To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku

Brak siły przebicia

Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję

Stron: 1, 2
pati.n
Martwię se o moją córkę. Może ktoś miał podobny problem i znalazł rozwiązanie. Wiktoria wogóle nie przejawi siły przebicia, ona jest na zasadzie "jak mnie Panie Boże stworzyłes , tak mnie masz". Nie chce mi ostatnio chodzić do przedszkola, bo "dzieci się ze mną nie chcą bawić, bo ciągle siedzę przy biurku Pani". Wiem, że dzieci ja lubią, bo np jak spotyka w sztani koleżanki to się cieszą na swój widok, przytulają, razem ida do sali itd. Rozmawiałam dziś rano z Panią w przedszkolu i mi powiedział, że faktycznie Wika ostatnio w przedszkolu jest smutana (w domu przeciwnie),że brak jej siły przebicia, że sama nie podejdzie do grupy, jak ją dzieci nie zawołają, to sama siedzi w kącie, nie umie podejść do dzieci, że owszem siedzi przy biurku, bo prosi Panią, że chce z nią posiedzieć itd. Jak jechali na wycieczke też siedziała z Panią, bo ja o to prosiła, jak wracali to ja już Pani w autobusie posiadziła z koleżanką. To samo jest na podwórku. Ma koleżankę za płotem, która jest mocno przebojowa i złosliwa. Dokucza Wiktorii psychicznie. Np. Żeby Wika mogła wejśc do niej na plac, poskać na jej trampolinie, czy pobawić się z inna sasiadką musi ja o to prosić! Ostatnio przyszła do mnie zapłakana, że M. nie pozwala jej na nic, bo o wszystko tylko "powiedz magiczne słowo, musisz mnie poprosić itd". Powiedziałam Wiki, że mam jej powiedzieć, że magiczne słowo to mama i jak tam mama wparuje to sobie z nia pogada krótko. Skończyło sie, ale to jak zawsze mama rozwiązała problem. Miałą dziewczynkę w przedszkolu, która ja biła, dokuczała słownie itd. Internweniowałam u nauczycieli, kazałam się bronić Wiki słownie itd- efekt zerowy. Wypożyczyłam sobie mame tej dziewczynki- skończyło się teraz sa koleżankami, ale znowu mama rozwiązała problem. Ostatnio mi płakała, że ona nie jest odważna tylko wszystkiego się boi. No racja, ale nie mogę jej tego powiedzieć, więc jej wytłumaczyłam, że jak chodzi na basen z przedszkola, to jest taka rura do wody, która czasami zjeżdzają i ona się strasznie bała sama z niej zjechać (jak chodzimy na basen to zjeżdzamy razem), ale się przełamała i zjechała i że to znaczy że jest odważna, bo nie sztuka zrobić coś czego się człowiek nie boi, ale sztuka zrobić coś co wzbudza w nas strach i umieć ten strach przezwycięzyć. Wczoraj podeszła w sklepie do Pana z obsługi zapytac o to gdzie można dostać pewniem produkt. Mówię, mama jest z Ciebie dumna, że się byłaś taka odważna i poszłaś się zapytać i że się nie bałaś. A ona mówi, "Mamusiu bałam się, ale i tak poszłam". No to mówię, że jeszcze bardziej jestem z niej dumna itd. Tylko dla mnie - nie ma się czego bać, ale oczywiście jej tego nie powiedziałam. I tu jest pytanie - jak jej pomóc, Nie chce z niej zrobić najbardziej przebojowego dziecka na świecie, chccę tylko żeby się intergowała z grupą i żeby sobie nie daławał wejść na głowę i za każdym razem nie przybiegała z płaczem do mamy, żeby mama rozwiązała problem. Myślę, że może w domu będziemy odgrywać scenki, że my jesteśmy dziećmi w przedszkolu i się bawimy i ona musi do nas dołaczyć. Byłam z nią u psychologa, miała robione rózne badania, ale wszystko wyszło OK, psycholog powiedział, że jest "tylko" nadwrażliwa i za delikatna jak na dzisiejesze czasy. Boję się, że jak pójdzie do szkoły, to bęzie jeszcze gorzej, a będzie chodziła do jednej klasy z kolężanka zza płota. Aha i ma tendencje do "zawieszania się", to podobno też jej nie pomaga w przedszolu.
agabr
Pati , moge napisac Ci jakie refleksje mam po twoim poscie , z jednej strony chcialabys , zeby corka sie socjalizowala , zeby nie biegla do Ciebie , z drugiej strony pojawiaja sie stwierdzenia "pozyczylam sobie mamusie", "interweniowalam u pani w przedszkolu " "kazałamjej sie bronic slownie " byc moze nieslusznie ale mam poczucie ze nieco dominujesz .Nie rozumiem tez ustepu o proszeniu pobawienia sie na cudzej trampolinie , dziwne jest raczej to , ze uwazasz to za dzwiwne (trampolina jest jak rozumiem na podworku kolezanki i jest to trampolina kolezanki) .Przebojowe dzieci biora sie z nieograniczajacych rodzicow.b
pati.n
CYTAT(agabr @ Mon, 13 May 2013 - 11:50) *
Pati , moge napisac Ci jakie refleksje mam po twoim poscie , z jednej strony chcialabys , zeby corka sie socjalizowala , zeby nie biegla do Ciebie , z drugiej strony pojawiaja sie stwierdzenia "pozyczylam sobie mamusie", "interweniowalam u pani w przedszkolu " "kazałamjej sie bronic slownie " byc moze nieslusznie ale mam poczucie ze nieco dominujesz .Nie rozumiem tez ustepu o proszeniu pobawienia sie na cudzej trampolinie , dziwne jest raczej to , ze uwazasz to za dzwiwne (trampolina jest jak rozumiem na podworku kolezanki i jest to trampolina kolezanki) .Przebojowe dzieci biora sie z nieograniczajacych rodzicow.b


Trampolin na podwórku kolezanki, ale tak naprawdę to dalsza rodzina i dzieciaki maja porobione furtki pomędzy kilkoma działkami i tam biegaja i się bawia bez ograniczeń, równiez inne dziecki wpadaja do nas na plac zabaw jak do siebie.

No chodzi mi o to, że zawsze ja musze interweniować, bo bez tego żaden problem nie jest rozwiązany. Ponieważ wyczerpałam mozliwośći reakcji pani w przedszkolu- za każdym razem stawiała dziewczynkę do kąta, ale nie odnosiło to żadnego sukcesu, poniewaz nie udało mi się przekonać Wiktorię żeby się obroniła słownie tz odpowiedział coś dziewczynce, a nie uderzała w płacz. To co miałam zrobić, czekać aż ta ja zamęczy psychicznie? Zareagowałam. A chodzi mi o to, że chciałabym aby ona sam umiała zareagować. SAMA sobie poradzia.
Kaszanka
CYTAT(pati.n @ Mon, 13 May 2013 - 12:27) *
To co miałam zrobić, czekać aż ta ja zamęczy psychicznie?


