To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Sposoby wychowywania dzieci

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
milutka
Większość z nas ma tu dzieci a nawet po kilkoro, więc liczę, że napiszecie jak to jest z tą praktyką, bo póki co na kursie adopcyjnym uczyli nas między innymi postępowania z dzieckiem,
więc dowiedziałam się, że:

-gdy dziecko jest złe, smutne, nie zaczynamy zdania od "dlaczego", tylko zapytać:"widzę, że się smucisz, co się stało?" albo można dopiero później użyć dlaczego.

-gdy mówimy coś do dziecka starajmy się być twarzą w twarz, zwłaszcza jak chcemy coś ważnego powiedzieć, czyli kucnijmy do dziecka.

-nie bijmy dzieci, żadnych klapsów -no to oczywista oczywistość icon_wink.gif

-gdy chcemy uspokoić dziecko chwyćmy zdecydowanie za ramiona, ale nie mocno i absolutnie nie szarpiemy.

-gdy masz ochotę krzyczeć na dziecko, wyjdź do innego pokoju i tam ochłoń (podnieść głos na dziecko można, ale nie krzyczeć przeraźliwie)

-gdy dziecko się skaleczy, nawet jak będzie krew się lała nie panikujmy przy dziecku, tylko pocieszajmy. I jak to powiedziała pani psycholog, a później idźcie do innego pokoju i tam sobie zemdlejcie albo płaczcie .

-gdy dziecko płacze i nie chce powiedzieć dlaczego, nie drążmy tematu, tylko powiedzmy:"widzę, że płaczesz, coś Ci jest, gdy będziesz chciał o tym porozmawiać przyjdź do mnie, jestem obok".

No i co Wy na to? jak to jest w praktyce, da się? icon_smile.gif

Jeszcze panie nam cały czas tłumaczyły jedną rzecz, wiem, że Wasze dzieci to biologiczne, ale jestem ciekawa co o tym myślicie.

Wiem, że jak przywiezie się dziecko do domu, to musimy dać nam i dziecku czas na zapoznanie się. Pewnie to od dziecka będzie zależało, jakie duże i jak szybko nawiąże się więź między nami, na pewno z 2 tygodnie to będzie trwało, ale panie powiedziały, że proszą aby chociaż przez miesiąc czy nawet dwa być samemu w domu z dzieckiem, dopiero później dawkować powolutku odwiedziny.
A w ogóle, to powinniśmy być minimum pół roku z dzieckiem cały czas, no mama będzie, ale przecież tata musi zarabiać, nie da się. No i do żłobka ani przedszkola przez minimum pół roku nie posyłać.



e_Ena
milutka, w zasadzie mogłabym się podpisać pod tymi zasadami (może z małymi modyfikacjami icon_wink.gif) i w większości przypadków staram się je wcielać w praktyce (niektóre w 100%, przy innych - jak np. krzyczenie na dziecko - zdarzają mi się wpadki), ale wszystkie te zadady o kant d. rozbić, jeżeli nie dopisze się do nich jeszcze jednej: daj dziecku odczuć, że zawsze bez względu na wszystko będziesz go kochać. Możesz się złościć, wkurzyć, skrytykować, ale zawsze kochasz. I nie tylko mówić o tym że się kocha, ale właśnie dać odczuć, szczerymi gestami, zachowaniem. Piszę o tym, bo teraz rodzice starają się bardzo książkowo i profesjonalnie podjeść do kwestii wychowania dzieci. Czytają poradniki, słuchają wypowiedzi psychologów, pedagogów. I to wszystko dobrze, tylko żeby się te proporcje nie zachwiały, żeby te relacje rodzic-dziecko nie stały się takie szablonowe, i żeby nie umknęło w tym wszystki coś, co jest najważniejsze - zapenienie o szczerym uczuciu. Moja mama (głównie ona sie nami zajmowała) nad żadnymi takimi zasadami się pewnie nie zastanawiała, część z nich łamała (oprócz ciepła, żartów były klapsy, kary, krzyczenie), a myśmy i tak wiedzieli, że jakby trzebabyło, to dałaby się żywcem za nas w drobne kawałki pokroić, i to jeszcze z uśmiechem na ustach. I chyba takie poczucie jest dziecku przede wszystkim potrzebne, a potem dopiero te zasady z Twojego postu, które też są ważne, ale jednak na drugim miejscu icon_wink.gif
Gosia z edziecka
CYTAT(e_Ena @ Fri, 21 Dec 2012 - 06:52) *
Moja mama (głównie ona sie nami zajmowała) nad żadnymi takimi zasadami się pewnie nie zastanawiała, część z nich łamała (oprócz ciepła, żartów były klapsy, kary, krzyczenie), a myśmy i tak wiedzieli, że jakby trzebabyło, to dałaby się żywcem za nas w drobne kawałki pokroić, i to jeszcze z uśmiechem na ustach. I chyba takie poczucie jest dziecku przede wszystkim potrzebne, a potem dopiero te zasady z Twojego postu, które też są ważne, ale jednak na drugim miejscu icon_wink.gif

Jak ja bym chciąła, żeby mnie sie to(danie takiego poczucia dzieciom) udało. Ech...
Bo co do zasad - da się. Jak sie wytrenuje dobrze (znaczy pouzywa i nabierze wprawy), to automatycznie/spontanicznie wychodzi. Ja sie sposobu komunikacji uczyłam od nowa. Sie da icon_smile.gif
agabr
da się.icon_smile.gif.b
xxyy
Mamy swoje emocje i stresy,jak mnie poniesie i za bardzo podniose glos to tlumacze dzieciom i przepraszam jak ,,jak jestem niesprawiedliwa tez.
Da sie ale czesto musze policzyc do 10 zanim zareaguje, albo do 100 by sobie na spokojnieprzypomniec,ze na pozytywne efekty trzba czasem dlugo czekac.ale jakie to budujace jak sie je zauwaza!
Fragosia
Ena podpisuje się.

