Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. PLiki cookies stosujemy w celu świadczenia uśług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany
do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczne na Twoim urządzeniu końcowym. W każdym momencie możesz dokonać zmiany
ustawień dotyczących cookies w ustawieniach przeglądarki. Więcej szczegółow w naszej "Polityce Prywatności"
Rz±d postanowi³ kontynuowaæ program Maluch, zapocz±tkowany w 2011, zaproponowa³ jednak jego zmodyfikowanæ i rozszerzon± wersjê, nadaj¹c mu nazwê MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...
Czy Wasza praca Was stresuje. Mam na mysli taki stres który powoduje ucisk w żołądku, komplikacje w wc itp. A może macie prace komfortową, stresująca owszem, ale w tym pozytywnym znaczeniu. Co to za zajecie???
Pytam, bo moja praca (jestem nauczycielką) jest dla mnie stresująca, ciągle sie czyms denerwuję, przejmuje, kierownictwo tez nie ułatwia. Wystarczy spojrzec na fora i rodziców, którzy czesto słusznie mają pretensje o to czy tamto.
Czy jest takie zajecie gdzie ma się swięty spokój, wchodze robie wychodze. Gdzie nie spojrze to równie cięzko.
Orinoko
Mon, 12 May 2014 - 16:05
Też jestem ciekawa.... Wprawdzie nie doświadczam aż tak stresowych stanów, bo nie pracuję bezpośrednio z ludźmi co może być na plus w związku z tym... ale doświadczam stanów stresowych z cyklu czy w ogóle będę mieć pracę i w jak beznadziejnej sytuacji rynkowej pt. równia pochyła się umieściłam wybierając taki zawód, jak będzie wyglądać moja konkurencyjność za lat 20... i jak pogodzić pracę ze wszystkim innym (życie rodzinne, osobiste, towarzyskie.... (na razie trenuję zdolności na tym polu w kategorii "akrobatyczne"). Jak wyjść z wiecznego niedoczasu i po prostu pożyć...? Pogapić się na łąkę z kwiatami, wyjść na spacer bez zegarka w ręku itd. itp. Nie pracować na okrągło i w prawie każdej wolnej chwili... (paradoks). Przyjść, zrobić swoje, wyjść i mieć spokój do rana. Też bym tak chciała czasem, dla odmiany.
tomberowa
Mon, 12 May 2014 - 16:53
no ja mam taka pracę pełen etat, ale idę na 8.30 a wychodzę o 15... i pracuje u "prywaciarza" soboty wolne, długie weekendy, przez 8 lat może ze 3 razy się zdarzyło, że musiałam zostać dłużej... jeśli potrzebuje wolne, bo dzieje się coś w mojej rodzinie to wystarczy telefon...rzadko się zdarza, żebym musiała myśleć o pracy w domu, no chyba, że coś nowego w przepisach księgowych się pojawia - wtedy musze to rozpracować sama i się tego nauczyć... ale ogólnie nie narzekam, choć czasem jest to też ciężka fizyczna praca.. teraz właśnie odkąd szefowa wie, że jestem w ciązy zatrudniła chłopaka na pól etatu, który tą fizyczną robotę za mnie odwala... ja robie papierki i przyuczam nowego do przejęcia moich obowiązków jak już całkiem pójdę na zwolnienie... czuje się tam jak pączek w maśle, szefowa bardzo mnie docenia, bo zdaje sobie sprawę jak ciężko teraz znaleźć dobrego pracownika ona tytuuje mnie :Pani Dyrektor" a ja ją "Pani Prezes".. poza tym to ona robi mi kawę... no teraz już chwilowo nie czasem mnie wkurza okrutnie, ale zdaję sobie sprawę, że raczej nigdzie nie będzie mi tak dobrze....
Tamara79
Mon, 12 May 2014 - 16:54
CYTAT(Orinoko @ Mon, 12 May 2014 - 15:05)
Też jestem ciekawa.... Wprawdzie nie doświadczam aż tak stresowych stanów, bo nie pracuję bezpośrednio z ludźmi co może być na plus w związku z tym... ale doświadczam stanów stresowych z cyklu czy w ogóle będę mieć pracę i w jak beznadziejnej sytuacji rynkowej pt. równia pochyła się umieściłam wybierając taki zawód, jak będzie wyglądać moja konkurencyjność za lat 20... i jak pogodzić pracę ze wszystkim innym (życie rodzinne, osobiste, towarzyskie.... (na razie trenuję zdolności na tym polu w kategorii "akrobatyczne"). Jak wyjść z wiecznego niedoczasu i po prostu pożyć...? Pogapić się na łąkę z kwiatami, wyjść na spacer bez zegarka w ręku itd. itp. Nie pracować na okrągło i w prawie każdej wolnej chwili... (paradoks). Przyjść, zrobić swoje, wyjść i mieć spokój do rana. Też bym tak chciała czasem, dla odmiany.
tak stałośc pracy to tez jest duzy problem, ale to nie jest zależne ode mnie. Będzie co będzie, mozna się przekwalifikować, założyc cos swojego. Nie tym sie nie martwię, nie mam na to wpływu co bedzie.
