobyt z nią w domu nieraz mi pomaga. Jednak coraz trudniej pogodzić macierzyństwo z praca ponieważ osoby które ze mną pracują nie maja dzieci i maja do mnie zal ze nie ma mnie w pracy jak jestem potrzebna. 21.gif nieraz jestem na te osoby zla szef jest faktycznie po mojej stronie ale tylko on. Coraz trudniej mi być mama i pracownica. A tu w robocie nikt nie może mnie zastąpić. Poza tym Marysia często choruje i wtedy pomaga mi i mężowi moja mama albo mama męża. Ale na dłuższą metę jest to uciążliwe. Ni ukrywam ze jest to dla mnie jako matki trudne. Kiedy Marysia jest zdrowa i chodzi do żłobka to po takim tygodniu oczy same kleją sie do snu. Malo tego odbija sie to na moim związku małżeńskim, a szczerze mówiąc tego nie chce . Kloce sie wtedy z mężem co dobija. Najtrudniejsze w tym ze jest trudno się zoorganizowac bo ciągle brakuje czasu. Nie mamy z mężem dla siebie czasu ciągle jesteśmy zmęczeni bo do pracy i nie ma nawet kiedy pogadać o trudnościach z tym wszystkim związanych. niewiem jak pomoc sobie i rodzinie żeby to wszystko szlo sprawnie. poza tym jak wracam z pracy do domu to Marysia jak zazwyczaj juz jestem spi po zlobku i mam z nia utrudniony kontakt. zmęczenie również dokucza. Dziewczyny czy wy tez tak macie?? Prosze napiszcie jak u was to wyglada pozdrawiam bel

dodam jeszcze ze przez to wszystko myślę o odejściu z pracy
karoleenka
współczuje Ci bardzo bo potrafię sobie wyobrazić jak się czujesz. Ja zaczęłam mieć doła jeszcze w trakcie urlopu macierzyńskiego , że musze wrócić do pracy ( do pracy , którą uwielbiałam ) i wkońcu zrezygnowałam - posiedziałam w domu rok z maluchem i po tym czasie znalazłam sobie nową pracę i z przyjemnością do niej poszłam. My zatrudniliśmy nianię - bo nie chciałam mieć problemu w razie chorób zwłaszcza, że straszy syn często przynosił przedszkolne infekcje , którymi zarażał młodszego. A ja generalnie źle się czuję jak nie mam takiego poczucia, iż w razie choroby dzieci wszystko staje na głowie. Nie lubię brać zwolnień i powiem szczerze nie dziwie się ludziom, którzy patrzą bykiem na mamy , które chodzą na L4- bo z jakiej racji mają się z tego cieszyć - często to własnie na innych się odbija bo mają więcej pracy, obowiązków itd..

generalnie moja sytuacja , na którą mogłam sobie pozwolić - pozwoliła mi na luzie, bez stresu dojrzeć do momentu kiedy chciałam już sama z własnej nieprzymuszonej woli wrócić do pracy. Wiem, że nie zawsze tak jest niestety ale może w Twoim przypadku jest podobnie- może nie musisz pracować zawodowo albo mogłabyś pracować na część etatu tak aby szybciej wracać do domu- aby mieć więcej czasu dla dziecka?

ja widzę w Twoich roztrekach siebie sprzed 2 lat - i mimo, że "poświęciłam" świetną pracę - nie żałuje ani trochę
a co najlepsze prztyszedł moment kiedy sama chiałam już "uciec" z domu do ludzi co też spowodowało,iż idę do pracy z przyjemnością, bez stresu,że zostawiam dzieci na tak długo itd..no musze mieć też coś dla siebie z życia icon_smile.gif
w ciągu tygodnia widuję chłopców rano - no i wieczorem- mało , krótko za to weekendy są całe nasze icon_smile.gif ale też musiałam się zmęczyć tym byciem mamą w domu aby nie przeżywać teraz tych rozstań i krótkich ( ale intensywnych ) chwil w tygodniu z dziećmi.
Inanna
Bel, serdecznie współczuję przytul.gif
Ja też potwornie bałam się powrotu do pracy. Wróciłam - bo musiałam - w lutym. Na razie na pół etatu, a od maja na cały. Jest dobrze, ale tylko dlatego, że mam nienormowany czas pracy. Poza dwoma dniami dyżuru od 8 do 15.30 ustalam sobie godziny pracy tak, żeby mi pasowało. W rezultacie w teren chodzę w soboty, niedziele i popołudniami, a papierkową robotę wykonuję przy dzieciach.
Przykro mi, że nie każda mama ma luksus nienormowanego czasu pracy.
ania_411
bel a nie mysleliscie o zatrudnieniu niani? rozwiazaloby to problem rannego wybudzania i chorob malej bo pewnie ze zlobka wiekszosc przynosi. na pewno wiaze sie to z wiekszymi kosztami ale mysle ze byloby ci duzo latwiej.

mnie tez bylo o tyle latwiej, ze pracowalam na dwie zmiany wiec albo ranki albo popoludnia spedzalysmy razem.

AsiaKG
Bel przytul.gif

Nie wiem jak Cie pocieszyć- ja wróciłam do pracy jak Lena miała 7 miesięcy.. a za chwilę następna ciąża.. i powrót kiedy Nina miała pół roku..tyle że ja nie muszę posyłać do żłobka bo zostają z teściami.. a gdyby nie oni pewnie miałabym takie same dylematy..co do odejścia z pracy.. no cóż, jeśli podołacie finansowo.. ale pewnie z tego powodu tak wcześnie do niej wróciłaś, nieprawdaż?

