Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
zbliża się koniec lata, koniec sezonu piaskownicego i mam pewne refleksje związane ze zwyczajami panującymi w piaskownicach.
sytuacja z dzisiaj. syn bawi się swoim samochodem. podchodzi inne dziecko i mu ten samochód wyrywa z rąk. w takich sytuacjach mówię zwykle, że nie wolno zabierać zabawek. tym razem syn ze łzami w oczach powiedział to co zwykle ja mówię. a mama dziecka, że on nie zabrał tylko pożyczył. POŻYCZYŁ?!? czy to jakiś synonim słowa zabrał? jak użyję słowa "pożyczyć" to ja muszę z A. dyskutować a jak powiem "zabrać" to tłumaczy się ten kto zabrał. ktoś może to uznać za lenistwo dla mnie jest to nazywanie rzeczy wprost. poza tym, często jest tak, że rodzice innych dzieci pytają mnie a nie syna czy mogą pożyczyć jakąś zabawkę. jak mówię, żeby zapytali A. bo to jego zabawka to widzę na ich twarzach konsternację. i zastanawiam się czy ze mną jest coś nie tak? czy moje zachowanie jest aż tak dziwne? czuję silną presję na uczenie dzieci dzielenia i pożyczania i mam problem żeby sie jej poddać. czy na chwile obecną nie wystarczy, że syn rozumie co to znaczy jego, nie jego? A. używa słowa pożyczył ale sama idea pożyczania nie do końca mu się podoba moim zdaniem w odpowiednim czasie zrozumieć, że jak ktoś pożycza to ZA CHWILĘ odda. w tym momencie chyba nie do końca rozumie co znaczy ZA CHWILĘ. a z drugiej strony, czy w dorosłym życiu dzielenie i pożyczanie swoich rzeczy obcym ludziom jest tak istotne?
jak gdzieś coś już w tym temacie było to proszę mnie odesłać
dorsim
Thu, 29 Aug 2013 - 17:26
I my często korzystamy z placów zabaw i mała lubi bawić się w piaskownicy ( chociaż w tamtym roku bawiła się więcej ). I powiem tak, jak mojej jakieś dziecko wyrwało zabawkę, to mama tego dziecka od razu interweniowała i mówiła że tak nie wolno. Co do pytania o pożyczenie zabawki to różnie to bywa, czasami pytają mnie , ale często jednak Marysię. Ja również , gdyby moja wyrwała komuś, zabawkę, natychmiast bym zareagowała. Chociaż Marysia wie że nie wolno zabierać i nigdy jeszcze nie musiałam jej upominać. Raczej jej zabierano, nawet młodsze dzieci jej zabierały i biedna nie wiedziała co począć
Uważam że trafiły Ci się dziwne przypadki, ale różni ludzie są, i różnie wychowują oni dzieci.
Mnie np. strasznie razi jedno. Jak rodzic siedzi na placu zabaw i pali Wcześniej wisiała informacja że jest zakaz, teraz jej nie ma, chyba ktoś ukradł , i niestety widziałam takie przypadki. Mimo iż wydaje mi się to oczywiste . Rodzic siedzi przy piaskownicy i jara. Wokoło biegają dzieci. A później w pisaku leżą odgachy Ja zawsze zwracam uwagę.
Kitka*
Thu, 29 Aug 2013 - 19:59
CYTAT(operetka @ Thu, 29 Aug 2013 - 14:56)
sytuacja z dzisiaj. syn bawi się swoim samochodem. podchodzi inne dziecko i mu ten samochód wyrywa z rąk. w takich sytuacjach mówię zwykle, że nie wolno zabierać zabawek. tym razem syn ze łzami w oczach powiedział to co zwykle ja mówię. a mama dziecka, że on nie zabrał tylko pożyczył.
