Chodzi mi o to, czy wykupujecie proponowane ubezpiecznie. Dlaczego tak albo dlaczego nie?
Wykupuję, bo więcej widzę plusów niż minusów.
W razie wypadku w szkole mogę dostać odszkodowanie stosunkowo wysokie w porównaniu z kwotą wpłaconą przeze mnie. Dwóm moim uczniom zdarzył się wypadek w szkole i bez problemów wyegzekwowali należne im pieniądze.
U nas podobnie. WykupujÄ™.
Kwota nie jest wysoka, a w razie wypadku leczenie, rehabilitacja kosztuje sporo.
WykupujÄ™, bo istnieje taki przymus. U nas ono nie jest "proponowane" tylko obowiÄ…zkowe.
ja też wykupiłam, koszt nie jest wysoki a dziecko jest ubezpieczone na cały rok. A wiadomo jak to jest w przedszkolu, dzieci szaleją, biegają, więc uważam że lepiej ubezpieczyć.
Wykupuję, nawet nie wiem czy jest obowiązkowe czy dobrowolne. Zawsze mamy do wyboru kilka stawek i rodzice indywidualnie wybierają, jaka opcja im odpowiada. Na szczęście tylko raz korzystalismy z wypłaty, po skręceniu kostki - a dzieci w szkole miałam czwórkę. Ja zresztą zawsze wykupuję dodatkowe ubezpieczenie np.w przypadku wyjazdów zagranicznych - no czuję się bezpieczniej
Wykupuję, bo więcej widzę plusów niż minusów. W razie wypadku w szkole mogę dostać odszkodowanie stosunkowo wysokie w porównaniu z kwotą wpłaconą przeze mnie. Dwóm moim uczniom zdarzył się wypadek w szkole i bez problemów wyegzekwowali należne im pieniądze. Ubezpieczenie obejmuje nie tylko wypadki w szkole i trwa cały rok - łacznie z wakacjami. Wykupuję, bo istnieje taki przymus. U nas ono nie jest "proponowane" tylko obowiązkowe. .e bez przesady, jak obowiązkowe? a jak nie wykupisz to co? ze szkoly/przedszkola wywlą? To zdecydowanie dobrowolne ubezpieczenie. Ja wykupuję sobie w pracy, dzieciom w placówkach. April, ale wyjazdy zagraniczne to chyba głównie o leczenie chodzi, no i transport zwłok. Też zawsze wykupuję bo dużo taniej niż ewentualne leczenie za granicą. z NW wtedy rezygnuję. W tych szkolnych to chyba o NW chodzi bo leczenie w kraju zapewnione. Niby.
wykupuję. korzystaliśmy dwukrotnie-raz Leo pokaleczył sobie twarz na szkolnym korytarzu , miał szytą wargę, dostał chyba ok. 150 zł, drugi raz złamał rekę (po lekcjach, byl ze mna na rolkach)-z ubezpieczenia otrzymał ok. 200 zł.
Nie wykupuję - dokładnie na tej samej zasadzie jak nie lokuje pieniędzy na książeczkach SKO.
Warunki które oferują szkołom i przedszkolom towarzystwa ubezpieczeniowe są po prostu skandaliczne a wypłacane kwoty smiesznie niskie. A żerują te firmy na poczuciu złudnego bezpieczeństwa rodziców. Mam 4 dzieci od tego roku wszystkie w szkole. Zakałdam, że edukacja moich dzieci to jakieś 20 lat (przedszkole +szkoły) - składka to 30 złotych rocznie. Czyli przez 20 lat to 6 tysięcy (+ odsetki gdybym ta kase wrzucała na lokaty) razem 7 tysięcy razy 4 dzieci to jedyne 28 tysięcy podarowane TU. Jeżeli nic się nie stanie - jeżeli sie stanie (puk puk puk) to w przypadku złamanej ręki, nogi , kłopotów z kolanem dostanę ile ? 150 złotych, maksymalnie 500. Czyli grosze - na co to niby ma wystarczyc ? Na kolorowanki dla dziecka i czekoladę ? Jest jeszcze sytuacja o której nie będe pisac bo nie mogę o takich rzeczach mysleć - ale jeżeli komus się taka sytuacja wydarza to mysle, że ostatnim co może go pocieszyć to te śmieszne 8 tys czy 10 tysięcy. Reasumując - nie - na razie zaoszczędziłam dzięki temu jakieś 1000 złotych albo więcej - w związku z tym w razie (puk, puk , puk) złamanego palca u nogi sięgną do tych zasobów i we własnym zakresie osłodzę życie komu tam będzie trzeba. edit lit
-nie jest obowiÄ…zkowe
-przeważnie wykupują tylko NW bez żadnych opcji dodatkowych -największe korzyści ma z tego Dyrekcja.. prowizja od składki dla -przeważnie własnie Dyrekcji (do kieszeni) -to bardzo duże kwoty!