Co do niani to u nas bierze plus minus 7 zł za godzinę.. nawet wychodząc na karmienie godzinę wcześniej to pewnie za minimum 8-9 musiałabyś jej płacić, co daje w miesiącu kolosalną kwotę.. a żłobek to pewnie 200-300zł..
Dabriza
Bel- przede wszystkim i najpierw mocno przytulam! cóż takie są realia życia, że czasem powrót do pracy jest konieczny i tyle. Niestety choć przynosi to poprawę rodzinnego budżetu, ma tez swoją cenę. Dobrze, że napisałaś, że nazwałaś to co jest w Tobie..mnie przynajmniej to bardzo pomaga - zobaczyć coś by z tym się zmierzyć. Sama po powrocie do pracy przeszłam wiele etapów, też płacimy za to jakąś cenę- choćby taka,że w weekendy zamiast być z moją rodzinką , głównie pracuję. Ale widzę tez pozytywne strony- moje bycie z nimi nabrało innej rangi i jakości, mąż bardziej wykazał się zaangażowaniem w stosunku do dziewczynek. Czasem bywa mi cholernie trudno- zwłaszcza gdy słyszę jak moje starsze dziecko mówi,że woli iść do babci niż być ze mną..i mogłabym pisać jeszcze- ale nie o tym wątek.
Myślę, że powinnaś znaleźć czas na spokojną rozmowę z mężem, jeszcze raz rozważyć wszystkie za i przeciw i ze spokojem serca podjąć nową decyzję bądź utwierdzić się w słuszności obecnej. W życiu nauczyłam się sama oceniać konsekwencje decyzji na podstawie mojego własnego wewnętrznego przekonania- zawsze jak coś się we mnie kłóci - analizuję sytuację raz jeszcze. Tak po prostu trzeba dla własnego zdrowia psychicznego. Pamiętaj, że jesteś dla Marysi najlepszą mama na świecie, a dobrze by było byś jeszcze była mama spokojną i szczęśliwą- w sensie wew przekonana o słuszności powrotu do pracy np. Ale to już ty sama wiesz najlepiej. Będę mocno trzymać za Ciebie kciuki i wspierać by wszystko ułożyło się jak najlepiej.
makarena
To kolejny (choć nieco inny) watek pt "powrót do pracy a macierzynstwo".
Po tym wÄ…tku widze, ze nie ja jedna mam ten dylemat 29.gif
wracam do pracy od maja, ale w opiece nad J. będziemy sie z mężem wymieniali. Ja w pracy do 15 a on wieczorami do późnej nocy, a w weekendy ma studia, więc .....nie bedziemy sie widywali praktycznie wcale. Żal mi ogromnie również czasu który już nie będę spędzała z J.
Wracam bo....muszę, choć nie z powodów finansowych.
DziÅ› widzÄ™ to w samych ciemnych "barwach"...
Myśl o tym, że to już tuż, tuż prześladuje mnie w każdej sekundzie i choc jeszcze do powrotu nie doszło doskonale rozumiem twoje odczucia bel.
Ogromnym pocieszeniem jest dla mnie wsparcie kilku osób min z forum ,które nie tak dawno same to przeżyły i...są teraz bardzo zadowolone i widzą sporo plusów z tego powrotu. Obym i ja dostrzegła....
bel
dziekuje wam ze ogromne wspracie bo wlasnie je otrzymalam. milo wiedziec ze nie jest sie sama z tymi problemami. widze i wy dziewczyny macie podbne rozterki do moich. pzrde wszytskim jeste wstanie to zrozzumiec poniewaz jak sam episzecie nie latwe jest to zycie. zgodze sie z tym. jak opisujecie walsne dowiadczenia to rzeczywsicie dodhcodze do wniosku ze ze wzgledu na to jaki mialysmy powrot do pracy. jak sobie to ulozylismy zawsze pozostaje dziecko, uczucia do niego. umiejestnosc pogodzenia tego wszystkiego.
opisujecie ze macie opiekunki. szukalismy z mezem przez pewniem czas kobiety do dziecka ale zadna z nich nie spaelniala naszych oczekiwan. duzo by tu pisac. wiekszoc kobiet albo miala problmy ze zdrowiem. albo chciala bardzo duzo. jak jedna z was pisala 6-7zl/h. te pieniadze w naszym przypdaku sa za wysokie. mamy kredyt na mieszkanie. a inne palily. nie neguje tego ale my z mezem jestesmy para niepalaca.
myslalam i doszlam do wniosku ze wzgledy fianasowe pzrewazyly. kredyt na mieszkanie nas pozera. 21.gif az za bardzo. ale chociaz ciezko chce walczyc dla mojej rodziny.
dzieki ze ze mna jestescie przytul.gif was wszystkie
Pysiaczek
Bel- nie poddawaj sie! Ja zaszłam w ciąże będąc na studiach zaocznych i pracując zawodowo. Urodziłam Julie na kilka miesięcy przed obroną licencjata.... gorący okres ale sie udało... potem w przerwie miedzy licencjatem a mgr zrobiłam prawko no i zaczęłam mgr. Wróciłam do pracy zawodowej, gdy Julia miała 1,5 roku. Przez pewien czas pilnowały ją babcie a potem poszła do żłobka. Zaczęło sie chorowanie.... Teraz jestem juz po studiach.... pracuje zawodowo a Jusia chodzi do przedszkola... czasami jestem na nogach bez ustanku przez 16 godzin....Jednak nie wyobrażam sobie innego życia. Jest ciężko ale jest tez super....Trzymajcie sie pracujące mamuski:-)))
bel
Karoleenka przede wszystkim uważam ze masz dużo szczęścia iż umiałaś pogodzić się z tym ze możesz pracować, stać ciebie na nianie u mnie w Bydgoszczy ceny za opiekę nad dzieckiem są kolosalne. Masz bardzo dużo szczęścia i powiem ci chciałabym być w Twojej sytuacji by moc zatrudnić kobietę do Marysi. Finanse nasze jak pisałam wcześniej pochłania cholerny kredyt hipoteczny. Odczuwamy to oboje z mężem bardzo. Jest trudno nie powiem. Moja prace słoneczko bardzo lubię, ale jak to w życiu bywa za pewne decyzje płaci się. Niestety sama na własnej skórze teraz to przeżywam. Wiesz ale tęsknie za córeczką bardzo.

Inanna jesteś w bardzo komfortowej sytuacji bo jak pisałaś masz nienormowany czas pracy. Ja niestety pracuje 7.30-15.30, gdzie udało mi się załatwić 1 godzinna przerwę na karmienie. Mogę wiec przychodzić godzinę później albo wyjść godzinę wcześniej. Jednak 7h to dużo bez własnego dziecka. Widzę zdjęcie Marysi na ekranie komputera i to musi starczyć. 3mam kciuki by udało ci się wrócić na cały etat. Ja od razu poszłam na całość. Była to trudna ale jedyna obecnie możliwa decyzja.

Ania_411 jak pisałam wcześniej no pewnie ze szukaliśmy niani ale bez większych dobrych rezultatów. Większość kobiet to były emerytki lub rencistki. Część z nich miała kłopoty zdrowotne. Duża część opiekunek paliła. My z mężem nie palimy. Jedna co nam się znowu podobała chciała 6zl/h nie stać nas na taki wydatek. Jak pisałam tu wcześniej kredyt hipoteczny to pożeracz naszych funduszy. Masz Aniu szczęście. Nie oddawaj dzieci do żłobka.

AsiaKG masz duże wsparcie od strony teściów może im za to dziękować. Dobrze, ze masz wsparcie w najbliższej rodzinie. U mnie w rachubę wchodzi żłobek bo jak pisali jest ok. 300zł. Słusznie napisałaś, ze opiekunki chcą płacić sobie kolosalne kwoty. Nas z mężem nie stać na taki luksus.

Dabriza bardzo dziękuję ci za tak dosłowne słowa. Lepiej nie mogłaś tego ubrać w słowa. Powrót do pracy faktycznie może podnieść budżet finansowy ale jest to związane jak sama napisałaś z wyrzeczeniami. Masz bardzo podobne do mnie problemy wiec z mostu powiem: ROZUMIEM TWOJE ROZTERKI. Faktycznie mój maż również mocniej angażuje się w wychowanie Marysi. Dosłownie u mnie jest podobnie. Wiesz, co do uczuć do córci, jak widze ze woli moja mame to mnie krew zalewa ale taką cenę płaci się by finansowo było lżej.
Co od decyzji wiem ze musze pracować dalej. Rozmawialiśmy na spokojnie z mężem on uważa ze odejście moje z pracy nie rozwiąże problemu spłaty kredytu hipotecznego wiec musze pracować dalej. Dziękuję ze jesteś ze mną. Widzisz inne osoby z moje otoczenia same uważały ze powinna cos zrobić ze sobą. Wiesz do tej depresji nawet niewiem czy faktycznie to była ona. Mam co do tego wątpliwości. Może gorszy okres ale nie do końca jestem przekonana czy to było to. Ale walczę dla rodziny tyle wiem. Ale słusznie napisałaś jest najważniejszą osoba dla Marysi obecnie w jej życiu.