Dokumnty, formalności, roszczenia, pretensje, nieuprzejmosci to mnie wykańcza. Nie potrafie tak pracować, spalam się. I jeszcze brak wsparcia tylko ciągle krytyka. Żadnego dobrego słowa. Gdyby nie dzieciaki (uczniowie) rzuciłabym to wszystko. Tylko dla nich warto.
Ciocia Magda
Mon, 12 May 2014 - 17:21
CYTAT(KanuÅ› @ Mon, 12 May 2014 - 17:54)
tak stałośc pracy to tez jest duzy problem, ale to nie jest zależne ode mnie. Będzie co będzie, mozna się przekwalifikować, założyc cos swojego. Nie tym sie nie martwię, nie mam na to wpływu co bedzie.
Kanuś, jak to człowiek nie docenia tego co ma - a patrzy na to, czego nie ma. Ja akurat mam tę samą pracę co Orinoko, i mogę się podpisać oburącz pod jej postem. Wyobraź sobie, że pracujesz od kilkunastu lat w tym samym zawodzie, a zamiast podwyżek masz coraz niższą pensję. Na dodatek nie masz żadnego zabezpieczenia zatrudnienia - na wypadek choroby np. Masz za to świadomość, że do emerytury jeszcze prawie 30 lat i czy będziesz miała siły pracować w takim tempie jak dwudziestolatki? Czarny obraz namalowałam i aż sama się zaczęłam zastanawiać, po co ja jeszcze w tym siedzę?? No ale właśnie, włożyłam w to już kilkanaście lat, a po drugie klienci zadowoleni, nikt mi nad głową nie stoi, nie ma pretensji, nie jest nieuprzejmy.
Tomberowa, brawo dla Ciebie i szefowej!
Tamara79
Mon, 12 May 2014 - 17:38
CYTAT(KanuÅ› @ Mon, 12 May 2014 - 14:47)
Gdzie nie spojrze to równie cięzko.
Magda EZ ależ ja doceniam, dlatego napisałam, że wszedzie dobrze gdzie nas nie ma. Ciesze się, że płaca na czas, że w ogóle płacą. Że mamy fundusz socjalny, że mozna wziąć pożyczkę itd. Doceniam i ciesze się że mam taka prace, sama ją wybrałam. Świadomie. Moja praca tez nie jest przyszłosciowa, dzieci coraz mniej, godzin coraz mniej. Ale nie patrze w przyszłość, będzie co będzie, gdybym miła dołowac sie jeszcze, że za kilka lat nie bedę miała kogo uczyć ( jeszcze ponad 30 lat do emerytury) to bym zwariowała. Nie wiem co mne czeka za rok, ale wiem co jutro, a bynajmniej mam nadzieję, że jutro pójde do pracy tylko chciałabym chyba do innej Tylko gdzie jest lepej?
tomberowa nawet nie wiesz jak Ci zazdroszcze.
brzózka4
Mon, 12 May 2014 - 18:44
Kanuś, dzięki Ci za ten post, właśnie dziś o tym myślałam.....po kolejnym dniu w pracy, w szkole. Podobnie jak Ciebie, ranią i bolą mnie te same rzeczy: dyrekcja (rzadko kiedy mająca dobre słowo), nadmiar biurokracji (papiery najważniejsze), nieprzyjemni (bardzo często bez zdania racji) rodzice. I stres, który nie pozwala w nocy spać, dosłownie. Mój mąż dziś mnie trochę postawił do pionu, mówiąc, że praca rzadko jest super fajna, bo to jednak obowiązek, a nie impreza. I póki dostajemy za nią kasę, należy się cieszyć, jak najlepiej robić swoje i nie rozdzierać szat nad rzeczami, na ktore nie mamy wpływu. I jeszcze jedno, tym razem ode mnie: ja się zawsze pocieszam tym, praca ma być jednym z wielu aspektów naszego życia, a nie tym głównym. I staram się żyć według tej maksymy. I jest mi jednak łatwiej.
rysa154
Mon, 12 May 2014 - 19:22
To jaka to praca Orinoko?
