To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Kontakty z dziećmi ustalone sądownie.

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Anitczak
Natchnięta wątkiem Martuchy ze jej córka nie ma kontaktów z tatą ustalonych sądownie proszę o radę. Mój partner ma dwoje dzieci z eks małżonką. Kontakty ustalone są przez sąd co do godziny. W sumie tych kontaktów jest troche mniej niż chciał P., ale ogólnie jest nieżle. Dzieci mają lat 9 i 11. Na początku zaznaczam, że eks jest naprawde w miarę spoko, nie wchodzi w nasze życie ani my w jej, w stosunku do mnie jest miła-widujemy się przy odbieraniu, odwożeniu dzieci, nie ma mowy o jakims złym nastawianiu dzieci do nas, dba o to żeby dzieci dzwoniły np złożyc zyczenia na dzien ojca itp.
No tylko te kontakty- to co ustalone przez sąd to dla niej swiętośc, nie ma mowy o zmianie w którą kolwiek stronę.
Np.
Jest weekend w ktorym dzieci mają jakieś sprawy związane z jej rodziną, np urodziny dzieci jej brata, nie ma mowy ze zamast tego zabieramy dzieci w inny dzien, nie mamy wziac dzieci o "naszej" godzinie odwieżć je na te urodziny i znow zabrać do siebie. Dodam,że okazało się żeza tydzien dzieci sie nudza w domu, ale do taty jechac nie moga bo to nie jego weekend
Inny przykład moj P przez 3 miesiace pracowł 500 km od naszego miasta. Przyjezdzał na weekendy, przeważnie w pt ok 23, dzieci mialy być zabierane w pt o 17. Na jego prosbe czy moze zabierac dzieci o 8 w sb, byla odp ze absolutnie bo sąd ustalił inaczej i co ona ma w takim razie zrobić z dziecmi skorosąd ustalił ze ojciec ma się nimi zajmować wtedy. I jeśli nie w pt to wcale. Niestety, chyba 2 x sie zdarzyło,że rzeczywiscie dzieci nie były u taty wcale.

No i kolejna sprawa najswiezsza. Dzieci sa u nas w lipcu, dzis wyjezdzaja na kolonie. To wiedzelismy od dawna. No i przy oddawaniu dzieci ani słowa o tych koloniach, jedynie prośba o jakieś tam zakupy, no i spoko. A za chwile dzieci pytają czy spakujemy ich na kolonie, ja mówie no ale chyba zobaczycie się jeszcze z mamą, one tak, tak ale czy my pomożemy się im pakować. No spoko.
Tydzień temu P rozzmawia z eks kiedy odwieźć dzieci, bo on zakupy zrobił, zrobi pranie, ale dzieci pare rzeczy jeszcze chcą dopakować z domu. I tu szok, eks stwierdziła,że przecież jest 30 lipca czyli jego termin opieki nad dzieckiem i nie ma szans zawieżć dzieci do domu wcześniej-nawet kilka godzin.


Oczywiscie w druga strone też to działa, P nie może wziać dzieci na jakieś imprezy rodzinne jeśli nie wypadna podczas jego weekendu.

I teraz stwierdzilisy z P ze łatwiej by było gdyby te kontakty nie były ustalone z góry tylko na zasadzie dogadania się.