Makarena ponieważ dopiero jesteś na początku tych zmian, mogę Ci powiedzieć ze nie jest tak łatwo wrócić do pracy, choć próbuje się w tym wszystkim znaleźć dobre strony. Doskonale rozumiem twój lek i obawy. Sama jak miałam krótko wrócić do pracy to byłam bardzo przerażona. Powiem ze ważne jest także nastawienie. Wiem bardzo się lękasz i jak piszesz nie będziecie mieć czasu dla siebie z mężem. Wiem jak to jest. Jako mama pracująca już ponad pól roku powiem Ci ze nie łatwo znaleźć chwile dla męża i siebie, chyba ze masz kogoś kto może wam pomoc. Ale dam Ci jedna rade jeżeli macie możliwość poprosisz kogoś z rodziny myślę ze wtedy nawet spacer z będzie fana wyskoczenia dla was oboje. 3mam wielkie kciuki za twój powrót do pracy pisz jak będziesz mieć wątpliwości. Postaram się pomoc Ci.

Pysiaczek czytam twoje losy i wydaje mi się ze jeżeli Ty dałaś rade pracować, skończyć licencjat, zrobić prawko oraz mgr to na prawdę my kobiety możemy wiele. Piszesz ze miałaś Julkę w żłobku napisz jakie były jej początki bo moja Marysia co rusz jest chora. Cieszę się, ze nie jestem sama. Widze, ze dałaś rade wiec i ja dam. Dziękuję za tak duże wsparcie. Jesteś dla mnie przykładem ze dla chcącego nic trudnego i masz racje nie jest łatwo być mama i pracownica.


Dziewczyny bardzo się cieszę ze okazałyście tyle wyrozumiałości bardzo wam ze szczerego serca dziękuję piszcie w moim wątku. Chętnie posłucham mam z większym doświadczeniem niż ja.
maania
bel ja mam wrażenie, że Ty za dużo od siebie wymagasz. Daj sobie trochę czasu, aby oswoić nową sytuację. Ja wiem, że nie jest łatwo, ja wiem, że serce pęka czasami, że ma się jakies wyrzuty sumienia. Dla mnie wazna jest swiadomość, że ja nie musze być idealną matką, idealnym pracownikiem. Staram się ze wszystkich sił ale daję sobie prawo do bycia zmęczoną, zdenerwowaną czasami.
chaton
Bel: twoje rozterki sa normalne, ale obawiam sie, ze poczucie odosobnienia i wyjatkowosci sytuacji sa wina depresji. Jest mnostwo kobiet, ktore wracaja wczesnie do pracy, niektore miesiac po urodzeniu dziecka (jak moja fryzjerka na wlasnej dzialalnosci), niewiele kogo stac na nanie w domu (mnie nie stac), a do tego sa jeszcze osoby, ktore nie moga liczyc na pomoc NIKOGO z rodziny. Uwaga: nie pisze, ze twoje rozterki sa banalne. Pewnie, ze nie sa. Ale uwierz mi, kobiet w twojej sytuacji sa tysiace, a jak czytam twoj post, to mam wrazenie, ze tylko Ciebie to spotkalo. Znam to uczucie i mysle, ze powinnas sie zabrac za sedno sprawy, czyli depresje.
Bo obiektywnie patrzac na twoja sytuacje: masz male dziecko, kredyt, nie stac Cie na nianke... jest sto powodow przezywania tego. Czytajac Ciebie, mam wrazenie, ze dla Ciebie to koniec swiata... i jakos brzmi to znajomo. Mysle, ze zamiast szukac obiektywnych powodow twojego samopoczucia warto byloby sie zastanowic, co takiego aktywuje u Ciebie ta sytuacja. Czy Ty sie leczysz, chodzisz na terapie, bo nie doczytalam?
W skrocie: mysle, ze problemem nie jest twoja obiektywna sytuacja (owszem ciezka ale dosc klasyczna), tylko sposob, w jaki ja przezywasz i poczucie winy, ktore bije z twoich postow i nad ktorego pochodzeniem warto byloby sie zastanowic.
Pisze tak, bo sama wracalam do pracy jak Ewa miala 4 miesiace, mialam zero wsparcia, Ewa szla do zlobka i czulam sie podobnie. A powodem tego nie byla obiektywna sytuacja, tylko depresja post partum, tylko to mozna wiedziec jedynie z perspektywy czasu.
magdosz
bel, domyślam się co czujesz wstając rano...
ja pisałam wczoraj na jakimś wątku, że współczuję dziewczynom, które muszą iść do pracy po macierzyńskim a dziecko oddać do żłobka..
my mamy to szczęście, że ja pracuję w żłobku... więc Mały pójdzie ze mną, ale też nie kwapię się, żeby wracać do roboty... chciałabym pozwolić sobie na luksus zostania z nim w domu icon_sad.gif
przytulam mocno!!
Latte_macchiato
Bel zapomniałaś wspomnieć , że masz teściową, która chętnie Wam pomoże w opiece nad Marysią ....
bel
CYTAT(Prada @ Tue, 22 Mar 2011 - 10:34) *
Bel zapomniałaś wspomnieć , że masz teściową, która chętnie Wam pomoże w opiece nad Marysią ....

czesc tak mam tesciowa ale ona szuka tez roboty rownolegle tez zawsze faktycznie jest wyjscie choc dla nas to ostatecznosc ale jest. choc nie latwe to jest bo z mezem obawiamy sie tego rozwiazania. jego mama ma trudny charakter i pomimo iz kocha wnuczke kwestia dogadania sie tu wchodzilaby w rachube niewiem czy matka mojego meza chcialaby sie ze porozumiec ze mna i moim mezem razem niewiem 43.gif jedna wielka niewiadoma

zastanawiam sie czy faktycznie tesciowa dalaby rade jako jej opiekunka niewiem ale to wyjscie jak juz wszytsko padnie wtedy zostanie jak jedyne i to mogloby zrealizowac sie
bel
dziewczyny ale i tak dziekuje za wspracie pomoglysci mi i wsze historoe dowodza ze mozna isc do przodu pomimo tylu problemow dzikuje wam za wyrozumialosc

co do tesciowej ona jest faktycznie w sytuacji ze jezeli ma czas pomoze ale nie zawsze tez moze sa styacje w ktorych i ona mowi ze jej nie pasuje
ruda_kasia
Bel, jeśli ma Cię to pocieszyć - po urodzeniu każdej z córek wracałam do pracy na pełny etat równoczęsnie odbywając aplikację - za pierwszym razem sądową, za drugim razem adwokacką. Za pierwszym razem nie miałam ani żłobka ani niani (brak kasy), tylko z mężem widywaliśmy się w przelocie wymieniając się dzieckiem ok 15:30. I raz w tygodniu przychodziła moja siostra, kiedy już żywcem się nie dało, bo do 14:30 musiałam być w sądzie a od 15 do 22 w pracy (w biegu karmiłam córkę i jechałam do pracy). Za drugim razem już było mnie stać na opiekunkę. Donoszę, że wszyscy przeżyliśmy (my dzieci i związek), w ogóle się nie zastanawiałam, na szczęście nie miałam depresji ani nic w tym guście, bo pewnie by się to źle skończyło.
Życzę myślenia pozytywnego i zaufania sobie i dziecku, że dacie radę.
bel
ruda_kasia i masz 100% racje ja tez za duzo chyba myslalam o tej depresji kurcze szkoda na to czasu dziekuje za wyrozumialosc bo otrzymalam jej tu bardzo wiele