Tego nie wiesz, bo zareagowałaś. Nie wiem czy Twoja córka nie potrafi się bronić, bo jej na to nie pozwalasz czy może ma taki charakter. Poćwicz z nią na lalkach czy misiach, rób scenki z trakcie zabawy, może ona sama Cię zaskoczy? Może jest nieśmiała i jeśli się nie nauczy pewnych słownych określeń które należy głośno i wyraźnie powiedzieć to nadal będzie reagowała płaczem.
pati.n
CYTAT(Kaszanka @ Mon, 13 May 2013 - 12:46) *
Tego nie wiesz, bo zareagowałaś. Nie wiem czy Twoja córka nie potrafi się bronić, bo jej na to nie pozwalasz czy może ma taki charakter. Poćwicz z nią na lalkach czy misiach, rób scenki z trakcie zabawy, może ona sama Cię zaskoczy? Może jest nieśmiała i jeśli się nie nauczy pewnych słownych określeń które należy głośno i wyraźnie powiedzieć to nadal będzie reagowała płaczem.


Tak muszę porobić scenki rodzajowe - może to ją przekona. Już nawet rozmawiałam z mężem, że będziemy odgrywać że jestesmy dziećmi w przedszkolu i sie bawimy, a ona musi podejść do nas i powiedzieć, że chce się z nami bawić. Będziem najwyżej zmieniać osobę podchodzącą, żebym najpierw ja była czy mąż, żeby wiedziała co powiedzieć.

Nie miałam na co czekać, nie chciała chodzić do przedszkola, wracała poobijana, a internwencje u nauczycielki nie pomagały. Czekałabyś dalej?
Mafia
Bardzo, ale to bardzo nie podoba mi się rozmawianie z innymi rodizcami, gdy problem jest w czasie pobytu dziecka w przedszkolu.

pati.n, a może problem jest w Tobie i w Twojej niecierpliwości. Chcesz by dziecko wszystko umiało od razu, daj szansę na naukę. icon_wink.gif I nie wyręczaj. Co to za straszna przemoc psychiczna miała miejsce? Może przesadzasz? Co nie oznacza, że nie należy reagować, ale może reagujesz nadmiernie?
pati.n
CYTAT(Mafia @ Mon, 13 May 2013 - 12:58) *
Bardzo, ale to bardzo nie podoba mi się rozmawianie z innymi rodizcami, gdy problem jest w czasie pobytu dziecka w przedszkolu.

pati.n, a może problem jest w Tobie i w Twojej niecierpliwości. Chcesz by dziecko wszystko umiało od razu, daj szansę na naukę. icon_wink.gif I nie wyręczaj. Co to za straszna przemoc psychiczna miała miejsce? Może przesadzasz? Co nie oznacza, że nie należy reagować, ale może reagujesz nadmiernie?


może, ale z drugiej strony trwało to ponad miesiąc, nawet nie wiem czy nie dwa (z tego co pamietam) i nic się nie zmieniało, to juz chyba odpowiedni czas, żeby coś się zmieniło.
Ketmia
Ja rozumiem Pati, bo też mam podobny problem ze swoją córką, która właśnie poszła do pierwszej klasy. Też jest bardzo wrażliwa, a ja czasem faktycznie w niektórych sytuacjach zastanawiałam się, czy jej nie zdominowałam. Tylko że ona od początku się czaiła do wszystkiego. W szkole na przykład tak się uzależniła od jednej koleżanki, którą nazywała najlepszą przyjaciółką, że nie mogła bawić się z innymi dziećmi, ponieważ tamta dziewczynka jej nie pozwalała. Jeśli tylko Zuza bawiła się z kimś innym, tamta natychmiast się obrażała. Doszło do tego, że nawet jak dostała wymarzoną lalkę Monster High, na którą czekała chyba z pół roku, to pierwsze co zrobiła, to pożyczyła ją tej dziewczynce i to na dwa tygodnie, bo akurat były ferie i dzieci nie chodziły do szkoły. Na moje pytanie dlaczego, odparła smutno: "Musiałam, mamusiu!". Dostała nowy ołówek, lepszy, fajniejszy, jeszcze tego samego dnia pożyczyła go tamtej dziewczynce. Śniadaniami też się dzieliła. Tłumaczyłam, że powinna być bardziej asertywna. Było mi ogromnie przykro, że Zuza się tak męczy, bo ciągle mówiła o tym, ale nie była w stanie sama przeciwdziałać, bo miała ogromną potrzebę akceptacji. Szlag mnie trafił dopiero, gdy dowiedziałam się, że jej koleżanka każe jej się bawić ze sobą również w trakcie lekcji, przez co Zuza nie jest się w stanie skupić. Wówczas powiedziałam, że zabraniam się jej bawić z tym dzieckiem, bo chciałam, żeby uważała na lekcji. Powiedziałam to wieczorem, bo Zuza tę rewelację przekazała mi przed snem. Zależało mi, żeby następnego dnia była jużskoncentrowana na nauce.
Okazało się, że Zuza poszła do pani i powiedzała, że mama zabroniła jej siedzieć z tą dziewczynką i przesiadła się nie zważając na protesty zaskoczonej nauczycielki, która nie wiedziała co się dzieje. Zuza wręcz wzięła swój stół i przesunęła go w inne miejsce. A wszystko zwaliła na mnie. Że to mama jej kazała. Pani nawet chciała posadzić ją na dawnym miejscu, ale zobaczyła taką rozpacz w oczach Zuzy i determinację, że dała spokój.
Myślę, że moja córka chciała uwolnić się od tej dziewczynki, ale nie chciała wyjść na złą osobę, więc wolała zinterpretować moje słowa w taki sposób, żeby się przesiąść. Ja faktycznie ubolewałam, że siedzi z tak zaborczą dziewczynką i nawet chciałam zasugerować nauczycielce, żeby je rozsadziła, ale Zuza załatwiła to krótką piłką.

To właściwie jedyny przypadek kiedy moje dziecko potrafiło dopiąć swego, bo zwykle właśnie odpuszcza i staje z boku. Może po prostu tym razem miarka się przebrała?
pati.n
CYTAT(Ketmia @ Mon, 13 May 2013 - 13:04) *
Ja rozumiem Pati, bo też mam podobny problem ze swoją córką, która właśnie poszła do pierwszej klasy. Też jest bardzo wrażliwa, a ja czasem faktycznie w niektórych sytuacjach zastanawiałam się, czy jej nie zdominowałam. Tylko że ona od początku się czaiła do wszystkiego. W szkole na przykład tak się uzależniła od jednej koleżanki, którą nazywała najlepszą przyjaciółką, że nie mogła bawić się z innymi dziećmi, ponieważ tamta dziewczynka jej nie pozwalała. Jeśli tylko Zuza bawiła się z kimś innym, tamta natychmiast się obrażała. Doszło do tego, że nawet jak dostała wymarzoną lalkę Monster High, na którą czekała chyba z pół roku, to pierwsze co zrobiła, to pożyczyła ją tej dziewczynce i to na dwa tygodnie, bo akurat były ferie i dzieci nie chodziły do szkoły. Na moje pytanie dlaczego, odparła smutno: "Musiałam, mamusiu!". Dostała nowy ołówek, lepszy, fajniejszy, jeszcze tego samego dnia pożyczyła go tamtej dziewczynce. Śniadaniami też się dzieliła. Tłumaczyłam, że powinna być bardziej asertywna. Było mi ogromnie przykro, że Zuza się tak męczy, bo ciągle mówiła o tym, ale nie była w stanie sama przeciwdziałać, bo miała ogromną potrzebę akceptacji. Szlag mnie trafił dopiero, gdy dowiedziałam się, że jej koleżanka każe jej się bawić ze sobą również w trakcie lekcji, przez co Zuza nie jest się w stanie skupić. Wówczas powiedziałam, że zabraniam się jej bawić z tym dzieckiem, bo chciałam, żeby uważała na lekcji. Powiedziałam to wieczorem, bo Zuza tę rewelację przekazała mi przed snem. Zależało mi, żeby następnego dnia była jużskoncentrowana na nauce.
Okazało się, że Zuza poszła do pani i powiedzała, że mama zabroniła jej siedzieć z tą dziewczynką i przesiadła się nie zważając na protesty zaskoczonej nauczycielki, która nie wiedziała co się dzieje. Zuza wręcz wzięła swój stół i przesunęła go w inne miejsce. A wszystko zwaliła na mnie. Że to mama jej kazała. Pani nawet chciała posadzić ją na dawnym miejscu, ale zobaczyła taką rozpacz w oczach Zuzy i derminację, że dała spokój.
Myślę, że moja córka chciała uwolnić się od tej dziewczynki, ale nie chciała wyjść na złą osobę, więc wolała zinterpretować moje słowa w taki sposób, żeby się przesiąść. Ja faktycznie ubolewałam, że siedzi z tak zaborczą dziewczynką i nawet chciałam zasugerować nauczycielce, żeby je rozsadziła, ale Zuza załatwiła to krótką piłką.

