To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Twoja siostra wygląda jak małpa!

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
Mikunia
Syn wrócił rozżalony ze szkoły. Powiedział, że na świetlicy jedna starsza dziewczynka powiedział, że jego siostra wygląda jak małpa. Jest mu bardzo przykro jakbyście zareagowały, ja mam ochotę iść do tej pannicy i powiedzieć jej parę słów..
bb
Gdybym chciala chodzic i dogadywac kazdej z kolezanek/kolegow moich corek to musialabym chodzic rownolegle i na caly etat do 2 i 5 klasy 37.gif
Nie watpie, ze synowi przykro ale takie rzeczy powinien zalatwiac sam. Absolutnie nie poszla bym do szkoly w takiej sytuacji.

edit: literowki
mamboo
Nigdzie bym nie szła. Tak właśnie sobie rozmawiają dzieci w szkole i najlepsze co możesz zrobić, to nauczyć syna radzenia sobie w takich sytuacjach samodzielnie i bez agresji. Szczególnie, że takie teksty padają często z prostej bezmyślności i nie zawsze są podszyte złymi intencjami. Moja odpowiedź pewnie by zabrzmiała "Cóż zrobić icon_wink.gif My lubimy małpki"
A_KA
CYTAT(mamboo @ Fri, 11 Jan 2013 - 11:18) *
Moja odpowiedź pewnie by zabrzmiała "Cóż zrobić icon_wink.gif My lubimy małpki"


Niezłe 08.gif

Też bym nigdzie nie szła. Tymbardziej po jednorazowej takiej sytuacji.
Gosia z edziecka
CYTAT(Mikunia @ Fri, 11 Jan 2013 - 10:51) *
Syn wrócił rozżalony ze szkoły. Powiedział, że na świetlicy jedna starsza dziewczynka powiedział, że jego siostra wygląda jak małpa. Jest mu bardzo przykro jakbyście zareagowały, ja mam ochotę iść do tej pannicy i powiedzieć jej parę słów..

JA bym powiedziała że ludzie wygadują różne rzeczy i co na to poradzic icon_smile.gif. Generalnie bagatelizowałabym słwa, nie uczucia dziecka. Chociaz nie wiem jak to zrobić w takiej sytuacji, żeby jednocześnie bagatelizować słowa i NIE bagatelizowac uczuć. Moje dzieci nie przyc hodziły rozżalone, tylko z pytaniem w oczach. Ja miałam łatwiej.
Myślę, że niedźwiedzią przysługą byłoby nasiąkniecie uzcuciamui dziecka i odczuwanie też przykrości.
SUkces polega na tym,żeby samemu mieć dystans i zarazic tym dystansem deziecko.
Gdybys chciała upominać każde dzeicko, które palnie głupotę (o to tez zwrot, którego używam) musiałabyś zamieszkac w szkole icon_wink.gif. Nie chodzi o to, by zamknąć innym usta - to jest niewykonalne. Chodzi o to, by dziecko miało tarczę icon_smile.gif A tarczą jest dystans.
an.tośka
Też bym nie szła do szkoły. Potwierdzam również, że rozmowy dzieci często tak wyglądają.
Uczę jak reagować, tłumaczę, wyjaśniam i dalej muszą radzić sobie sami.
Mikunia
Pewnie macie racje, nie mam doświadcznia w tych sprawach, bo syn to pierwszak. Ja wiem, że dzieci lubią się pośmiać, zaimponować kolegom i koleżankom i nie patrzą na to, że komuś robią krzywdę, też chodziłam kiedyś do szkoły, ale i czasy były troche inne. Spróbuję z synem porozmawiać.


Pzdr
Mikunia
No i moje w związku z tym pytanie, jak uczyć syna, jak ma się zachować w takiej sytuacji? Mi przychodzi tylko jedno do głowy:))
jaAga*
Nigdzie bym nie szła...takie teksty to w sumie codzienność.
OT. Moja córka w ostatnich dniach zaraziła sie opryszczką (to pierwsza "w naszym życiu" opryszczka, ani ja ani mąż nie chorowaliśmy), wygladała źle....nie ma co ukrywać, dzieci ciągle się na nią przyglądały i przygladają, niktóre nie chcą siedzieć obok czy bawić z nią, Julce jest przykro - ale jej tłumaczę, że świat nie jest kolorowy, że przykrości bedą nam się przydarzały i trzeba nauczyć się z tym żyć, a w tej konkretnej sytucji mówię jej też o strachu dzieci przed zarażeniem.
Ja zwykle mówię córce, żeby spróbowała nie reagować - jak się nie podkręca sytuacji to agresor w końcu daje sobie spokój (tzn. jak kogoś nie ruszają jego teksty to ich nie powtarza).
an.tośka
Mój starszy najczęściej takie teksty obraca w żart lub nie reaguje. Jak był mniejszy i opowiadał, że coś się działo w p-kolu to często odgrywaliśmy "scenki" z danym wydarzeniem (taki misiowy teatrzyk), pokazywałam jak należy się zachować, co powiedzieć, zrobić.
Młodszy ma łatwiej bo uczą się z bratem od siebie nawzajem pewnych zachowań i reakcji.
Dużo rozmawiamy o kulturze słowa, zachowania. No i przede wszystkim uważamy na to co mówimy w domu, jak do siebie się zwracamy itp., przepraszamy jak cos komuś się "wyrwie".
Poza tym tak jak pisze jaAga*, życie nie jest różowe, przykrości będą nas spotykały i trzeba być tego świadomym.
Mariola***
CYTAT
Mi przychodzi tylko jedno do głowy:))

Co?
Tak trochę sobie myślę, ze tez personalnie odebrałaś to co powiedziały dzieci,ze nie tylko o syna chodzi i co poczuł.
Wytłumacz mu, że ludzie mają różne skojarzenia i jeden skojarzy na przykład tą małpę z tym,ze skacze, szaleje, wygłupia się , jest sprytna, a inny z powiedzeniem, które stawia kogoś w złym świetle, tak, że jest w rozwoju trochę niżej niż człowiek, a może jeszcze ma coś innego na myśli.
I może poprosić kogoś o wyjaśnienie skąd takie skojarzenie lub skwitować: a to twoja sprawa z czym ci się kojarzy.