Da się to jakoś cofnąć? Nie wiem, w ogóle się w tych sprawach nie orientuję.
m4rusia
Jeśli nie da się dogadać z Exiową, radziłabym jakos sformułować swoje żądania co do widzeń na piśmie (ale dokłądnie, co do joty) i przedstawić jej jako ugodę między wami, czy idzie na to. Takie coś też jest zobowiązujące (rozwiążecie problem braku papierkologii bo wydaje mi się że Ex ma parcie na to co na papierze). Jeśli odrzuci propozycję, to może ...propozycja mediacji?? Jak nie to sprawa o ponowne ustalenie kontaktów z dokładna rozpiską. My mamy nawet rozmowy telefoniczne, świeta i wydarzenia okolicznościowe ujęte w wyroku (rozmowy telefoniczne w każdy wtorek i czwartek od 17do18, majówka od 10do18- pierwszy jej dzień, pierwszy dzień świąt BN, drugi dzień świąt Wielkanocnych i cos tam jeszcze). Umówione jest tylko to, że jak np BN wypada w nasz weekend (w tym roku tak będzie) to dzieci mamy zostawić matce na Wigilię (pomimo, że to nasz dzień). To samo Wielkanoc. Niedziela ma być nasza ale zostawiamy dzieci Exowej, za to oczywiście mamy je w sobotę i poniedziałek.
Trzeba jeszcze tylko pamiętac o tym, że sprawa w sądzie może popsuć dobre stosunki ... i czy warto ryzykowac:(
Anitczak
Dzięki Martucha. Tylko czy w wypadku już tak coraz większych dzieci da się wszystko przewidzieć, ustalic?
A Eks ma własnie takie parcie o to co jest na piśmie, co ustalił sąd. Przeważnie jej jedyny argument, że na coś się nie zgadza to bo tak ustalił Sąd.
A psucie dobrych stosunków? Hmm, pomiedzy nią a mna są poprawne no bo jesteśmy w sumie obcymi osobami więc nie widze powodu żeby były inne. Natomiast P i eks dogadywali się do niedawna co do dzieci, natomiast na innych płaszczyznach nie nazwałabym ich kontaktów dobrymi. A teraz własnie dogadują sie coraz mniej bo kazda proba zmiany kontaktów, a naprawde nierzadko są to zmiany o godzine, dwie konczy sie rzuceniem sluchawki.

Nie wiem sama, może się myle, może mamy dzieci w tym wieku mnie oświecą, ale wydaje mi się że dla dzieci te sztywne kontakty też są średnie, że czasem są traktowane jak rzeczy bo np mają być u ojca w konkretnych godzinach bo tak ustalił Sąd choć one by chciały inaczej.

Poza tym te kontakty były ustalane 4 lata temu, dzieci mialy lat 5 i 7, to chyba róznica jak maja lat 9 i 11.


Jak to jest w ogole z takimi większymi dziecmi powiedzmy gimnazjalnymi te ustalenia sądowe nadal są aktualne?

Powiedzmy że P i eks się dogadaja i stwierdzą,że będą sie umawiać co do kontaktów, mają gdzieś to zgłosić, jakoś anulować te postanowienia sądu?
m4rusia
Jeżeli to jest stara rozpiska kontaktów to może na prawdę warto byłoby je ustalić na nowo?? Dzieci w tym wieku maja inne potrzeby, inne wymagania co do kontaktów z ojcem niż już prawie nastolatki, nie?? Na to też moglibyście sie powołac arumentując potrzebę ich zmiany.
Dobrze, żeby się dogadać polubownie. Nas sędzina na jakiejś rozprawie pouczała, że rozpiska między rodzicami (odręczna nawet, z podpisami i data) jest tak samo wiążąca jak postanowienie sądu (przynajmniej tak powinno być traktowane) z tą róznicą, że już np nie można jej egzekwować w razie "oporu" drugiej strony.
Anitczak
Echhh, coś mi się wydaje,że narazie o jakis zmianach czy porozumieniach można zapomnieć. Eks jeszcze wczoraj zapierała się,że nie ma mozliwosci żeby dzieci pare godzin przed wyjazdem pojawiły się w domu i przepakowały bo przeciez w lipcu zajmuje się nimi P i ona wyjechała z miasta i jej nie ma. Po czym pojawiła się na dworcu,żeby dzieci pożegnać. Mieszkanie ma jakieś 200 m od dworca. Na pytanie dzieci czy w sierpniu będą mogy pojechać z tata do babci padło nie po w sierpniu to ona dziećmi się zajmuje. Nie wiem co się stało, staram się stać z boku we wszelkich konfliktach, ale teraz to już trochę mnie ruszyło.
m4rusia
Na to ostatnie Ci obiektywnie nie odpowiem bo sama jestem zamieszana poniekąd w konflikt mój mąż-Exiowa icon_sad.gif Czasami żałuję, że w to zabrnęłam (w konflikt znaczy) ale z drugiej strony, jakby cofnąć czas, to nie stałabym z boku przez cały ten czas, bo wiem, że beze mnie M by nie zaszedł tak daleko w walce o dzieci. Nieee, to nie prózność moja tu przemawia ... icon_wink.gif Chodzi mi o to, że zarażam go uporem, konsekwencją i ... nadzieją, że będzie ok icon_wink.gif Jak byłby sam albo miał kogos kto go nie mobilizuje, to nie miałby odwagi wszczynać wszystkich tych procedur, a tylko dzięki nim ma obecnie kontakt z dziecmi. Cierpiałby w milczeniu, z nadzieją że mooooże kiedyś dzieci zrozumieją i przyjdą po wytłumaczenie do niego, a OPn wtedy im powie, że cały ten czas je kochał, tylko okoliczności były .... takie a takie....

