To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Nie ma dla niego świętości :/

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Tamara79
Może ktoś ma jakis pomysł... mam nastepujący problem: Gustaw bierze wszystko na co w danej chwili ma ochotę, nie ma dla niego świętości:
- przed chwilą biegał z koszyczkiem zawierającym moje ozdoby wisiorki itp
- notorycznie szpera w szafkach w kuchni, wchodzi na blat i wyjmuje co akurat wpadnie mu w oko lub w poszukiwaniu czegoÅ› przemierza wszystkie szafki
- zabiera mi dokumenty, ważne rzeczy typu mp3, klucze
- najbardziej przezyłam zniszczenie szopki bożonarodzeniowej (na cmentarz kupionej dla córki), postawiłam wysoko, dałam wcześniej obejrzeć, tłumaczyłam, że to dla Niej. Ale nie udało się, wszedł na biurko i wziął, spadło, Józef się stłukł. Nie wytrzymałam, wydarłam sie i dałam klapsa 13.gif
Dodam tylko, że te przedmioty sa schowane, umieszczone wysoko, zamknięte w szafce. Aby zdobyc łup wspina sie po meblach, wchodzi na parapety, oparcia, podsuwa sobie stołki, drabinki, krzesła.
I tak ostatnio sobie myślę, ze jestem pod scianą, że chyba klaps to jedyna metoda na wyegzekwowanie tego o co proszę.
Albo przeczekać, może wyrośnie, może dojrzeje?

Próbowałam już;
- tłumaczyć, od zawsze tłumaczymy, nie stosowaliśmy kar, tylko mieliłam, mieliłam: ze mamusi przykro, że zabierasz, że może się zniszczyć, że ja tez nie zabieram twojego bez pytania.
- chowalismy przedmioty które ewentualnie mogły zainteresować, nie kusilismy losu... niech dziecko ma nieograniczoną przestrzeń (teraz chyba się to na nas mści)
- sadzanie za kare na stołku
Własnie, ostatnio wprowadziłam zasadę że jak chcesz coś wziąć naszego to zapytaj. Więc siedzi dziecię na stołku i tłumaczę, że nie może brac naszych rzeczy, bo... i że miał sie pytać, czy może.
Odpowiedz: a które to są wasze rzeczy? 29.gif
- jak ty mi zabierasz to ja zabiore tobie i chowam: grę, samochód kurna szafki mi nie długo nie starczy. Co ciekawe tych łupów moich nie tyka, a mógłby, bo sa niejako w zasięgu jego reki (zresztą co nie jest?)
... i nie wiem co tam jeszcze, ale jak na razie bezskutecznie. Ma 4 lata, rozumie doskonale. Teorię ma opanowaną do perfekcji. Czasami ponosi go ciekawość, nie jest w stanie się powstrzymać, nie pomysli a już sie dzieje (jest troche nadpobudliwy ruchowo). Czesto wie w trakcie zabawy, że to jest ta zakazana rzecz. Nie zauważyłam, żeby robił cos z premedytacją. Nie jest jego celem zdenerwowanie mnie.

Nie jestem w stanie wszystkiego chować, nie mam na to miejsca. Oczekiwałabym od 4 latka, że uszanuje pewne zakazy, ale widzę, że jak grochem o ścianę. Za duzo wymagam?
Kiedyś czytałam taka o to wypowiedź: "moje dziecko ma zakaz zbliżania się do biurka. To mój azyl i wszyscy dobrze wiedzą, że bez pytania nie wolno niczego zabrać..." mogę tylko pomarzyć!
No, a ja, co ja robię źle? No co?
pcola
KanuÅ›,

tak na szybko, luźna myśl: a nie podkreślasz za bardzo tych zakazów dotykania/brania do ręki pewnych rzeczy, co go najzwyczajniej w świecie dodatkowo nakręca ? Zakładam, że z niego takie żywe srebro więc i ciekawość ponadnormatywna icon_wink.gif Może to dla niego najlepszy sposób na badanie granic i zwrócenie na siebie Twojej uwagi ?
Tamara79
On jest jak nakręcony, mam wrażenie, że ciągle potrzebuje nowych bodźców, nie znosi próżni. W przedszkolu podczas posiłku wchodzi pod stolik, bo już skończył jeść i jest nudno. Owszem potrafi sie czyms zająć, nawet długo, czyli ok 20min.