Moje dzieci od początku były odczulane na takie hasła innych. Ktoś może powiedzieć cos złośliwie, ale czy to fakt i ma się obrażać- nie, ma prawo do swoich sądów, opinii - ma, a czasami może wcale nie obraża nas, tylko nam się tak wydaje.

jeden widzie kolor czerwony jeden a inny zauważa 20 odcieni czerwonego. O to chodzi.
marghe.
CYTAT(Mikunia @ Fri, 11 Jan 2013 - 14:52) *
Pewnie macie racje, nie mam doświadcznia w tych sprawach, bo syn to pierwszak. Ja wiem, że dzieci lubią się pośmiać, zaimponować kolegom i koleżankom i nie patrzą na to, że komuś robią krzywdę, też chodziłam kiedyś do szkoły, ale i czasy były troche inne. Spróbuję z synem porozmawiać.
Pzdr

czy ja wiem czy były inne..
Twoja interwencja więcej szkód niz pożytku by narobiła.
Assalia
CYTAT(marghe. @ Fri, 11 Jan 2013 - 18:05) *
czy ja wiem czy były inne..
Twoja interwencja więcej szkód niz pożytku by narobiła.

Czasy były inne, ale dzieci tzn. ich pomysłowość, wredność taka sama. I taka sama wrażliwców. Dobrze, aby syn nauczył sie a: dystansu, b: bycia cynicznym w taich przypdkach. Ja si tego nauczylam, w dziecinstwie bylam wrażliwa, i zalalabym sie zaraz łzami. Teraz stałam sie cyniczna, a plakać - płakać też potrafie z bezsilnści i poczucia krzywdy. Mama mi zawze powtazala: musisz sie nauczyć bronić i nie dawać sobie wejśc na głowe.
mama_do_kwadratu
CYTAT(Gosia z edziecka @ Fri, 11 Jan 2013 - 11:46) *
Nie chodzi o to, by zamknąć innym usta - to jest niewykonalne. Chodzi o to, by dziecko miało tarczę icon_smile.gif A tarczą jest dystans.

Brawo, Gosia brawo_bis.gif

Mikunia, a co byś chciała powiedzieć tej dziewczynce?
madama
CYTAT(mama_do_kwadratu @ Fri, 11 Jan 2013 - 18:54) *
Mikunia, a co byś chciała powiedzieć tej dziewczynce?


Też się zastanawiam, zapewne jest to dziewczynka góra trzecia klasa skoro uczęszcza do świetlicy, a nie żadna pannica;). I czy jeżeli Twojemu synowi zdarzyłoby się palnąć coś głupiego (to tylko dzieci), to też nie miałabyś nic przeciwko temu żeby jakiś obcy dorosły przyszedł i nawtykał dziecku za Twoimi plecami?
pirania
A wyglada? no to co przejmujesz sie tym, ze ktos opowiada glupstwa i nieprawde?

Ja tak ucze syna. Ze to jest obliczone na to zeby mu bylo przykro, ale nie warto sie przejmowac. Pokazac plecy i tyle.
Mikunia
Zapytałabym jej, czy zdaje sobie sprawę, że tym co powiedziała sprawiła przykrość mojemu synowi, to dziewczyna z szóstej klasy, więc już nastolatka i świadomość słowa chyba jako taką ma.
Sprawa zresztą dzisiaj sama się wyjaśniła, bo okazało się, że to córka mojej dawnej znajomej, sytuacja była dosyć krępująca, bo syn zobaczywszy tą dziewczynkę zareagował żywo, że to ona. Znajoma zagadnęła o co chodzi. Powiedziałam, że poprztykali się o coś, ale mój syn ze łzami w oczach powiedział, że nazwała jego siostrę małpą, no i dziewczynka dostała naganę słowną od matki, no i tyle.

Madama, wiesz to zależy od sytuacji, nie wiedziałaś co zamierzałam, mam kulturę osobistą i krzywdy na pewno bym jej nie zrobiła, bo dzieci to dzieci.
Znam sytuacje taką, że dziewczynka była brzydko się wyrażę tępiona w szkole, przez starszego chłopca z adhd. No i wszystko tłumaczyli:no bo on ma adhd, jest chory, rodzice olewka, nauczyciele zero reakcji, a mała wracała posiniaczona, co wtedy byśćie zrobili?? Słucham?? To co zrobił ojciec tego dziecka pomogło, krzywdy chłopcu nie zrobił, ale go postraszył i problem zniknął. Nie wszystkie dzieci są takie odważne i na pewno nie jedno z was zna takie historię.

A jeszcze odniosę się do tego co napisałam, że mi przychodzi tylko jedno do głowy..miałam na myśli: żeby odpowiedział jej tak samo niemiło. Dlatego poprosiłam Was o jakieś kulturalne sugestie.

Pzdr
Ika
CYTAT(Mikunia @ Fri, 11 Jan 2013 - 20:59) *
To co zrobił ojciec tego dziecka pomogło, krzywdy chłopcu nie zrobił, ale go postraszył i problem zniknął.

To jest absolutnie niedopuszczalne. Są inne metody, droga formalna i przede wszystkim na piśmie, wtedy nie ma tak, że ktokolwiek może "olewać".

Analogicznie - Twój syn kiedyś też coś przeskrobie, rozumiem, że wówczas inny rodzic może z nim porozmawiać po swojemu...?
Danale
Jak ty sie przejmujesz, to i syn bedzie sie przejmowal.

Ja olewalam i mowilam, no to niech sobie opowiada.
Im szybciej sie nauczy olewac takie dogaduszki, tym lepiej dla niego.

lena77
hehe , troche mi sie przypomnialy stare czasy bo ja dla kolegow i kolezanek mojego mlodszego brata bylam czarownicÄ… albo cyganichÄ…. dziewczyny dobrze napisaly: miec do tego dystans i uczyc dystansu dzieci.
Ida.dorota
Mikunia, przede wszystkim jest niezgodne z prawem, by ktokolwiek, kto nie jest pracownikiem szkoły zaczepiał na terenie szkoły dziecko. Zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa wiąże się ze ścisłym przestrzeganiem zasady nie zbliżania się żadnych osób z zewnątrz do uczniów, w przypadku próby jej złamania należy wezwać ochronę lub policję. Planując takie działania należy być więc świadomym konsekwencji.
Pomijając już samą zasadność ingerencji, jak napisały dziewczyny do załatwiania problemów w szkole są odpowiednie drogi służbowe i przeznaczeni do tego pracownicy.
Tuni
Mikuniu, cieszę się, że sprawa się rozwiązała.

Ale czekajcie, nawet jeśli faktycznie prawo zabrania matce rozmawiania z innym dzieckiem, to czy nie zabrania również tamtemu dziecku dokuczania synowi Mikuni ??

