To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

okrągły rocznik 70

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Basiek_T
nie znalazłam wśród tematów takowego, więc pozwalam sobie założyć, a co!
jest tu ktoś taki? na dodatek mający do czynienia nie z pieluchami, a nastoletnim życiem swoich pociech
dorotale
Jestem, w dodatku moje dzieciaki to "prawie" rówieśnicy Twoich
Barbora
Ja też z tego rocznika, tylko że z pieluch to się jeszcze tak szybko nie pozbedę 29.gif
Anamora71
Witaj Barco, ja jestem co prawda rocznik 71, ale to bez znaczenia w tym wieku. Pamietasz mnie jeszcze? Jestem twojÄ… rodaczkÄ… 06.gif !
Anamora71
dubel
Basiek_T
witam, witam! jak fajnie że jesteśmy icon_smile.gif
Dorota, no patrz, Janeczka i Agatka prawie rówieśniczki icon_smile.gif raptem 5 dni je dzieli!
jak sobie radzisz z nastoletnimi latoroślami?
Barbora, pieluchy mają swój urok... a powiedzenie "Małe dzieci mały kłopot" jest prawdziwe icon_smile.gif
Barbora
Ahoj Anamora, jasne , że pamiętam, widzę że twoje blizniaki mają już prawie dwa latka, więc to było ponad 2 lata temu co się ostatnio kontaktowałyśmy icon_redface.gif Jak ponownie weszłam na forum to sie zastanawiałam, gdzie cię znaleść a tu się sama znalazłaś 03.gif fajnie!

Basiek_T Właśnie wzoraj po obejrzeniu filmu Sala samobójców, dokładnie sobie to powiedzenie "Małe dzieci mały kłopot" przypomniałam - nie wiem czy widziałyście ten film -dla mnie mocny, mąż pracuje z nastoletnią młodzieżą (jako psycholog) więc mieliśmy potem długą dyskusję na temat nastolatków.
Basiek_T
film jest dla matki dzieciom przerażający
ja na szczęście odpukać we wszystko co tylko możliwe mam nastolatki fantastyczne, jesteśmy w swietnym kontakcie, relacji rodzice-dzieci, gdzie podłożem jest miłość i zaufanie
ale widzę co się dzieje dookoła i mnie to przeraża
ja pracuję na co dzień z młodszymi dziećmi, siedmio-dziewięciolatkami, przeraża mnie ogromna grupa dzieci zaniedbanych emocjonalnie, hodowanych nie wychowywanych, mających wszystko co materialne i nic co mentalne
Maciejka
Czołem, ja też jestem z tego rocznika. Jeden prawie nastoletni icon_wink.gif, drugi młodszy. Mam nadzieję, ze sprostam wyzwaniom matki nastoletnich. icon_wink.gif
Anamora71
Witam, ja to się muszę przyznać, że ja ze swoją najstarszą 17 lat nie mam jednak najlepszego kontaktu. Właściwie to ona była tym najbardziej wychuchanym dzieckiem, bo była pierwsza no i 9 lat sama. Póżniej urodziła sie Emilka. Potem rozwód, nowy partner i urodziły się bliźniaki. Jest to wszystko dosyć skomplikowane. 32.gif

Barco- widzę Twój paseczek i pocichu gratuluję 06.gif ! Fajnie, że jesteś znowu na forum. Jak spędziłaś święta, byłaś może Czechach? Pozdrawiam!
Basiek_T
Na naprawę kontaktów nigdy nie jest za późno i warto zawsze próbować - szczególnie jeśli dotyczy to dzieci i rodziców.
Jestem przerażona, jak rodzice kilkulatków przychodzą i mówią: bo ja sobie z nim/z nią nie radzę proszę pani. To co będzie za kilka lat?
dorotale
Nastolatki to trudna sprawa. Powoli się do tego przyzwyczajam, że powoli to nie moje zdanie i nie moje decyzje są wiążące. Staram się jaknajwięcej rozmawiać i absolutnie nie oceniać tylko pokazywać jaki może być skutek tego czy tamtego działania.
Basiek_T
CYTAT(dorotale @ Wed, 28 Dec 2011 - 14:38) *
Nastolatki to trudna sprawa. Powoli się do tego przyzwyczajam, że powoli to nie moje zdanie i nie moje decyzje są wiążące.


A ja myślę i robię inaczej. Moje zdanie i moje decyzje są jak najbardziej wiążące: przecież to ja odpowiadam za dzieci, nawet nastoletnie. I dzieci wiedzą, że za nie odpowiadam i że mam prawo - i obowiązek! - podejmowania decyzji, które należy respektować. Natomiast podejmuję je po wysłuchaniu opinii dzieci, swoje zdanie również uzależniam od tego, co one powiedziały lub zrobiły. Nie są to więc sztywne reguły, a wspólnie wypracowane stanowiska. Niemniej jednak ostatnie słowo mam ja. I oni to uznają.


CYTAT(dorotale @ Wed, 28 Dec 2011 - 14:38) *
Staram się jaknajwięcej rozmawiać i absolutnie nie oceniać tylko pokazywać jaki może być skutek tego czy tamtego działania.


Tu też inaczej. Oceniam jak najbardziej. W dorosłym życiu wciąż się będą spotykali z oceną, muszą umiec sobie z tym poradzić. Natomiast oceniając nie deprecjonuję ich jako ich. Nie mówię: już nigdy w życiu ci nie uwierzę, ty zawsze będziesz nieodpowiedzialny, tylko: w tym przypadku głupio postąpiłeś, pomyśl, jak to naprawić, co zrobić, żeby następnym razem nie popełnić tego błędu - i pomagam do odpowiednich konkluzji dojść. Nie "cackam" się jak z kilkulatkiem, muszą wiedzieć, że wchodzenie w dorosłość to nie same przywileje i cymes, to większa odpowiedzialność, trudniejsze decyzje, konsekwencje tychże. Tyle że z mamą mają to w wersji życzliwej, z miłości, nie ma elementu złej woli - i też im mówię, że nie zawsze ktoś kto powie: pomogę ci, będzie naprawdę chciał pomóc. Life is brutal i wg mnie naszą rolą jest przygotowanie dzieci na różne sytuacje, uczenie ich odróżniania prawdy od obłudy, a przynajmniej uwrażliwienie na taką możliwość. I, najważniejsze" przekazanie, że w domu ZAWSZE zostanie wysłuchane i ZAWSZE spotka się ze szczerością i prawdziwą pomocą.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.