Nie przypominam sobie podobnej sytuacji, raczej rodzic zwracał uwagę zabierającemu, że powinien zapytać lub coś w tym stylu. Ale ja w sumie nie mam dużego dośwuiadczenia z piaskownicami, bo bywamy sporadycznie-Majka powoli wyrasta.
malgosia1968
Thu, 29 Aug 2013 - 20:55
ja w piaskownicy z Mikołajem bywam dwa razy dziennie, więc bardzo często miałam wiele sytuacji związanych z wyrywaniem/zabieraniem zabawek ja zawsze biorę zabawki do piaskownicy (dwie siaty) plus samochody (wywrotki, koparki, spychacze itp) aby Mikołaj miał się czym bawić czy robić wymianę z kolegami na zasadzie ja pobawię się Twoim a Ty moim wiadomo, że dzieci są różne i trzeba ich uczyć zasad panujących w piaskownicy i w życiu Mikołaj jak chce się pobawić jakąś nie swoją zabawką to zawsze się pyta właściciela tej zabawki czyli dziecka, jeśli dziecko nie wyraża zgody to odchodzi albo próbuje się zamienić najgorzej wkurzają mnie rodzice, którzy przychodzą ze swoją pociechą do piaskownicy, nie biorą ze sobą zabawek, sadzają dziecko na środek i zostawiają i co dziecko ma się bawić samym piaskiem? robią to notorycznie i jeszcze mają pretensję, że inne dzieci nie pozwalają bawić się swoimi zabawkami kiedyś taka pani z gębą do mnie wyskoczyła, że nie uczę dziecka, żeby dzieliło się swoimi zabawkami więc ja jej spokojnie odpowiedziałam, żeby podzieliła się ze mną swoim samochodem ja sobie pojeżdżę i jej za jakiś czas oddam, mina owej pani - bezcenna co jeszcze mnie irytuje? jak siedzi mama/babcia/opiekunka na ławce, dziecko sypie piaskiem, wydziera innym dzieciom zabawki, bije się, szarpie a one nic, zero reakcji, reagują wtedy jak inne dziecko odda bo inaczej nie umie się obronić i wtedy drze gębę na cały plac zabaw jakie to dziecko jest nie wychowane czasami wracam z piaskownicy z podwyższonym ciśnieniem
edit lit
Fiefiora
Thu, 29 Aug 2013 - 22:41
Przecież dzieci nie mają obowiązku dzielenia się zabawkami. Olek od zawsze jest uczony, że to on dysponuje zabawkami. Jeśli sprawy wymykają mu się spod kontroli (dzieci biorą bez pytania) interweniuje. Choć ostatnio mi się nie udało. Olek spuszczał samochód z pochylni, jakiś chłopiec złapał autko na dole i pędem uciekł... i tyle widzieliśmy i chłopca i zabawkę...
Mnie denerwują dzieci bez opieki. Tzn może ktoś gdzieś z nimi jest, ale się nimi nie zajmuje. Jak np tydzień temu dziewczynka około 6 lat bawiła się w plucie innych dzieci a jej mama patrzyła w niebo.........
Palący rodzice na placu zabaw to koszmar. Nie przeszkadza im tabliczka z zakazem w niczym.
operetka
Thu, 29 Aug 2013 - 23:00
dorsim nie chodziło mi o to, że w naszych piaskownicach rodzice nie reagują bo zwykle reagują i upominają swoje dzieci jak te zabierają innym zabawki. chodziło mi raczej o to, że chcąc załagodzić sytuację, mówią A. że ich dziecko tylko pożyczyło, zaraz odda i patrzą na mnie szukając wsparcia. a ja coś tam mówię ale nie naciskam na syna bo uważam, że może nie mieć ochoty dzielić się swoimi zabawkami. nie zabiera innym dzieciom zabawek ale swoich pilnuje jak oka w głowie. no czuję presję i te karcące spojrzenia, że nie namawiam, nie przekonuję do pożyczenia. i zaczęłam się zastanawiać, czy to pożyczanie i dzielenie jest w życiu tak istotne?
małgosia my bierzemy tylko jeden samochód, jedną łopatkę i jedną foremkę. A. nie chce się dzielić a taką ilość łatwo upilnować
Fiefiora na taki wpis liczyłam czyli są też inne mamy, które nie nakazują swoim dzieciom pożyczać i dzielić się ich własnymi zabawkami.