My chcemy zabrać dzieciaki do ZOO, bo jeszcze nigdy nie były. Nie damy rady przy tym systemie widzeń. Moglibyśmy wyjechac od nich z domu o 10 a musieli odstawić z powrotem o 18. 4 godziny trzeba liczyć na drogę. Zostają 4 godziny na zwiedzanie ZOO, jakieś posiłki, inne atrakcje... Wszystko byłoby na łeb na szyję a jeszcze nie daj Boże jakaś obsuwa z czasem (a w drodze przecież to różnie bywa) i wtedy mamy na karku policję, sąd i kuratorów. Złożyliśmy teraz wniosek o ukaranie i "oodanie" nam odwiedzin ale jak da radę to te utracone odwiedziny (4xpo 8 godzin) będziemy chcieli zamienić na jedne od 8 do 20 z możłiwością wyjazdu do Wrocławia.
Kiedyś, jak jeszcze był stary wyrok, dzieci w miarę chętnie jeździły i mo
gły teoretycznie u nas nocować, też się przymierzaliśmy do tego wyjazdu. Exiowa wtedy gadała, że absolutnie nie wyraża zgody, bo dzieci mają chorobe lokomocyjną a poza tym były ostatnio z nią w ZOO. Szkoda, że dzieci nie kojarzą tego wyjazdu. Pytają co to jest ZOO i mówią że chciałyby pojechać.... bo nigdy tam nie były. Nawet ZOO widocznie jest złe, jak tatuś chce je tam zabrać
Anitczak
Marta czytałam o Twoich problemach i to naprawde jakiś koszmar i wydaje mi się,że w takiej sytuacji nie powinnaś stać zupełnie z boku i fajnie,że wspierasz męża.U mnie do tej pory było naprawde nieżle i nie było problemu że mam się w coś mieszać. Jasne,że rozmawialiśmy z P na tematy dzieci jak różne sprawy widze,że spedzaliśy razem czas z dziećmi i moje zdanie się liczyło w tym co robimy itp..

Myślę,że to co Eks robi to robi dla jakoś tam pojętego dobra dzieci i nie wiem, może ma racje w końcu jest matką i dzieci swoje zna najlepiej. I rozzumiem,że np jeszcze 2 lata temu ta stałość i przewidywalność kontaktów byłą dzieciom potrzebna, ale teraz mam czasem wątpliwości. Bo widze,że czasem wyjście do Taty traktują jak obowiązek bo np u nich w domu dzieje się coś w czym chciałyby uczestniczyc, a innym razem z kolei Eks szuka do nich opieki na noc bo gdzies wyjezdza ale nie ma mowy, że zadzwoni do P.

Martucha masz córke w podobnym wieku. Co o tym myslisz?