Po raz pierwszy przyznam się, że początek roku szkolnego i szok z tym związany jak również godziny spędzane z moimi dziećmi przy odrabianiu lekcji padły mi na mózg i wyliczenia sa o kant pupy potłuc.
20 lat razy 30 złotych to 600 złotych - przy czym za 30 złotych to zdaje się ma ochronę do maksymalnej kwoty jakiś 3 tysięcy. Niemniej jednak pomimo oczywistej pomyłki nadal mam takie samo zdanie - sa to pieniądze wyrzucane w błoto - przy czym nie neguję potrzeby dodatkowego ubezpieczenia rodziców czy chałupy własnej na ten przykład. Ubezpieczenia nie są głupie ale akurat to szkolne jest IMHO. edit. wyjaśnienie piętro niżej Po raz pierwszy przyznam się, że początek roku szkolnego i szok z tym związany jak również godziny spędzane z moimi dziećmi przy odrabianiu lekcji padły mi na mózg i wyliczenia sa o kant pupy potłuc. 20 lat razy 30 złotych to 600 złotych - przy czym za 30 złotych to zdaje się ma ochronę do maksymalnej kwoty jakiś 3000 tysięcy. Niemniej jednak pomimo oczywistej pomyłki nadal mam takie samo zdanie - sa to pieniądze wyrzucane w błoto - przy czym nie neguję potrzeby dodatkowego ubezpieczenia rodziców czy chałupy własnej na ten przykład. Ubezpieczenia nie są głupie ale akurat to szkolne jest IMHO. Muszę przyznać, że zgadzam się całkowicie - zwłaszcza z pierwszym wytłuszczonym w kontekście drugiego
Wykupywałam jak dotąd indywidualnie dla dwójki dzieci. W przedszkolu nie były obowiązkowe. Teraz oboje są w przedszkolu więc gdy dostanę warunki zadecyduję czy przedłużam obecne czy przechodzę na przedszkolne.
Każdym razie dwuletnia składka zwróciła się przy niewielkim w sumie urazie Jaśka, po którym została mu niemal niewidoczna blizna na twarzy.
KupujÄ™ zawsze.
KOszt niewielki. Chroni przez cały rok, również w wakacje i weekendy 24 na dobę. Całe szczęście korzystałam tylko raz, jak Młoda rozwaliła brodę w przedszkolu.
Wykupiłam, ubezpieczenie obowiazkuje na wypadek w przedszkolu jak i poza nim. Mogłam też ubezpieczyć indywidualnie ale wtedy musiałabym przedstawić stosowne zaświadczenie w przedszkolu.
Kupuję zawsze. KOszt niewielki. Chroni przez cały rok, również w wakacje i weekendy 24 na dobę. Całe szczęście korzystałam tylko raz, jak Młoda rozwaliła brodę w przedszkolu. O kosztach napiszę w PN bo będę znała warunki zresztą "niewielki nie ma znaczenia bo to, że jest promocja na wódkę i pół litra kosztuje tylko 20 zeta nie znaczy, że ją zakupię bo mogę uznać, że nie czuję potrzeby raczenia się 40 procentowym trunkiem - można byłoby też powiedzieć, że 3 złote czy ile tam za kupon totolotka to niewiele ale czy ma ekonomiczny sens grać co tydzień można byłoby dyskutować Chciałabym tylko doprecyzować "chroni" - przed czym chroni ? I w jaki sposób ochrania ? I czy jest jakaś gwarancja na ochronę ?