agnese
Fri, 30 Aug 2013 - 00:32
ja uważam, że pożyczanie i dzielenie się jest istotne, przecież jako dorośli też czasem korzystamy z tego co nie znaczy, ze dziecko musi zawsze i wszystkim się dzielić
eve69
Fri, 30 Aug 2013 - 22:02
Dziecko dzieli się zabawkami wtedy, kiedy ma na to ochotę. Wymuszanie takiego zachowania może nauczyc właściciela/kę zabawek, że jego/jej potrzeby są mniej ważne niż potrzeby innych dzieci i samopoczucie mamusi bo dziecko "takie grzeczne, dzieli się". A to nie jest dobra ścieżka.
Z mojego doświadczenia wynika że dziecko nie zmuszane do dzielenia się, a uczone szanowania cudzych potrzeb w tej kwestii wyrasta na osobnika, który dzieli się chętnie, acz nie zawsze i nie wszystkim. IMO to bardzo zdrowe.
dorsim
Sat, 31 Aug 2013 - 22:30
operetka ok rozumiem. Mnie osobiście jeszcze tak się nie przytrafiło by jakieś dziecko zabrało Marysi zabawkę, a jego mama mówiłaby że "tylko pożyczyło". Widocznie nie umiała wybrnąć inaczej z krępującej dla niej sytuacji ? dlatego tak to nazwała ? Nie wiem.
W innych kwestach zgadzam się z tym co napisały eve69 oraz agnese .
pozdrawiam
aniakuleczka
Sat, 31 Aug 2013 - 22:47
ja jestem przeciwniczką piaskownic bo mnie to strasznie nudzi ale gdy już to nie biorę zabawek, bo tam zawsze są jakieś zabawki (w piaskownicach, w których bywam) dlatego też zakładam, ze wszystkei zabawki, którymi dzieci sie bawią są piaskownicowe.
uczę Helenkę, że jak inne dziecko się bawi zabawką, to ona musi poczekać jak się temu dziecku znudzi i/lub odda jej zabawkę do dalszej zabawy
aniakuleczka
Sat, 31 Aug 2013 - 22:49
ale pociągnę temat trochę w inną stronę. Mieszkamy koło największego placu zabaw w Warszawie, na którym są tylko 2 huśtawki dla maluchów (takie z oparciem i barierką). i to czasem rodzi problemy, bo gdy jeden rodzic z dzieckiem okupuje huśtawkę przez pół godziny to inne dzieci nie mogą się bawić. Dziadek (mój przyszyty teść) zarządził na placu zabaw system kolejkowy po 5 minut na dziecko i wiecie co? tak się zachowało rodzice i dzieci stają w kolejce i po kilku minutach się zmieniają
kalarepa78
Sat, 31 Aug 2013 - 22:56
CYTAT(aniakuleczka @ Sat, 31 Aug 2013 - 23:47)
ja jestem przeciwniczką piaskownic bo mnie to strasznie nudzi
OT, ale muszę Aniu, mam dokładnie tak samo!
operetka
Sat, 31 Aug 2013 - 23:04
CYTAT(aniakuleczka @ Sat, 31 Aug 2013 - 23:47)
ja jestem przeciwniczką piaskownic bo mnie to strasznie nudzi
ja po kilku miesiącach biegania za A., bo uwielbia jeździć na rowerze biegowym, jestem zachwycona powrotem do piaskownicy czuję, że odpoczywam.
a wracając do tematu, to sobie już wszystko pięknie w głowie poukładałam także dzięki za wpisy.
agnese
Sun, 01 Sep 2013 - 01:28
aniakuleczka - a te piaskownice to taki przyblokowe z zabawkami?