Ja mam pracę,przynoszącą satysfakcję,tylko czasem stres,moze dlatego,ze nie jest ona istotna podwalina domowego budżetu i moge robić to co w miare lubie. Szefowa mnie ceni,bo wie,ze jak ktoś cos lubi to sie smąż a robić to dobrze.
Ja myślę,ze moze tu nie o sama prace chodzi a raczej o nasze podejście,nasz charakter. Moj mąż kieruje na codzień zespołem ludzi,od niego zależy ich życie,duzo czasu spędza na telefonie,czy przy kompie ustalając szczegóły np. podróży,codziennie ma miliony stresujacych sytuacji jednak śpi dobrze,nie ma problemów zoladkowych,jest wyluzowany...chociaż jak jest w pracy to juz 24/na dobe(teoretycznie nie) przez 4-8tyg a potem jest w domu i ma wolne np.4tyg...generalnie taki ma charakter,ze mało sie denerwuje itp.
xxyy
Mon, 12 May 2014 - 19:47
Rysa, zgadzam sie. Moj maz tak intensywnie i duzo pracuje, czasem mysle jak on to wytrzymuje. A jednak jest wyluzowany po . Czasem sie tam czyms dreczy, ale jak rozwiaze problem to znowu luz. Ja bym takiego tempa i czasu nie wytrzymala ani psychicznie ani fizycznie.
Paula.
Mon, 12 May 2014 - 22:16
CYTAT(KanuÅ› @ Mon, 12 May 2014 - 16:47)
Czy Wasza praca Was stresuje. Mam na mysli taki stres który powoduje ucisk w żołądku, komplikacje w wc itp. A może macie prace komfortową, stresująca owszem, ale w tym pozytywnym znaczeniu. Co to za zajecie???
Pytam, bo moja praca (jestem nauczycielką) jest dla mnie stresująca, ciągle sie czyms denerwuję, przejmuje, kierownictwo tez nie ułatwia. Wystarczy spojrzec na fora i rodziców, którzy czesto słusznie mają pretensje o to czy tamto. Czy jest takie zajecie gdzie ma się swięty spokój, wchodze robie wychodze. Gdzie nie spojrze to równie cięzko.
Nie umiem tak pracować, że po wyjściu z pracy nie myślę o niej. Jestem typowym przykładem pracoholika, pracuję bardzo dużo (własnie zrobiłam sobie krótką przerwę na spojrzenia na forum i zaraz wracam do tematów służbowych). Z powodu tego, że tak własnie pracuję, staranie wybieram pracodawcę, wiedząc że bardzo dużo daję od siebie decydując się na podjęcie pracy w jakiejś firmie weryfikuję jaka tam jest atmosfera i czy mój trud będzie doceniony. Stresów mam sporo, ale to jest jak dla mnie wpisane w pewne stanowiska i umiem nad tym zapanować. Stres zawodowy jest dla mnie do opanowania, gorzej jak okres intensywnej pracy i stresów zawodowych nakładają się na ciężką sytuację w domu to wtedy czasem psyche mi siada, no ale jakoś jak na razie daję radę.
Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach nie istnieje praca bez stresów, nawet osoby które pracują na własny rachunek i robią to co naprawę lubią to też mają jakieś terminy, w których muszą się zmieścić. Stres jest chyba wpisany w życie człowieka, kwestią jest to jak sobie z nim radzimy i czy otoczenie,w którym funkcjonujemy pozwala na jego zmniejszenie czy też go podkręca.
Kaszanka
Tue, 13 May 2014 - 08:48
Na etacie zazwyczaj nie ma czegoś takiego jak wchodzę robię wychodzę. Może na linii produkcyjnej ale jeśli ekipa czy szefostwo nie jest przyzwoite to i tam stres człowieka zjada. Ja godziny pracy mam niezłe, bo 7.00-15.00 ale telefon służbowy mam mieć stale czyli pracuję ciągle - święta, weekend, urlop.