Odczucie miłości i bezpieczeństwa, aby wiedzieli że w kazdej chwili mogą
Ci zaufać bo je kochasz.
Te zasady wcale nie są takie trudne, to mam wrazenie przychodzi samo jezeli tylko bedziesz chciała.
A jezeli nawet zdaży Ci się krzyknąć, to nie biczuj się - jeteś tylko człowiekiem.

Zgadzam się z opiniami Pan że powinnaś być non stop z dzieckiem te min. pół roku.
Dla dziecka może to byc niesamowicie ważne, swoją obecnością sprawisz że będzie czuło się bezpiecznej.
Dzieci z pewnym bagażem doświadczeń nie zaufają tak od razu.
Co do odwiedzin obcych osób to nie sądziłam ze jest to tak wazne, ale może wiąże się to z tym, iż wtedy
uwagę będziecie skupiać nie na dziecku ale na znajomych.



Ida.dorota
Myślę, że jeśli chodzi o wizyty znajomych, to chodzi przede wszystkim o zapewnienie dziecku poczucia bezpieczeństwa i wyeliminowanie niepotrzebnych dodatkowych stresów, które są nieodłączne przy poznawaniu nowych miejsc i ludzi, zwłaszcza, że nie zawsze możemy w pełni przewidzieć ich reakcji na nową sytuację. Może nam się wydawać, że ktoś z pewnością zachowa się wobec naszego dziecka książkowo, a praktyka tego nie potwierdzi i wcale nie musi to wynikać ze złośliwości czy niechęci, ale ze wzyczjanego braku wiedzy i konkretnych umiejętności czy stresu, jakim także dla dorosłych może być wizyta u takiej nowej rodziny.
Co do miłości, sądzę, że rodzina tworząca się przez adopcję rządzi się jednak trochę innymi prawami i trudno jest natychmiast po zamieszkaniu dziecka w domu mówić tu o istnieniu tak głębokich emocji. Zarówno dziecko jak i rodzice uczą się siebie i dla nawiązania więzi potrzebny jest im czas. Dziecko kilkuletnie, mające za sobą trudne doświadczenia oferuje także zupełnie inny kontakt niż ten nawiązywany z matką od poczęcia. Myślę, że także dlatego najpierw mówi się przede wszystkim o zasadach, normach, sposobach postępowania, które ułatwiają nawiązanie więzi, a dopiero potem można na tej więzi w kontakcie bazować.
Agnieszka AZJ
Milutka,

nie wiem, czy ktoś Wam to polecił, ale jest taka książka: "Wieża z klocków" Katarzyny Kotowskiej, w której opisuje swoją adopcję i bardzo ciekawie własnie doświadczenie pierwszych dni i tygodni z synkiem w domu.

Ta sama autorka napisała też książke dla dzieci "Jeż".
Truśka
to jak o książkach mowa to ja też dorzucę jedną pozycję icon_wink.gif Bociany przylatują zimą
Ammm
Te zasady, o których piszesz są też szerzej omówione w książce "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" Faber i Mazlish. Jak nie czytałaś jeszcze to polecam.
agapii
Poradniki pedagogiczne nawiązują jeszcze że dziecko powinno być z matką do 3 r.ż.
Niestety nie zawsze się da. Mnie przynajmniej się nie udało, ba, dziecko mając 8 miesięcy zaczęło uczęszczać do żłobka, więc teoretycznie: trauma.
aniakuleczka
Milutka,
to są techniki, ale gdy relacja opiera się na szacunku i miłości, to one są naturalnym sposobem działania.

Wyobraź sobie, że zamiast dziecka jest Twój mąż/partner, generalnie ktoś, kogo kochasz i szanujesz.
- gdy wraca wkurzony z pracy, pytasz - co się dzieje? i wspierasz, i przytulasz, żeby było mu lepiej
- jak się z nim pokłócisz, to pewnie też starasz się jakoś przełamać ciężkie napięcie, ale z szacunkiem i miłością
- gdy z nim rozmawiasz, to blisko, twarzą w twarz.
- nie mówisz przy nim o nim, tylko do niego (w przypadku dzieci często o tym zapominamy, że one są i słyszą. a rozmawianie o kimś kto stoi obok trochę człowieka uprzedmiotawia)
- gdy jest bardzo niespokojne - przytulasz
- płacze - przytulasz
- zimno mu, jest zadowolone, jest zagubione, przyszli goście,których nie zna - przytulasz. Kontakt fizyczny, gdy już się z nim oswoicie obytroje jest naturalnym komunikatem - jestem z tobą, chronię Cię, jest dobrze, będzie dobrze.

- gdy masz ochotę krzyczeć - to ... właściwie dlaczego masz ochotę krzyczeć?........ kiedy ostatnio krzyczałaś na swojego męża? na dziecko też nie musisz krzyczeć. ale jeżeli coś Ci się bardzo nie podoba - masz prawo o tym powiedzieć dziecku innym tonem. (tu przykład. Helenka wie, że nie może rozrzucać jedzenia po kuchni. nie mówię - nie rozrzucaj, tylko mówię - jak skończysz jeść, odstaw tu talerzyk a jedzenie zbierz na talerzyk. Gdy jednak patrząc na mnie z uśmiechem bierze jedzenie i rzuca na podłogę - wtedy reaguję mówiąc: bardzo mi się nie podoba że tak robisz. i mówie to bez cienia uśmiechu. Ona wie wtedy, że źle zrobiła)

Do kwestii adopcyjnych się nie odniosę, choć moze poszerzyłabym grono osób bliskich dziecku o tych, którzy wam też są bliscy - jeżeli utrzymujecie bliskie kontakty z rodzicami, to niech dziadkowie też należą do grupy pierwszego kontaktu.
Madziara.
To samo miałam na warsztatach icon_smile.gif Myślę, że da się stosować te "metody" tylko trzeba chcieć. Dla niektórych rodziców są to sprawy oczywiste dla innych jest to nowość. Polecam Ci serię książek Adele Faber, Elaine Mazlish, bynajmniej te warsztaty w których ja uczestniczę opierają się na tych książkach.
- "Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci"
- "Rodzeństwo bez rywalizacji"
- "Jak mówić, żeby dzieci się uczyły w domu i w szkole"
- "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły"
milutka
Dzięki za odzew icon_smile.gif

Zapomniałam o jeszcze jednej zasadzie: żadnego telewizora w pokoju dzieci icon_wink.gif ale o tym to wiemy od początku icon_smile.gif

Chcemy także uniknąć zabierania dziecka do fast foodów, całkiem chyba się nie da, nic się nie stanie jak dziecko zje frytki, ale jednak będziemy woleli zabrać dziecko do restauracji.