Wykupuję. Tylko w zeszłym roku nie wykupiłam, bo dziewczyny miały karty EURO<26, więc już były ubezieczone. W tym roku Julka też ma tę kartę, Zosia nie, więc jej oplaciłam.
Oplacalam do zeszlego roku, jak ta trąba glupia I pewnie oplacalabym nadal, gdybym się nie wściekla. W szkole, a wcześniej w przedszkolu, rzecz jasna śpiewka, że ubezpieczenie obowiązkowe i sratatata. A teraz placić nie zamierzam, gdyż za każdym razem, kiedy potrzebuje, odmawia mi się podania numeru polisy. Raz się nalezalo odszkodowanie Kamili, niemale byloby, bo leczenie dlugie i skomplikowane oraz kilka jeszcze dodatkowych okolicznosci zaistnialo, które byly ujęte w warunkach ubezpieczenia oraz raz Filipowi, któremu też sie nalezalo, jak psu kość. W przypadku pierwszym odpuscilam po miesiącu, bo mialam leb nabity chorym dzieckiem i kombinowaniem kasy na kolejne konsultacje i badania, w przypadku drugim znacznie szybciej, bo mi się nie chcialo z pustakami użerać, a dostalby może ze dwieście zlotych.
Pani sekretarka, Szczęśliwa Posiadaczka Numeru Polisy predystynuje do miana Wyroczni. Nieomal każdemu, kto próbuje zdobyć tajemniczy numer odpowiada jednakowo - i tak sie nic nie nalezy W zeszlym roku za nieoplacenie skladki zawracali mi zad i straszyli usunieciem dzieci ze szkoly do grudnia. Ciekawam, jak dlugo będzie im się chcialo teraz
O, cześć Jagna
No właśnie - nauczono nas, że warto kupować to ubezpieczenie . Zresztą sama tak kiedyś myślałam Z jednej strony mówimy tu o małych kwotach, rzędu 30 - 50 zł. Z drugiej strony - ta niska cena oznacza to, że z reguły za taką polisą niezbyt wiele stoi stoi. Najczęściej bowiem obejmuje ona świadczenia typu: wypłata niewielkich (50-200zł dziennie) kwot pieniędzy w przypadku pobytu dziecka w szpitalu (i to z reguły jedynie wskutek następstw nieszczęśliwych wypadków i dopiero w przypadku hospitalizacji dłuższej niż np. 2 dni, ale krótszej niż np. 14 dni) lub wypłata kuriozalnej kwoty rzędu 10.000zł w przypadku śmierci dziecka (i odpowiedniego procentu tej sumy przypadku trwałego uszczerbku na zdrowiu, dość subiektywnie ocenianego przez orzecznika wskazanego przez ubezpieczyciela). Innymi słowy, świadczenia jakie są wypłacane w przypadku gdyby rzeczywiście komuś zdarzyło się jakieś nieszczęście nie mogą pełnić ani roli pokrycia faktycznie poniesionych kosztów rehabilitacji, dojazdów itp., ani roli "pocieszającej", choć to ostatnie to bardzo niefortunne sformułowanie, ale oddaje sens rzeczy. Ubezpieczenie tego rodzaju nie pełni także roli zabezpieczającej dla szkoły przed ewentualnymi roszczeniami w przypadku gdyby np. dziecko wybiło sobie ząb na przerwie, a jakaś szalona matka bądź ojciec postanowiła rościć wobec szkoły, bowiem tego typu polisy nie są ubezpieczeniem OC Szkoły jako instytucji, a jedynie osób fizycznych (dzieci i ich opiekunów prawnych).Wariant, który nam zaproponowano w tym roku obejmuje też koszty zakupu protez czy naprawy zębów stałych, ale tylko przy szkodach NNW i nie wiadomo jak to jest kalkulowane, tzn. np. czy jest ograniczenie do najtańszych materiałów, czy według faktur czy kosztorysowo itp.). Do tego, w przypadku zgonu na nowotwór złośliwy szczodra firma wypłaca "dodatkowy 1000zł" zaś w przypadku takiej konieczności pokrywa koszty prywatnych lekcji w kwocie do 400zł... W sumie więc koszt ubezpieczenia - jakkolwiek niska byłaby wysokość składki - to pieniądze które lepiej rzeznaczyć na jakikolwiek inny cel, bo - moim przekonaniu - ten typ ubezpieczenia korzystny jest niestety tylko dla towarzystw ubezpieczeniowych... Niech mnie poprawią prawniczki, ale wg mnie nikt nie ma prawa rodzica zmusić do jego wykupienia. I na koniec ciekawostka. Mój mąż zajmuje się zawodowo rynkiem ubezpieczeń. Otóż nikt z pracowników zatrudniającego go instytutu, kto zajmuje się zawodowo ubezpieczeniami, nie decyduje się nigdy na wykup analogicznie działajacych ubezpieczeń pracowniczych, wiedząc jakim zasadom one na ogół podlegają.