DZIEKI DZIEWCZYNY ZA POMOC WSPARCIE DZIEKUJE przytul.gif przytul.gif przytul.gif
bel
CYTAT(chaton @ Tue, 22 Mar 2011 - 09:57) *
Bel: twoje rozterki sa normalne, ale obawiam sie, ze poczucie odosobnienia i wyjatkowosci sytuacji sa wina depresji. Jest mnostwo kobiet, ktore wracaja wczesnie do pracy, niektore miesiac po urodzeniu dziecka (jak moja fryzjerka na wlasnej dzialalnosci), niewiele kogo stac na nanie w domu (mnie nie stac), a do tego sa jeszcze osoby, ktore nie moga liczyc na pomoc NIKOGO z rodziny. Uwaga: nie pisze, ze twoje rozterki sa banalne. Pewnie, ze nie sa. Ale uwierz mi, kobiet w twojej sytuacji sa tysiace, a jak czytam twoj post, to mam wrazenie, ze tylko Ciebie to spotkalo. Znam to uczucie i mysle, ze powinnas sie zabrac za sedno sprawy, czyli depresje.
Bo obiektywnie patrzac na twoja sytuacje: masz male dziecko, kredyt, nie stac Cie na nianke... jest sto powodow przezywania tego. Czytajac Ciebie, mam wrazenie, ze dla Ciebie to koniec swiata... i jakos brzmi to znajomo. Mysle, ze zamiast szukac obiektywnych powodow twojego samopoczucia warto byloby sie zastanowic, co takiego aktywuje u Ciebie ta sytuacja. Czy Ty sie leczysz, chodzisz na terapie, bo nie doczytalam?
W skrocie: mysle, ze problemem nie jest twoja obiektywna sytuacja (owszem ciezka ale dosc klasyczna), tylko sposob, w jaki ja przezywasz i poczucie winy, ktore bije z twoich postow i nad ktorego pochodzeniem warto byloby sie zastanowic.
Pisze tak, bo sama wracalam do pracy jak Ewa miala 4 miesiace, mialam zero wsparcia, Ewa szla do zlobka i czulam sie podobnie. A powodem tego nie byla obiektywna sytuacja, tylko depresja post partum, tylko to mozna wiedziec jedynie z perspektywy czasu.



chaton mnie tylko przeraza ten ogrom tego wszytskiego poza tym jest calkiem niezle ale slusznie zauwazylas czuje sie winna bo powinnam wiecej smiac sie a nie rozpaczac jak kiedys napisaly mi inne dziewczyny co maja troche racji szkoda ze zrozumilam to tak pozno powinnam zcac naparwde usmiechac sie i isc po mimiop tego co teraz mam i posiadam. za duzo boire do siebie moze dlatego atk sie czuje.
maania
bel dziewczyny słusznie moim zdaniem sugerują, aby może pomyśleć o poszukaniu pomocy? rozłąka z ukochanym potomkiem nigdy podejrzewam łatwa nie jest. mi takze łatwo nie było. do tej pory mam chwile, kiedy nie mam ochoty rozstawac się z córką ale wiem, że muszę. muszę wykonać zadanie jakim jest praca po prostu...może postaraj sie podchodzić do całej sytuacji zadaniowo? może wtedy będzie łatwiej? i powtarzam- nie wymagaj od siebie zbyt wiele.
marta083
Bel, długo się opierałam ale nie wytrzymam. Jeśli tak naprawdę chcesz dobra dla Marysi to weź teściową do opieki nad dzieckiem, płać jej za to choć troszkę. A gadać z nią nie musisz, ona do południa zajmuje się małą a później Ty wracasz z pracy i teściowa wychodzi. Potraktujcie to jako jej pracę, kończy i wychodzi. Spróbujcie od wakacji, jak nie będzie dobrze to od września z powrotem do żłobka. Jak nie spróbujesz to się nie przekonasz. Babcia wnuczce na pewno krzywdy nie zrobi, co najwyżej rozpieści.
Gosia z edziecka
CYTAT(marta083 @ Tue, 22 Mar 2011 - 13:16) *
Bel, długo się opierałam ale nie wytrzymam. Jeśli tak naprawdę chcesz dobra dla Marysi to weź teściową do opieki nad dzieckiem, płać jej za to choć troszkę. A gadać z nią nie musisz,

Problemem może tylko być to, czy teściowa ma podobny pomysł na wychowanie dziecka jak rodzice. bo fakt, można nie gadać. Ale jak poradzić sobie z tym, że babcia postepuje wbrew zaleceniom rodziców?
Znam niestety babcie, które żeby mieć świety spokój sadzaja dzieci na cały dzień przed telewizorem. i co wtedy? Też nie gadać? A jesli sie gada, a babcia nie słucha?
chaton
CYTAT(bel @ Tue, 22 Mar 2011 - 12:03) *
chaton mnie tylko przeraza ten ogrom tego wszytskiego poza tym jest calkiem niezle ale slusznie zauwazylas czuje sie winna bo powinnam wiecej smiac sie a nie rozpaczac jak kiedys napisaly mi inne dziewczyny co maja troche racji szkoda ze zrozumilam to tak pozno powinnam zcac naparwde usmiechac sie i isc po mimiop tego co teraz mam i posiadam. za duzo boire do siebie moze dlatego atk sie czuje.


Ja zupelnie nie mialam tego na mysli. Przeciwnie, sadze, ze wlasnie takie myslenie wpedza Cie w depresje. Emocje trzeba brac na powaznie, a nie negowac i wypierac, bo one cos Ci sygnalizuja. Moim zdaniem warto byloby sie dowiedziec, co, moze cos waznego. Nie ma sie co zacinac i usmiechac na sile, potrzeba Ci pomocy specjalisty.