Nie umiem w jednej odpowiedzi cytować wszystkich na raz, więc przepraszam, że zrobię to troszkę inaczej.

e-Ena
CYTAT
ale wszystkie te zadady o kant d. rozbić, jeżeli nie dopisze się do nich jeszcze jednej: daj dziecku odczuć, że zawsze bez względu na wszystko będziesz go kochać.


No tak, wiedziałam, że najważniejsze to mi z głowy wyleci, właśnie to też pani psycholog maglowała na spotkaniach, miłość miłość jeszcze raz miłość.

CYTAT
a myśmy i tak wiedzieli, że jakby trzebabyło, to dałaby się żywcem za nas w drobne kawałki pokroić, i to jeszcze z uśmiechem na ustach


Oj mój teściu też taki był zawsze, tylko, że akurat mój mąż miał dotkliwe kary w domu icon_sad.gif

Fragosia
CYTAT
A jezeli nawet zdaży Ci się krzyknąć, to nie biczuj się - jeteś tylko człowiekiem.


dokładnie to samo mówiła pani psycholog icon_smile.gif

CYTAT
Zgadzam się z opiniami Pan że powinnaś być non stop z dzieckiem te min. pół roku.


Tak, ja będę, ale mój mąż już nie da rady, oczywiście on już sobie nie wyobraża tego, że jak będzie dziecko, to on będzie tylko na weekendy, będzie szukać pracy w Polsce, a jeśli od czasu do czasu Niemcy, to my z nim.

CYTAT
Co do odwiedzin obcych osób to nie sądziłam ze jest to tak wazne, ale może wiąże się to z tym, iż wtedy
uwagę będziecie skupiać nie na dziecku ale na znajomych.


Panie mówiły, że musimy nawiązać więź, dziecko musi zobaczyć kto jest mamą i tatą, bo jak zjawi się grupka ludzi to dziecko zgłupieje icon_wink.gif A druga sprawa, to dziecko może się bać na początku, musi najpierw poczuć się bezpiecznie w nowym domu.

Czytam po kolei posty, no i właśnie Ida.dorota dokładnie napisała o tej więzi, znajomych, o to mi chodziło icon_smile.gif No i paniom icon_smile.gif

Agnieszka AZJ
Czytałam dużo książek o adopcji, "wieżę z klocków" też a "Jeża" mam w domu icon_smile.gif
Jak czytałam wieżę, to przestałam się zamartwiać tym, że "potępia" się mnie, że jeśli dziecko będzie miało dziwne imię to chcę je zmienić, chodzi o takiego około 2 latka. Nie chcę wydziwiać i upierać się , że dziecko ma mieć imię moje wymarzone, nie, nie, tylko no są dziwne imiona jak dla mnie, które ja nie zaakceptuję, a autorka książki zmieniła dziecku imię, nie mogę znaleźć tego fragmentu, ale mały miał 2 lata jak zmieniła, bo napisała coś w stylu, że mały zaczyna nowe życie, dostaje jakby nową duszę, więc i będzie miał nowe imię.

Truśka czytałam Bociany icon_smile.gif Szkoda, że autorka zmarła icon_sad.gif

Ammm już kiedyś chyba ktoś mi polecał tę książkę, postaram się ją nabyć.

agapii tylko z tym akurat, że z dzieckiem przebywać w domu, to chodzi o adoptusie, bo jednak zabieramy je z placówki jednej i oddajemy zaraz do drugiej, więc co ono wtedy czuje icon_sad.gif Oczywiście, jak dziecko samo chce iść to pewnie, że niech idzie icon_smile.gif
Ale masz rację, nawet w przypadku adopcji, nie każdy może siedzieć z dzieckiem w domu, musi wracać do pracy po kilku miesiącach.

aniakuleczka no ja właśnie też wychowywanie trenuję na mojej 21 miesięcznej siostrzenicy icon_wink.gif wiem, że z własnym dzieckiem będzie inaczej, no ale widzę, że cierpliwość to ja mam dużą icon_smile.gif

Ostatnio siostrzenica mi pisze, ciocia przyjdziesz jutro do babci, bo my dopiero wrócimy o 16 a mama ma dniówkę, trzeba babci pomóc, bo Zuzu jest niedobra. Ja wpadam na następny dzień do mamy, że z pomocą przyszłam, bo ponoć Zuzu niedobra, a moja mama wielkie oczy, że jak to, no przecież ładnie bawi się klockami, ona u mnie jest zawsze grzeczna. A tak jest, bo siostry droczą się z Zuzu, dokuczają jej, krzyczą na nią, a moja mama z kolei łagodnie do niej mówi, dużo tłumaczy icon_smile.gif

Madziara ja ostatnio na spotkaniu mówiłam, że są już uruchomione te warsztaty dla rodziców biologicznych i działają na podobnej zasadzie do naszych icon_wink.gif
Pani psycholog mówiła, że te warsztaty to świetna sprawa, bo teraz dużo dzieci ma problemy z agresją i zachowaniem ogólnie.


Cieszę się, że dzielicie się ze mną swoją wiedzą icon_smile.gif

agabr
Moge sie przyczepic? co to za stwierdzenie "zuzu niedobra" zuzu moze byc zmeczona , miec gorszy dzień ale nie niedobra.b
milutka
CYTAT(agabr @ Fri, 21 Dec 2012 - 13:50) *
Moge sie przyczepic? co to za stwierdzenie "zuzu niedobra" zuzu moze byc zmeczona , miec gorszy dzień ale nie niedobra.b


możesz icon_wink.gif sama tak uważam, ale cóż, ja tylko ciocia . A co mają na myśli, że niedobra, bije je, rzuca zabawkami złośliwie icon_wink.gif Ale tak ją nauczyły to mają.
madama
CYTAT(milutka @ Fri, 21 Dec 2012 - 19:00) *
A co mają na myśli, że niedobra, bije je, rzuca zabawkami złośliwie icon_wink.gif Ale tak ją nauczyły to mają.