To właściwie jedyny przypadek kiedy moje dziecko potrafiło dopiąć swego, bo zwykle właśnie odpuszcza i staje z boku. Może po prostu tym razem miarka się przebrała?


Widzę podobny typ dziecka.
Mafia
Ketmia, to co opisujesz, to bardzo typowe zagrania w tym wieku. Niestety. Dlatego musimy nauczyć dzieci radzić sobie z tym, a nie je wyręczać.
Ketmia
Niby tak, ale nie wszystkie dzieci tak mają.
W tej chwili się skradam, żeby zapisać Zuzę na zajęcia dodatkowe. Już raz porażką zakończyła się moja próba wysłania Zuzy na zajęcia zumby dla dzieci. Zuchy też nam nie wyszły, ale myślę, że to prowadzący nie potrafił zainteresować dziewczynki i jeszcze wcisnął jej na przechowanie drewniany czołg icon_wink.gif. Minął rok i teraz robię podchody do copoieiry. Od pół roku mi mówiła, że chciałaby ją ćwiczyć. Pierwsze zajęcia pokazowe odbyły się w nowym miejscu. Całkiem nowa grupa, nikt się nie zna. Napierw jest judo, w ramach rozgrzewki dzieci biegają, gonią się. Zuza siedzi na krześle, obserwuje dzieci, ale nie - ona nie pójdzie ćwiczyć, bo to jest judo i ona nie chce walczyć w judo 37.gif . Tłumaczę, że do judo to jeszcze im daleko, bo to bardziej berek niż judo. Nie, ona nie będzie, ona przyszła na capoieirę. Potem była przerwa między zajęciami, więc Zuza zaczęła biegać z dzećmi i teraz już mogła się z nimi gonić nie w ramach judo icon_wink.gif. Następnie przyszedł instruktor, Zuza już się poczuła pewniej w grupie. Teraz biegali goniąc się w ramach zajęć z capoieiry icon_smile.gif. Potem były kolejne elementy. Podstawowe ruchy itp. Wszystko było dobrze do momentu, gdy w połowie zajęć instruktor kazał im się dobrać w pary.
Zuza nagle odkryła, że przecież ona nikogo nie zna. Nie pomogło, że obok stała dziewczynka, młodsza zresztą, która przejawiała chęć ćwiczenia z moją córką. Nie, ona ma już dosyć, nie podoba jej się, chce do domu.
No i tak często jest ze wszystkim... Dzisiaj po rozmowie idziemy jeszcze raz na capo, bo chciałabym, żeby się jednak przełamała, tym bardziej, że widziałam, że połowę zajęć ćwiczyła z uśmiechem i się jej podobało. Niestety, nieśmiałość zwyciężyła.

edit. lit
pati.n
To Wiktoria chodzi na angielki i dwa razy w tygodniu na tańce. Chodzi, bo chce i lubi.
Ammm
Chętnie poczytam, bo mam dwie takie sztuki na stanie 32.gif

Kaja nawet jak narysowała ostatnio laurkę dla dziadka, to nie chciała mu dać, tylko było "Ty daj". I tak ze wszystkim.

Bartek w przedszkolu bawi się praktycznie sam.
pati.n
Widzę, że nie jestem odosobniona w problemie.
agabr
A nie bierzecie pod uwage , ze Wasze dzieci potrzebuja dluzszej rozbiegowki ? ze taki "popychanie" przyniesie skutek odwrotny ? W sumie to mi sie jakos to smutne wydaje i nie z powodu dzieci ktore nie wchodza jak w maslo .I jeszcze cos przebija , co zreszta pojawia sie w wielu postach na tym forum "inne dzieci-zlosliwe, zaborcze, etc" nie, to nie jest tak ,nie tylko nasze dzieci sa fajne , warto dzieciom przekazywac pozytywny obraz swiata.b
agabr
CYTAT(Ammm @ Mon, 13 May 2013 - 13:21) *
Chętnie poczytam, bo mam dwie takie sztuki na stanie 32.gif

Kaja nawet jak narysowała ostatnio laurkę dla dziadka, to nie chciała mu dać, tylko było "Ty daj". I tak ze wszystkim.

Bartek w przedszkolu bawi się praktycznie sam.

dałas?
pati.n
CYTAT(agabr @ Mon, 13 May 2013 - 14:51) *
A nie bierzecie pod uwage , ze Wasze dzieci potrzebuja dluzszej rozbiegowki ? ze taki "popychanie" przyniesie skutek odwrotny ? W sumie to mi sie jakos to smutne wydaje i nie z powodu dzieci ktore nie wchodza jak w maslo .I jeszcze cos przebija , co zreszta pojawia sie w wielu postach na tym forum "inne dzieci-zlosliwe, zaborcze, etc" nie, to nie jest tak ,nie tylko nasze dzieci sa fajne , warto dzieciom przekazywac pozytywny obraz swiata.b


Nikt nie powiedział, że inne dzieci sa "be", a nasze ideały, ale jakos tak jest że naczęściej dokuczaja innym te jakos najmniej grzeczne, niestety.
agabr
Czyli problemem jest w istocie "jak odszczeknąć " niegrzecznej dziewczynce? A nie jak pracowac nad dystansem , samoakceptacja i relacjami spolecznymi ?b
pati.n
CYTAT(agabr @ Mon, 13 May 2013 - 15:05) *
Czyli problemem jest w istocie "jak odszczeknąć " niegrzecznej dziewczynce? A nie jak pracowac nad dystansem , samoakceptacja i relacjami spolecznymi ?b


Jak sobie poradzić samemu w konkretnej sytuacji, nie kończąc płacząc w kącie. Jesli odszczeknięcie jest rozwiązaniem, to tak, umiec odszczeknąć jak tego wymaga sytuacja.
Kaszanka
Pati a może ta dziewczynka w przedszkolu chciała się zaprzyjaźnić a Twoja córka nie reagowała? Brałaś pod uwagę, że nadmierna nieśmiałość może wywoływać w niektórych agresję? Patrzę pod kątem siebie, pamiętam jak w dzieciństwie zaczepiano mnie właśnie z tego powodu, dopiero po latach dowiedziałam się, że chciano się ze mną zaprzyjaźnić a ja nie reagowałam. Ale ja siebie akceptowałam jako osobę nieśmiałą, nie przeszkadzało mi to (a z czasem ogólnie przeszło). Nie oczekiwałam załatwienia sprawy przez rodzica czy przez bardziej przebojowe siostry icon_wink.gif