MamaJulki
Tue, 13 May 2014 - 09:32
a ja uważam, że wiele zależy od osoby... są zawody, które z całą pewnością wymagają 100 % dyspozycyjności, ale są też takie, gdzie teoretycznie można przyjść zrobić co trzeba zrobić i wyjść... teoretycznie... a w praktyce ? jeden jest taki, że spływa jak po kaczce, inny przeżywa bardziej inny mniej... ja jestem na urlopie wychowawczym... zatrudniona w urzędzie, początkowo właśnie robiłam co miałam zrobić i wychodziłam... ale im dłużej pracowałam, im więcej ludzi spotkałam, obsłużyłam, wysłuchałam... coraz więcej przynosiłam do domu (nie pracy ale tego co w głowie zostawało)... czasem śniło mi się w nocy, czasem myślałam całe popołudnie...
także dużo zależy od nas samych, od tego na ile jesteśmy w stanie się zdystansować do danej sytuacji
netty5
Tue, 13 May 2014 - 10:49
CYTAT(MamaJulki @ Tue, 13 May 2014 - 08:32)
także dużo zależy od nas samych, od tego na ile jesteśmy w stanie się zdystansować do danej sytuacji
o to to właśnie to... Ja i mój M. pracujemy w tej samej firmie na takim samym stanowisku. I on i ja musimy dopilnować ludzi i produkcji. On zrobi swoje , metodycznie , spokojnie i ma luz .Idzie do domu i zapomina o pracy . Ja się spinam , denerwuję i przejmuje jeszcze po pracy i zawsze analizuje co poszło gladko a co mogło pójść lepiej......żołądek w kiepskim stanie.
zajÄ…c_Poziomka
Tue, 13 May 2014 - 13:07
Kilka lat temu pracowałam w prywatnej dużej firmie. Szefostwo na drugim końcu Polski. Dopóki praca była wykonana nalezycie (a nie było to wybitnie trudne) to ich nie interesowało to, czy jestem w biurze Pracowałyśmy w biurze we dwie - jedna zawsze musiała być, ale to już była nasza prywatna inicjatywa czy byłyśmy obie, czy tylko jedna. Zazwyczaj byłyśmy obie, ale połowę czasu spędzałyśmy na zakupach kosmetyczno-ubraniowych Do tego niezłe zarobki, pełny etat. Czego chcieć więcej? No, niestety Praca z klientem Ludzie bywają niesamowicie u*****liwi, a ich pomysłowość potrafi osiągnąć szczyt. Głupoty oczywiście.
Później własna działalność - super! Sama sobie jestem panem i władcą Niestety, wciąż pozostają klienci, bez których nie mogę funkcjonować. Ileż to razy zaciskam zęby i uśmiecham się przez łzy, bo kiepski miesiąc i każdego klienta szkoda stracić? Do tego brak stałych zarobków - trudno przewidzieć przychód, koszty i dochód w danym miesiącu :/
Ostatnia praca na etat - niby wszystko fajnie, chodziłam do pracy bardzo chętnie, miło płynął czas, niestety szybko okazało się, że szefostwo mocno kombinuje, a relacje pomiędzy pracownikami różnych szczebli są dziwne, pogmatwane i często z negatywnym podtekstem.
Chyba nie ma pracy idealnej
domi
Tue, 13 May 2014 - 16:24
Tomberowa> jak ja Ci zazroszcze i gratuluje takiej pracy. Mi sie też marzy świety spokój. Chciałabym mieć osobny pokój, nie odbierać telefonów, nie przyjmować interesantów. Tylko zrobić swoje w spokoju, ciszy i skupieniu i wyjść bez poczucia, że znowu nie zdąrzyłam ze wszystkim, że znowu coś sie komuś nie podoba, że wyniknął problem itp.
Lutnia
Tue, 13 May 2014 - 19:08
Kocham to, co robię. Od wielu lat udaje mi się na początku roku tak dobrać sobie uczniów aby praca była dla mnie przyjemnością. Na większości lekcji znakomicie się bawię, pod koniec roku po koncercie czuję, że moja praca jest doceniana i przez uczniów i ich rodziców, właściwie ciężko nazwać to pracą. Zdecydowanie warto było spędzić dzieciństwo i młodość przy instrumencie, by teraz być w tym miejscu w którym jestem.
Agnieszka AZJ
Tue, 13 May 2014 - 19:47
Lutnia, my również cieszymy się, że tak wybrałaś
A_KA
Tue, 13 May 2014 - 21:55
Lutnia, my też
Szczerze mówiąc czekałam trochę na Twój post tutaj. Dla mnie jesteś doskonałym dowodem na to, że praca może dawać satysfakcję, nie być udręką .