Kalarepa pracownicy firm ubezpieczeniowych zazwyczaj posiadajÄ… polisy z funduszem inwestycyjnym, ubezpieczenia grupowe sa dedykowane dla innego typu klienta.
W Pr 1 radia była audycja na temat przychodów dla szkół otrzymywanych z tyt. zawarcia polis uczniowskich W Pr 1 radia była audycja na temat przychodów dla szkół otrzymywanych z tyt. zawarcia polis uczniowskich Własnie o tym pisałam..i Szkoły i Dyrekcja mega kasę zgarniają za polisy.. i nie wierzę że wybierając ofertę kierują się warunkami umowy.. Guzik- biorą tą gdzię więcej jest prowizji dla nich od składki a w przypadku kasy dla szkoły to nawet do 30%!!!! Przykład : agent zaweiarający polisę ma z tego 300 zł (składka 6000zł) a Dyrektorka 1700
Potwierdzam. Mój ojciec jest agentem ubezpieczeniowym w firmie A. i oni nie płacą prowizji dyrekcji dlatego on mówi, że nawet się nie stara o takiego klienta bo nie ma szans z PZU, które odpala prowizję. Chyba, że Rada Rodziców się za to bierze... Ale to często walka z wiatrakami w przedszkolach państwowych. My teraz walczymy o zmianę nauczyciela angielskiego i korektywy bo to znajomi pani dyr. i ile nie podyktują tyle trzeba płacić. A zmiany nauczycieli dyrekcja "kategorycznie zabrania!"
płacimy 40zł/za dziecko... jest to ubezpieczenie dobrowolne...zapłacił mąż
czyli co? w ogole nie ubezpieczac? czy ubezpieczyc na wlasna reki , jesli tak, to gdzie?
czy mozna posluchac w necie tej audycji w pr 1?
Jako dziecko nie pamiętam, czy płaciłam,
ale ja reprezentuję drugą stronę - zbieram obowiązkowe składki na ubezpieczenie dla moich harcerzy. To jest polisa grupowa, kosztuje 8zl rocznie przed czym nas chroni? no przed niczym, co niebezpieczne oczywiście, ale ubezpiecza aktywność dzieci na zbiórkach, obozach itd. i ubezpiecza nas przed organizatorami wszelkich imprez masowych, wycieczek itp, którzy życzą sobie, aby uczestnicy ubezpieczyli się na własną odpowiedzialność. ubezpiecza mnie też przed rodzicami(!), którzy wysyłając dziecko np. na biwak nie pytają - ile kosztuje ubezpieczenie, ale gdy dziecko skręci kostkę albo stłucze kolano - pytają w drugiej kolejności o numer polisy, bo przecież jak organizuję wyjazd na weekend, to na pewno polisę wykupiłam. Więc ja (i cały mój hufiec) ubezpieczamy wszystkich członków obowiązkowo raz na cały rok. Własnie o tym pisałam..i Szkoły i Dyrekcja mega kasę zgarniają za polisy.. i nie wierzę że wybierając ofertę kierują się warunkami umowy.. Guzik- biorą tą gdzię więcej jest prowizji dla nich od składki a w przypadku kasy dla szkoły to nawet do 30%!!!! Przykład : agent zaweiarający polisę ma z tego 300 zł (składka 6000zł) a Dyrektorka 1700 OT: I co? Do kieszeni bierze ta dyrektorka? Buty sobie za to kupuje? Dziewczyny, litości! Przecież szkoła musi się jakoś finansować. Ja płacę. Tak samo jak płacę dodatkowe ubezpieczenie w pracy. W razie czego czasem liczy się nawet to "marne 8-10 tysięcy".