Uwielbiam tą jego energię, fascynację, podziwiam kreatywność. To jest fajny dzieciak.

Uwaga, tak, wydaje mi się, że o to toczymy bój od zawsze. On potrzebuje człowieka na wyłączność. Jakbym pozwoliła to w ogóle nie bawił by sie sam. Czasami czuje się jak więzień, przychodzi: mama choć, mama zobacz, mama pobaw się ze mną. Jak mogę to idę, a jak nie to odmawiam. I wtedy dzieje się właśnie to zakazane. Właściwie to cały czas powinnam za nim/nimi chodzić, towarzyszyć. Zwyczajnie nie mam na to ochoty.

Nakręcenie się na temat? nie potrafie tego ocenić. Ja kładę, zostawiam, on wchodzi zabiera. Ja tłumaczę, że nie wolno lubdaję karę. I sytuacja się powtarza.


Widzę, że duzo osób zajrzało, ale temat długi i w sumie "trudny do rozwiązania" Bo to w domu, systemowo trzeba, cos może kuleje we wzajemnych relacjach, błędy z przeszłości. Trudno radzić.

Mogłabym próbować go złamać, dać taką karę, że w piety pójdzie( na razie nie mam pomysłu icon_wink.gif ) ale chyba nie chcę, chce tak po ludzku jakoś się dogadać, ale nie wychodzi. Już i tak przekroczyłam pewne granice, które uznawałam za nieprzekraczalne.

Może kurcze olać, bez słowa zabierać zdobycz i odkładac na miejsce. Teraz tak pomyślałam... może jak odbiore mu moja uwage to przestanie mnie prowokowac?

Eureka?
aisha1111
Kanuś, a może jak pada pytanie "A co jest moje?" to odpowiedz, to co jest w Twoim pokoju i w Twojej szafie/pudle z zabawkami? Tak tylko kombinuję. Mam podobny typ w domu, tylko młodszy i przez to łatwiej ulegający namowom. Nasza sypialnia jest zakazanym terenem, gdzie nie może młody wchodzic bez obecności kogos z nas. Jest absolutny zakaz otwierania tam szafek i ruszania naszych rzeczy, chyba że za pozwoleniem. Działa to też w drugą stronę - do pokoju małego wchodzmy tylko pukając, pytamy się, czy możemy pobawić sie z nim, które zabawki możemy "używać". Teren salonu jest miejscem wspólnym. Wydaje mi się, że takie wyznaczenie strefy moje/twoje/wspólne może pomóc.
Rozumiem, że zrobiło Ci sie przykro, ale syn nie zrobił tego złośliwie. Wydaje mi się, że kierował się zasadą co nie zakazane kompletnie - jest dopuszczone. Zwłaszcza, że wcześniej pozwoliłaś dotknąć i pooglądać.
Tamara79
trudno okreslić które rzeczy należą w domu do kogo, ale on doskonale wie, że niektórych przedmiotów nie wolno ruszać, sa one np. schowane, żeby je zdobyć trzeba przysunąć stołek, wejść wysoko. On wie, że to jest zakazane. Ale coś mu mówi, że trzeba i już. Lub zwyczajnie dana rzecz jest mu potrzebna np koszyczek z biżuterią z którym dzisiaj biegał słuzył za kierownicę (to takie okrągłe pudełeczko z wikliny).

aishaa to nie jest takie proste, próbowałam jak był roczkującym wyznaczać granice: to jest moja szafa, a ta twoja. Nie działało. Szafki mieliśmy pozamykane na amen. Teraz też staram się określać, tłumaczyć, ale to chyba silniejsze od niego.
Twój syn respektyje zakaz?
Ponadto nasza sypialnia jest użytkowa, tzn korzystamy z niej w ciągu dnia. Nie mogę jej zamknąć tak po prostu i konsekwentnie egzekwować prawa wejści do niej. Choć i tak zdarza się, że w ciągu dnia zamykam na klucz (jak gotuję obiad np.), bo wtedy rewir jest mniejszy i łatwiej mi zapanowac nad sytuacją. Zreszta zwyczajnie boje się, że wejdzie i spadnie, albo coś spadnie i sie zniszczy.