Co do pomocy, to odradzalabym tesciowa, jesli sie z nie nie dogadujesz. Taka pomoc duzo kosztuje. I nie zgadzam sie, ze nie musisz rozmawiac z osoba, ktora zajmuje sie twoim dzieckiem.
bel
CYTAT(marta083 @ Tue, 22 Mar 2011 - 13:16) *
Bel, długo się opierałam ale nie wytrzymam. Jeśli tak naprawdę chcesz dobra dla Marysi to weź teściową do opieki nad dzieckiem, płać jej za to choć troszkę. A gadać z nią nie musisz, ona do południa zajmuje się małą a później Ty wracasz z pracy i teściowa wychodzi. Potraktujcie to jako jej pracę, kończy i wychodzi. Spróbujcie od wakacji, jak nie będzie dobrze to od września z powrotem do żłobka. Jak nie spróbujesz to się nie przekonasz. Babcia wnuczce na pewno krzywdy nie zrobi, co najwyżej rozpieści.

wiesz marta powiem ze dopiero jak odeszlam od was wiem ze niezle narozrabialam zdaje sobie psrawe ze mam rozne mozliwosci jezeli tesciowa cos o tym mysli moze i ja z mezem pomysle jedno ci powiem zawsze racja taka ze jest to wyjscie. moze faktycznie masz racje ze babcia jej krzywdy nie zrobi sa pewne tego plusy. pomysle zastanowie sie. zawsze mamy z mezem jednka wyjscie

okropnie mi przykro ze tak potraktowalam was icon_sad.gif. paskudnie. pzrepraszam chco to juz za pozno
bel
CYTAT(chaton @ Tue, 22 Mar 2011 - 13:42) *
Ja zupelnie nie mialam tego na mysli. Przeciwnie, sadze, ze wlasnie takie myslenie wpedza Cie w depresje. Emocje trzeba brac na powaznie, a nie negowac i wypierac, bo one cos Ci sygnalizuja. Moim zdaniem warto byloby sie dowiedziec, co, moze cos waznego. Nie ma sie co zacinac i usmiechac na sile, potrzeba Ci pomocy specjalisty.

Co do pomocy, to odradzalabym tesciowa, jesli sie z nie nie dogadujesz. Taka pomoc duzo kosztuje. I nie zgadzam sie, ze nie musisz rozmawiac z osoba, ktora zajmuje sie twoim dzieckiem.


chaton probowalam nie klamie z terapeuta nie wyszlo jak mialo. wiecej poranilam mi bliskich i zyczliwych osbo niz bylo to warte bardzo mnie lekarz zawiodl teraz walcze o kazdy dzien nawet jezeli za bardzo wszytsko biore do siebie maz tez azuwazyl ze terapai mi nie pomogla ,. widzial to najblizsza rodzina moja. nawet moi rodzice. nie chcilam by to poszlo az tak daleko. niehcilam ranic przez to ze terapueat nie porafil ze mna rozmawiac
maania
Bel ja ze swojej strony napisze tylko tyle, że miałam możliwość aby córką po moim powrocie do pracy zajęła się teściowa jednak z mężem podjęliśmy decyzję, że mała pójdzie do żłobka. To była dobra decyzja chociaż my po prostu liczyliśmy się z jej konsekwencjami typu choroby itp. Proponuję przedyskutować z mężem. I szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie czy rzeczywiście będzie lepiej jeśli córką zajmie się babcia?

edit: terapeute można zmienić. nie zawsze jest tak, że pierwszy czy drugi jest tym właściwym.
bel
CYTAT(Gośka z edziecka @ Tue, 22 Mar 2011 - 13:36) *
Problemem może tylko być to, czy teściowa ma podobny pomysł na wychowanie dziecka jak rodzice. bo fakt, można nie gadać. Ale jak poradzić sobie z tym, że babcia postepuje wbrew zaleceniom rodziców?
Znam niestety babcie, które żeby mieć świety spokój sadzaja dzieci na cały dzień przed telewizorem. i co wtedy? Też nie gadać? A jesli sie gada, a babcia nie słucha?



goska powiem ci moja tesciowa lepeij zajmuje sie Marysia blizej moich zalecen niz moja mama!!!!
bel
CYTAT(m.ania. @ Tue, 22 Mar 2011 - 13:53) *
Bel ja ze swojej strony napisze tylko tyle, że miałam możliwość aby córką po moim powrocie do pracy zajęła się teściowa jednak z mężem podjęliśmy decyzję, że mała pójdzie do żłobka. To była dobra decyzja chociaż my po prostu liczyliśmy się z jej konsekwencjami typu choroby itp. Proponuję przedyskutować z mężem. I szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie czy rzeczywiście będzie lepiej jeśli córką zajmie się babcia?

edit: terapeute można zmienić. nie zawsze jest tak, że pierwszy czy drugi jest tym właściwym.



no to powiem jedno mam ten sam dylemat co mialas Ty doksonale rozumiem cala sytuacje nie latwo jest podjac wlasciwe kroki. co do terapii jest faktycznie racja mozna zmienic jednego lekarza na innego
Gosia z edziecka
CYTAT(bel @ Tue, 22 Mar 2011 - 13:50) *
chaton probowalam nie klamie z terapeuta nie wyszlo jak mialo. wiecej poranilam mi bliskich i zyczliwych osbo niz bylo to warte bardzo mnie lekarz zawiodl teraz walcze o kazdy dzien nawet jezeli za bardzo wszytsko biore do siebie maz tez azuwazyl ze terapai mi nie pomogla ,. widzial to najblizsza rodzina moja. nawet moi rodzice. nie chcilam by to poszlo az tak daleko. niehcilam ranic przez to ze terapueat nie porafil ze mna rozmawiac

Są przynajmniej dwie mozliwości. Albo miałaś do bani terapeutę. Albo teraperuta był dobry, miał szanse Cio pomóc, ale rodzina zobaczyła, że sie zmieniasz - przestraszyła sie tego i zaczęła Tobą manipulować żebyś porzuciła terapię.
rodzina to układ. Jeśli jedna osoba zmienia swoje zachowania, to reszta tez bedzie musiała zając inne stanowisko. Ludzie nie lubią byc zmuszani do zajmowania nowego stanowiska. Wolą starą sytuację, bo znaną, swoją. Nawet jeśli ta sytuacj a jest ciężka.
bel
mialoam terapeute do bani to tak po sobie. pod 2-gie nie polecilabym go innym osobom nie zawsze udaje sie znalesc odpowienego specjaliste
maania
CYTAT(bel @ Tue, 22 Mar 2011 - 13:57) *
no to powiem jedno mam ten sam dylemat co mialas Ty doksonale rozumiem cala sytuacje nie latwo jest podjac wlasciwe kroki. co do terapii jest faktycznie racja mozna zmienic jednego lekarza na innego


musicie na spokojnie z mężem rozważyć za i przeciw. u nas głównym powodem było nie stosowanie się do jakichkolwiek naszych zaleceń. u was jest inaczej z tego co napisałaś w poprzednim poście i swietnie. my dokonaliśmy wyboru chociaż łatwo nie było- córka chodzi do prywatnego żłobka, płacimy całkiem sporo a babcia chciała się wnuczką zając nieodpłatnie. coś za coś niestety.
maania
CYTAT(bel @ Tue, 22 Mar 2011 - 14:00) *
mialoam terapeute do bani to tak po sobie. pod 2-gie nie polecilabym go innym osobom nie zawsze udaje sie znalesc odpowienego specjaliste