No wiesz, może nie zamierzały;) Ja też nie zamierzałam pewnych rzeczy swoich dzieci 'uczyć', i co...? (nauczyłam to mam) icon_wink.gif
milutka
Jedno jest pewne, dzieci uczą się dużo poprzez obserwację nas icon_smile.gif
ana
Dziecko słyszy rozmowy dorosłych, wie że posiada etykietkę, będzie jej trudniej walczyć z objawami złości no bo skoro mówi się "zuza zła" a nie jest zmęczona, głodna, sprowokowana
milutka
CYTAT(ana @ Fri, 21 Dec 2012 - 19:33) *
Dziecko słyszy rozmowy dorosłych, wie że posiada etykietkę, będzie jej trudniej walczyć z objawami złości no bo skoro mówi się "zuza zła" a nie jest zmęczona, głodna, sprowokowana



Jednak będę bronić siostrzenice, bo dzięki siostrom mała dużo potrafi, dużo mówi , mądra jest 06.gif

Ale masz rację, nie powinno się mówić że jest dziecko niegrzeczne.
ewita 77
CYTAT(Madziara. @ Fri, 21 Dec 2012 - 14:33) *
To samo miałam na warsztatach icon_smile.gif Myślę, że da się stosować te "metody" tylko trzeba chcieć. Dla niektórych rodziców są to sprawy oczywiste dla innych jest to nowość. Polecam Ci serię książek Adele Faber, Elaine Mazlish, bynajmniej te warsztaty w których ja uczestniczę opierają się na tych książkach.
- "Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci"
- "Rodzeństwo bez rywalizacji"
- "Jak mówić, żeby dzieci się uczyły w domu i w szkole"
- "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać żeby dzieci do nas mówiły"

Madziara a moglabys mi podpowiedziec jak ich szukać ?
ulla
CYTAT(milutka @ Fri, 21 Dec 2012 - 19:56) *
Ale masz rację, nie powinno się mówić że jest dziecko niegrzeczne.



I tak się z tym spotka - znaczy z kategoryzowaniem grzeczne-niegrzeczne.
Nie musi od rodziców.
Agnieszka AZJ
CYTAT(ewita 77 @ Wed, 02 Jan 2013 - 18:00) *
Madziara a moglabys mi podpowiedziec jak ich szukać ?


Książek czy warsztatów ?

Bo jeśli książek, to wydaje je wydawnictwo Media Rodzina
https://mediarodzina.pl/autorzy/110/Adele-Faber
kalarepa78
a tu pierwsze wygooglane warsztaty
KAROLA3DAW
CYTAT(milutka @ Fri, 21 Dec 2012 - 21:56) *
nie powinno się mówić że jest dziecko niegrzeczne.


To ze Maluch jest niegrzeczny to akurat rzecz normalna (znaczy zdarza sie) i ja tego stwierdzenia uzylam kilka razy calkiem swiadomie ale stwierdzenie "Dziecko jest złe" juz mi nie pasuje calkowicie nienie.gif
Assalia
CYTAT(KAROLA3DAW @ Wed, 02 Jan 2013 - 19:45) *
To ze Maluch jest niegrzeczny to akurat rzecz normalna (znaczy zdarza sie) i ja tego stwierdzenia uzylam kilka razy calkiem swiadomie ale stwierdzenie "Dziecko jest złe" juz mi nie pasuje calkowicie nienie.gif

Też sie z tym zgadzam. To jak inaczej nazywać dziecko "niegrzeczne". "Grzeczne inaczej", pytam na serio, bo nie wiem,czy nie krzywdze dzieci nazywając je czasem "niegrzeczne".
aniakuleczka
CYTAT(Assalia @ Wed, 02 Jan 2013 - 20:04) *
Też sie z tym zgadzam. To jak inaczej nazywać dziecko "niegrzeczne". "Grzeczne inaczej", pytam na serio, bo nie wiem,czy nie krzywdze dzieci nazywając je czasem "niegrzeczne".


Assalia,
nazywaj konkretne zachowania a nie całe dziecko.
Zamiast mówić - jesteś niedobry, jesteś niegrzeczny
powiedz - nie podoba mi się, gdy robisz to i tamto
albo - to co zrobiłeś było niegrzeczne, niemiłe dla kogoś
albo - jesteś dziś bardzo marudny i zdenerowowany - co się dzieje
albo - nie możesz robić tak i tak ponieważ to sprawia innym przykrość itd...
Assalia
Robie tak, a raczej robilam, bo dziecko już duże icon_wink.gif ale przyzna sie,ze czasem z ust pod nosem mi wyleciało "aleś Ty niegrzeczny". Choć zawsze podświadomie robilam jak piszesz.
Gosia z edziecka
CYTAT(Assalia @ Wed, 02 Jan 2013 - 21:10) *
Robie tak, a raczej robilam, bo dziecko już duże icon_wink.gif ale przyzna sie,ze czasem z ust pod nosem mi wyleciało "aleś Ty niegrzeczny". Choć zawsze podświadomie robilam jak piszesz.

Ja już wolę wymielić pod nosem "cholerajasnapsiakrew" icon_wink.gif A potem mówię, ze sobie tak powiem ze złości i mi łatweij przechodzi icon_wink.gif Wolę tak powiedzieć, bo mnie tym słowem wychowywano, i to w złym kierunku. I z ostrożnośc i omijam to słowo, bo nie jestem pewna, czy nie sprzedam dzicku tego, czym samam zostałam obarczona. Bo jednak słowa silnie nacechowane emocjonalnie ciągnąć potrafią swój bagaż. Wtedy warto poszukac nowych słów. Czyli jeśli osmieszano mnie jakims słowem w cfelach wychowawczych, to jest duże ryzyko,ż JEDNAK i POMIMO moich strań "przekaże" ten ośmieszający wydźwięk dalej. Kiedys myślałam,że sa obiektywnie takie słowa. Ale nie ma. W kulturze jest ich dużo (właśnie ta "niegrzeczność"). ALe to jednak trzeba też popatrzeć po rodzinie, bo to rodzinne jest.