Zawsze płacę, w tym roku 40zł.
Mieliśmy do wyboru ofertę z PZU oraz Aviva, wybraliśmy drugą.
Wykupuję, choć wartość na jaką ubezpieczają dzieci jest śmieszna. Moja Zuzia po potrąceniu przez motor, pobycie w szpitalu 2 tyg dostała 250 zł co wycenili na 3% uszczerbku na zdrowiu.
OT: I co? Do kieszeni bierze ta dyrektorka? Buty sobie za to kupuje? Dziewczyny, litości! Przecież szkoła musi się jakoś finansować. No ale sęk w tym że prowizja jest wypłacana na nia jako osobę fizyczną ..i na jej konto..ok-jeśli jest fair idzie to na przedszkole.. aczkolwiek de facto na przedszkole tudzież szkołę podstawową,uniwerek itp..są wypłacane na te placówki osobno:) Więc gdyby miało być na przedszkole nie byłoby na panią dyrektor tak? Piszę bo dokładnie wiem jakie obowiązują zasady..a że forum publiczne i każdy czyta więcej nie napiszę.
w firmie osoba zajmująca się ubezpieczeniami grupowymi również dostaje prowizję od zakładu ubezpieczeń na prywatne konto, nie jest to prowizja dla pracodawcy z którym zawarta jest umowa
Kalarepa chodzi o znajomość produktów, umiejętność czytania ogólnych warunków ubezpieczenia.
starszaki jak chodziły do przedszkola/szkoły zawsze miały opłacane ubezpieczenie
zdarzyło się przez ten czas kilka wypadków (złamań) nigdy nie miałam problemu ani z komisją lekarską ani z wypłatą odszkodowania Mikołaj też w przedszkolu będzie ubezpieczony (ile dowiem się dziś) w pracy też jestem ubezpieczona w PZU co miesiąc płacę 70 zł
Ja wykupuje ubezpieczenie w przedszkolu. Siebie dodatkowo także w pracy ubezpieczam.
Ubezpieczam siebie, męża i starszaka w swojej pracy. W szkole nie. Koszt dużo wyższy, ale i świadczenia i ochrona zycia to nie groszowe sprawy.
Każdy orze, jak może, wszędzie nas wykorzystują i wyciągają z kieszeni ile się tylko da
Ja ubezpieczam, bo chociaż może dyrektorka ma z tego profity a ubezpieczyciel to już nie powiem, to wolę mieć w razie w mieć coś niż nie mieć nic.. OT: I co? Do kieszeni bierze ta dyrektorka? Buty sobie za to kupuje? Dziewczyny, litości! Przecież szkoła musi się jakoś finansować. Ja płacę. Tak samo jak płacę dodatkowe ubezpieczenie w pracy. W razie czego czasem liczy się nawet to "marne 8-10 tysięcy". Maciejko, buty może nie , ale pracowałam w szkole i tak -PZU fudnowało z racji ubezpieczenia u nich coś szkole oraz dodatkowo gotówkę na prywatne konto. Dyrektorka dzieliła tą kasę pomiędzy sekretariat, księgowość, kierownika gospodarczego i siebie. Nie wiem jak reszta, ale w księgowości kupowałyśmy potrzebne nam materiały na które szkoły nie było stać..... Składki opłacam w szkole i przedszkolu, chociaż mam nadzieję, że nigdy nie będe musiała korzystać z tego ubezpiczenia.
Mam pytanie- czy czyjaś latorośl miała jakiś wypadek posiadając kartę Euro 26? W tym roku, już zapłaciłam (po 48 zł, suma ubezp 8 tys...) za chłopaków, ale patrzę teraz na tę kartę i widzę, że miałoby to sens od przyszłego roku.