ania.m
Sun, 01 Sep 2013 - 11:51
U mnie Dorota zawsze zabiera zabawki do piaskownicy i zazwyczaj je tam zostawia, a sama biegnie na zjeżdżalnie bądź biega ze "starszymi" chłopakami po krzakach Jakoś u nas się przyjęło, że jak leży zabawka luzem w piaskownicy to inne dzieci mogą się nią bawić. Nie ma jednak wyrywania itp. A tak naprawdę dzień w dzień spotykamy te same dzieciaki. Większość dzieci piaskownicowych jest w wieku "Moje" i też trzeba to uszanować. Aczkolwiek staram się czasem wytłumaczyć córce, że młodsze od niej dziecko jeszcze do końca nie rozumie, że dana zabawka jest Dorotki. Z reguły moja wówczas mówi, że da na chwilę... Sama początkowo miałam dość często sytuacje, że Dorotka wyrywała innym dzieciom zabawki - wówczas była umowa - jak tak dalej będzie robiła to idziemy do domu (i nieraz tak było - ale w końcu się nauczyła)
monaliza
Sun, 01 Sep 2013 - 12:00
CYTAT(dorsim @ Thu, 29 Aug 2013 - 17:26)
A później w pisaku leżą odgachy Ja zawsze zwracam uwagę.
odgachy? pierwszy raz slysze u nas sie mowi pety
a co do tematu tez uwazam ze dziecko moze a nie musi sie dzielic poza tym jest roznica miedzy dwu- a szesciolatkiem, jeden zrozumie a drugi nie co to znaczy dzielic sie rodzice rzadko kiedy sa reformowalni, nawet tu pelno jest postow o tym jak to obcy ludzie maja czelnosc zwracac uwage mi badz mojemu dziecku, jezeli dziecko wyrywa zabawke drugiemu badz nie daj boze wali nia po glowie innych to bardziej sensowne jest zwrocic uwage temu dziecku, kiedys to do niego dotrze, ze dotrze do rodzica jest mniejsza szansa
aniakuleczka
Sun, 01 Sep 2013 - 12:21
CYTAT(agnese @ Sun, 01 Sep 2013 - 02:28)
aniakuleczka - a te piaskownice to taki przyblokowe z zabawkami?
Różnie. Jak mieszkaliśmy w Rembertowie - chodziliśmy na plac zabaw publiczny.- tam były zabawki teraz na osiedlowym placu zabaw jest mało zabawek, bo ktoś je chyba sprząta ale jakieśtam są
jakby było pusto, to bym kupiła trzy komplety i zostawiła w piaskownicy zeby nie nosić
ale......... ja się przyznam bezczelnie, że nie znoszę spacerów z dzieckiem. ani na plac zabaw, ani do piaskownicy no nie lubię po prostu. ani nawet tak przed siebie w wózku (jak jeszcze dawała się utrzymać w wózku)
dorsim
Sun, 01 Sep 2013 - 13:39
CYTAT(monaliza @ Sun, 01 Sep 2013 - 13:00)
odgachy? pierwszy raz slysze u nas sie mowi pety
u nas mówi się i tak i tak. sorka za OT
Powiem szczerze że i ja za placami zabaw nie przepadam. Jak jesteśmy u mojej mamy, a koło niej jest fajny plac zabaw to Marysia zawsze chodzi z babcią, a ja w domu odpoczywam Ja z nią chodziłam dużo jak nie pracowałam, wtedy praktycznie codziennie jak było ciepło. Spacery są ok, tylko czasami mojej coś odbija i zwykły spacer potrafi zmienić się w koszmar. Teraz też często spaceruje z babcią, a ja w domu sprzątam.