Moja zbyt dużej satysfakcji mi nie daje. Wiem, że jest potrzebna, ale z drugiej strony wiem, że mało kto ją docenia, a nawet widzi . Nie mniej jednak - spokój mam, po pracy nie muszę o niej myśleć, nie mam problemów z urlopami i ewentualnymi zwolnieniami na choroby Młodego, pracuję 7 godzin na pełen etat, mam wolne weekendy, fundusz socjalny... Nie, nie mam specjalnie na co narzekać. No, może zarobki mogłyby byś wyższe .
jujka
Tue, 13 May 2014 - 21:58
Kocham moją pracę. Nie mam w niej świętego spokoju w rozumieniu nudy. Bywa, ze zabieram projekt do domu, ale nigdy z przymusu, zawsze z satysfakcją. Mam świetną kierowniczkę, to jest clou w dużej mierze. I fajną dyrekcję. W ogóle... lubię tam chodzić
anetadr
Tue, 13 May 2014 - 22:21
Ja też mam pracę, którą kocham. Niestety nie jest to praca bezstresowa (inaczej niż wskazują stereotypy ), ale trudno mi sobie wyobrazić, że mogłabym robić coś innego.
Aneta
minka.
Tue, 13 May 2014 - 22:32
Mam bezstresowa prace, baardzo fajna i gwarantujaca ciepla posade do emerytury. Tesknie za stresem! Wiem ze umiem i lubie pracowac w stresie. Aktualnie ucze sie bo zaczelam sie wypalac w pracy ( z nudow)wiec pracuje jedynie co trzeci weekend- czytaj odpoczywam.Celem jest praca na pogotowiu ratunkowym chociaz i to moze sie zmienic: 2 miesiace praktyki na chirurgii byly naprawde jednym z pozytywniejszych kopow energetycznych Wiem ze pewnie i moze bede zalowac ze zamienilam spokojna fajna prace na stresujaca i bardzo odpowiedzialna ale na razie to moje marzenie!:) Wiec nie kazdy szuka spokojnej pracy:))
Tamara79
Tue, 13 May 2014 - 22:48
CYTAT(jujka @ Tue, 13 May 2014 - 20:58)
Kocham moją pracę. Nie mam w niej świętego spokoju w rozumieniu nudy. Bywa, ze zabieram projekt do domu, ale nigdy z przymusu, zawsze z satysfakcją. Mam świetną kierowniczkę, to jest clou w dużej mierze. I fajną dyrekcję. W ogóle... lubię tam chodzić
dobra atmosfera w pracy i wyrazy uznania od kierownictwa to moim zdaniem podstawa. Każdy stres da się znieść, problemy nie wydają się aż tak ogromne, a nawet zbyt mała wypłata aż tak nie boli. W brew pozorom lubię jak się dzieje, zresztą w szkole trudno sie nudzić. Gdyby tylko nie ten strach, że za chwilę ktoś mi coś wytknie i narobi na głowę. Aż sie nogi cofają (i nie jest to tylko moja opinia). Zazdroszczę dobrych posad. Czasami marzę, żeby pracować w cukierni i lukrować pączki.
jujka
Wed, 14 May 2014 - 09:50
Kanuś, doświadczyłam tego, o czym piszesz. Ba... szłam do pracy rano i było mi NIEDOBRZE. Nie w przenośni, a całkiem realnie. Tym bardziej doceniam to, co mam teraz. Pracuję z zaangażowaniem, w sumie bardzo podobają mi się zasady panujące w korporacjach - jeśli ma się do nich zdrowe podejście. Uczę się również, jak być liderem i to naprawdę jest ciężki kawałek chleba - do tego trzeba mieć nie tylko umiejętności, ale również predyspozycje. Poza tym... mam prywatnie do czynienia z tzw. couchami i osobiście uważam, że KAŻDEMU pracownikowi takie szkolenie zawodowe jest NIEZBĘDNE - półka bardzo jeszcze w Polsce niedoceniana, a potrafi być ZBAWIENNA. Ogólnie LUBIĘ się rozwijać. Nieprzymuszana przez nikogo, cały czas się doszkalam, idę do przodu. Ot tak, dla siebie Jestem tu, bo bardzo mi tu dobrze, ale nie trzęsę się jak osika o stratę pracy. W tej chwili wiem, że jestem cennym pracownikiem i stanowczo nie pozwalam robić sobie na głowę.
Dabriza
Wed, 14 May 2014 - 10:11
Chyba nie lubiłabym tak bardzo mojej pracy gdyby był w niej świety spokój. Owszem czasem go miewam i dyżury są spokojne, ale chyba właśnie tą nieprzewidywalność i brak jakichkolwiek schematów w mojej pracy lubię. Bardzo lubię kiedy coś się dzieje i kiedy widzę jak moje działania mają sens. Natomiast czymś co mnie najbardziej irytuje jest wszechobecna biurokracja i papierologia .
domi
Wed, 14 May 2014 - 15:27
CYTAT(jujka @ Tue, 13 May 2014 - 22:58)
Nie mam w niej świętego spokoju w rozumieniu nudy.