Słowo "absolutny" działa na mnie jak płachta. Bo takie słowo to jak szyfr, powiesz dziecku i ono na pewno posłucha. Moje nie słucha.

Odnośnie szopki to myślę, że wiedział o co chodzi, bo jak weszłam i zobaczyłam go na biurku to z wrażenia szopka mu spadła. Przestraszył się znaczy. Tłumaczył, że chciał tylko zobaczyć.

ja rozumiem, że on może sprawdzać granice, ze może zżerać go ciekawość, że jest kreatywny może, ale kurcze no ja czasami mam nerwy na krańcu.

a tak naprawdę to przecież duperele, Józefa skleiłam i było ok, trzymał się.
Tylko denerwujace to jest! Po prostu.
Agnieszka AZJ
Dwie rzeczy mi przychodzą do głowy. Z jednej strony tzw. NUR czyli Nieustępliwa U*****liwość Rodzica icon_wink.gif - czyli są granice absolutnie nieprzekraczalne i tego pilnuj.

Z drugiej - zwróciłam uwagę na ten fragment:
CYTAT(KanuÅ› @ Tue, 26 Feb 2013 - 22:49) *
Odnośnie szopki to myślę, że wiedział o co chodzi, bo jak weszłam i zobaczyłam go na biurku to z wrażenia szopka mu spadła. Przestraszył się znaczy. Tłumaczył, że chciał tylko zobaczyć.

może trochę za bardzo go ograniczacie ? Może w tej obawie, że cos zniszczy, na wszelki wypadek zabraniacie mu wszystkiego dookoła ?
Zastanów się, jak możesz wyjść naprzeciw jego ciekawości ?

Czyli równocześnie: być twardym, tam gdzie to konieczne, i poluzować tam, gdzie można.

Nie wiem, jak wyglada Twój dom, ale może ciut za duzo macie rzeczy, drobiazgów, ktore stoja na wierzchu, a mogłoby ich wcale nie być ?
agnese
CYTAT(KanuÅ› @ Tue, 26 Feb 2013 - 21:40) *
Uwaga, tak, wydaje mi się, że o to toczymy bój od zawsze. On potrzebuje człowieka na wyłączność. Jakbym pozwoliła to w ogóle nie bawił by sie sam. Czasami czuje się jak więzień, przychodzi: mama choć, mama zobacz, mama pobaw się ze mną. Jak mogę to idę, a jak nie to odmawiam. I wtedy dzieje się właśnie to zakazane. Właściwie to cały czas powinnam za nim/nimi chodzić, towarzyszyć. Zwyczajnie nie mam na to ochoty.


może napisze coś co już próbowałaś - a może coś cię natchnie icon_smile.gif

ja myślę, że to pogrubione to jest sedno. Rozumiem, że nie możesz cały czas się bawić z nim, ale może postaraj sie jak najbardziej angażować go w Twoje prace. Robisz coś w kuchni to niech ci pomaga - daj mu jakieś zadanie, niech pokroi warzywo, poukłada miseczki, po wsypuje ci coś tam - będziesz go miała na oku, on będzie miał Ciebie, sprzątasz - daj szmatkę niech nią lata i ściera kurze, wieszasz pranie - niech podaje czy nawet jak jest możliwość wiesza - poprawisz później, pracujesz przy kompie - niech ci poukłada koło ciebie jakieś "dokumenty" icon_smile.gif Jak się nudzi - a dziecko jak dziecko nudzi sie często szybko - zachęcaj do skończenia zadania i mniej w zanadrzu nowy pomysł icon_smile.gif
a próbowałaś metody zostawiania go przy zabawie - np układa puzzle i ty mówisz mu, że musisz iśc zobaczyć coś do kuchni a on niech układa, idziesz wracasz, przy innej zabawie - wychodzisz zrobić coś krótszego i tak powoli wydłużać ten czas.

pirania
CYTAT
Oczekiwałabym od 4 latka, że uszanuje pewne zakazy, ale widzę, że jak grochem o ścianę. Za duzo wymagam?