Agabr, wydaje mi się, że osoba nieśmiała powinna uczyć się głośnego "przestań" oprócz tego, że trzeba nauczyć ją dystansu.
pati.n
CYTAT(Kaszanka @ Mon, 13 May 2013 - 15:16) *
Pati a może ta dziewczynka w przedszkolu chciała się zaprzyjaźnić a Twoja córka nie reagowała? Brałaś pod uwagę, że nadmierna nieśmiałość może wywoływać w niektórych agresję? Patrzę pod kątem siebie, pamiętam jak w dzieciństwie zaczepiano mnie właśnie z tego powodu, dopiero po latach dowiedziałam się, że chciano się ze mną zaprzyjaźnić a ja nie reagowałam. Ale ja siebie akceptowałam jako osobę nieśmiałą, nie przeszkadzało mi to (a z czasem ogólnie przeszło). Nie oczekiwałam załatwienia sprawy przez rodzica czy przez bardziej przebojowe siostry icon_wink.gif

Agabr, wydaje mi się, że osoba nieśmiała powinna uczyć się głośnego "przestań" oprócz tego, że trzeba nauczyć ją dystansu.


Nie, nie wpadłabym na to.
agabr
Ale Pati uczac reakcji na "powiedz magiczne slowo" "mama" uczy odszczekniecia a nie stawiania granic.b
Ketmia
CYTAT(agabr @ Mon, 13 May 2013 - 14:51) *
A nie bierzecie pod uwage , ze Wasze dzieci potrzebuja dluzszej rozbiegowki ? ze taki "popychanie" przyniesie skutek odwrotny ? W sumie to mi sie jakos to smutne wydaje i nie z powodu dzieci ktore nie wchodza jak w maslo .I jeszcze cos przebija , co zreszta pojawia sie w wielu postach na tym forum "inne dzieci-zlosliwe, zaborcze, etc" nie, to nie jest tak ,nie tylko nasze dzieci sa fajne , warto dzieciom przekazywac pozytywny obraz swiata.b


Oczywiście, też tak uważam. Ale smutno mi, że z powodu wewnętrznych blokad moje dziecko nie korzysta z ciekawych zajęć, albo przeżywa coś, na co inni nawet nie zwrócą uwagi. Sama sobie kreśli negatywne scenariusze, już na dzień dobry zakłada, że ktoś jej nie będzie lubić.

NIe wiem, czy to się nie nasiliło po kontakcie mojej córki ze starszą o kilka lat dziewczynką, która cierpi na porażenie mózgowe i przy okazji jest złośliwa. Sama kiedyś doświadczyła złego traktowania w klasie intergracyjnej, a potem odgrywała się na mojej Zuzi. Teraz staram się ograniczyć ich kontakty, bo dochodziło do sytuacji, gdy tamta np pisała kartkę na drzwiach swojego pokoju ZAKAZ WSTĘPU DLA ZUZY i mojej córce, która przyjechała tam ze mną z wizytą było po prostu przykro.

CYTAT(Kaszanka @ Mon, 13 May 2013 - 15:16) *
Pati a może ta dziewczynka w przedszkolu chciała się zaprzyjaźnić a Twoja córka nie reagowała? Brałaś pod uwagę, że nadmierna nieśmiałość może wywoływać w niektórych agresję?


Według mnie, nieśmiałość może powodować, że sobie inni robią z tej osoby kozła ofiarnego, bo wiedzą, że łatwo doprowadzić ją do łez, a nie, że ktoś chce się zaprzyjaźnić.
agabr
Ketmia ale mialas swietna okazje przekucia tego kontaktu z dziewczyna z Porazeniem na cos pozytywnego, rozmowe o roznicach miedzyludzkich, o chorobie , o tym , ze czasami ludzie nie potrafia , mowia rzeczy rozne bo sami maja z czyms problem etc.b
Kaszanka
A nie jest czasem tak, że przejmujecie się bardziej niż Wasze dzieci? Przecież uczucie przykrości i rozczarowania towarzyszy człowiekowi do końca życia.

Ketmia, póki co widzisz tylko jedną stronę i tylko niej mówisz.
Ketmia
CYTAT(agabr @ Mon, 13 May 2013 - 15:48) *
Ketmia ale mialas swietna okazje przekucia tego kontaktu z dziewczyna z Porazeniem na cos pozytywnego, rozmowe o roznicach miedzyludzkich, o chorobie , o tym , ze czasami ludzie nie potrafia , mowia rzeczy rozne bo sami maja z czyms problem etc.b


A myślisz, że nie poruszałam tego tematu? Oczywiście, wychowuję Zuzę w tolerancji do innych osób. również niepełnosprawnych.
Ale powiedz sama, czy jako sześciolatka byłabyś w stanie zrozumieć że dwa razy większa dziewczynka Cię bije, niby przypadkiem w zabawie ciagnie za nogę i przewraca? Zrozumienie zrozumieniem, natomiast siniaki siniakami. Teraz ta dziewczynka jest już nastolatką i naśmiewa się z Zuzy nazywając dzidziusiem, zwłaszcza w towarzystwie swojej koleżanki rówieśnicy. Obie się zaczynają z niej nabijać. No, w takim zestawie Zuza nie ma z nimi szans. Być może Ty jako dorosła kobieta jesteś to sobie w stanie wytłumaczyć chorobą, jednak Zuza mimo moich starań niestety nie.
Ketmia
CYTAT(Kaszanka @ Mon, 13 May 2013 - 15:56) *
A nie jest czasem tak, że przejmujecie się bardziej niż Wasze dzieci? Przecież uczucie przykrości i rozczarowania towarzyszy człowiekowi do końca życia.


Ale niektórzy potrafią to życie przeżyć weselej

CYTAT(Kaszanka @ Mon, 13 May 2013 - 15:56) *
Ketmia, póki co widzisz tylko jedną stronę i tylko niej mówisz.