Myśle, że nie o taki święty spokój chodziło. No mi akurat nie. Marzy mi się po prostu aby nikt mi nie przeszkadzał telefonami/gadaniem, w pełnieniu moich obowiazków. Rozpraszają mnie rozmowy koleżanek, telefony dzwonią jak wściekłe oba naraz, klienci stoją w kolejce po jakieś drobiazgi..... a bierzące obowiazki leżą nienaruszone. Dlatego marzy mi się świety spokój w sensie, aby zamknąć sie sama w pokoju, nie odbierać tel, nie przyjmować nikogo, tylko spokojnie w skupieniu wykonywać swoja pracę.
Paula.
Wed, 14 May 2014 - 20:58
CYTAT(domi @ Wed, 14 May 2014 - 16:27)
Myśle, że nie o taki święty spokój chodziło. No mi akurat nie. Marzy mi się po prostu aby nikt mi nie przeszkadzał telefonami/gadaniem, w pełnieniu moich obowiazków. Rozpraszają mnie rozmowy koleżanek, telefony dzwonią jak wściekłe oba naraz, klienci stoją w kolejce po jakieś drobiazgi..... a bierzące obowiazki leżą nienaruszone. Dlatego marzy mi się świety spokój w sensie, aby zamknąć sie sama w pokoju, nie odbierać tel, nie przyjmować nikogo, tylko spokojnie w skupieniu wykonywać swoja pracę.
Czasem tak mam, szczególnie, gdy pracuję nad jakimś nowym projektem, gdy muszę w skupieniu (nie koniecznie ciszy, bo lubię pracować przy muzyce, "mojej" muzyce:)) nad czymś popracować. Wtedy pracuję w domu, ale na co dzień lubię kontakt z ludźmi, ruch, to że coś się dzieje.
Fragosia
Thu, 15 May 2014 - 10:36
Praca która nie wywołuje stresu.. Wydaje mi się że każda praca przez pierwsze miesiące wywołuje ścisk żołądka nerwy.
Pracuje już 10 lat w jednej firmie ale pamiętam jak wyglądały początki: stres, nerwy.. Teraz nie zamieniłabym jej na żadną inna. Pracuję pełny etat, ale w biurze jestem od 8.30 -15.00. Jak coś się dzieje np. z dziećmi, wychodzę bez problemu. Jestem doceniana przez szefa a przy tym wiem że beze mnie ta firma miałaby ogromne problemy z funkcjonowaniem.
Pól roku temu zatrudniliśmy nową dziewczynę do biura. Widziałam w jakim ogromnym stresie przychodziła do biura przez pierwsze miesiące. Ostatnio zwierzyła mi się, że wobec ogromnych problemów osobistych jakie teraz przezywa, najbardziej cieszy się że ma taką prace w której może psychicznie odpocząć. Mam z tego dużą satysfakcję bo dodała że to ja wprowadzam taką spokojną atmosferę. Szefa mamy niestety strasznego choleryka....
Kitka*
Sat, 17 May 2014 - 17:15
Ja mam pracę kompletnie bezstresową. To moja pierwsza praca (a ściślej mówiąc staż), mam nadzieję, że nie ostatnia A co robię? Czytam sobie książkę i w końcu ktoś (ściślej mówiąc PFRON) mi za to płaci Pracuję w sklepie rowerowym. Nie jest to szczyt moich marzeń, doceniam jednak ten spokój i fajny układ z szefem. Dla porównania mam to, co dzieje sie w pracy mojego męża, paskudna atmosfera, jeden drugiego utopiłby w łyżce wody, a szef podłymi metodami nakłania do pracy w nadgodzinach i soboty za półdarmo. Naprawdę podziwiam M, że znosi to tak spokojnie, ale dystansu musiał się nauczyć, bo wcześniej bardzo się wszystkim przejmował.