bel ja myślę, że w końcu uda się znaleźć dobrego dla danej osoby terapeutę tylko po pierwsze trzeba być przekonanym do podjęcia terapii i gotowym do tego ( może niesłusznie jednak mi się wydaje jakbyś się przed tym broniła).
bel
jedno bardzo chce wlaczyc z waklsnymi slabosciami jedn z moich bledow polaga na tym ze ciagle uzalam sie nad soab - glupi chory nawyk 43.gif tak to skomentuje wiem ze tak nie mozna ciagle robic z siebie ofiary losu
maania
CYTAT(bel @ Tue, 22 Mar 2011 - 14:07) *
jedno bardzo chce wlaczyc z waklsnymi slabosciami jedn z moich bledow polaga na tym ze ciagle uzalam sie nad soab - glupi chory nawyk 43.gif tak to skomentuje wiem ze tak nie mozna ciagle robic z siebie ofiary losu


to, że tego chcesz to świetnie tylko trzeba zacząć pracować nad sobą. malymi krokami to się udaje czego Tobie z całego serca życzę.
olakinga
CYTAT(Gośka z edziecka @ Tue, 22 Mar 2011 - 13:36) *
Problemem może tylko być to, czy teściowa ma podobny pomysł na wychowanie dziecka jak rodzice. bo fakt, można nie gadać. Ale jak poradzić sobie z tym, że babcia postepuje wbrew zaleceniom rodziców?
Znam niestety babcie, które żeby mieć świety spokój sadzaja dzieci na cały dzień przed telewizorem. i co wtedy? Też nie gadać? A jesli sie gada, a babcia nie słucha?


się podpiszę... u nas była taka sytuacja i po 4 miesiącach opieki przez babcię ( miało być rok - do pójścia Miśki do żłobka miejskiego) skończyło się na wielkiej awanturze i oddaniu dziecka do prywatnego żłobka dopóki nie zostaliśmy przyjęci do zwykłego... nie powiem koszty pochłaniały dużą część wypłaty ale za to sytuacja się "rozjaśniła"; od września Miśka chodzi do żłobka miejskiego a z teściową zostaje tylko w razie zachorowań a wtedy robi wszystko dokładnie odwrotnie niż prosimy MY rodzice: oglądanie TV ( non stop lecą bajki) , lizaki, gumy rozpuszczalne, własne jedzenie przemycane za naszymi plecami itp... i człowiek dusi w sobie, krzyczy w myślach ale co ma zrobić... ani ja ani mąż nie możemy sobie pozwolić na L4...

bel rozumiem Cię doskonale ponieważ także musiałam wrócić po macierzyńskim do pracy - niestety ale kwestie finansowe u nas też były nie do pokonania... przytul.gif przytul.gif
bel
CYTAT(m.ania. @ Tue, 22 Mar 2011 - 14:09) *
to, że tego chcesz to świetnie tylko trzeba zacząć pracować nad sobą. malymi krokami to się udaje czego Tobie z całego serca życzę.



oj tak zdecydowanie tak powinnam od malych rzecy pozniej wiecej i wiecj powinnam dla dobra rodziny mojego i dziecka - chodzi mi o MARYSIE
bel
olakinga powiem ci szcerze doskonale to rozumiem wiem jak to jest przytul.gif przytul.gif nie latwo mi pisac o tym ale tak jeden wniosek jest nie moge rozczulac sie nad tym to wiem zawsze mowie sobie jaks inna mama ma ode mnie gorzej ma trudniej i i do przodu brnie
moja przyjacioka dla przykladu jest samotna mama i daj rade dla mnie jest czesciowo wzorem
bel
dzieki za wsparcie dzieki naparwde za to ze chcecie pisac duzo mi to daje moge wtedy wiele rzeczy pzremyslec
coreczka - dla jestem potzerbana stad chce walczyc pomimo tego co teraz mam
wiele z was tez nie ma wcale lekko ale dzieki ogromne zrozumienie i wsparcie ktorego tu mam bardzoooo duzo dziekuje
bel
https://dzieckodo1roku.blogspot.com/

witam na blogu
bel
CYTAT(olakinga @ Tue, 22 Mar 2011 - 14:17) *
się podpiszę... u nas była taka sytuacja i po 4 miesiącach opieki przez babcię ( miało być rok - do pójścia Miśki do żłobka miejskiego) skończyło się na wielkiej awanturze i oddaniu dziecka do prywatnego żłobka dopóki nie zostaliśmy przyjęci do zwykłego... nie powiem koszty pochłaniały dużą część wypłaty ale za to sytuacja się "rozjaśniła"; od września Miśka chodzi do żłobka miejskiego a z teściową zostaje tylko w razie zachorowań a wtedy robi wszystko dokładnie odwrotnie niż prosimy MY rodzice: oglądanie TV ( non stop lecą bajki) , lizaki, gumy rozpuszczalne, własne jedzenie przemycane za naszymi plecami itp... i człowiek dusi w sobie, krzyczy w myślach ale co ma zrobić... ani ja ani mąż nie możemy sobie pozwolić na L4...

bel rozumiem Cię doskonale ponieważ także musiałam wrócić po macierzyńskim do pracy - niestety ale kwestie finansowe u nas też były nie do pokonania... przytul.gif przytul.gif



to jeszcze pomarudze faktycznie czlowiek krzyczy ale jak sama napisalas to nie jest takie latwe i prawda. powiem ci jestemy w podobnej sytuacji i moge zrozuzumiec i iem jak to jest ale powiem ci ze nie jestemy same zobacz ile nas kobiet w takiej sytuacji jest sadze ze sporo. mimo wszytsko bardzo dziekuje ci za posta i wsparcie jakby co pisz kochana pisz watek jest otwarty
Gosia z edziecka
CYTAT(bel @ Tue, 22 Mar 2011 - 15:04) *

To jest Twój blog? Znaczy, czy Ty go piszesz? Bo nie rozumiem...
bel
CYTAT(Gośka z edziecka @ Tue, 22 Mar 2011 - 16:31) *
To jest Twój blog? Znaczy, czy Ty go piszesz? Bo nie rozumiem...

wspolny meza i moj
marta083
CYTAT(Gośka z edziecka @ Tue, 22 Mar 2011 - 13:36) *
Problemem może tylko być to, czy teściowa ma podobny pomysł na wychowanie dziecka jak rodzice. bo fakt, można nie gadać. Ale jak poradzić sobie z tym, że babcia postepuje wbrew zaleceniom rodziców?
Znam niestety babcie, które żeby mieć świety spokój sadzaja dzieci na cały dzień przed telewizorem. i co wtedy? Też nie gadać? A jesli sie gada, a babcia nie słucha?