Nie rozumiem?
Justine_Ch
Temat jest bardzo ciekawy. Moja córka też jest nieśmiała i brak jej asertywności często. A jak już zdecyduje się być stanowcza w stosunku do kogoś to potem robi sobie wyrzuty. Moje obserwacje dały mi 1 spostrzeżenie póki co. Bardzo często mamy chcą za bardzo. Bardziej od swojego dziecka.
Myślałam dużo na ten temat i rozmawiałam też z różnymi osobami, które patrząc z zewnątrz są obiektywne. Myślę, że choć dobrze jest gdy dziecko potrafi być asertywne, stanowcze i wie czego chce oraz dąży do tego by to uzyskać; jednak jeśli dziecko takie nie jest to też trzeba je takim je akceptować a jedynie tłumaczyć i uczyć, że może a czasem nawet musi zadbać o siebie. Widzę po sobie, że czasem za bardzo chcę czegoś dla Sary, czegoś co może nie jest jej teraz potrzebne, bo np. zamiast potrafić walczyć o swoje na podwórku, ona potrzebuje poczuć się akceptowana przeze mnie, przez tatę. Czasem poprzestać na przytuleniu dziecka i zapewnieniu go, że jest okay nawet a może właśnie dlatego, że jest wrażliwe, daje dużo więcej niż na siłę pchać je do walki o swoje. Tak było w wypadku Sary. Gdy wreszcie po prostu byłam przy niej i pokazałam jej, że taką ją kocham i cieszę się, że jest wrażliwa, w pewnym momencie sama zaczęła pytać a jak może zawalczyć o swoje. Odpowiedziałam, spróbowała i już kilka razy wykorzystała tę wiedzę icon_smile.gif
agabr
CYTAT(Justine_Ch @ Mon, 13 May 2013 - 15:02) *
Temat jest bardzo ciekawy. Moja córka też jest nieśmiała i brak jej asertywności często. A jak już zdecyduje się być stanowcza w stosunku do kogoś to potem robi sobie wyrzuty. Moje obserwacje dały mi 1 spostrzeżenie póki co. Bardzo często mamy chcą za bardzo. Bardziej od swojego dziecka.
Myślałam dużo na ten temat i rozmawiałam też z różnymi osobami, które patrząc z zewnątrz są obiektywne. Myślę, że choć dobrze jest gdy dziecko potrafi być asertywne, stanowcze i wie czego chce oraz dąży do tego by to uzyskać; jednak jeśli dziecko takie nie jest to też trzeba je takim je akceptować a jedynie tłumaczyć i uczyć, że może a czasem nawet musi zadbać o siebie. Widzę po sobie, że czasem za bardzo chcę czegoś dla Sary, czegoś co może nie jest jej teraz potrzebne, bo np. zamiast potrafić walczyć o swoje na podwórku, ona potrzebuje poczuć się akceptowana przeze mnie, przez tatę. Czasem poprzestać na przytuleniu dziecka i zapewnieniu go, że jest okay nawet a może właśnie dlatego, że jest wrażliwe, daje dużo więcej niż na siłę pchać je do walki o swoje. Tak było w wypadku Sary. Gdy wreszcie po prostu byłam przy niej i pokazałam jej, że taką ją kocham i cieszę się, że jest wrażliwa, w pewnym momencie sama zaczęła pytać a jak może zawalczyć o swoje. Odpowiedziałam, spróbowała i już kilka razy wykorzystała tę wiedzę icon_smile.gif

Zdecydowanie to jest wlasnie mądre podejscie do tematu.b
Ketmia
CYTAT(agabr @ Mon, 13 May 2013 - 16:05) *
Zdecydowanie to jest wlasnie mądre podejscie do tematu.b


No dobra, pewnie, że tak jest najlepiej, ale nie zawsze tak się da. Chcę nauczyć Zuzę pływać. W szkole mają zajęcia z pływania. Muszę podpisać umowę na rok, to jest kilka stów. I teraz moje dziecko po 1 zajęciach mi mówi, że jednak ona nie chce. I co teraz? To ma siedzieć cały dzień w domu, nie korzystać z żadnych zajęć, z których korzystają Wasze dzieci, bo ja mam czekać aż samo przejdzie? Teraz to uprościłam, ale za chwilę będą sytuacje że BĘDZIE MUSIAŁA pojechać na zieloną szkolę albo zrobić coś innego czego się boi.
Ciocia Magda
Faktycznie często tak bywa, że osoby nieśmiałe (nie tylko dzieci) są postrzegane jako wyniosłe, zadzierające nosa - a one po prostu nie wiedzą, jak się zachować, czują się skrępowane. Mi czasem ręce opadają przy moich dzieciach - począwszy od klasyki pt "mówienie dzień dobry sąsiadom" (nie mówią, a potem upierają się, że powiedziały, albo mówią prawie szeptem), przez nieodpowiadanie na pytania (nawet rodziców, jak któraś nie wie co odpowiedzieć, to po prostu obraca się na pięcie i wychodzi, albo u lekarza pada pytanie, to patrzą na mnie, żebym odpowiedziała), rozmowy telefoniczne (babcia prosi do telefonu i słyszy z oddali jęk rozpaczy), po ośli upór przed wszelkimi wyzwaniami (czy to prace domowe, czy zajęcia pozalekcyjne, czy wyjście do restauracji). Kiedyś chyba ana wklejała linka do artykułu (szukałam, ale nie mogłam znaleźć) o tym, że po zachowaniu dziecka można poznać styl wychowania rodzica. I faktycznie, wyszło na to, że jestem nadopiekuńcza/dominująca - i teraz zbieram gorzkie owoce swoich błędów.

Pociesza mnie tylko to, że z dala ode mnie zachowują się normalnie, na lekcjach są odpytywane i odpowiadają, potrafią wygłosić prezentację, dogadują się z koleżankami i nauczycielami. Ja to się z nimi dogadam (może) za jakieś 10-15 lat 37.gif

PS: odnajduję się w tym, co napisała Justine - że mamy chcą za bardzo. u mnie dokładnie tak było: widziałam i widzę nadal trudności moich dzieci i za bardzo chcę im pomóc. Za bardzo wejść im w głowę i tam poukładać. I one się przed tym bronią (naturalnie).
agabr
Ketmia ale ta niechec do basenu to jest wypadkowa czegos innego i to usiluje tu pokazac , czucie na sobie presji "koszty" "Twoje chęci" , może to dla niej za duzo?b
Kaszanka
Ketmia, chodzi mi o to, że widzisz stronę osób nieśmiałych, tych które się zaczepia a nie osób które zaczepiają, które jednak może robią to z innych powodów niż myślisz.

Czemu cisniesz na ten basen? Lubi jeździć z Tobą? Nie boi się wody? Gaba zaczęła dopiero od września, czekałam aż dojrzeje i sama będzie chciała. Wcześniej jeździliśmy z nią, oglądaliśmy w tv zawody, opowiadałam jej jak ja się uczyłam i jaka byłam kiepska icon_wink.gif
Ketmia
Ja nie cisnę na basen. Zuza uwielbia chodzić na basen. Ze mną. Chciałabym więc żeby nauczyła się pływać. Ja jej nie nauczę. Wolałabym, żeby nauczyła się od instruktora, a nie ode mnie. Znając moje dziecko obawiam się mimo wszystko, że w pewnym momencie coś się jej nie spodoba, a ja zostanę z umową do zapłacenia.
Już raz chodziła na taniec. Sama chciała chodzić, bo u nas takie zajęcia są prowadzone w szkołach na dużą skalę przez szkołę Hajdaszów. Prosiła, żeby ją zapisać. Trzy pierwsze zajęcia super, potem nagle się okazało, że nie chce chodzić i już.
Ciocia Magda
Ketmia, a może właśnie nie należy odpuszczać? Ja wiem, że łatwo się mówi - poczekaj aż dziecko samo zachce. Ale z pewnymi rzeczami nie można czekać - gdybym miała czekać, aż moje dzieci zachcą ćwiczyć, tobym się nie doczekała. Z basenem było tak samo - mimo że uwielbiają wodę, to na naukę pływania chodzić po prostu nie chciały. Podobnie było z baletem. A ortopeda mówił - jak najwięcej aktywności fizycznej! W rezultacie chodziły mimo protestów, 2 lata na balet, na basen do końca 4. klasy - i ten ostatni rok już był obiecany jako ostatni. Co tydzień - awantura.

