nie znalazłam wśród tematów takowego, więc pozwalam sobie założyć, a co!
jest tu ktoś taki? na dodatek mający do czynienia nie z pieluchami, a nastoletnim życiem swoich pociech
Forum dla rodziców: maluchy.pl « ciąża, poród, zdrowie dzieci > czas dla mamy > forumowiczki - rÄ‚Å‚wieśniczki
nie znalazłam wśród tematów takowego, więc pozwalam sobie założyć, a co!
jest tu ktoś taki? na dodatek mający do czynienia nie z pieluchami, a nastoletnim życiem swoich pociech
Jestem, w dodatku moje dzieciaki to "prawie" rówieśnicy Twoich
Ja też z tego rocznika, tylko że z pieluch to się jeszcze tak szybko nie pozbedę
Witaj Barco, ja jestem co prawda rocznik 71, ale to bez znaczenia w tym wieku. Pamietasz mnie jeszcze? Jestem twojÄ… rodaczkÄ… !
dubel
witam, witam! jak fajnie że jesteśmy
Dorota, no patrz, Janeczka i Agatka prawie rówieśniczki raptem 5 dni je dzieli! jak sobie radzisz z nastoletnimi latoroślami? Barbora, pieluchy mają swój urok... a powiedzenie "Małe dzieci mały kłopot" jest prawdziwe
Ahoj Anamora, jasne , że pamiętam, widzę że twoje blizniaki mają już prawie dwa latka, więc to było ponad 2 lata temu co się ostatnio kontaktowałyśmy Jak ponownie weszłam na forum to sie zastanawiałam, gdzie cię znaleść a tu się sama znalazłaś fajnie!
Basiek_T Właśnie wzoraj po obejrzeniu filmu Sala samobójców, dokładnie sobie to powiedzenie "Małe dzieci mały kłopot" przypomniałam - nie wiem czy widziałyście ten film -dla mnie mocny, mąż pracuje z nastoletnią młodzieżą (jako psycholog) więc mieliśmy potem długą dyskusję na temat nastolatków.
film jest dla matki dzieciom przerażający
ja na szczęście odpukać we wszystko co tylko możliwe mam nastolatki fantastyczne, jesteśmy w swietnym kontakcie, relacji rodzice-dzieci, gdzie podłożem jest miłość i zaufanie ale widzę co się dzieje dookoła i mnie to przeraża ja pracuję na co dzień z młodszymi dziećmi, siedmio-dziewięciolatkami, przeraża mnie ogromna grupa dzieci zaniedbanych emocjonalnie, hodowanych nie wychowywanych, mających wszystko co materialne i nic co mentalne
Czołem, ja też jestem z tego rocznika. Jeden prawie nastoletni , drugi młodszy. Mam nadzieję, ze sprostam wyzwaniom matki nastoletnich.
Witam, ja to się muszę przyznać, że ja ze swoją najstarszą 17 lat nie mam jednak najlepszego kontaktu. Właściwie to ona była tym najbardziej wychuchanym dzieckiem, bo była pierwsza no i 9 lat sama. Póżniej urodziła sie Emilka. Potem rozwód, nowy partner i urodziły się bliźniaki. Jest to wszystko dosyć skomplikowane.
Barco- widzę Twój paseczek i pocichu gratuluję ! Fajnie, że jesteś znowu na forum. Jak spędziłaś święta, byłaś może Czechach? Pozdrawiam!
Na naprawę kontaktów nigdy nie jest za późno i warto zawsze próbować - szczególnie jeśli dotyczy to dzieci i rodziców.
Jestem przerażona, jak rodzice kilkulatków przychodzą i mówią: bo ja sobie z nim/z nią nie radzę proszę pani. To co będzie za kilka lat?
Nastolatki to trudna sprawa. Powoli się do tego przyzwyczajam, że powoli to nie moje zdanie i nie moje decyzje są wiążące. Staram się jaknajwięcej rozmawiać i absolutnie nie oceniać tylko pokazywać jaki może być skutek tego czy tamtego działania.
Nastolatki to trudna sprawa. Powoli się do tego przyzwyczajam, że powoli to nie moje zdanie i nie moje decyzje są wiążące. A ja myślę i robię inaczej. Moje zdanie i moje decyzje są jak najbardziej wiążące: przecież to ja odpowiadam za dzieci, nawet nastoletnie. I dzieci wiedzą, że za nie odpowiadam i że mam prawo - i obowiązek! - podejmowania decyzji, które należy respektować. Natomiast podejmuję je po wysłuchaniu opinii dzieci, swoje zdanie również uzależniam od tego, co one powiedziały lub zrobiły. Nie są to więc sztywne reguły, a wspólnie wypracowane stanowiska. Niemniej jednak ostatnie słowo mam ja. I oni to uznają. Staram się jaknajwięcej rozmawiać i absolutnie nie oceniać tylko pokazywać jaki może być skutek tego czy tamtego działania. Tu też inaczej. Oceniam jak najbardziej. W dorosłym życiu wciąż się będą spotykali z oceną, muszą umiec sobie z tym poradzić. Natomiast oceniając nie deprecjonuję ich jako ich. Nie mówię: już nigdy w życiu ci nie uwierzę, ty zawsze będziesz nieodpowiedzialny, tylko: w tym przypadku głupio postąpiłeś, pomyśl, jak to naprawić, co zrobić, żeby następnym razem nie popełnić tego błędu - i pomagam do odpowiednich konkluzji dojść. Nie "cackam" się jak z kilkulatkiem, muszą wiedzieć, że wchodzenie w dorosłość to nie same przywileje i cymes, to większa odpowiedzialność, trudniejsze decyzje, konsekwencje tychże. Tyle że z mamą mają to w wersji życzliwej, z miłości, nie ma elementu złej woli - i też im mówię, że nie zawsze ktoś kto powie: pomogę ci, będzie naprawdę chciał pomóc. Life is brutal i wg mnie naszą rolą jest przygotowanie dzieci na różne sytuacje, uczenie ich odróżniania prawdy od obłudy, a przynajmniej uwrażliwienie na taką możliwość. I, najważniejsze" przekazanie, że w domu ZAWSZE zostanie wysłuchane i ZAWSZE spotka się ze szczerością i prawdziwą pomocą. To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|