Mariola***
Sat, 17 May 2014 - 23:22
Wszystko zależy od osobowości i charakteru człowieka myślę sobie. Jeden człowiek sprawdzi się zarówno w bibliotece i przy stole chirurgicznym a drugi będzie nawet przy robieniu bukietów się stresował. Co więcej, wszystko można sobie poukładać i przy uświadomieniu sobie problemu zdystansować się do tego co robimy. Ja tez pracuje w szkole, śni mi się praca, zasypiam myśląc co mam zrobić i z myślą czego nie zrobiłam. Tylko dzisiaj wyznaję zasadę ,że świat się nie zawali. Odchorowałam swoją dokładność, rzetelność, sumienność. Zawsze wszystko robiłam ja, bo wydawało mi się, że po pierwsze zrobię to najlepiej, a po drugie nie potrafiłam kogoś prosić o pomoc. Dalej nie potrafię poprosić o pomoc, dalej wydaje mi się,ze jak sama sobie zrobię wszystko to będzie najlepiej, tylko już nie mam tego cisnienia, ze musi by wszystko na 100%
Tamara79
Sun, 18 May 2014 - 00:05
Z racji iż jest to forum publiczne trudno ustosunkować się do Waszych wypowiedzi. Ale zazdroszczę Wam pracy, gdzie spędza się czas ciężko pracując i dostaje sie za to nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim uznanie i spokój ducha. Szkoda bo miałam nadzieję, że wszędzie jest beznadziejnie, bezlitośnie, bezdusznie i obrzydliwie i w związku z tym nie warto szukać i marzyć. A widać warto.
lena77
Sun, 18 May 2014 - 11:07
mam bezstresowa prace. ale to mnie nie mobilizuje do rozwoju. uwstecznilam sie przez ten brak stresu. poza tym mam zawsze stala pensje, czy sie staram czy nie a to nie bardzo mobilizuje mnie do dzialania a wiem ze moglabym dac z siebie o wiele wiecej. doceniam to, ze nie mam rozwolnienia przed kazdym pojsciem do pracy (a mialam tak w swojej pierwszej pracy, moze sama praca nie byla stresujaca co szef, ktory darl sie i rzucal k...mi bezustannie). teraz moge sie zwolnic z pracy, zadzwonic, ze pryszcz mi na nosie wyskoczyl i nie moge sie zjawic nie nudze sie bo mam do czynienia z klientami, a co klient to inna historia.
ana84
Sun, 18 May 2014 - 11:45
a ja mam taką pracę, że przychodzę, robię swoje i po 8h wychodzę. Nie zabieram roboty do domu, nie pracuje w weekendy, nie muszę zostawać po godzinach, nie mam telefonu służbowego i nie mam kontaktu z ludźmi. Siedzę sobie z kilkoma osobami w pokoju i w świętym spokoju wykonuję swoje obowiązki
No i po ostatniej podwyżce pensja całkiem całkiem
Jednak jak mam perspektywę takiej pracy jeszcze przez ponad 30 lat to już tak kolorowo nie jest. Przychodzą nowi ludzie, którzy ze względu na swoje wykształcenie pełnią zupełnie inną rolę, są wyżej ode mnie. Niestety Ci młodzi ludzie często myślą, że pozjadali wszystkie rozumy, są nieuprzejmi, aroganccy. Często są niezadowoleni, bo jakaś pani Zdzisia robi coś wolniej, myli się. Tylko, że ta pani zdzisia ma prawie 60 lat i postęp techniki często jest dla niej nie do ogarnięcia. Jednak ci wykształceni gówniarze nie biorą tego pod uwagę, nie interesuje ich, że ta pani mimo wszystko bardzo się stara
Dlatego ja postanowiłam skończyć kolejne studia i jak się uda to będę na równi z tymi młokosami, bo nie wyobrażam sobie, że za naście lat ktoś będzie mną pomiatał :/
Kitka*
Sun, 18 May 2014 - 15:17
CYTAT(lena77 @ Sun, 18 May 2014 - 12:07)
mam bezstresowa prace. ale to mnie nie mobilizuje do rozwoju. uwstecznilam sie przez ten brak stresu. poza tym mam zawsze stala pensje, czy sie staram czy nie a to nie bardzo mobilizuje mnie do dzialania a wiem ze moglabym dac z siebie o wiele wiecej.
Myslę podobnie, czuję, że mam potencjał i czas w takiej nibypracy jak w moim przypadku jest marnowany. No, ale jak się nie ma, co się lubi... inni mają o wiele gorzej, dlatego nie chcę narzekać. Poza tym wystartowałam za późno na rynek pracy, moi rówiesnicy są już daleeeeko przzede mną.
Bianka
Mon, 19 May 2014 - 15:34
Ja mam w swojej pracy bardzo duzo swietego spokoju. Czasm za duzo w zwiazku z tym uwazam ze nie jest to za fajne bo mam za duzo czasu na rozmyslanie i nie wychodzi mi to na zdrowie.
Lubie jak sie cos dzieje jak musze cos zalatwic gdzies pojechac np: na jakies szkolenie.
muppet
Mon, 26 May 2014 - 08:44
Kiedyś pracowałam na takim stanowisku, że miałam do czynienia z klientami. Owszem, spora ich część była miła i kulturalna, ale niestety zdarzali się tacy bardziej roszczeniowi, który traktowali mnie z pogardą i uważali, że moim powołaniem jest usługiawanie nim. Teraz już nie mam z nimi do czynienia, ewentualnie bardzo rzadko i jest to dla mnie spełnienie moich pracowniczych marzeń .