No i czy wobec tego Mikunia miałaby stać z boku i nie robić nic, czy też pisać pisma i czekać na odpowiedzi i reakcje ( co wiadomo musi potrwać). A co w tym czasie z jej dzieckiem? Ma czuć , że matka nie stanie za nim murem? Ma nadal być narażone na głupie odzywki starszej dziewczynki?

To tak jakby chronić przestępcę a poszkodowany, no cóż niech czeka aż prawo zadziała ?!

A gdyby sprawa była większego kalibru? Starsze dziecko zastrasza młodsze, prześladuje, to co? Matka ma pisać i czekać? A nękane dziecko nadal ma chodzić do szkoły i być narażone na kolejne zastraszania, póki sprawa nie nabierze mocy prawnej?!
Ika
CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:11) *
A gdyby sprawa była większego kalibru? Starsze dziecko zastrasza młodsze, prześladuje, to co? Matka ma pisać i czekać? A nękane dziecko nadal ma chodzić do szkoły i być narażone na kolejne zastraszania, póki sprawa nie nabierze mocy prawnej?!

Nie, tatuś powinien iść gówniarzowi łomot spuścić. Wszak sprawa większego kalibru to i reakcja relatywnie większa..

Tuni - nie wolno samowolnie dyscyplinować cudzego dziecka. Koniec, kropka. Można rozmawiać z rodzicami, nauczycielami, dyrekcją, kuratorium. Pisać, żeby mieć podkładki na piśmie, ale pisanie nie wyklucza jednoczesnego rozmawiania z wychowawcą, rodzicami itp., więc to nie jest "pisać i czekać". Nie wiem, skąd przekonanie, że takie działania nic nie dadzą, ale "pogadanie" samemu z dzieckiem na pewno będzie skuteczne.

Odnośnie porównania z przestępcą i poszkodowanym, który ma czekać, aż prawo zadziała - tak, dokładnie tak jest. Za samosąd odpowiesz karnie.


Poza tym absurdem jest dla mnie stwierdzenie, że nasze dziecko będzie czuło, że matka nie stanie za nim murem - dla mnie "stawanie murem" nie przejawia się samosądami i rozwiązywaniem spraw z cudzymi dziećmi. Własne dziecko można (i trzeba) wspierać, ale nie tak.
Tuni
CYTAT(Ika @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:25) *
Nie, tatuś powinien iść gówniarzowi łomot spuścić. Wszak sprawa większego kalibru to i reakcja relatywnie większa..

Tuni - nie wolno samowolnie dyscyplinować cudzego dziecka. Koniec, kropka. Można rozmawiać z rodzicami, nauczycielami, dyrekcją, kuratorium. Pisać, żeby mieć podkładki na piśmie, ale pisanie nie wyklucza jednoczesnego rozmawiania z wychowawcą, rodzicami itp., więc to nie jest "pisać i czekać". Nie wiem, skąd przekonanie, że takie działania nic nie dadzą, ale "pogadanie" samemu z dzieckiem na pewno będzie skuteczne.

Odnośnie porównania z przestępcą i poszkodowanym, który ma czekać, aż prawo zadziała - tak, dokładnie tak jest. Za samosąd odpowiesz karnie.

Ika, nigdzie nie napisałam , że tatuś ma spuszczać łomot, wypraszam sobie.
Kwestia kalibru ma znaczenie, bo o ile zaczepki słowne można starać się lekceważyć, to poważniejszych zachowań już nie.

Nie piszę, też że pisanie nic nie da. Ale siłą rzeczy musi potrwać. Pytam co w tym czasie z dzieckiem poszkodowanym? Ma chodzić do szkoły i liczyć, że nie oberwie znowu, czy ma może siedzieć w domu i oczekiwać na rozwiązanie sprawy?

Daleka jestem od przekraczania prawa i jeszcze dalsza od nakłaniania do takiego postępowania więc mnie nie strasz karą za samosąd. Należę akurat do osób, które przestrzegają prawa i wszelkich przepisów nawet jesli wydają mi się niedorzeczne.

W tym przypadku doprowadziłabym do rozmowy między rodzicami dzieci a nie bezpośrednio z dzieckiem. Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, że tylko piszę do dyrekcji i oczekuję odzewu - w moim odczuciu byłoby to za mało i za późno.
Tuni
CYTAT(Ika @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:25) *
Poza tym absurdem jest dla mnie stwierdzenie, że nasze dziecko będzie czuło, że matka nie stanie za nim murem - dla mnie "stawanie murem" nie przejawia się samosądami i rozwiązywaniem spraw z cudzymi dziećmi. Własne dziecko można (i trzeba) wspierać, ale nie tak.

Widzę, że dopisałaś więc odniosę się jeszcze do tego fragmentu.

Nigdzie nie napisałam, że stawanie murem jest równoznaczne z samosądem i rozwiązywaniem spraw z cudzymi dziećmi, to już Twoja nadinterpretacja mojej wypowiedzi.
Ika
CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:48) *
Widzę, że dopisałaś więc odniosę się jeszcze do tego fragmentu.

Nigdzie nie napisałam, że stawanie murem jest równoznaczne z samosądem i rozwiązywaniem spraw z cudzymi dziećmi, to już Twoja nadinterpretacja mojej wypowiedzi.


Nigdzie też nie napisałaś, jakie masz propozycje, oburzyłaś się tylko, że jak to, nie można rozmawiać z cudzym dzieckiem?? Ale ono może zastraszać inne dziecko a tamto ma czekać??
No to jak to można zinterpretować...? To nie jest nadinterpretacja, tylko logiczny wniosek.
Tym bardziej, że nikt inny nie pisał, że należy li tylko prokurować pisma i czekać nic nie robiąc - zaznaczono jedynie, że nie wolno dyscyplinować cudzych dzieci. Zalecano kontakt z dorosłymi.
Dopiero teraz piszesz, ze doprowadziłabyś do rozmowy z rodzicami - to już zdaje się było proponowane wcześniej, więc tym bardziej nie rozumiem, o co chodziło Ci w Twoim poście i skąd oburzenie i słowa o niestawaniu murem. Nikt nie twierdził, że należy TYLKO pisać i nie wolno rozmawiać z RODZICAMI dziecka - było jedynie, że nie wolno zaczepiać cudzego DZIECKA.
Mikunia
CYTAT(Ika @ Fri, 11 Jan 2013 - 23:37) *
To jest absolutnie niedopuszczalne. Są inne metody, droga formalna i przede wszystkim na piśmie, wtedy nie ma tak, że ktokolwiek może "olewać".