Dlaczego nie używam słowa "niegrzeczny"? Bo to łatka. To tak, jakby ktos wszedł do mojej kuchni i na widok brudnego mojego blatu powiedział na mnie "brudas". A ja przecież mogłam nie mieć czasu, albo robić rzeczy ważniejsze (jak np. miałam maleńkie dzieci to baaardzo dużo czasu poświęcałam na noszeniu ich po porstu, przytulaniu, opatrywaniu ran/pychicznych też icon_wink.gif/ i tym podobnych). Na blaty NAPRAWDĘ nie miałam juz sił.

Mówiąc o dziecku "niegrzeczne" na pierwszym miejscu stawiamy zachowanie. A dziecko ze swoim życiem jest na drugim planie.

Juz kilk arzy podawałm tu anegdotke z życia moich dzieci. Kiedy się pobiły i nagle rozległ se wrzas jednego dziecia. Pobiegłam do pokoju, patrze, a tu ryczy osobnik jeden(mieli wtedy po kilka lat 5-7) bo ma wywalone rzeczy z szuflady, przez drugiego osobnika. Próbuję sie dowiedzieć, co to sie tam działo. juz nie pamietam co tam mówiłam w kazdym razie ten wyrzucajacy powiedział mi "miałam do wyboru, albo ja stłuc, albo jej wyrzucić. Wybrałam wyrzucić". Wobec takiego obrotu spraw, powiedziałam, ze stało sie co prawda zło. Ale i tak wybór był DOBRY. Bo wybrano LEPIEJ. No i jak wtedy powiedzuieć o dziecku? Niegrzeczne? TO w trakim razie sie zupełnie nie poszanuje jego wysiłku, a przeciez JEDNAK zapanowało nad sobą, bo nie biło!!
TAk soebie teraz pomyśłałam, że takie "wychowawcze" powiedzienie dziecku "jesteś niegrzeczny" tak naprawdę zubaża rzeczywistość/relacje/itd./itp.
wiktore
aleś ty niegrzeczny jest źle> a moze powiedzieć- ależ ty dzisiaj jestes niegrzecny, wczoraj byles taki grzeczny

Miliutka z dziećmi to jak loteria- no mojej siostry mała bije dzieci- coraz mniej, ale jednak. Nikt jej tego ne uczył, u nikogo nie obserwowała. Moj synek tez tak mial w tym wieku- ok 1,5 roku do 3 lAT. łapalismy go za rączkę, mówilismy, ze się nie bije i taki etam. Dopiero jak dostal karę w przedszklou, w sensie pani go posadziła z boku na krzesełku jak ręka odjął.
Jedno jest pewne- dziecko to nieustanny trenng własnej osobowości. Niejednokrotnie pisałam o pomoc, bo sobie nie radziłam z własnymi emocjami do dziecka, keidy ono przechodziło przez kolejne etapy rozwoju. Czasem dorosły nie nadąża, jego emocje i do tego rózne inne role społęczne wywołują frustracje zmęczenie.
Zasady o którch piszesz- swietne, ale do tego potrzebna baza- czyli milość i szacunek.
Agnieszka AZJ
Grzeczny/niegrzeczny - to pojęcia - worki, do których można wrzuci wszystko i same w sobie nic nie mówią.

Zamiast mówić: jesteś niegrzeczny (dziś, teraz, zawsze), lepiej doprecyzować: bardzo hałasujesz, a mi to przeszkadza albo nie pozbierałeś tego, co rozrzuciłeś, mimo że Cię o to prosiłam itd. Wtedy dziecko będzie wiedziało, o co konkretnie nam chodzi.

wiktore
He he, ale czasem te małe diabelki doskonale wiedzą co mama ma na myśli mówiąc, ze jest niegrzeczny icon_smile.gif i mam wrazenie często, ze wcale nie trzeba tego doprecyzowywać icon_smile.gif jak moja mała pociągnie kota za ogon to juz wie o co chodzi- pod warunkiem, ze nie wraca się do zlego zachowania sprzed godziny np.
ania200784
Hej icon_smile.gif wychowywanie dzieci nie jest proste ale to doświadczenie nadaje sens Naszemu Życiu. Kiedy już zostaniesz Mamą to przekonasz się ile radości, troski i dumy daje Dziecko, choć czasami wyprowadzi z równowagi, nie będzie się słuchać a czasami doprowadzi do łez... choć przewaźnie wzruszenia, a każdy jego sukces będzie też Waszym sukcesem...
Moi znajomi mieli adoptować dwójkę cudnych dzieci- 3 lata oraz 4 mies. ale nim minęły 2 tyg. od zabrania dzieci z domu dziecka Tatuś się wyprowadził... i adopcja nie doszła do skutku-a starsza Dziewczynka już mówiła do nich Mamo i Tato... pokochałam te sąsiedzkie dzieci tak jak i moje dzieci zdążyły się do nich przyzwyczaić... Bądzcie silni i nie patrzcie na te dzieci przez pryzmat Domu Dziecka,tylko na istoty za które jesteście odpowiedzialni i które za Waszą miłość i poświęcenie dadzą Wam szczęście do końca życia.
Gosia z edziecka
CYTAT(ulla @ Wed, 02 Jan 2013 - 18:22) *
I tak się z tym spotka - znaczy z kategoryzowaniem grzeczne-niegrzeczne.
Nie musi od rodziców.

Ale w sumie chodzi o to, czy dziecko bedzie wychowywane tym słowem i w jakim kierunku.

Bo można sie ze słowem spotkac na zasadzie usłyszenia. Bo mozna sie spotkac ze słowem g.nój na przykład kiedy ktos nakłada obornik na furę. A można byc wychowanym w przeświadczeniu, ze się jest g.nojem.
To jest uproszczenie i przesada oczywiście.