Silije
Tue, 27 May 2014 - 19:37
Pracuję w dużej szkole podstawowej. Dzięki Bogu od września przechodzę ze świetlicy do nauczania języka polskiego i jestem przeszczęśliwa z tego powodu. Atmosfera w gronie nauczycielskim jest miła, obie wicedyrektorki bardzo wspierające, pracowite. Stale coś się dzieje, sporo imprez tematycznych, ludzie mają pomysły i chcą je realizować. Zresztą w szkole pełnej osób w wieku od 6 do 13 lat naprawdę nie sposób się nudzić choćby przez chwilę.
Oczywiście bywają trudne dzieci i bardzo trudni rodzice.
Ale ja bym umarła chyba w biurze za towarzystwo mając teczki papierów i komputer. Brrrr...
mikkowska
Wed, 09 Jul 2014 - 22:22
Ja jestem sobie sama szefową, mam pod sobą dwie dziewczyny i pomimo branży stres towarzyszy mi codziennie. Czasem mówię mężowi, że jednak rzuciłabym to i poszła do pracy od- do i miała wszystko gdzieś. NAjgorzej jak trzeba kierować personelem, który pod twoją nieobecność robi sobie co chce np. idzie na zakupy 30 min po twoim wyjściu. Jak dziś, myślałam, że mnie szlag trafi. Mam akurat młode dwie 20stki pod sobą, które myślą, że rozumy pozjadały jak pisał ktoś wyżej a tymczasem powiem Wam, że szacunku zero! Może i za dobra jestem to mi na głowę wchodzą. Szukam ciągle przyczyny i to mnie najbardziej dobija.
Kanuś powiem Ci, że dużooo nauczycieli narzeka na swoją pracę, ale tyle wolnego, świąt i płatnego urlopu chciałby mieć nie jeden człowiek Ja ostatnio poznałam klientkę, która uczyła angielskiego a wcześniej pracowała w dużej korporacji i wiesz? Powiedziała, że ma mało godzin angielskiego, ale ma to gdzieś kocha swoją rodzinę i to ona jest dla niej ważna, a wyścig szczurów jej szczęścia nie dawał w tej poprzedniej firmie. Kasę miałam - mówiła, ale czy kasa to wszystko?
Silije
Thu, 10 Jul 2014 - 08:35
Właśnie są wakacje i ja już tęsknię za pracą, naprawdę. Co do kasy - gdybym miała pełną rodzinę, pewnie nie odczuwałabym tego, jak mało zarabia nauczyciel kontraktowy i pracowała dla pasji. Ale ponieważ ja jestem głową rodziny i mam troje dzieci, no to niestety nawet przy bardzo oszczędnym trybie życia, które prowadzimy, ale z kredytem i koniecznością przeprowadzki, jest to niebezpiecznie mało. I muszę liczyć na pomoc moich rodziców. To bardzo poważna wada tej pracy i z góry wiadomo, że jeszcze przez trzy lata moje wynagrodzenie się nie zmieni, choćbym stała na rzęsach, bo dopiero teraz od września zaczynam staż na nauczyciela mianowanego.
Paka
Thu, 10 Jul 2014 - 14:27
CYTAT(Silije @ Tue, 27 May 2014 - 20:37)
Dzięki Bogu od września przechodzę ze świetlicy do nauczania języka polskiego i jestem przeszczęśliwa z tego powodu.
Myślę, że tak, tylko trzeba się o nią naprawdę postarać. Ja szukam właśnie takiej. Z napisaniem CV nie miałam większych problemów, bo skorzystałam z gotowych szablonów, teraz pozostaje mi tylko czekać, otrzymałam już pierwszy telefon, i jestem dobrej myśli.
Rimoraris100
Thu, 04 Jul 2019 - 15:14
Ja pracuje jako freelancer - grafik komputerowy. Siedzę sobie w domku, pracuję ile chcę i mam dobre pieniądze z tego. No, ale tego trzeba się nauczyć i umieć. Ja jestem artystką, więc szybko zainteresowałam się tematem designu.
śrubka
Tue, 09 Jul 2019 - 13:09
No nie jestem przekonana. Każda praca wiąże się z jakimś stresem czy nerwami
To jest wersja lo-fi głównej zawartości. Aby zobaczyć pełną wersję z większą zawartością, obrazkami i formatowaniem proszę kliknij tutaj.