Analogicznie - Twój syn kiedyś też coś przeskrobie, rozumiem, że wówczas inny rodzic może z nim porozmawiać po swojemu...?



Ika, nie, przypadek o którym napisałam to była zerowa reakcja ze strony rodziców i dyrekcji itp, chłopczyk był silny, dziewczynka mała i delikatna. Jeśli mój syn byłby agresorem zareagowałbym natychmiast, a nie tłumaczyłabym tego adhd i pozwalałabym mu robić złe rzeczy.
Podziwiam, że jest tutaj tak wielu prawych ludzi, ale ja w podobnej sytuacji pewnie zareagowałabym podobnie, broniłabym swego dziecka jeśli byłoby słabe i nie potrafiłoby się obronić i tyle mówcie, że jestem złym człowiekiem, świat jest jaki jest, pieniądz żadzi światem i ludzmi, nie mówię, że wszyscy są źli, ale..

Oglądaliście może film " Nasza klasa"? Na faktacg autentycznych? Wierzcie mi, że wiele dzieci przeżywa taki los, cierpi, a dorośli nie zwracają uwagi.
To trudny temat, dajmy spokój.
Tuni
CYTAT(Ika @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:52) *
Nigdzie też nie napisałaś, jakie masz propozycje, oburzyłaś się tylko, że jak to, nie można rozmawiać z cudzym dzieckiem??

Nieprawda.
Napisałam:
CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:11) *
Ale czekajcie, nawet jeśli faktycznie prawo zabrania matce rozmawiania z innym dzieckiem, to czy nie zabrania również tamtemu dziecku dokuczania synowi Mikuni ??

Propozycją była rozmowa z rodzicami agresora.
Pytałam również co z dzieckiem poszkodowanym do czasu rozwiązania sprawy? Ma zostać w domu czy chodzić do szkoły i liczyć, że nie oberwie kolejny raz.

Ika, czytaj dokładniej to co napisałam, bo zamiast dyskutować cytujemy sobie poszczególne fragmenty udowadniajac co było napisane a co nie.

Mikuniu, ja nie uważam Cię za złego człowieka. Każda kochająca mama broni swojego dziecka. Sztuka jedynie w tym aby zrobić to mądrze. Myślę, że dobrze że zaczęłaś ten wątek, bo na takie sytuacje warto być przygotowanym aby móc właściwie zareagować.
Ida.dorota
CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:11) *
Ale czekajcie, nawet jeśli faktycznie prawo zabrania matce rozmawiania z innym dzieckiem, to czy nie zabrania również tamtemu dziecku dokuczania synowi Mikuni ??


Prawo obowiązuje ludzi dorosłych, świadomych swoich czynów, a za dzieci odpowiadają rodzice.
Gdyby odwoływać się do przepisów prawa w każdej sytuacji, gdy ktoś poczucje się urażony słowami innej osoby, doszlibyśmy do absurdów. Natomiast odwoływanie się do rpzepisów tam, gdzie ktoś chce samodzielnie wymierzać sprawoedliwość woebc cudzego dziecka jest całkowicie uzasdnione, bo gdyby prawo nie chroniło dzieci w takich sytuacjach, zapewne w szkole nie znalibyśmy dnia ani godziny. Każde z dzieci w swojej szkolnej karierze ma bowiem na koncie jakąś głupią, przykrą czy niegrzeczną odzywkę, za którą jakiś rozzłoszczony rodzic miałby prawo wymierzyć mu dowolną, jego zdaniem stosowną karę.

CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:11) *
No i czy wobec tego Mikunia miałaby stać z boku i nie robić nic, czy też pisać pisma i czekać na odpowiedzi i reakcje ( co wiadomo musi potrwać). A co w tym czasie z jej dzieckiem? Ma czuć , że matka nie stanie za nim murem? Ma nadal być narażone na głupie odzywki starszej dziewczynki?

To tak jakby chronić przestępcę a poszkodowany, no cóż niech czeka aż prawo zadziała ?!

A gdyby sprawa była większego kalibru? Starsze dziecko zastrasza młodsze, prześladuje, to co? Matka ma pisać i czekać? A nękane dziecko nadal ma chodzić do szkoły i być narażone na kolejne zastraszania, póki sprawa nie nabierze mocy prawnej?!


Jest ogromna różnica pomiędzy staniem z boku i zostawieniem dziecka z problemem, a załatwianiem konfliktów pomiędzy dziecka ponad prawem.
Ppo pierwsze należy uczyć dziecko szacunku dla prawa. I jeśli samemu sie go nie przestrzega, nie ma się takiej możliwości. Po drugie pomiędzy samodzielnym wymierzaniem sprawiedliwości a zostawieniem dziecka samego istnieje cały szereg możliwości działania, począwszy od rozmowy z własnym dzieckiem (co było polecane w tym wątku), przez rozmowę z nim i zapewnienie, że zamierza się mu pomóc (w trudniejszej sytuacji), pójście do wychowawcy, dyrektora, żądanie podjęcia działań przez szkołę i egzekwowanie tychże, spotykanie się z rodzicami innych dzieci (na terenie szkoły, ale i poza nią), itd, itp. Nie mamy do wyboru jedynie działania w postaci dyscyplinowania cudzych dzieci albo zostawienia sprawy.
Nie wiem też, skąd założenie, że złożenie pisemnej skargi nie wiąże się z żadnym działaniem i skazuje dziecko na dalsze problemy przez długi czas? Pisemna skarga, do której składania zawsze zachęcam, owocuje szybko podjęciem działań, najpierw doraźnych, a zazwyczaj w ciągu kilku dni są to już działania zorganizowane. W szkole pracują ludzie, którym bezpieczeństwo dzieci nie jest obojętne choćby dlatego, że odpowiadają za nie prawnie. Zorganizowanie spotkania rodziców stron konfliktu jest jednym z najczęstszych. Jeśli jednak skarga nie zaowocowałaby sensownymi działaniami ze strony szkoły, i tak o wiele rozsądniej i bezpieczniej byłoby złożenie odwołania do kuratorium czy nawet rzecznika praw dziecka i wycofanie dziecka na ten czas ze szkoły, niż samodzielne wymierzanie sprawiedliwości, które, jak wynika z doświadczenia, w tak poważnych sytuacjach potrafi wręcz nasilić problem i zaowocować włączeniem się osób trzecich po obu stronach konfliktu. Co dalej w takiej sytuacji? Eskalacja konfliktu i jego przeniesienie na braci i ojców, którzy zaczną się bić w ciemnych uliczkach? Znam to z doswiadczenia, tak może się to skończyć.
Ika
CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 20:36) *
Nieprawda.
Napisałam:

Propozycją była rozmowa z rodzicami agresora.
Pytałam również co z dzieckiem poszkodowanym do czasu rozwiązania sprawy? Ma zostać w domu czy chodzić do szkoły i liczyć, że nie oberwie kolejny raz.