Za duzo. Ne wiem czy twoj syn jest nadpobudliwy, na moje oko to calkiem normalny 4 latek icon_smile.gif

Oczekiwac sobie mozesz ale to jest drugi czlowiek. osobny byt.

Rob to co robisz minus klapsy. Kiedys zrozumie. Albo nigdy nie zrozumie, bo potrzeby wylacznosci przedmiotow nie bedzie mial. Sprobuj ograniczyc zakazy do tych najbezwzgledniejszych. Sprpobuj nie karac za to ze ruszyl bez pozwolenia tylko, ze przyszedl sie spytac czy moze. I oddychaj. Zupelnie zwyczajnie z niego dziecko....
pirania
CYTAT
Słowo "absolutny" działa na mnie jak płachta. Bo takie słowo to jak szyfr, powiesz dziecku i ono na pewno posłucha. Moje nie słucha.


Nie Kanus, slowo absolutny jest dla ciebie. Zastanow sie co jest absolutne a co nie.

Acha- czasami niestety kiedy uczymy dziecka czegos tam- musimy skomplikowac sobie zycie. Jesli twoj syn rusza twoje rzeczy a ciebie to wkurza mozesz na przyklad:

- wyznaczyc "swiete koszyczki" czy "swiete pudelka"- gdzie leza rzeczy zakazane. Wyznaczyc jedna szuflade czy dwie. I KONSEKWENTNIE bronic ich. To komplikuje zycie bo trzeba pamietac o wkladaniu tam rzeczy. Trzeba mu tez dac "marchewke" czyli mejsca gdzie moze zagladac. Przeorganizuj przestrzen zeby bylo bezpiecznie a jednoczesnie zeby np. gary mogl wyciagnac.

- zamykac sypielnie i wchodzic tam z nim za kazdym razem. To jest szalenie u*****liwe.

- jasno zorgraniczyc czas mama sie bawi/ mama sie nie bawi. Oczywiscie czasu mama sie bawi musi byc wiecej, bo on ma taka potrzebe ale ja zupelnie rozumiem opcje "odczep sie od mamy", tez ja mam icon_smile.gif ja uzywalam minutnika (do czego ja nie uzywam minutnika....) teraz 5 minut bawisz sie sam dozwolonymi rzeczami. za 5 minut mama bawi sie z toba (tylko wtedy ma byc cos co naprawde on uwielbia). Dobrze by bylo zeby minutnik byl tradycyjny zeby dziecko moglo patrzec jak czas mija i le jeszcze do zera :)jest to szalenie ui=*****liwe dla rodzica rowniez ale ma szanse zadzialac.


Slowem Kanus musisz bardziej pokombinowc i raczej pozegnac sie z idea ze rezultaty beda spektakularne i szybkie icon_smile.gif)
aisha1111
no tak - my mamy trochę łatwiej, bo nasza sypialnia jest na piętrze. Nie pomyslałam, że ktos może mieć sypalnie połączoną np. z salonem, pomimo, że chyba wszyscy moi znajomi z Polski tak mają. Pomysł z koszykami/szufladami wydaje mi się trafiony. To jest coś, co funkcjonuje u nas (nasza szafa sypialniana jest takim "zakazanym koszykiem") i na prawdę sie sprawdza.
Kanuś w wyznaczaniu granic pomaga tylko i wyłącznie u*****liwość i nieodpuszczanie. Jak raz się złamiesz i pokażesz, że jednak można wziąć to pudełko na biżuterię, to potem to pudełko będzie w ruchu. Dziecko wtedy wie, że jak wystarczająco długo popłacze/pomarudzi/powspina się to mama w końcu odpuści. A skoro ten system działa, to dlaczego z niego rezygnować? Pamietam jak przedszkolanka Damiana mówiła mi - nawet jak padasz ze zmęcznia na twarz - nie odpuszczaj, bo będzie tylko gorzej i w końcu własne dziecko wystawi cie za drzwi. Niby oczywiste, ale wieczorem człowiek oczekuje odpoczynku a tutaj dziecku wariat sie w głowie włącza. I albo odpuszczę - wtedy mam pewność, że będę miała to samo kolejnego dnia, albo zepne poślady i pokażę, że są granice, których przekroczyc nie pozwolę.