Wiem doskonale jak to wygląda bo ja np w życiu nie zostawiła bym dziecka ze swoją teściową i jej przekonaniami wychowawczymi 43.gif
Napisałam tak ponieważ długo pisałam z Bel i wiem troszkę więcej o jej sytuacji, dlatego też zaproponowałam okres wakacyjny, choćby miesiąc. Wyjaśnić babci jakie są pory spania, karmienia, spacerków (choć latem to cały dzień można) i zobaczyć jak im wszystkim będzie.
Tak czy siak życzę Bel wszystkiego dobrego, mimo tego co potrafi napisać 37.gif
Pysiaczek
Witaj
Pytałaś jak było ze żłobkiem, czy Julia dużo chorowała...Otóż jak poszła pierwszy raz to zaraz po niespełna 7 dniach była chora (wcześniej nie chorowała). I tak co dwa tygodnie. Na opiekę chodziliśmy na zmianę z mężem... Po jakimś czasie przerwy miedzy kolejna chorobą się wydłużały. Teraz sporadycznie zdarza sie żeby Julia była chora. Jeśli chodzi o te nasze mamy.... otóż moja to typ pomogę ale jak najmniejszym kosztem, zaś teściowa jest nadgorliwa....Julia uwielbia teściowa a moja mamę toleruje. Na szczęście nie musiałam zbyt długo korzystać z ich pomocy.

Bel wszystko przemija - tak ja podchodzę do życia, zwłaszcza w ciężkich momentach, wiem że to co złe w końcu musi sie skończyć. Trzymam kciuki za dobre decyzje icon_smile.gif))
bel
CYTAT(marta083 @ Tue, 22 Mar 2011 - 17:27) *
Wiem doskonale jak to wygląda bo ja np w życiu nie zostawiła bym dziecka ze swoją teściową i jej przekonaniami wychowawczymi 43.gif
Napisałam tak ponieważ długo pisałam z Bel i wiem troszkę więcej o jej sytuacji, dlatego też zaproponowałam okres wakacyjny, choćby miesiąc. Wyjaśnić babci jakie są pory spania, karmienia, spacerków (choć latem to cały dzień można) i zobaczyć jak im wszystkim będzie.
Tak czy siak życzę Bel wszystkiego dobrego, mimo tego co potrafi napisać 37.gif



dzieki za cieple slowa milo ze tak napisalas dzieki marto. wiem ze z tym pisaniem to nie jedna moze rozlozyc rece. nie ma co. nie chce wracac do tego co bylo. nie warto. ale dzieki za duza wyrzoumialosc. ja rowniez zyzce ci dobrze. chce bys wiedziala. dzieki
bel
CYTAT(Pysiaczek @ Tue, 22 Mar 2011 - 20:34) *
Witaj
Pytałaś jak było ze żłobkiem, czy Julia dużo chorowała...Otóż jak poszła pierwszy raz to zaraz po niespełna 7 dniach była chora (wcześniej nie chorowała). I tak co dwa tygodnie. Na opiekę chodziliśmy na zmianę z mężem... Po jakimś czasie przerwy miedzy kolejna chorobą się wydłużały. Teraz sporadycznie zdarza sie żeby Julia była chora. Jeśli chodzi o te nasze mamy.... otóż moja to typ pomogę ale jak najmniejszym kosztem, zaś teściowa jest nadgorliwa....Julia uwielbia teściowa a moja mamę toleruje. Na szczęście nie musiałam zbyt długo korzystać z ich pomocy.

Bel wszystko przemija - tak ja podchodzę do życia, zwłaszcza w ciężkich momentach, wiem że to co złe w końcu musi sie skończyć. Trzymam kciuki za dobre decyzje icon_smile.gif))