Uważam, że trochę zawaliłam jako rodzic, bo nie umiałam tego wyegzekwować, miotałam się, bo wydawało mi się, że one same z siebie powinny chcieć, bo to powinna być przyjemność, itd. Tymczasem z wyegzekwowaniem "ewidentnych" obowiązków problemu nie mam - do szkoły chodzą, zadania domowe odrabiają, zęby myją, aparaciki ortodontyczne noszą.

Koleżanka mi kiedyś powiedziała - pomyśl, czy ona ci kiedyś podziękuje za to, że jej uległaś.

Więc jak zwykle najważniejszy złoty środek - wiedzieć, kiedy odpuścić a kiedy przycisnąć.

Ketmia
Też mi się tak jednak wydaje. Tym bardziej, że nauczyć się pływać w starszym wieku będzie jeszcze trudniej, bo grupy początkowe składają się z młodszych dzieci.


edit.
Przeczytałam moją wcześniejszą wypowiedź i myślę, że mogłam Was z rozpędu wprowadzić w błąd, ale pisałam z pracy

CYTAT(Ketmia @ Mon, 13 May 2013 - 16:11) *
I teraz moje dziecko po 1 zajęciach mi mówi, że jednak ona nie chce. I co teraz?


Obserwując jej kolejne przypadki słomianego zapału, nakreśliłam tu sytuację, która może się wydarzyć, ale nie musi, bo ja ją zapisałam na basen od września 2013, więc to jest jedynie moja wizja icon_smile.gif. Ale przyznacie same, dosyć uzasadniona.
Ammm
CYTAT(agabr @ Mon, 13 May 2013 - 14:57) *
dałas?


Niestety tak. Ona stała koło mnie, ale to ja wręczyłam. Nie dawać? Położyć na półce?

Ammm
CYTAT(agabr @ Mon, 13 May 2013 - 14:51) *
A nie bierzecie pod uwage , ze Wasze dzieci potrzebuja dluzszej rozbiegowki ?


Ale jak długiej? Mój syn kończy trzeci rok w przedszkolu i nadal zabawa z kolegami nie bardzo mu idzie... Nie podejdzie, nie dołączy do zabawy, chociaż widać, że chciałby.
Ammm
CYTAT(Magda EZ @ Mon, 13 May 2013 - 16:16) *
Mi czasem ręce opadają przy moich dzieciach - począwszy od klasyki pt "mówienie dzień dobry sąsiadom" (nie mówią, a potem upierają się, że powiedziały, albo mówią prawie szeptem), rozmowy telefoniczne (babcia prosi do telefonu i słyszy z oddali jęk rozpaczy)

I faktycznie, wyszło na to, że jestem nadopiekuńcza/dominująca - i teraz zbieram gorzkie owoce swoich błędów.


Jakbym czytała o swoich. I pewnie niestety też o sobie.

Powiedzenie "dzień dobry", "do widzenia" to wyzwanie niczym mowa tronowa 37.gif

Największy problem mają z tym moi rodzice - że wnuki nie rzucają się im w ramiona, kiedy ich widzą.
Justine_Ch
Ketmia, kiedy pisałam swoją poprzednią wypowiedź chodziło mi raczej o sytuacje typu poddawanie się w sytuacjach konfliktowych z pewnymi siebie dziećmi, niż o słomiany zapał pociechy. Na razie jeszcze nie mieliśmy takich doświadczeń z zajęciami dodatkowymi.
Chociaż widzę po Sarze, że słomiany zapał prawdopodobnie ma i to niestety po mnie.
Póki co chodzi na angielski i na tańce w przedszkolu, ale to jakby ciężko porównać do zajęć poza przedszkolem tak mi się wydaje, bo wymienione zajęcia odbywają się w godzinach gdy i tak jest w przedszkolu i większość dzieci z nich korzysta. Zobaczymy co będzie jak zapiszemy ją do szkoły muzycznej na jej własne życzenie.
Myślę, że w takich sytuacjach faktycznie ważna jest nasza postawa nie ulegania - piszę o sytuacji podpisania umowy na jakieś zajęcia płatne.
Skoro dziecko samo chciało to wydaje mi się, że trzeba już tu przypilnować by przynajmniej do końca trwania umowy dociągnęło jakoś. To uczy konsekwencji i odpowiedzialności. Może być różnie... Albo dziecko dobrnie do końca a potem już nie będzie chciało kolejnego roku tych zajęć. Albo może się okazać, że coś zaiskrzy i będzie wdzięczne, że nie uległyśmy. Jednak doświadczenia w tym temacie jeszcze nie mam. Z chęcią przypatrzę się Waszym opiniom i nauczę na Waszych przykładach icon_smile.gif
agabr
CYTAT(Ammm @ Mon, 13 May 2013 - 18:39) *
Ale jak długiej? Mój syn kończy trzeci rok w przedszkolu i nadal zabawa z kolegami nie bardzo mu idzie... Nie podejdzie, nie dołączy do zabawy, chociaż widać, że chciałby.

Amm , moj syn w wieku lat 2 , nie wchodzil w interakcje -cisnelam, w wieku lat 3 do przedszkola wchodzil tylem -generalnie obserwowal -nie wlaczal sie , majac 4 -5 lat , bawil sie z wybranymi dziecmi (ktore wczesniej dlugo obserwowal ) , majac 6-7 bawil sie z wybranymi dziecmi , ktorych nie musial dlugo obserwowac, i od 8 chlopak poplynal (czasem mam wrazenie , ze za daleko ) bryluje w grupach sobie nawet nieznanych , jest smialy , odwazny .
Co ja robilam przez te wszystkie lata , pokazywalam mu duzo , dawalam wybor , ja jestem b towarzyska wiec on sila rzeczy widzial czesto ludzi , na wielu zajeciach po prostu siedzial poczatkowo , nie bral udzialu , nie wypominalam kasy , ktora place (btw pamietam jak w szkole muzycznej pewna matka do dziewczynki ktora akurat nie chciala grac powiedziala "Ty wiesz , ze ja dwie bluzki za Twoja lekcje moglam kupic icon_smile.gif) .Poczatkowo cisnelam , kiedy mial ze dwa lata Zilka kazala mi dac spokoj mu i jakos tak dalam , nie chcial sie bawic z dziemi , nie zachecalam typu idz, wszystkie dzieci sie bawia etc nie to nie , chcial przesiedziec rytmike ze mna ok .Nade wszystko nigdy ale to nigdy nie zmieniam swiata do Jedrka tylko odwrotnie .b
Ketmia
CYTAT(agabr @ Mon, 13 May 2013 - 20:31) *
Amm , moj syn w wieku lat 2 , nie wchodzil w interakcje -cisnelam, w wieku lat 3 do przedszkola wchodzil tylem -generalnie obserwowal -nie wlaczal sie , majac 4 -5 lat , bawil sie z wybranymi dziecmi (ktore wczesniej dlugo obserwowal ) , majac 6-7 bawil sie z wybranymi dziecmi , ktorych nie musial dlugo obserwowac, i od 8 chlopak poplynal (czasem mam wrazenie , ze za daleko ) bryluje w grupach sobie nawet nieznanych , jest smialy , odwazny .
Co ja robilam przez te wszystkie lata , pokazywalam mu duzo , dawalam wybor , ja jestem b towarzyska wiec on sila rzeczy widzial czesto ludzi , na wielu zajeciach po prostu siedzial poczatkowo , nie bral udzialu , nie wypominalam kasy , ktora place (btw pamietam jak w szkole muzycznej pewna matka do dziewczynki ktora akurat nie chciala grac powiedziala "Ty wiesz , ze ja dwie bluzki za Twoja lekcje moglam kupic icon_smile.gif) .Poczatkowo cisnelam , kiedy mial ze dwa lata Zilka kazala mi dac spokoj mu i jakos tak dalam , nie chcial sie bawic z dziemi , nie zachecalam typu idz, wszystkie dzieci sie bawia etc nie to nie , chcial przesiedziec rytmike ze mna ok .Nade wszystko nigdy ale to nigdy nie zmieniam swiata do Jedrka tylko odwrotnie .b