Kitka*
Sun, 01 Sep 2013 - 18:00
CYTAT(aniakuleczka @ Sun, 01 Sep 2013 - 13:21)
ale......... ja się przyznam bezczelnie, że nie znoszę spacerów z dzieckiem. ani na plac zabaw, ani do piaskownicy no nie lubię po prostu. ani nawet tak przed siebie w wózku (jak jeszcze dawała się utrzymać w wózku)
Mam tak samo i bardzo mi odpowiada to, że moje dzieci sa coraz bardziej samodzielne. Dominik może już sam iśc na plac zabaw (ale nie chce, bo dla niego tam jest nudno). Z Majka jeszcze trzeba chodzić, a ona uwielbia place zabaw (niestety ). Spacery z wózkiem odwalałam w ramach obowiązku, bo nie lubię spacerować, ale jeździć rowerem już tak i teraz przeważnie tak się przemieszczamy. Fajnie, ze dzieci dorastają, wyrastają z paskownicy i usamodzielniaja się
ania.m
Sun, 01 Sep 2013 - 18:06
CYTAT(Kitka* @ Sun, 01 Sep 2013 - 18:00)
Fajnie, ze dzieci dorastają, wyrastają z paskownicy i usamodzielniaja się
Specjalnie mnie nie pocieszyłaś... U mnie niektóre dopiero dorosną do piaskownicy Także jeszcze kilka lat mnie tam czeka... Ja na spacer z wózkiem - chodzę na zakupy na pobliski ryneczek - i przez to zawsze świeże produkty w domu mamy I zawsze zejdzie mi z dojściem 1,5-2h - czyli w sam raz na spacer. Same chodzenie nudne faktycznie jest, chyba że jest towarzystwo...
Kitka*
Sun, 01 Sep 2013 - 18:20
CYTAT(ania.m @ Sun, 01 Sep 2013 - 19:06)
Specjalnie mnie nie pocieszyłaś... U mnie niektóre dopiero dorosną do piaskownicy Także jeszcze kilka lat mnie tam czeka... Ja na spacer z wózkiem - chodzę na zakupy na pobliski ryneczek - i przez to zawsze świeże produkty w domu mamy I zawsze zejdzie mi z dojściem 1,5-2h - czyli w sam raz na spacer. Same chodzenie nudne faktycznie jest, chyba że jest towarzystwo...
O tak, towarzystwo na spacerze zmienia postać rzeczy. Ja, niestety, skazana byłam na samotne spacerowanie, dlatego za tym nie przepadałam. A co do wyrastania z paskownicy-Majka wyrasta powoli, więc jeszcze trochę posterczę na placu zabaw
dorsim
Sun, 01 Sep 2013 - 18:49
CYTAT(Kitka* @ Sun, 01 Sep 2013 - 19:00)
Fajnie, ze dzieci dorastają, wyrastają z paskownicy i usamodzielniaja się
Ja tam może jestem jakaś dziwna , ale powiem szczerze że bardzo boję się właśnie tego dorastania i usamodzielniania się. Teraz mam Marysię, że tak powiem cały czas pod ręką, praktycznie poza przedszkolem jesteśmy cały czas razem, no chyba że jest u babci, za jakiś czas to się diametralnie zmieni , będzie poza domem, sama , z koleżankami , powiem wam że bardzo się tego boję. Już drżę na myśl o koloniach i wyjazdach beze mnie. Nie wiem może za jakiś czas dojrzeję do tego ???
CYTAT(ania.m @ Sun, 01 Sep 2013 - 19:06)
Ja na spacer z wózkiem - chodzę na zakupy na pobliski ryneczek - i przez to zawsze świeże produkty w domu mamy I zawsze zejdzie mi z dojściem 1,5-2h - czyli w sam raz na spacer.
I ja do zeszłych wakacji robiłam tak samo. Jeszcze zahaczyłam o plac zabaw przy ryneczku i tak kilka godzin zaleciało, no i byłyśmy na świeżym powietrzu. Teraz nie mam na to czasu, zazwyczaj zamykam bramę i mała siedzi na podwórku, mamy malutkie, ale to zawsze coś.