Jeszcze zapomniałam jesli chodzi o kuchnię - może niebezpieczne przedmioty schowaj wysoko, a synowi wyznacz jakąś szuflade z foremkami i miskami do której może zaglądać. Niech miesza masę solną, lepi pierogi itp.
Mafia
A może to zwracanie na siebie uwagi? Jest jeszcze młodsza siostra. Może jak nabroi, to po prostu zajmujesz sie tylko nim?
martuchaklucha
Dla mnie to zdecydowanie zwracanie na siebie uwagi icon_wink.gif spróbuj poświęcić mu trochę więcej czasu porobić coś z nim wspólnie jak już dziewczyny radziły założyć jakąś szufladę w kuchni czy gdzieś poza jego pokojem szufladę z JEGO rzeczami i ty do nich bez jego zgody nie będziesz miała dostępu np. icon_wink.gif specjalnie pytaj się czy mogła bym wziąć z Twojej szuflady np łopatkę? w ten sposób łatwo powinien zauważyć że pytamy się o rzeczy które nie należą do nas że on ma takie samo prawo mieć swoje rzeczy i tak samo ty icon_wink.gif a są też rzeczy wspólne icon_smile.gif tłumaczenie jak widać nic nie daje więc spróbuj mu to pokazać po prostu icon_smile.gif powodzenia życzę icon_smile.gif
oliwia02445
Może warto by również spróbować metody "chcesz to obejrzec, zobacz to ze mną" poza metodami, o których pisały dziewczyny. Może jakbyś dała mu obejrzeć tą szopkę, dokładnie jej się przyjrzeć to nie kusiłoby go dotykać jeszcze raz (albo i nie) to tylko taki pomysł, niewykluczone, że zaspokojenie jego ciekawości pod Twoim okiem dałoby jakieś rezultaty. Można by i nauczyć dziecko, żeby następnym razem zapytał czy moze coś obejrzeć- jakbyś dała mu popatrzeć to spytałby po raz kolejny ?????
Tamara79
Chwilowo brak czasu, ale dziękuje za wszystkie rady, przemyslę i sie ustosunkuję.
wiktore
Kanuś, ale to chyba jest raczej normalne dla tego wieku, że nie rozgranicza się własności. To co w mojej ręce to moje. Ostatnio czytałam o etapach rozwojowych, ze względu na to, ze mój 6 latek bierze wszystko co nie jego, tez nie mam juz tego wszystkiego chować i jasno podkreślili, ze to jest normalne- przynajmniej w przypadku 4 latka! Tak samo normalne jak to, ze 2 latek nie będzie się dzielił chętnie swoimi zabawkami, bo jest to dla niego za trudne. Te dzieci są tak ciekawe świata, ze to chyba nie do poskromienia.
Wydaje mis ię, ze czasem mamy zbyt sztywne granice, zbyt nieprzejednani jestesmy i zawężamy nienaturalnie pole do obserwacji dziecka nieustannie mu czegoś zabraniając, bo jest to wg nas niestosowne. Np ze powinien się ciszej bawić, ze nie powinien biegac po domu, bo kąpiel za długo trwa. Tak sobie myślę ze dla nas to wszystko jest takie oczywiste, a dla dziecka nie.
Podejrzewam i z doswiadczenia- kary, zabieranie dziecku zabawek za karę i pieklenie się nic nie dają. Przerabiam to od dwóch lat, wykorzystlam większość metod i mój jest zbyt uparty. Oczywiscie nieustannie rozmawiam i tłumaczę - co jego to pilnuje, ale cudze rzeczy bierze bez namysłu.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.