To też nie jest tak, że ja naciskam icon_wink.gif. Po prostu co jakiś czas próbuję. Moje próby są dosyć rozciągnięte w czasie, bo Z. ma już lat siedem. Nie wiem, może częściowo można by ją podciągnąć pod temat Brak ambicji, kto wie? ALbo ta capoeira rzeczywiście jej nie przypasiła? W końcu ja też jako dziecko na żadne sztuki walki nie chodziłam. W każdym razie stanęło na tym, że będzie chodzić na konie icon_smile.gif. Jeśli wrodziła się we mnie, to powinno ją to zaciekawić na dłużej.
Martucha_
CYTAT(agabr @ Mon, 13 May 2013 - 20:31) *
Amm , moj syn w wieku lat 2 , nie wchodzil w interakcje -cisnelam, w wieku lat 3 do przedszkola wchodzil tylem -generalnie obserwowal -nie wlaczal sie , majac 4 -5 lat , bawil sie z wybranymi dziecmi (ktore wczesniej dlugo obserwowal ) , majac 6-7 bawil sie z wybranymi dziecmi , ktorych nie musial dlugo obserwowac, i od 8 chlopak poplynal (czasem mam wrazenie , ze za daleko ) bryluje w grupach sobie nawet nieznanych , jest smialy , odwazny .
Co ja robilam przez te wszystkie lata , pokazywalam mu duzo , dawalam wybor , ja jestem b towarzyska wiec on sila rzeczy widzial czesto ludzi , na wielu zajeciach po prostu siedzial poczatkowo , nie bral udzialu , nie wypominalam kasy , ktora place (btw pamietam jak w szkole muzycznej pewna matka do dziewczynki ktora akurat nie chciala grac powiedziala "Ty wiesz , ze ja dwie bluzki za Twoja lekcje moglam kupic icon_smile.gif) .Poczatkowo cisnelam , kiedy mial ze dwa lata Zilka kazala mi dac spokoj mu i jakos tak dalam , nie chcial sie bawic z dziemi , nie zachecalam typu idz, wszystkie dzieci sie bawia etc nie to nie , chcial przesiedziec rytmike ze mna ok .Nade wszystko nigdy ale to nigdy nie zmieniam swiata do Jedrka tylko odwrotnie .b


Łojej, jest szansa, że mój syn będzie brylował! icon_wink.gif Dzięki Ci Aga za te słowa. Ja generalnie też podążam za synem. On wycofany raczej jest, nieśmiały, na "dzień dobry" w przedszkolu czekałam rok, na wiele jeszcze czekam icon_wink.gif Ale zupełnie do niczego nie zmuszam. Tak towarzysko do niczego. Bo do lekcji pływania zamierzam go zmusić we wrześniu icon_smile.gif Ale, no właśnie, są rzeczy, których nie odpuszczę raczej (ten basen chociażby), jedynie ewentualnie warunki mu stworzę odpowiednie, by było mu łatwiej i przyjemniej.


pati.n
CYTAT(Justine_Ch @ Mon, 13 May 2013 - 20:27) *
Ketmia, kiedy pisałam swoją poprzednią wypowiedź chodziło mi raczej o sytuacje typu poddawanie się w sytuacjach konfliktowych z pewnymi siebie dziećmi, niż o słomiany zapał pociechy. Na razie jeszcze nie mieliśmy takich doświadczeń z zajęciami dodatkowymi.
Chociaż widzę po Sarze, że słomiany zapał prawdopodobnie ma i to niestety po mnie.
Póki co chodzi na angielski i na tańce w przedszkolu, ale to jakby ciężko porównać do zajęć poza przedszkolem tak mi się wydaje, bo wymienione zajęcia odbywają się w godzinach gdy i tak jest w przedszkolu i większość dzieci z nich korzysta. Zobaczymy co będzie jak zapiszemy ją do szkoły muzycznej na jej własne życzenie.
Myślę, że w takich sytuacjach faktycznie ważna jest nasza postawa nie ulegania - piszę o sytuacji podpisania umowy na jakieś zajęcia płatne.
Skoro dziecko samo chciało to wydaje mi się, że trzeba już tu przypilnować by przynajmniej do końca trwania umowy dociągnęło jakoś. To uczy konsekwencji i odpowiedzialności. Może być różnie... Albo dziecko dobrnie do końca a potem już nie będzie chciało kolejnego roku tych zajęć. Albo może się okazać, że coś zaiskrzy i będzie wdzięczne, że nie uległyśmy. Jednak doświadczenia w tym temacie jeszcze nie mam. Z chęcią przypatrzę się Waszym opiniom i nauczę na Waszych przykładach icon_smile.gif


Ja w momencie zapisywania WIktorii na zajęcia poza przedszkolne, na tańce, wyraźnie powiedziałam, żeby się zastanowiła po lekcjach próbnych czy jej sie podoba, bo jak ja zapisze to będzie chodziła całe półrocze. I nie chodziło mi tu o koszty, tylko o konsekwencje, podjęła decyzję że chce chodzić, to teraz chodzi. Tak samo z basenem. Po pół roku zapytałam czy chce chodzić na drugie półrocze. Chciała- na tańce i na basen. Okazało się, że została na drugie półrocze jedynym 5 letnim dzieckiem w grupie basenowej. Reszta się wykruszyła. Jest w najsłabszej grupie, ale i tak zrobiła ogroooomne postępy, z dziecka któremu w wannie woda prysnęła w oczy i krzyczało ręcznik bo się topię, pływa na basenie z jednym rękawkiem, nurkuje (no w każdym razie próbuje) itd. jestem z niej mega dumna, ale najważniejsze, że ona jest z siebie strasznie dumna, bo się bała a juz prawie sama pływa. Teraz chciała, żeby ja zapisać na zawody dziecięce w bieganiu, które są za 2 tyg i stale trenuje icon_smile.gif Myślę, że dla niej sport jest dobry bo zgodny z hasłem "Sport wychowuje, wyrabia charakter".
anula7
CYTAT(Ammm @ Mon, 13 May 2013 - 19:22) *
Niestety tak. Ona stała koło mnie, ale to ja wręczyłam. Nie dawać? Położyć na półce?


Moim zdaniem dawać, i to jeszcze tak by dziecko nie odczuło, że nie spełniło jakichś naszych oczekiwań. Tzn. wręczyć z uśmiechem, wygłaszając formułkę życzeń (do ewentualnego wykorzystania przez dziecko za którymś następnym razem), nie podkreślać faktu, że dziecko samo nie chciało. I jeszcze dobrze by było, gdyby dziadek stanął na wysokości zadania i podziękował bezpośrednio dziecku za laurkę ignorując fakt, że mama była pośrednikiem. Bez żadnych, nawet żartobliwych, komentarzy.
Chodzi o to, żeby sytuację potraktować "normalnie", dostarczyć wzorów zachowania i pozostawić w dziecku przyjemne wrażenia z całego zdarzenia.