Ika, czytaj dokładniej to co napisałam, bo zamiast dyskutować cytujemy sobie poszczególne fragmenty udowadniajac co było napisane a co nie.


Nieprawda - w Twoim pierwszym poście, tym, do którego się odniosłam, nie było żadnej propozycji rozmowy z rodzicami - było tylko oburzenie, że jak to, prawo zabrania dyscyplinowania cudzego dziecka a co ma począć biedny poszkodowany w takim razie, oraz było o tym, że takie dziecko będzie miało poczucie, że matka nie staje za nim murem. Do tego postu się odnosiłam i podtrzymuję każde słowo.
Prosząc o dokładne czytanie, zastosuj się do tego również Ty sama, bardzo proszę. Wówczas nie będziemy musiały niczego cytować i udowadniać. Gdyby w Twoim pierwszym poście było coś o rozmowie z rodzicami, nie odniosłabym się do niego.
Tuni
Ida, ja się zgadzam z tym co piszesz i nie nawołuję do przekraczania prawa.
Poruszyło mnie głównie to, że kilka osób "stanęło" niemal w obronie agresorki nie pisząc ani słowem co w tym czasie z poszkodowanym. A to jemu stała się krzywda. Mikunia prosiła o radę co zrobić a dostała reprymendę że nie wolno rozmawiać z cudzym dzieckiem bo prawo na to nie zezwala. A co z jej dzieckiem?
Ika
CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 21:00) *
Ida, ja się zgadzam z tym co piszesz i nie nawołuję do przekraczania prawa.
Poruszyło mnie głównie to, że kilka osób "stanęło" niemal w obronie agresorki nie pisząc ani słowem co w tym czasie z poszkodowanym. A to jemu stała się krzywda. Mikunia prosiła o radę co zrobić a dostała reprymendę że nie wolno rozmawiać z cudzym dzieckiem bo prawo na to nie zezwala. A co z jej dzieckiem?


Nie mogę się zgodzić z taką interpretacją tego wątku.
Nikt nie "stawał w obronie agresorki". Zanegowano niewłaściwe działanie Mikuni (czy raczej chęć takiego działania) gdyż jest ono właśnie niestosowne oraz niezgodne z prawem. Zamiast tego polecono prawidłowe rozwiązania, w tym przypadku wzmacnianie własnego dziecka i uodpornianie go na tego typu sytuacje (które nie są poważne, za to są powszechne i dziecko zetknie się z nimi jeszcze miliony razy). Padło też, że w poważniejszych konfliktach należy kontaktować się z dorosłymi osobami odpowiedzialnymi w szkole za dzieci.
I nie powiedziałabym, że dziecku Mikuni "stała się krzywda". Spotkała go przykrość, niewątpliwie, ale nie hiperbolizujmy, trzymajmy się faktów.
Tuni
CYTAT(Ika @ Sat, 12 Jan 2013 - 20:53) *
Nieprawda - w Twoim pierwszym poście, tym, do którego się odniosłam, nie było żadnej propozycji rozmowy z rodzicami - było tylko oburzenie, że jak to, prawo zabrania dyscyplinowania cudzego dziecka a co ma począć biedny poszkodowany w takim razie, oraz było o tym, że takie dziecko będzie miało poczucie, że matka nie staje za nim murem. Do tego postu się odnosiłam i podtrzymuję każde słowo.
Prosząc o dokładne czytanie, zastosuj się do tego również Ty sama, bardzo proszę. Wówczas nie będziemy musiały niczego cytować i udowadniać. Gdyby w Twoim pierwszym poście było coś o rozmowie z rodzicami, nie odniosłabym się do niego.

No wiesz , ja nie wiem do którego postu się odniosłaś. Skoro pisałaś go dwa posty poniżej tego w którym podałam propozycję i kilka minut po nim, to miałam prawo sądzić, że już go przeczytałaś.
Tuni
Ika, sprawa drobna, to fakt.
Nie zmienia to faktu, że zawiniła starsza dziewczynka bo dokuczała synowi Mikuni a poszkodowanym był on.

A nie odwrotnie.
Ika
CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 21:07) *
No wiesz , ja nie wiem do którego postu się odniosłaś. Skoro pisałaś go dwa posty poniżej tego w którym podałam propozycję i kilka minut po nim, to miałam prawo sądzić, że już go przeczytałaś.


Tuni, ale co Ty w ogóle teraz robisz, po co to kręcenie?
Napisałaś post #22, ja odpowiedziałam postem #23 - więc jakie dwa posty poniżej i jakiej propozycji? icon_eek.gif
Nie chce mi się bić piany, ale próbujesz tu odwrócić kota ogonem w tak przedziwny sposób, że nie mogę tego zostawić.

Twój post (#22):

CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:11) *
Mikuniu, cieszę się, że sprawa się rozwiązała.

Ale czekajcie, nawet jeśli faktycznie prawo zabrania matce rozmawiania z innym dzieckiem, to czy nie zabrania również tamtemu dziecku dokuczania synowi Mikuni ??

No i czy wobec tego Mikunia miałaby stać z boku i nie robić nic, czy też pisać pisma i czekać na odpowiedzi i reakcje ( co wiadomo musi potrwać). A co w tym czasie z jej dzieckiem? Ma czuć , że matka nie stanie za nim murem? Ma nadal być narażone na głupie odzywki starszej dziewczynki?

To tak jakby chronić przestępcę a poszkodowany, no cóż niech czeka aż prawo zadziała ?!

A gdyby sprawa była większego kalibru? Starsze dziecko zastrasza młodsze, prześladuje, to co? Matka ma pisać i czekać? A nękane dziecko nadal ma chodzić do szkoły i być narażone na kolejne zastraszania, póki sprawa nie nabierze mocy prawnej?!