agnese
Mon, 02 Sep 2013 - 00:07
CYTAT(aniakuleczka @ Sun, 01 Sep 2013 - 13:21)
Różnie. Jak mieszkaliśmy w Rembertowie - chodziliśmy na plac zabaw publiczny.- tam były zabawki teraz na osiedlowym placu zabaw jest mało zabawek, bo ktoś je chyba sprząta ale jakieśtam są
jakby było pusto, to bym kupiła trzy komplety i zostawiła w piaskownicy zeby nie nosić
ale......... ja się przyznam bezczelnie, że nie znoszę spacerów z dzieckiem. ani na plac zabaw, ani do piaskownicy no nie lubię po prostu. ani nawet tak przed siebie w wózku (jak jeszcze dawała się utrzymać w wózku)
wielbie cie, myślałam, ze tylko ja taka wyrodna, ze wyprawa na plac zabaw to dla mnie mało przyjemna rzecz i nie często tam chodzę (najczęściej dzieci bywają z babcią) a bezceleowe z spacery z dzieckiem tez nie bardzo, raczej jak juz to musiaąłm miec swój cel, iśc gdzies po cos a tak łażenie dla łażenia to też srednia przyjemność mi sprawiało
nie spotkałam sie u nas w przyblokowych piaskownicach z zabawkami
Tośka
Wed, 11 Sep 2013 - 11:50
My mamy stałą ekipę na przyblokowym placu zabaw:) na szczęście tu dzieci znają sie bdb, więc same od siebie pożyczają zabawki bez ingerencji dorosłych; no chyba, że dziecko przyniesie jakąś grę np. squap'a lub lotkę i rakietki- wtedy dorośli pożyczają zabawki, bo choć na chwilę stać się znów dzieckiem.
malinka16
Wed, 11 Sep 2013 - 15:16
My mamy ten komfort, że mieszkamy w domku jednorodzinnym i zrobiliśmy dla naszej małej własną piaskownicę. Czasem bawi się w niej wspólnie z dziećmi sąsiadów, kiedy do nas przychodzą.
Moriah
Mon, 23 Sep 2013 - 20:49
My niestety nie mamy tego komfortu, żeby mieć plac zabaw pod przysłowiowymi oknami, jakikolwiek najbliższy jest 1,5 przystanku od nas, także tak czy siak to jest okazja do spaceru. Ale ten najbliższy jest niewielki, zniszczony i brodzi się na nim po kostki w piachu Jako, że Eryk pojawił się na świecie niedługo po naszej przeprowadzce do innej dzielnicy to miałam okazję, żeby z wózkiem zwiedzić bliższą i dalszą okolicę. Ja z tych nawiedzonych matek co to bez względu na pogodę spaceruje z dzieckiem (takim wózkowym, chodzącego starszaka nie będę w deszczu ciągać na siłę po dworze ). Z racji naszych dość dalekich wypadów zwiadowczych a także wakacyjnego "osiedlenia się" na placyku w dzielnicy obok (fajny, bo kameralny i jest na nim duuuużo cienia latem) mam sporo spostrzeżeń piaskownicowych. Faktycznie, często się zdarza, że jak jakieś dziecko podchodzi do naszego i chce mu zabrać zabawkę to od razu pojawia się mama/babcia mówiąca "pożycz mu, on się chwilę pobawi i zaraz ci odda". Ale przecież jak już któraś wcześniej wspomniała dziecko może zwyczajnie nie mieć ochoty dzielić się zabawką/ oddawać jej komuś innemu akurat teraz. Zawsze wtedy staram się znaleźć złoty środek - proponuję, aby chłopaki wymienili się zabawkami, a jak mój nadal nie chce to mówię głośno "trudno, to twój traktorek i wcale nie musisz go nikomu pożyczać".
operetka
Tue, 24 Sep 2013 - 23:33
Moriah może nasze dzieci bawią się w tych samych piaskownicach
ja już się przyzwyczaiłam, że ludzie dziwnie reagują na moje zachowanie. tzn domyślam się, że w ich odczuciu dziwne bo nic bądź niewiele mówię i robię. nie ingeruję. jak ktoś zabierze A. zabawkę to ten płacze, strzela podkowę i zabierający nie ma wyjścia. zabawka szybko wraca do syna. inna sprawa, że robi się zimno a w następnym roku prawdopodobnie będziemy mieli inne "piaskownicowe" problemy.
ciekawostka; moja siostra twierdzi, że obok niej jest plac zabaw na który dzieci NIE mogą przynosić własnych zabawek.
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.