Tylko jak wyglądają ewentualne świadczenia? Oni mają umowę z jakimś tow. ubezp.? Z jakim?
Za moich czasow byla jedna karta EURO<26 i jedno w ramach tego ubezpieczenie, teraz jest do wyboru do koloru:
https://euro26.pl/ubezpieczenia/
znam tÄ™ stronÄ™, ale nie ma tam odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie
Mam pytanie- czy czyjaś latorośl miała jakiś wypadek posiadając kartę Euro 26? W tym roku, już zapłaciłam (po 48 zł, suma ubezp 8 tys...) za chłopaków, ale patrzę teraz na tę kartę i widzę, że miałoby to sens od przyszłego roku. Tylko jak wyglądają ewentualne świadczenia? Oni mają umowę z jakimś tow. ubezp.? Z jakim? Sprzedaję karty Euro. Kiedyś była to Signal Iduna, teraz AXA. Szkody zgłasza się przez internet. Nie wiem jak za nie płacą, ale sprzedaję tego dużo i nie spotkałam się z niezadowoleniem klientów.
Wczoraj dziecko przyniosło wieść ze szkoły, ze ubezpieczenie jest obowiązkowe. Dziś dzwoniłam i się dowiedziałąm, że wystarczy oswiadczenie że dobrowolnie rezygnuję z ubezpieczenia.
Sprzedaję karty Euro. Kiedyś była to Signal Iduna, teraz AXA. Szkody zgłasza się przez internet. Nie wiem jak za nie płacą, ale sprzedaję tego dużo i nie spotkałam się z niezadowoleniem klientów. A jeszcze wczesniej bylo dodawane ubezpieczenie AIG POLAND. Wlasnorecznie likwidowalam szkody z tych polis/kart i nie byly to jakies bajonskie sumy ale tez i glownie wyplaty za zlamania czy utrate bagazu przez linie lotnicze. Szkody zglasza sie do towarzystwa wystawiajacego polise.
No więc u nas w gimnazjum jest tak: ubezpieczenie w szkole niby nieobowiazkowe ALE:
- zeby dziecko mogło pojechać na wycieczkę w przyszłym tygodniu musi byc ubezpieczone, czyli trzeba było ubezpieczyć dziecko indywidualnie m-c wcześniej zeby w tym wyjeździe mogło wziąć udział - zakup szkolnej polisy ubezpieczeniowej jest połączony z dostępem do dziennika elektronicznego, jeśli sie tej polisy nie wykupi trzeba zapłacić za dostęp do tego dziennika. Efekt - 100% rodzicow pierwszoklasistow ubezpieczenie wykupilo, chociaż niektorym rodzicom, w tym mnie, sie warunki tego ubezpieczenia wcale nie podobają Nie wiem, czy mozna 'doubezpieczyc' dziecko we własnym zakresie, w jakiejś innej firmie? No więc u nas w gimnazjum jest tak: ubezpieczenie w szkole niby nieobowiazkowe ALE: - zeby dziecko mogło pojechać na wycieczkę w przyszłym tygodniu musi byc ubezpieczone, czyli trzeba było ubezpieczyć dziecko indywidualnie m-c wcześniej zeby w tym wyjeździe mogło wziąć udział - zakup szkolnej polisy ubezpieczeniowej jest połączony z dostępem do dziennika elektronicznego, jeśli sie tej polisy nie wykupi trzeba zapłacić za dostęp do tego dziennika. Efekt - 100% rodzicow pierwszoklasistow ubezpieczenie wykupilo, chociaż niektorym rodzicom, w tym mnie, sie warunki tego ubezpieczenia wcale nie podobają Nie wiem, czy mozna 'doubezpieczyc' dziecko we własnym zakresie, w jakiejś innej firmie? A to ciekawostka Nasza szkoła żadnych opłat za dziennik elektroniczny nie pobiera. Wydaje mi się, że to nie jest zgodne z prawem. Ja bym podrążyła sprawę. To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.
|