Moja odpowiedź bezpośrednio pod Twoim, czyli post #23:

CYTAT(Ika @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:25) *
Nie, tatuś powinien iść gówniarzowi łomot spuścić. Wszak sprawa większego kalibru to i reakcja relatywnie większa..

Tuni - nie wolno samowolnie dyscyplinować cudzego dziecka. Koniec, kropka. Można rozmawiać z rodzicami, nauczycielami, dyrekcją, kuratorium. Pisać, żeby mieć podkładki na piśmie, ale pisanie nie wyklucza jednoczesnego rozmawiania z wychowawcą, rodzicami itp., więc to nie jest "pisać i czekać". Nie wiem, skąd przekonanie, że takie działania nic nie dadzą, ale "pogadanie" samemu z dzieckiem na pewno będzie skuteczne.

Odnośnie porównania z przestępcą i poszkodowanym, który ma czekać, aż prawo zadziała - tak, dokładnie tak jest. Za samosąd odpowiesz karnie.
Poza tym absurdem jest dla mnie stwierdzenie, że nasze dziecko będzie czuło, że matka nie stanie za nim murem - dla mnie "stawanie murem" nie przejawia się samosądami i rozwiązywaniem spraw z cudzymi dziećmi. Własne dziecko można (i trzeba) wspierać, ale nie tak.



Potem to już były posty tłumaczące, co napisałaś a czego nie napisałaś. Ja się odniosłam do pierwszego - zero propozycji, tylko oburzenie, że nie wolno dyscyplinować cudzego dziecka, to niby co on ma zrobić. I o niestawaniu murem.
Ika
CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 21:09) *
Ika, sprawa drobna, to fakt.
Nie zmienia to faktu, że zawiniła starsza dziewczynka bo dokuczała synowi Mikuni a poszkodowanym był on.

A nie odwrotnie.


Ależ tego nikt tu nie negował, więc doprawdy, kolejny raz nie pojmuję Twojego wpisu.
Ewcia!
CYTAT(Ida.dorota @ Sat, 12 Jan 2013 - 14:20) *
Mikunia, przede wszystkim jest niezgodne z prawem, by ktokolwiek, kto nie jest pracownikiem szkoły zaczepiał na terenie szkoły dziecko. Zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa wiąże się ze ścisłym przestrzeganiem zasady nie zbliżania się żadnych osób z zewnątrz do uczniów, w przypadku próby jej złamania należy wezwać ochronę lub policję. Planując takie działania należy być więc świadomym konsekwencji.
Pomijając już samą zasadność ingerencji, jak napisały dziewczyny do załatwiania problemów w szkole są odpowiednie drogi służbowe i przeznaczeni do tego pracownicy.


Czy to oznacza również, że nie mam prawa "zagadnąć" koleżanki mojej córki? Zapytać np, czy nie widziała , dokąd poszło moje dziecko?
Ida.dorota
CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 21:00) *
Ida, ja się zgadzam z tym co piszesz i nie nawołuję do przekraczania prawa.
Poruszyło mnie głównie to, że kilka osób "stanęło" niemal w obronie agresorki nie pisząc ani słowem co w tym czasie z poszkodowanym. A to jemu stała się krzywda. Mikunia prosiła o radę co zrobić a dostała reprymendę że nie wolno rozmawiać z cudzym dzieckiem bo prawo na to nie zezwala. A co z jej dzieckiem?


Przede wszystkim ja tu nie widzę ani agresorki, ani poszkodowanego, widzę dwoje małych dzieci, z których jedno powiedziało coś niewłaściwego, a drugie poczuło się tym urażone, a to zasadnicza różnica.
Nie widzę także w żadnym z postów stawania w obronie dziwczynki.
Mikunia otrzymała rady, radzono jej, jak byłoby dobrze rozmawiać z dzieckiem, jak dobrze jest podchodzić do takich spraw, w tym również do wypowiedzi innych dzieci, czego dobrze jest uczyć swoje dziecko. Były to bardzo rozsądne i przemyślane rady.
Ida.dorota
CYTAT(Ewcia! @ Sat, 12 Jan 2013 - 21:23) *
Czy to oznacza również, że nie mam prawa "zagadnąć" koleżanki mojej córki? Zapytać np, czy nie widziała , dokąd poszło moje dziecko?


Zgodnie z prawem, jakie jest mi znane (ale nie jestem prawnikiem, więc mogę jedynie mówić o interpretacjach, które mi podano), rodzice nie powinni na terenie szkoły w ogóle kontaktować się z innymi dziećmi. Oczywiście brzmi to niezwykle mocno, oczywiście nie jest również przestrzegane. Do pewnego momentu ja także widziałam w tym bezsens i przesadę, niestety im dłużej pracuję w szkole tym częściej mam do czynienia z sytuacjami, gdy rodzice usiłują wyciągać konsekwencje, dyscyplinować czy wręcz zastraszać cudze dzieci z pominięciem szkoły i tym częściej ze strony rodziców tych dzieci pojawiają się żądania, by takie właśnie restrykcyjne prawo egzekwować dla ich bezpieczeństwa. Trudno się temu dziwić. Dlatego chciałabym, aby nigdy nie było konieczne wprowadzanie takich ograniczeń, ale obawiam się, że właśnie działania rodziców dorowadzą w końcu do ich ścisłego przestrzegania, jak trudne i dziwaczne nie będzie się to nam wydawało.
Tuni
CYTAT(Ida.dorota @ Sat, 12 Jan 2013 - 22:01) *
Przede wszystkim ja tu nie widzę ani agresorki, ani poszkodowanego, widzę dwoje małych dzieci, z których jedno powiedziało coś niewłaściwego, a drugie poczuło się tym urażone, a to zasadnicza różnica.



Określenia dzieci faktycznie nieadekwatne do przewinienia ale jakoś musiałam nazwać dziewczynkę która sprawiła przykrość i chłopca któremu zrobiło się przykro icon_wink.gif
Tuni
CYTAT(Ika @ Sat, 12 Jan 2013 - 21:15) *
Tuni, ale co Ty w ogóle teraz robisz, po co to kręcenie?
Napisałaś post #22, ja odpowiedziałam postem #23 - więc jakie dwa posty poniżej i jakiej propozycji? icon_eek.gif
Nie chce mi się bić piany, ale próbujesz tu odwrócić kota ogonem w tak przedziwny sposób, że nie mogę tego zostawić.

Ika, chciałam już nie odpowiadać, bo uważam, ze to naprawdę nie wypada żebyśmy się tutaj tak wykłócały , ale Twoje stwierdzenie, że ja kręcę bardzo mnie obraża. Wyhamuj proszę.