Edit.
Spotkac sie, a poddawać wsie słowu - to różnica. Jeśli wyjasnię dziecku to co napisała AgnieszkaAZJ:
CYTAT
Grzeczny/niegrzeczny - to pojęcia - worki, do których można wrzuci wszystko i same w sobie nic nie mówią.

to słowa (nie)grzeczny stracą moc. Ni będa wychowywać. ALe jesli ja będę wychowywać tym słowem, to dam innym to słowo w ręce i inni beda wychowywać moje dzieci tym słowem-workiem w taka stronę jak im bedzie wygodnie.
Na przykład w szkole - do ciszy i posłuszeństwa_bezrefleksyjnego.
Madziara.
ewita77 jak znaleźć książki dziewczyny podały Ci linki. Ja na warsztaty trafiłam poprzez poradnie do której chodzę z synkiem, dokładniej poradnia ta prowadzi właśnie takie warsztaty dla rodziców raz w roku. Sądzę, że takich warsztatów jest znacznie więcej i można znaleźć je w swojej okolicy.

Pozwolę sobie wpisać notatki z ostatnich warsztatów, może komuś się przydadzą i skorzysta.

1. Słuchaj dziecka bardzo uważnie
* Utrzymuj kontakt wzrokowy - przerwij swoje zajęcia, odłóż gazetę, wyłącz telewizor
* Słuchaj całym ciałem - skieruj ciało w kierunku dziecka, pochyl się w jego stronę
* Nigdy nie zakładaj, że wiesz lepiej, co powie dziecko - jednym z najszybszych sposobów spowodowania zamknięcia się dziecka jest przypisywanie mu czegoś, czego tak naprawdę nie miało na myśli.
* Zadawaj pytania wyjaśniające i powtarzaj innymi słowami to co zrozumiałeś np. słyszę, że jesteś zaniepokojony jutrzejszą kartkówką z matematyki, czy dobrze to zrozumiałam?
* Brak przesadnej reakcji i natychmiastowego działania - lepiej zakończyć rozmowę i po przemyśleniu podjąć działania za zgodą dziecka; cierpliwość jest podstawą w budowaniu zaufania i otwartości
* Akceptuj i nie wyśmiewaj tego, co mówi dziecko - możesz go nie rozumieć, ale wyśmiewając i krytykując obniżasz jego poczucie własnej wartości
* Uważaj, aby nie "szufladkować" swojego dziecka - możesz wtedy je źle zrozumieć lub nie poznać bardzo ważnych informacji

2. Zaakceptuj jego uczucia
("och", "mmm", "rozumiem"

* Nie potrafimy zaakceptować uczuć dziecka, gdy nie akceptujemy swoich
* Często wydaje się nam ważniejsze to, jak dziecko się zachowuje, od tego co przeżywa
* Walczymy z dzieckiem, by nie czuło tego, co czuje, zamiast pomóc mu się z tym uporać
* Zaprzeczamy niewygodnym uczuciom dziecka tak naprawdę po to, aby się od nich uwolnić
* Dopóki nie ujawni się "złych" emocji - nie ma miejsca na "dobre"
* Zmuszanie dzieci do "dobrych emocji" wzbudza w nich uczucia "złych"
* Pozwalanie na ujawnienie "złych" uczuć prowadzi do rozbudzenia uczuć "dobrych"
Istnieje ogromna różnica między przyzwoleniem na wyrażanie przeżyć emocjonalnych a przyzwoleniem na działanie pod ich wpływem!
Twoim zadaniem jest pokazanie, jak można wyrazić swoje emocje nie robiąc nikomu krzywdy
icon_smile.gif

3. Określ te uczucia
* Trudno rozpoznać emocje i uczucia dziecka, gdy nie starasz się rozpoznać swoich
* Nie ingeruj na siłę, gdy dziecko nie chce rozmawiać
* Techniczne opanowanie języka komunikacji nie wystarczy - dziecko odbierze Twój chłód, a nie chęć zrozumienia
* Nie pytaj dlaczego czuje, to co czuje
* Brak przesadnego zaangażowania - nie powtarzaj epitetów, jakimi dziecko się określa
* Uważaj na dobór słów - ryzykujesz mówiąc "wiem co czujesz"
* Stosuj komunikaty "wygląda na to...", "wydaje mi się...", "mam wrażenie..." - ono samo to sprostuje
* Zawsze możesz wrócić do sprawy, gdy w pierwszym momencie zareagujesz nieprawidłowo icon_smile.gif

4. Zmień pragnienia dziecka w fantazję
* Daj mu możliwość "przeżycia" w wyobraźni tego, czego nie może mieć w rzeczywistości
* Łatwiej jest zaakceptować uczucia dziecka mówiąc "chciałabyś, by były już wakacje..." niż przekonywać je, że musi się zmobilizować do nauki
* Improwizuj... icon_smile.gif

5. Wciel wszystko w życie!!!
Maciejka
CYTAT(Madziara. @ Sat, 05 Jan 2013 - 12:29) *
4. Zmień pragnienia dziecka w fantazję
* Daj mu możliwość "przeżycia" w wyobraźni tego, czego nie może mieć w rzeczywistości
* Łatwiej jest zaakceptować uczucia dziecka mówiąc "chciałabyś, by były już wakacje..." niż przekonywać je, że musi się zmobilizować do nauki
* Improwizuj... icon_smile.gif

5. Wciel wszystko w życie!!!


O tak, fantazjowanie niejednokrotnie mnie uratowało. Zaczynała się awantura po tytułem "chcę kolejnego loda/cukierka/samochodzik". I żadne moje nie, nawet argumentowane nie było w stanie uspokoić dziecka. I wtedy zaczynałam "o, ale by było fajnie móc sobie kupić i pożreć milion lodów naraz, cały wagon, dwa pociągi lodów". Moje dzieci zaraz się dołączały. I wtedy emocje się jakoś układały. Do dziś się tym posiłkuję. icon_smile.gif
ewita 77
CYTAT(Agnieszka AZJ @ Wed, 02 Jan 2013 - 18:43) *
Książek czy warsztatów ?


Warsztatów ,ksiazki wszystkie przeczytane prócz tych ,dotyczacych nauki.