pysiaczek no to dziekuje Tobie za b. duze zrozumienie. Dzis coreczka jest u moich rodzicow. Zawiezlilsmy ja bo lekarka swtierdzila ze jeszce za wczesnie do zlbka. Balismy sie poslac mala do zlobka. Ponioc teraz jest okres chorob. Nie zalujemy tej decyzji. ale czesto do malej przyjezdzamy z mezem. jednak jakies wyjscie na krotka mete znalazlo sie. i dobrze. chcociaz tio trudne radzimy z mezem sobie. widzisz za duzo boire do siebie. moj blad. za duzo zamartwiam sie. moi najblizsi to widza ale musze z tym walczyc. ale dzieki ze zrozumiesz. moze i ja nabiore dystansu do tych wszystkich spraw. dzieki
bel
bardzo wam dziekuje juz wasze posty sa dowodem na to ze choc tyle poroblemow mozna wszytskom przezyc.
wiem jedno nie zawsze jest latwe roziwazanei danych problemow. moze naucze sie walczyc znimi.
zycze wam byscie w swoich trudach znalazly cel. ja wlasnie tak chce zrobic. chcw rwocic do spiewu bo on daej mi niezla radosc.
bel
Witam ciągnę ten dosyć trudny dla mnie watek. Kwestia pracy i opieki nad Marysia jest i możliwa do rozwiązania, ale wymaga dania wiele wyrozumiałości dla wszystkich osób, które chcą pomoc w tych sprawach. Popełniłam podstawowe błędy i tyle mogę powiedzieć. Dopiero teraz po kłótniach w osobami mi bliskimi czyli dobrymi znajomymi, znajomymi na forach, przyjaciółmi, rodzina poszłam, po rozum do głowy. Niestety zbyt późno. Zrozumiałam, ze każda z tych osób w głębi serca nie życzyła mi źle, choć nie umiała może tego powiedzieć, okazać. Po tych kłótniach przemyślałam dlaczego. 1sze to to, ze ciągle miałam żal do wszystkich, ale najbardziej do siebie!!!! Ciągle byłam smutna, przybita. Cóż tu pisać. W głębi ducha smuciłam się, ale widząc coraz bardziej radość Marysi zrozumiałam i po rozmowie z moją ciocia, ze nie tedy droga, ze powinnam się otworzyć na ludzi. Cieszę się, ze ktoś w końcu mi to powiedział tak prosto w 4 oczy. 2-gie nie umiałam wyciągnąć wniosków płynących z tego , ze popełniam błędy. Zaczynam wolno rozumieć, ze strachem , ignorancja, ranieniem innych jest ślepa uliczka. Zupełnie o tym zapomniałam. Dziś z czystym sumieniem mogę napisać ze każdy nawet ten co do miał mnie żal o niezrozumienie chciał dobrze. Tego nie umiałam dostrzec a jak już dostrzegałam to zbyt późno. To chyba błędy bel, które powodują, ze ona traci kontakt z ludźmi. Teraz to wiem. Widzę to. Głupie to. Co do samej córci daje radość uśmiech teraz to widzę. Byłam ślepa zbyt ślepa na prośby innych ludzi. Nie dotrzegalam innych wokol siebie. Mogłam tak samo dać szanse teściowej jak i mojej mamie. Chociaż się tego obawiam. Nawet kiedy moja mama zasłabła zrozumiałam ze nie mogę być egoista. Jak zwykle za późno,. Ok kończę. Może ktoś przeczyta te wypociny. Chciałam przeprosić parę osób z forum. Zbyt mocno im dokuczyłam. Może to nauczy mnie szanować czyjeś czasem zupełnie odmienne od moich przekonania. Myślę, ze warto o tym wiedzieć i pamiętać. Koncze bel
bel
Witam poruszyłam w tym wątku już nawet tematy psychologiczne, ale uznałam, ze powinnam o tym tu napisać. Oki . Chce tu optymalnie przedstawić jak czasem trudne a czasem, dziwaczne problemy rodzą się kiedy jesteśmy pracującymi rodzicami.
Kiedy założyłam watek nie wiedziałam jak on się rozwinie ale widzę, ze można pisać o wszystkim.
Dobra co do tego co pisałam jak już wcześniej zauważyłam, ze wszystko zależy i od nas samych , naszego nastawienia oraz podejścia do tych w sumie niełatwych spraw. Ostatnio też miałam w sumie dylemat. Bo przez ostatnie dwa nie cale tygodnie moja córcia zajmowała się na zmianę moja mama oraz jej siostra. Jednak ta cala sytuacja z moja rodzina, pomocą przy opiece Marysi nie była tak prosta do rozwiązania.
Moja rodzina chociaż nie zawsze ma chęci to pomaga czego nie mogę powiedzieć, ze nie. Jednak problemy i trudności czasem mogą przerosnąć nie jedna osobę. Opowiem jak to jest z moją mama. Otóż moja mama dużo zajmuje się córcią dosyć sporo i ma do tego smykałkę. Kiedy w zeszłym tygodniu zasłabła z powodu nerek, kłótnia jaka wytworzyła się miedzy nią a mną uzmysłowiła mi jak czasem nie łatwo pogodzić wiele problemów rodzinnych naraz.
Szczerze to nawet z mama rywalizowałam o względy Marysi. Było ciężko nie powiem. Maryśka ciągnęła i ciągnie do babci jak burza. Powiem szczerze byłam o to zawistna a to błąd. Kiedy doszło do ścięcia pomiędzy mną a nią byłam nawet gotowa wyrzucić jej ,ze chce bym odeszła z pracy. I znowu źle odczytałam jej intencje. Wtedy miałam taki okres jak pisałam wcześniej, ze przez własną głupotę się kłóciłam ze wszystkimi. Niestety tak było. Miałam żal do świata o to, ze jestem tak du..wata bo nie umiem pogodzić macierzyństwa z praca. Wkurzała myśl ze tak robiłam. Wtedy jedna z siostr mojej mamy powiedziała mi ,ze nie obchodzą jej moje bolączki. Ona ma swoje a ja poradzę sobie, a byłam wtedy na zwolnieniu z córcią. Wcześniej miałam z nia dobry kontakt a później ona zaczęła kręcić. W końcu zrobiła mi przykrość. Ale już wtedy powinnam zaobserwować ze Zycie to nie bajka. Kolejny problem zrobiła moja druga ciocia akurat kiedy nie mogłam oddać Marysi do żłobka oznajmiła mi ze nie uśmiecha się je przychodzić do mnie i pomagać byłam zdziwiona ale ok. Pomogła jednak a ja nie zauważyłam ze chociaż tak mówi chce mi pomoc. Kolejny przykład ze ludzie maja dobre chęci. Myślałam sobie wtedy wszyscy chca bym była w domu z mala. To samo zrobiłam z lutówkami i marcepankami naszego forum czegoś dziś jak Boga kocham bardzo żałuje. Chciały faktycznie wszystkie dziewczyny pomoc. Nie umiałam docenić tego co dla mnie zrobiły. Teraz to wiem. Zle odczytywałam intencje wszystkich osob , które chcialy bym podniosła się.
Chaton i Rosa napisały, ze bywają dni oraz przezycia kiedy wydaje się ze wszystko sie wali,. Szczerze bardzo ciesze się, ze dzieki pomocy z forum marcepanek 2010 i lutówek 2010 (dziewczyny wiedza) , majusi 2010 podniosłam się. Pomoc mojej rodziny , teściowej. cioć, moich rodziców oraz w/w dziewczyn spowodowała ze w końcu sam cholera cos zrobilam ze swoim życiem. Było warto!!!! . Dziś wiem ze taka walka duzo znaczy. Dzięki, ze dziewczyny pomogłyście mi uwierzyć dzięki.

ZYCIE TO NIE SEN UROCZY ANI BASN WYSNIONA TYLKO WALKA NIEUSTANNA BADX DO NIEJ GOTOWA !!! tym koncze wspis
bel
Witam ten watek jak i inne moje watki porusza dylematy matki, która zmaga siÄ™ z depresjÄ…. Obecnie jestem zmÄ™czona takim stanem duchowym, smutkiem, zaÅ‚amaniem itd. Ciężko mi obecnie odnaleźć siÄ™ w roli pracownicy , matki i zony. Co do krzywdzenia innych, wiem , ze osoby te już nie potrafiÄ… wybaczyć mi moich bÅ‚Ä™dów i choroby. Każdy jest inny. Jedno co pokazaÅ‚o mi Zycie „ JeÅ›li chcesz liczyć, licz tylko na siebie”. To otrzymaÅ‚am jako jedynÄ… obecnie sÅ‚usznÄ… myÅ›l. Nie tyczy siÄ™ to osób mi bliskich , tych co pomogÅ‚y co sÄ… w stosunku do mnie przyjaźnie nastawione oraz tych co obiektywnie umiÄ… ocenić te cale moje wypociny. Choć i sÄ… osoby inne niż ja , które sÄ… dosyć wyrozumiale, ale nie generalizuje , bo każdy to inny czÅ‚owiek.
WracajÄ…c do wÄ…tku otóż pracuje już rok. Mala w żłobku ale bliżej domku. Staram siÄ™ choć wiem, ze to trudne być matkÄ…. Kochać wÅ‚asne dziecko co nieraz nie jest takie proste. Do tego maz i praca, w której musze znaleźć silÄ™, by zyc. . PróbujÄ™ iść dalej , obym miaÅ‚a w sobie tyle siÅ‚y ile tylko mogÄ™. Gorzej, ze dusi moja rodzinÄ™ kredyt na mieszkanie ,a bank oszukuje nas. Wiem , ze wiÄ™kszość osob wyrywa sobie wlosy z glowy , by spÅ‚acić dlug . wiem cos o tym. Wiem jak to kurcze boli i jest krzywdzÄ…ce dla mÅ‚odych ludzi , którzy chcÄ… mieć wÅ‚asny kÄ…t. Czasem patrzÄ™ na to wszystko co dzieje siÄ™ wokół mnie. Jak tu Å›miać siÄ™ jak bank chce dodatkowe duże opÅ‚aty a mÅ‚odych rodziców na nie nie stać. Jest tak piosenka co mówi : „Cieszmy siÄ™ z maÅ‚ych rzeczy”. Czasem myÅ›lÄ™, ze wiele w tym zdaniu jest racji. KoÅ„czÄ…c wpis mogÄ™ napisać, Należy cieszyć siÄ™ każdym drobnym sÅ‚owem, czynem , który cieszy bo z takich drobnych rzeczy skÅ‚ada siÄ™ ten Å›wiat. To motto, które ostatnio powtarzam , by Wierzyc , ze nadejdÄ… lepsze dni.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.