Brak propozycji zarzuciłaś mi w poście #26 podczas gdy ja propozycję podałam w poście #24. To jest "dwa posty wcześniej".
Mój post #24:

CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:41) *
Ika, nigdzie nie napisałam , że tatuś ma spuszczać łomot, wypraszam sobie.
Kwestia kalibru ma znaczenie, bo o ile zaczepki słowne można starać się lekceważyć, to poważniejszych zachowań już nie.

Nie piszę, też że pisanie nic nie da. Ale siłą rzeczy musi potrwać. Pytam co w tym czasie z dzieckiem poszkodowanym? Ma chodzić do szkoły i liczyć, że nie oberwie znowu, czy ma może siedzieć w domu i oczekiwać na rozwiązanie sprawy?

Daleka jestem od przekraczania prawa i jeszcze dalsza od nakłaniania do takiego postępowania więc mnie nie strasz karą za samosąd. Należę akurat do osób, które przestrzegają prawa i wszelkich przepisów nawet jesli wydają mi się niedorzeczne.

W tym przypadku doprowadziłabym do rozmowy między rodzicami dzieci a nie bezpośrednio z dzieckiem. Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, że tylko piszę do dyrekcji i oczekuję odzewu - w moim odczuciu byłoby to za mało i za późno.


Twój post #26:

CYTAT(Ika @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:52) *
Nigdzie też nie napisałaś, jakie masz propozycje, oburzyłaś się tylko, że jak to, nie można rozmawiać z cudzym dzieckiem?? Ale ono może zastraszać inne dziecko a tamto ma czekać??
No to jak to można zinterpretować...? To nie jest nadinterpretacja, tylko logiczny wniosek.
Tym bardziej, że nikt inny nie pisał, że należy li tylko prokurować pisma i czekać nic nie robiąc - zaznaczono jedynie, że nie wolno dyscyplinować cudzych dzieci. Zalecano kontakt z dorosłymi.
Dopiero teraz piszesz, ze doprowadziłabyś do rozmowy z rodzicami - to już zdaje się było proponowane wcześniej, więc tym bardziej nie rozumiem, o co chodziło Ci w Twoim poście i skąd oburzenie i słowa o niestawaniu murem. Nikt nie twierdził, że należy TYLKO pisać i nie wolno rozmawiać z RODZICAMI dziecka - było jedynie, że nie wolno zaczepiać cudzego DZIECKA.



I proponuję zakończyć już tę przepychankę, bo nie wnosi nic do dyskusji poza zamętem.
Ika
CYTAT(Tuni @ Sat, 12 Jan 2013 - 23:07) *
Ika, chciałam już nie odpowiadać, bo uważam, ze to naprawdę nie wypada żebyśmy się tutaj tak wykłócały , ale Twoje stwierdzenie, że ja kręcę bardzo mnie obraża. Wyhamuj proszę.

Brak propozycji zarzuciłaś mi w poście #26 podczas gdy ja propozycję podałam w poście #24. To jest "dwa posty wcześniej".

Mój post #24:
Twój post #26:
I proponuję zakończyć już tę przepychankę, bo nie wnosi nic do dyskusji poza zamętem.


Prosiłaś o czytanie ze zrozumieniem...
W poście #26 tłumaczyłam, dlaczego tak a nie inaczej zareagowałam postem #23 na post #22 icon_rolleyes.gif
Tuni, czy mam zacytować wyłącznie nasze posty, jeden za drugim, żebyś nie kontynuowała odwracania kota ogonem?
Te "propozycje" (które zresztą wcześniej padły z mojej strony...) czyli rozmowę z (m.in.) rodzicami podałaś dopiero w odpowiedzi na mój post #23.
Nie uważam również, żeby którykolwiek mój post był "przepychanką" ani "wykłócaniem" (za Twoje nie odpowiadam). Ja jedynie prostuję, a to będę robić do skutku.
Tuni
CYTAT(Ika @ Sat, 12 Jan 2013 - 23:14) *
Nie uważam również, żeby którykolwiek mój post był "przepychanką" ani "wykłócaniem" (za Twoje nie odpowiadam). Ja jedynie prostuję, a to będę robić do skutku.

Nie no jeśli uważasz, że Twoje posty są wzorem cnót, mądre i wyważone, z tym gdzie zarzucasz mi kłamstwo
i z tym :
CYTAT(Ika @ Sat, 12 Jan 2013 - 19:25) *
Nie, tatuś powinien iść gówniarzowi łomot spuścić. Wszak sprawa większego kalibru to i reakcja relatywnie większa..

na czele, to gratulujÄ™ wysokiej samooceny.

Moim zdaniem natomiast, ta nasza przepychanka i walka na cytaty już dawno zasłużyła na upomnienie. Widać w innym miejscu przebiega u mnie granica między tym co właściwe a co zdecydowanie nie. Dlatego postaram się nie odpowiadać już tutaj na Twoje zaczepki. Z resztą jak w kilku innych wątkach gdzie Twoja racja była "najtwojsza".
Ika
edit: przepraszam, nie ma sensu tego ciągnąć publicznie, cała ta dyskusja niezauważalnie poszła za daleko.
Ika
CYTAT(Mikunia @ Sat, 12 Jan 2013 - 20:14) *
Ika, nie, przypadek o którym napisałam to była zerowa reakcja ze strony rodziców i dyrekcji itp, chłopczyk był silny, dziewczynka mała i delikatna. Jeśli mój syn byłby agresorem zareagowałbym natychmiast, a nie tłumaczyłabym tego adhd i pozwalałabym mu robić złe rzeczy.
Podziwiam, że jest tutaj tak wielu prawych ludzi, ale ja w podobnej sytuacji pewnie zareagowałabym podobnie, broniłabym swego dziecka jeśli byłoby słabe i nie potrafiłoby się obronić i tyle mówcie, że jestem złym człowiekiem, świat jest jaki jest, pieniądz żadzi światem i ludzmi, nie mówię, że wszyscy są źli, ale..

Oglądaliście może film " Nasza klasa"? Na faktacg autentycznych? Wierzcie mi, że wiele dzieci przeżywa taki los, cierpi, a dorośli nie zwracają uwagi.
To trudny temat, dajmy spokój.