Po drugie tak jak napisałam nie sądze,że Eks robi cokolwiek złośliwie, pewnie robi dla dobra dzieci bo nie wiem tak uslyszała, ktoś jej powiedział. Ale jest tak ufiksowana na tych terminach prawie,że co do minuty,że az wydaje mi się to chorobliwe. Nie wiem, przyszło mi do głowy żeby zaproponować P wyjście do psychologa z Eks i pogadanie jak bedzie lepiej.
I tu moje kolejne pytanie, gdzie jeszcze mozna sie udac oprócz psychologa?
m4rusia
Mnie kiedyś w sądzie poinformowano o instytucji mediatora ale do tego dobra wola i inicjatywa obydwu stron jest niezbędna. W Polsce mediacje sa zupełnie dobrowolne. W innych państwach ponoc można strony skierowac do mediacji.
Co do mojej Wiki.... Nigdy nie wnikałam w jej kontakty w ojcem. Ze dwa razy tylko uprzedziłam Exa, że mi nie pasuje, żeby młoda u niego była (raz był to nasz wyjazd w góry i Wiki chciała jechać z nami a drugi raz mój ślub i tu także miło by było, żeby Wiki była na nim obecna icon_wink.gif ) Uważam, że najlepiej jakby ojciec dogadywał się z dziećmi kiedy chcą do niego iść (można zrobic jakiś taki zarys, schemat ale tylko ogólny, szczegóły, godziny dogadywać na bieżąco z dziećmi i ich matką) My tak mamy. Ex dzwoni, że chce młodą... Mówię mu czy mi pasuje (a w 99% mi pasuje) i interesuje mnie tylko to kiedy ją odda - a to i tak w przybliżeniu mi wystarczy. Poza tym jestem z Wiką w kontakcie telefonicznym, więc przy wydawaniu jej nie musze znać wszystkich szczegółów. Kilka razy było tak, że dochodziła umówiona godzina, Wiki chciała zostać u niego to zostawała albo, że Ex ja chciał już oddać, bo cos mu wypadło, mi nie pasowało (byłam poza miastem np), mówiłam mu, że musi ją "przetrzymać" bo nie dam rady dojechać i jakoś bez fochów się dogadywaliśmy zawsze icon_wink.gif U nas wszystko działa "spontanicznie". Wiktorii taki system odpowiada, bo wie, że zawsze jak tylko tata będzie mógł to ją weźmie, nigdy nikt nie zrobi przeszkody w jej kontaktach z nim i to wystarcza. Nigdy nie było schematu odwiedzin i nigdy nie było problemów. Raz tylko, przy okazji rozwodu w toku, Exio zaczynał pogrywać wiką, szantażowac mnie, że ja wywiezie za granicę i chyba jako przedsmak tego "porwał" ją mojemu bratu jak była pod jego opieką. Wtedy brat zadzwonił do mnie, ja wyszłam z pracy w asyście policji i prosto spod roboty właśnie, z policjantami wpadłam po Wiktorię. To był jeden jedyny raz który dał Exiowi pogląd na to, że nie pozwolę sobie s.rać na głowę i albo się dogadamy albo będzie wojna. Od tej pory miooodzio icon_wink.gif
grzałka
może ona się boi, że jak raz ulegnie, to potem ojciec będzie coraz później zabierał, a w końcu wcale?
wiesz, mechanizm stopy w drzwiach...

moja córka ma przyjaciółkę z rodzicami po rozwodzie i tam ojciec właśnie pilnuje co do minuty godzin ustalonych przez sąd i jak na przykład w tym czasie wypada jakaś fajna impreza, w której dziewczynka chciałaby uczestniczyć to nie ma opcji- jedyny wyjątek to były urodziny mojej córki, ale myślę, że miały na to wpływ dodatkowe czynniki

nawet na wycieczkÄ™ szkolnÄ… nie jedzie jak jest "czas ojca"
Anitczak
Grzałko może się boi, z tym,że to jest w obie strony.P nie może z dziećmi spotkać się ani mniej ani wiecej niż jest to ustalone. I jakby tak zliczyć to tych próśb o dodatkowe spotkania było wiecej niż tych żeby spotkanie skrócić. Z tego co paietam to Eks zgodziła się raz gdy było wesele siostry P, ale to było ustalone chyba z 3 m-ce wcześniej. Nie ma mowy żeby np z tygodniowym wyprzedzeniem umówić się na jakieś dodatkowe spotkanie.