A przy następnej okazji - znów zaproponować samodzielne wręczenie.

I jeszcze jedno - byłam takim dzieckiem i w takiej sytuacji nigdy nie wiedziałam co powiedzieć. Pustka w głowie, paraliż icon_wink.gif Myślę, że zachęcając dziecko warto mu podpowiedzieć co może powiedzieć - podsunąć gotową formułkę. Tzn. nie "złóż dziadkowi życzenia", tylko "powiedz 'wszystkiego najlepszego'". Stosuję takie podejście, także zachęcając dzieci do okolicznościowych telefonów do rodziny i generalnie w różnych nowych dla nich sytuacjach (w sklepie, w restauracji, gdy mają same coś załatwić). Widzę, że to jakoś działa - teraz już czasem słyszę "mamo, wiem, nie musisz mi mówić" icon_wink.gif
Danale
CYTAT(pati.n @ Mon, 13 May 2013 - 09:55) *
Martwię se o moją córkę. ...
Wiktoria wogóle nie przejawi siły przebicia, ona jest na zasadzie "jak mnie Panie Boże stworzyłes , tak mnie masz"....
Nie chce mi ostatnio chodzić do przedszkola. ...
Ostatnio przyszła do mnie zapłakana,
Internweniowałam u nauczycieli, kazałam się bronić Wiki słownie itd- efekt zerowy. Wypożyczyłam sobie mame tej dziewczynki......
Ostatnio mi płakała, że ona nie jest odważna tylko wszystkiego się boi. No racja, ale nie mogę jej tego powiedzieć, więc jej wytłumaczyłam,...
Nie chce z niej zrobić najbardziej przebojowego dziecka na świecie, chccę tylko żeby się intergowała z grupą i żeby sobie nie daławał wejść na głowę i za każdym razem nie przybiegała z płaczem do mamy, żeby mama rozwiązała problem.
Byłam z nią u psychologa, miała robione rózne badania, ale wszystko wyszło OK, psycholog powiedział, że jest "tylko" nadwrażliwa i za delikatna jak na dzisiejesze czasy.
Boję się, że jak pójdzie do szkoły, to bęzie jeszcze gorzej,


Dobra, przepraszam ze tak skroilam i wyedytowalam Twojego posta.
To mi sie rzucilo najbardziej w oczy.

Twoje obawy, Twoj strach, Twoje zyczenia i plany

To raz.

Zaakceptuj ja taka jaka jest.
Uwierz w nia, ze da sobie rade.
Daj jej sprobowac i nie interweniuj.
Kto ma w nia wierzyc, jak nie mama. Jak mama watpi, to skad ma dziecko sily brac. 06.gif

Juz to chyba gdzies napisalm.

CYTAT(pati.n @ Mon, 13 May 2013 - 09:55) *
Martwię se o moją córkę. ...
Rozmawiałam dziś rano z Panią w przedszkolu...
jak tam mama wparuje to sobie z nia pogada krótko. ...
Internweniowałam u nauczycieli, kazałam się bronić Wiki słownie itd- efekt zerowy. Wypożyczyłam sobie mame tej dziewczynki......
Ostatnio m i płakała, że ona nie jest odważna tylko wszystkiego się boi. No racja, ale nie mogę jej tego powiedzieć, więc jej wytłumaczyłam,...
Mówię, mama jest z Ciebie dumna, że się byłaś taka odważna i poszłaś się zapytać i że się nie bałaś. ....


Slowa i czyny
To dwa
To co mowisz nie ma wiekszego znaczenia, jezeli Twoje czyny zaprzeczaja slowom.


I trzy.
Role jakie przybieraja dzieci, zeby rodzicow zadowolic.
Nie sa zawsze pozytywne.
Moze Twoja corka nieswiadomie przybrala role niesmialej, zeby byc wazna dla mamy, zeby mama miala sie czym zajac.
Tak w duzym skrocie.

Daniel w przedszkolu to tez taki wlasnie byl.
Nie przebojowy i bardzo niesmialy.
I sie martwilam.
Potem rozpoczelam nauke, sama zaczelam byc bardziej otwarta i odwazna.
I nie mialam tyle samo czasu co wczesniej, zeby sie martwic 06.gif
Troche niesmialosci mu zostalo, ale sobie swietnie radzi.



Danale
CYTAT(anula7 @ Tue, 14 May 2013 - 11:13) *
Moim zdaniem dawać, i to jeszcze tak by dziecko nie odczuło, że nie spełniło jakichś naszych oczekiwań. Tzn. wręczyć z uśmiechem, wygłaszając formułkę życzeń (do ewentualnego wykorzystania przez dziecko za którymś następnym razem), nie podkreślać faktu, że dziecko samo nie chciało. I jeszcze dobrze by było, gdyby dziadek stanął na wysokości zadania i podziękował bezpośrednio dziecku za laurkę ignorując fakt, że mama była pośrednikiem. Bez żadnych, nawet żartobliwych, komentarzy.
Chodzi o to, żeby sytuację potraktować "normalnie", dostarczyć wzorów zachowania i pozostawić w dziecku przyjemne wrażenia z całego zdarzenia.

Nie dalabym.
Dziecko namalowalo dla Dziadka to dlaczego ja ma wreczac.
Nie chce dac to dziadek nie doostanie.

I wedlug mnie to nie jest normalne potraktowanie sytuacji.
To jest zaakceptownie strachu i rozwiazywanie problemow za dziecko.
Akcepuje strach i pozwalam na podjecie decyzji dziecku: dac albo nie dac.
Nie da tym razem, da nastepnym. Ale dojrzeje do tego samo.
I wiecej nauki z tego wyciagnie.



pati.n
CYTAT(Danale @ Tue, 14 May 2013 - 11:18) *
Twoje obawy, Twoj strach, Twoje zyczenia i plany


Pewnie, że moje obawy, a kto się ma o nia martwić jak sobie nie radzi - sąsiadka? Ja się martwię jak nie umie się dogadać z grupa, ja interweniuję jak jej sie dzieje krzywda. Dla mnie to oczywiste.

Gdybym tak strasznie dominowała to młody byłby taki sam, a jest całkiem inny, więc to raczej typ charakteru.
Danale
CYTAT(pati.n @ Tue, 14 May 2013 - 11:42) *
Pewnie, że moje obawy, a kto się ma o nia martwić jak sobie nie radzi - sąsiadka? Ja się martwię jak nie umie się dogadać z grupa, ja interweniuję jak jej sie dzieje krzywda. Dla mnie to oczywiste.

06.gif
Nie no, sasiadka nie.
Chodzi mi o to, ze to sa Twoje odczucia i strachy a nie Twojej corki.
Ze to Ty masz z tym problem, a nie Twoja corka.
pati.n
CYTAT(Danale @ Tue, 14 May 2013 - 11:51) *
06.gif
Nie no, sasiadka nie.
Chodzi mi o to, ze to sa Twoje odczucia i strachy a nie Twojej corki.
Ze to Ty masz z tym problem, a nie Twoja corka.


Moim zdaniem jesli twierdzi, mamusiu ja nie chce chodzić do przedszkola, bo dzieci się ze mną nie bawią, to ona ma problemy adaptacyjne.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.