Mikunia, to nie jest takie proste... wydaje Ci się, że zareagowałabyś natychmiast, gdyby Twój syn był agresorem, a nie tłumaczyłabyś tego ADHD - i pewnie tak by było, ze reagowałabyś natychmiast, ja Ci wierzę. Tylko co z tego, skoro Twój syn mógłby nadal zachowywać się agresywnie? ADHD istnieje naprawdę, to nie jest wymówka (nie wiem, może czasem jest icon_smile.gif ale generalnie są dzieci z takim problemem i to nie jest ich wina, prawda?).
Wyobraź sobie, że Twój syn ma ADHD. Dowiadujesz się, że kogoś uderzył. Natychmiast reagujesz, rozmawiasz z dzieckiem, idziesz do psychologa, pracujecie wspólnie z dzieckiem. I znowu w szkole jest problem, syn kogoś popchnął. Znów rozmawiasz, psycholog itp. Ale wkrótce dostajesz informację, ze znów była bójka i Twój syn kogoś zaatakował. Rodzice tamtych dzieci zaczynają się denerwować, bo jak to, problem nie rozwiązany? No to pewnie matka nic nie robi, wychowawca nic nie robi! Może więc powinni sami sobie "pogadać" z Twoim synem...
Wczuj się w tę sytuację. Mnie czasami dobrze robi taka próba "założenia cudzych butów".

Chodzi mi o to, że nie zawsze brak efektu musi być wynikiem zaniechania, nicnierobienia szkoły czy rodziców. Po prostu nie wszystkie problemy rozwiązuje się tak od ręki.
Ja jestem całym sercem za bronieniem swoich dzieci, zawsze powtarzam, że to rodzic ma być adwokatem dziecka - ale nie uważam, że cel uświęca środki. I wiem, że choć niekiedy frustracja nam rośnie, bo nie ma efektów, to i tak nie znaczy to, że należy chodzić na skróty. Często z takiego chodzenia na skróty może wyniknąć więcej złego, niż dobrego.
pirania
CYTAT
Znam sytuacje taką, że dziewczynka była brzydko się wyrażę tępiona w szkole, przez starszego chłopca z adhd. No i wszystko tłumaczyli:no bo on ma adhd, jest chory, rodzice olewka, nauczyciele zero reakcji, a mała wracała posiniaczona, co wtedy byśćie zrobili?? Słucham?? To co zrobił ojciec tego dziecka pomogło, krzywdy chłopcu nie zrobił, ale go postraszył i problem zniknął. Nie wszystkie dzieci są takie odważne i na pewno nie jedno z was zna takie historię.


Zmusilabym nauczycieli do reakcji- co to znaczy mala wracala posiniaczona?

A w momencie takiego zachowania ojca innego dziecka- tez bym poszla gadac w szkole. Co to znaczy ze jakas obca osoba STRASZY moje dziecko? to tez jest przemoc. Tyle ze slowna. Sprawy zwiazanej z przemoca nie "zalatwia" sie przez przemoc. To jest akcja na poziomie "zaraz tu bedzie moj starszy brat i ci wleje".....

Poza tym gdy dziecko MA adhd- problem nie znika bo ktos postraszy- wiem bo mam syna co bije dzieci. Nie ma adhd, ale kontrole nad emocjami ma srednia. No i sie zdarza.
mamboo
Jak pisałam wcześniej, staram się uczyć dzieci dystansu i umiejętności radzenia sobie bez agresji. Mam całkiem niezłą pamięć i świetnie sobie przypominam podobne akcje z mojej podstawówki, kiedy w ferworze potyczek słownych padały różne słowa, a sojusze zawierane przez różne grupy wpływów, swoją nietrwałością i bezwzględnością przypominały włoski dwór doby renesansu icon_wink.gif. Dzięki temu, że pamiętam jak to kiedyś bywało, jestem w stanie zrozumieć rozżalenie pokrzywdzonego, ale mając też doświadczenie dorosłego człowieka, wiem, że życie nie pieści i nie pachnie fiołkami, a im dalej tym bywa bardziej bezwzględnie. A mi zależy na wychowaniu człowieka, którego nie złamie byle powiew i który w obliczu konfliktu nie będzie wytaczał od razu dział najcięższego kalibru.
I jeszcze jedno. Ja bardzo kocham moje potomstwo, ale też znam ich świetnie, więc kiedy już przepracowujemy jakiś problem z rówieśnikami, prawie zawsze proszę ich, aby się zastanowili, czy sami nie zrobili czegoś, co kolegę/koleżankę mogło sprowokować do tak ostrej i nieprzyjemniej reakcji.
Mikunia
CYTAT(pirania @ Sun, 13 Jan 2013 - 09:53) *
Zmusilabym nauczycieli do reakcji- co to znaczy mala wracala posiniaczona?

Dobrze, a jak byś go zmusiła, skoro prośby nie pomagały? Siniaki chyba wiadomo skąd się biorą.
Mariola***
łał...
Słuchajcie, dzisiaj w szkole problemy rozwiązuje się cały czas, są szkoły, że każdy dzień przynosi nowy problem, nie da się czegoś brzydko mówiąc "olać", za duże konsekwencje.
Możliwosci działania praktycznie zerowe. Bez współpracy rodziców dwóch stron rzecz jasna.

Ja tak czytałam całą dyskusję i jeszcze jedno mi się nasuwa, dlaczego ta dziewczynka nazwała siostrę małpą.... bo czasami się zdarza,że ktos w taki spoób odzywa się bo był na przykład wczesniej sprowokowany. Moze nie Twój syn cos narozrabiał, ale córka, a on po prostu "zebrał".
Bo wiecie, ja ufam swoim dzieciom tak na 100% jak stoją koło mnie, widzę i słyszę co mówią , a...jeszcze jak widzę twarz 06.gif
Abotak
CYTAT(Mariola*** @ Sun, 13 Jan 2013 - 18:36) *
Ja tak czytałam całą dyskusję i jeszcze jedno mi się nasuwa, dlaczego ta dziewczynka nazwała siostrę małpą.... bo czasami się zdarza,że ktos w taki spoób odzywa się bo był na przykład wczesniej sprowokowany. Moze nie Twój syn cos narozrabiał, ale córka, a on po prostu "zebrał".
Bo wiecie, ja ufam swoim dzieciom tak na 100% jak stoją koło mnie, widzę i słyszę co mówią , a...jeszcze jak widzę twarz 06.gif


Wnioskujac z paskow, corka Mikuni ma niespelna 2 lata. Powaznie myslisz ze podpadla szostkoklasistce ? icon_wink.gif


To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.