Nie ma też mowy żeby na cokolwiek umówić się bezpośrednio z dziećmi a później dzieci np pytają mamy czy mogą przyjść,

bo jak dzieci powiedziały mama zabroniła umawiać się im z tatą bezpośrednio.

Ha, i to co piszesz Grzałka że koleżanka Twojej córki jak jest u taty to nie idzie na imprezy. To u nas dzieci jak są u taty i tak realizują swoje plany, są wożone na imprezy, zajęcia, nawet na msze mają chodzić do"własnego" kościoła.

I widzę jak czytam to co sama piszę,że ta sytuacja jest nienormalna. W wakacje przez cały lipiec chłopiec miał treningi 2x w tygodniu które zaplanowała Ex i oczywiście P dowiedział się o tym odbierając dzieci. Wprawdzie nie było jakiś wczasów opłaconych ale plany wyjazdowe były w tym do babci na tydzień-dwa gdzie dzieci jeżdżą co roku. Z powodu treningów wchodiły w gre jedynie wyjazdy max 2 dni.

Dodam,że my i eks mieszkamy w tym samym mieście więc te urodziny, koscioły nie są jakims wielkim obciążeniem, ale czasem plany psują bo dowieadujemy się wtedy kiedy dzieci są już u nas.
Silije
Anitczak, mi takie trzymanie się kurczowe tego, co na papierku, kojarzy się z jakimiś lękami. Nie wiem czego się może bać matka dzieci, bo jej nie znam, ale tak reagują często ludzie, którzy są pełni obaw, uświadomionych lub nie.

Ja mam inny problem niestety - jak mojemu mężowi pasuje mieć dzieci, to nie ma zmiłuj, że jest coś innego (np. wymarzone targi książki) i nie zgadza się na żadne zamiany, natomiast jak mu nie pasuje, bo sobie np. w przyznanych mu terminach gdzieś wyjeżdża, to po prostu się nie pojawia u dzieci i tyle. A siłą się ojca dzieci ściągnąć nie da. Wiec jest podejście: "Ja mam prawo, ale nie mam żadnego obowiązku".
Anitczak
Silije chyba trafiłas w sedno z tymi lękami. Eks z tego co mówił P zawsze była przywiązana do planów, typu że wszystko spisane na kartce i nie mozna zrobić mniej ani wiecej. Z P nawet w okresie małżeństwa, ale już powiedzmy w kryzysie mieli podział opieki nad dziecmi w stylu ja tydzień ty tydzień i dzielimy się wszystkim, pierzemy,gotujemy dla dzieci. Dla mnie już to jest conajmniej dziwne.

No ale dobrze, ja Eks nie zmienie, nie mam zamiaru, nie chce. Ale moge cos P podpowiedzieć jak te kontakty z dziecmi ustalać bo to co jest teraz może się zacząć odbijać na dzieciach i ich kontaktach z ojcem negatywnie.

Czy P. może coś z dziećmi ustalać sam? No choćby żeby informowały nas,że np mają w "nasz" weekend jakieś wyjścia, imprezy itp? Eks zabrania dzieciom dzwonić z taka wiadoością wcześniej.

Do tej pory kierowaliśmy się zasadą,że dzieci nie można stresować, nie mogą zmieniać planów i z czegoś rezygnować dlatego,że rodzice są po rozwodzie. Ale chyba to jest jakaś ślepa uliczka.

Dodam,że dzieciaki są naprawde super, nie są jakieś roszczeniowe, czas z nimi spedza się fajnie, moja rodzina bardzo je lubi, bawią się z dziećmi mojego brata, kuzynek. Nie ma mowy,że chcielibyśmy spędzac z nimi mniej czasu, ale jakoś bardziej elastycznie i spontanicznie.
Zuzia
Silije,

widzę, że nasze dzieci mają podobnych ojców... od praw.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.