Madziara teksty,ktore tu wpisałas z warsztatów to wypisz ,wymaluj jest taki sam jak w ksiazkach,czytałas je?
Pogoda
Maciejka kurde, genialne. Nie miałam jeszcze takiej sytuacji, ale spodziewam sięm że wszystko przede mną... Wtedy na pewno wykorzystam sposób, bo sama chyba bym na to nie wpadła icon_wink.gif
tuLena
CYTAT(Maciejka @ Sat, 05 Jan 2013 - 16:30) *
O tak, fantazjowanie niejednokrotnie mnie uratowało. Zaczynała się awantura po tytułem "chcę kolejnego loda/cukierka/samochodzik". I żadne moje nie, nawet argumentowane nie było w stanie uspokoić dziecka. I wtedy zaczynałam "o, ale by było fajnie móc sobie kupić i pożreć milion lodów naraz, cały wagon, dwa pociągi lodów". Moje dzieci zaraz się dołączały. I wtedy emocje się jakoś układały. Do dziś się tym posiłkuję. icon_smile.gif


też się posiłkuje fantazjowaniem, ale czasami Młodszy mnie zaskakuje i prosi o ten wagon lodów w zamian za tego jednego, o od którego się zaczęło 29.gif

ale faktem jest, że napięcie bardzo spada i często spokojnie przechodzimy przez "minę"
Madziara.
ewita77 nie przeczytałam ani jednej choć mam je od dobrego roku w domu icon_redface.gif
Na jutro muszę przeczytać rozdział 1 Jak radzić sobie z uczuciami, które przeszkadzają w naucez czerwonej książki "Jak mówić żeby dzieci się uczyły w domu i w szkole".

Co do tekstów, tak myślałam że są zaczerpnięte z tej książki. Muszę w końcu zabrać się za czytanie tych książek.
Odnośnie warsztatów dodam, że połączone są one z praktyką. Każda z nas losuje karteczkę na której jest jakaś konkretna sytuacja, którą mamy przedstawić koleżance która siedzi obok nas a ona ma odgadnąć nasze uczucia poprzez zadawanie pytań: "wygląda na to, że czułaś wtedy..."
Na ostatnich zajęciach pani pedagog czytała nam historię, my miałyśmy wczuć się w rolę głównego bohatera, następnie czytała nam sześć różnych zachowań różnych osób a my na kartkach miałyśmy notować czy miałybyśmy ochotę kontynuować rozmowę z daną osobą i co wówczas czułyśmy jak byśmy się zachowały.
Z każdych warsztatów wychodzimy z zadaniem domowym. Teraz np za zadanie domowe mamy przeczytanie właśnie rozdziału który wyżej napisałam oraz zanotowanie kilku dialogów w których zastosowaliśmy empatyczny komunikat.
Ogólnie każde warsztaty zaczynają się od powiedzenia przez każdą z nas z czym tutaj przychodzimy, natomiast na koniec każda z nas mówi z czym wychodzi oraz co wniosła dzisiejsza lekcja.

Mam nadzieję, że się nie gniewacie, że tu piszę o tych warsztatach. Ogólnie zastanawiałam się nad założeniem oddzielnego wątku na temat warsztatów gdzie mogłybyśmy podzielić się swoimi opiniami i doświadczeniami...
Maciejka
Mnie takie warsztaty wyprowadziły ze stanu "moje dzieci są okropne i wstrętne, a ja jestem beznadziejną matką". Teraz widzę, że mam świetne dzieciaki, które bywają głodne/zmęczone/rozczarowane/przestraszone/smutne/wkurzone/znudzone. A ja matką jestem raz lepiej raz gorzej rozpoznającą ich uczucia. Zależy to tak naprawdę od tego czy ja w danym momencie jestem spokojna czy zmęczona/głodna/rozczarowana/zestresowana etc. I błędy traktuję jak nauczki, a nie porażki. Ostatnio więcej krzyczę, bo mam straszny kanał w pracy, który mnie przerasta. I to zaraz widać po moich dzieciach, niestety...
domi
CYTAT(milutka @ Fri, 21 Dec 2012 - 03:15) *
Większość z nas ma tu dzieci a nawet po kilkoro, więc liczę, że napiszecie jak to jest z tą praktyką, bo póki co na kursie adopcyjnym uczyli nas między innymi postępowania z dzieckiem,
więc dowiedziałam się, że:

-gdy dziecko jest złe, smutne, nie zaczynamy zdania od "dlaczego", tylko zapytać:"widzę, że się smucisz, co się stało?" albo można dopiero później użyć dlaczego.

-gdy mówimy coś do dziecka starajmy się być twarzą w twarz, zwłaszcza jak chcemy coś ważnego powiedzieć, czyli kucnijmy do dziecka.

-nie bijmy dzieci, żadnych klapsów -no to oczywista oczywistość icon_wink.gif

-gdy chcemy uspokoić dziecko chwyćmy zdecydowanie za ramiona, ale nie mocno i absolutnie nie szarpiemy.

-gdy masz ochotę krzyczeć na dziecko, wyjdź do innego pokoju i tam ochłoń (podnieść głos na dziecko można, ale nie krzyczeć przeraźliwie)

-gdy dziecko się skaleczy, nawet jak będzie krew się lała nie panikujmy przy dziecku, tylko pocieszajmy. I jak to powiedziała pani psycholog, a później idźcie do innego pokoju i tam sobie zemdlejcie albo płaczcie .

-gdy dziecko płacze i nie chce powiedzieć dlaczego, nie drążmy tematu, tylko powiedzmy:"widzę, że płaczesz, coś Ci jest, gdy będziesz chciał o tym porozmawiać przyjdź do mnie, jestem obok".

