Advertisement
Subskrypcja

Powiadomienia o nowościach

Sprawdź koniecznie
Ważne tematy

Apteka

Bożena i Ryszard Jasińscy

-

 poleć znajomemu


ocena internautów:

brak ocen

ulica:Słowików
miejscowość:Katowice
telefon:(32) 105 14 03


Sprawdź inne apteki w miejscowości Katowice

Opinie

autor: zmordowany   IP: 62.21.34.120  dodane: 2011-03-08 19:45:06    Ocena: 2

Witam wszystkich czytających. Chciałem podzielić się swoimi doświadczeniami podczas przebywania na tym oddziale w Klinice Chorób Wewnętrznych przy ulicy Pasteura. Słaniając się na nogach w wycieńczenia choroby w końcu dotarłem do szpitala. Pokierowano mnie do przyjmującego tam na oddział profesora. Wszedłem, przeprowadził wywiad i powiedział bym za 2 tyg przyjechał ze swoim ekwipunkiem. Z racji, że ledwo trzymałem się na nogach udałem się do izby przyjęć tego szpitala. Tam mi zmierzyli ciśnienie i stwierdzili, że nie mogą mi pomóc, żebym wrócił do tego profesora co mnie zapisał. On zaś stwierdził że nie ma czasu, że nie udziela pomocy i z wielką "jadaczką" trzasnął drzwiami przed nosem. No cóż, wróciłem do domu i wezwałem pogotowie....na szczęście z innego szpitala. To był dopiero początek. Terminowo po 2 tyg stawiłem się na Pasteura z bagażem, poszedłem do ruchu chorych, zapisali i wysłali na oddział. Pokój 4 osoby, jedno łózko wolne, ok. Pierwszego dnia przebywania (piątek), było całkiem całkiem, obiad dobry, ale ja przyszedłem się leczyć. A tu pierwsze badanie nastąpiło dopiero po kilku dniach! Pobrali krew i wielkie halo ze diagnozują. Po następnych kilku dniach (przez ten czas zdążyłem się rozchorować, "ciepło" tam że szkoda gadać) kazali sikać do baniaka (następna wielka diagnoza). Krew i mocz dało by się zbadać w ciągu doby a nie w przeciągu tygodnia...A tu człowiek leży, męczy się, a inni chorzy narzekają że miejsca w szpitalach nie ma i muszą czekać... polska polityka medyczna ;]Najgorsze to się okazało towarzystwo z pokoju. Mili ludzie, ok, ale mogliby pamiętać, że są w szpitalu, a nie na imprezie. Pielęgniarka jak przyszła o 6 rano pobrać krew, to wystarczy rękę dać, pobierze i idzie, a ja dalej spać. A ci zamiast dalej się położyć to wstawali, światło palili, łazili, tv włączali, jak tacy zdrowi to po co w szpitalu siedzą. Ja tam umieram, słabo, głowa ciśnie, senność okropna (nawet jeszcze będą w domu jak spałem całą noc to śnięty byłem cały czas) a tu nawet całej nocy się nie dało przespać. Ale i nie to było najgorsze. Pod koniec pobytu przytargali dziadziusia do pokoju, nic takiego, starszy człowiek to spokój będzie. Nic bardziej mylnego.... Tyle energii miał, a jak zaczął wieczorem nadawać to moja głowa urosła z bólu jeszcze bardziej...poszedłem na drugi koniec korytarza a tego było słychać!! I żadna pielęgniarka nic nie mówiła, żeby ciszej mówił bo ludzie tu cierpią, bo to starszy człowiek to mu wszystko wolno... a doczepiają się jak moje łóżko wygląda (jaki stan pacjenta tak wygląda ;] ), a że palą w toaletach też im to nie przeszkadzało. Generalnie - lepiej zostać w domu niż iść do tej mordowni.