No i co Wy na to? jak to jest w praktyce, da się? icon_smile.gif


Da się 03.gif .
Praktykuję od lat i dzięki temu mam wspaniałą córkę, madrą, zdolną, bezproblemową ( mam na mysli poważne problemy), posłuszną ( w granicach rozsądku, oczywiscie 08.gif ). Nie jeden raz słyszę słowa, że mam taka grzeczną, poukładaną, porzadnicką, zdolną itp córkę, że mam szczęście, że takie dziecko mi sie trafiło. A ja bym raczej powiedziała, że moje dziecko ma szczęście, że ma takich rodziców 06.gif (przepraszam za ten brak skromności). Chodzi mi tylko o to, że to od nas- rodziców- zależy jakie są nasze dzieci.
Powyższe wskazówki się sprawdzają i wprowadzone w życie dają zaskakujace rezultaty!!!
tuLena
CYTAT(Maciejka @ Sun, 06 Jan 2013 - 13:28) *
Mnie takie warsztaty wyprowadziły ze stanu "moje dzieci są okropne i wstrętne, a ja jestem beznadziejną matką".


mam te same odczucia

polecam warsztaty bardzo, ale też warto słuchac co mówią prowadzący i weryfikowac to, bo spotkałam się też z "a la warsztatami"
Madziara.
CYTAT(tuLena @ Sun, 06 Jan 2013 - 21:43) *
spotkałam się też z "a la warsztatami"


A jak takie rozpoznać? Na co należy zwrócić uwagę?
tuLena
jeśli coś budzi Twoje wątpliwosci to trzeba pytać, dopytywać, prosić o wyjaśnienie i jest to wyjaśniane do skutku,
jest nie tylko teoria, a ćwiczenia umiejętnosci , konkretne przykłady ćwiczone

i co dla mnie bylo ważne to poczucie wsparcia, bez osądzania i bez mówienia : tylko tak i tak jest wyłącznie wlaściwe
eve69
CYTAT(domi @ Sun, 06 Jan 2013 - 16:23) *
Da się 03.gif .
Praktykuję od lat i dzięki temu mam wspaniałą córkę, madrą, zdolną, bezproblemową ( mam na mysli poważne problemy), posłuszną ( w granicach rozsądku, oczywiscie 08.gif ). Nie jeden raz słyszę słowa, że mam taka grzeczną, poukładaną, porzadnicką, zdolną itp córkę, że mam szczęście, że takie dziecko mi sie trafiło. A ja bym raczej powiedziała, że moje dziecko ma szczęście, że ma takich rodziców 06.gif (przepraszam za ten brak skromności). Chodzi mi tylko o to, że to od nas- rodziców- zależy jakie są nasze dzieci.
Powyższe wskazówki się sprawdzają i wprowadzone w życie dają zaskakujace rezultaty!!!


domi, to jak rozmawiamy i postępujemy z dziećmi ma ogromne wrażenie. I to wspaniale, że Tobie jako rodzicowi tak świetnie to wychodzi. Ale to nie prawda, że to od rodziców zależy czy dzieci będą mądre, zdolne, bezproblemowe i posłuszne. Dzieci rodzą się z określonymi charakterami, potencjałami etc. Od nas w ogromnym stopniu zależy jak je wykorzystają, czy będą szczęśliwe etc. Ale dziecko nie jest plasteliną którą postępując "właściwie" można jakoś - dobrze, doskonale uformować. Nie ma jednej "metody na sukces". I dlatego to że ktoś nie ma takich spektakularnych efektów jak Twoje nie oznacza, że jest gorszym rodzicem, że jego dzieci mają mniej szczęścia, ani też, że są gorsze.
ana
nawiązanie więzi pozwala osiągną efekt kóry opisała Domi
Gosia z edziecka
CYTAT(ana @ Tue, 08 Jan 2013 - 08:54) *
nawiązanie więzi pozwala osiągną efekt kóry opisała Domi

A nieprawda 06.gif
Mnie sie wydaje, ze więź z dzieckiem mam, bo mi ise zwierza i w ogóle. A zachwuje się "skandalicznie". Bije, wyzywa, drze sie.
Więź służy do tego, zeby dziecko nie czuło sie samotne. Natomiast nie gwarantuje dobrego zachowania. Bo bywa i tak,że dziecko WIE, ale nie umie wdrożyć tego co wie. Na to potrzeba czasu. A co za tym idzie - cierpliwości rodzica.
pirania
Zgadzam sie z eve i goska. Bo nam tu zaraz matki zadziornych nastolatkow w kwiecie buntu w rozpacz wpadna. Lutnia, ktora nie ma dziecka lecz ma Korka ( u psow szybciej widac co z nich wyroslo, nie trzeba 20 lat kwitnac) napisala kiedys ze byla taka dumna se swoich metod wychowawczych az przybyla karramba icon_wink.gif)
Jest kwestia debaty na ile corka domi jest produktem wychowania, a na ile taka jest. Ja mam 4 fajne corki, zupelnie rozne, matka jestem lagodno olewcza, bardzo szczera jesli chodzi o slabosci i zaniedbania, a i tak syn zrewidowal mi metody wychowawcze do dna (a juz myslalam ze wiem wszystko). Mam jedna lagodna, otwarta itd. Mam jedna ciezka cholere, do ktorej odezwac sie boi nawet moj maz. Mam jedna o zapedach egoistycznych, jako jedynaczka bylaby idealna a tak jest ciezko.
Generalnie uwazam, ze kiedy czlowiek widzi w dziecku czlowieka i swoje metody weryfikuje poprzez wlasne czlowieczenstwo (jak ja bym sie czula) to powinien dac rade. Uwazam ze wychowanie dziecka to w duzym. stopniu element skracajacy czas do komentu gdy nasze dzieci beda myslacymi istotami po piekle zwanym mlodoscia. Ma jakies tam znaczenie ale glownie to jacy sami jestesmy a nie co tym dzieciom mowimy. Im jest spojniej, tym lepiej icon_wink.gif)
Gosia z edziecka
CYTAT(pirania @ Tue, 08 Jan 2013 - 10:44) *
Bo nam tu zaraz matki zadziornych nastolatkow w kwiecie buntu w rozpacz wpadna.

Widzisz, ... icon_wink.gif nie trzeba nastolatka... Teraz jak jest nastolatkiem to idzie ku lepszemu.
Gdybym miała tylko jedno dziecko, TO icon_wink.gif dziecko, pomyśląłabym, że jestem TOTALNIE niewydolna wychowawczo. ALe na szczęście mam jeszcze inne dzieci. I ich zachowaniem się pocieszam 04.gif
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.