CYTAT(moni5 @ Sat, 06 Apr 2013 - 19:41)
Dziewczyny, baaardzo proszę Was o rady...
Mój synek co prawda zawsze był ciężki do jedzenia... ale ostatnio jest tragedia... Mały absolutnie nic nie chce jeść, jedynie pije mleko... Jak tylko zobaczy jedzenie, krzyczy " ja nie jestem głodny". Nie raz uda mi się jego zachęcić... skubnie dwa razy i tyle mojej radości...
Pani w przedszkolu, mówi, że tam obiadek ładnie zjada, niby przy dzieciach jest inaczej... Dzieci dużo nie jedzą, nam się wydaje, że mało a dla dziecko dużo...Tylko coś mi si wierzyć nie chce, że on tak ładnie je...
Chociaż z drugiej strony jest to pocieszające, w domu nie chce, to niech chociaż w przedszkolu je...
Tylko z drugiej strony, czy jeden posiłek dziennie dla dziecka prawie czteroletniego wystarczy do prawidłowego rozwoju?
Nasza pediatra bagatelizuje problem, niby niektóre dzieci tak mają... Jednak jak ostatnio mały non stop choruje, zastanawiam się - w sumie jak on ma mieć odporność skoro nie je...
Tylko co zrobić, żeby dziecko zaczęło jeść?
Z góry dziękuje za wszelkie opinie/ rady...
Jeżeli je w przedszkolu to może znaczy, że z jakichś względów bardziej odpowiada mu przedszkolna dieta (moja córka też lubiła jedzenie w przedszkolu, niemal wszystkie dania, o niektórych wprost mówiła, że w przedszkolu smakuje jej bardziej niż w domu) i być może atmosfera przy stole i ogólnie "klimat" wokół jedzenia. Rzecz może nie dotyczyć wyłącznie obecności innych dzieci, ale braku stresu i presji. A to ma znaczenie, bo moje dziecię przejściowo zaczęło w przedszkolu jeść gorzej, kiedy zaczęto wymagać żeby jadła szybciej (zamiast zabawiać wszystkich rozmową i kończyć jako ostatnia) oraz zjadać wszystko - ona z założenia i od zawsze ma prawo nie zjeść wszystkiego jeżeli nie nakłada sobie sama (wówczas wymagam, bo chodzi mi o to, żeby nakładała sobie tyle ile może zjeść), albo coś jej bardzo nie smakuje (np. gotowana marchewka). Po mojej interwencji i prośbie, żeby jej nie zmuszać i za bardzo nie ponaglać, choć jak najbardziej dyscyplinować, a w razie czego po prostu zabrać talerz, problem zniknął.
Co prawda Weronika już dawno z przedszkola wyrosła, ale na co narzekać nie mogę - to apetyt, choć nie je dużo.
Pediatra może mieć rację nie nakręcając Cię. Warto kontrolnie i na wszelki wypadek zrobić co jakiś czas morfologię, kontrolować przyrost wagi i wzrostu, natomiast co do chorowania, to myślę, że to kwestia wieku (pierwsze lata w przedszkolu to często drastyczny wzrost zachorowalności z uwagi na zwiększony kontakt z wirusami - ale też trening odporności dzięki temu) i aktualnie również pory roku.
Nie wiem co zrobić żeby jadło. Na pewno warto przyjrzeć się ile tak naprawdę zjada, bo może to więcej niż się wydaje. Na pewno warto, jeżeli to ma miejsce, wyrzucić zapychacze z diety - typu coś słodkiego - nawet małego, chrupki, deserki, słodkie soki itp. i spróbować włączyć do przygotowania posiłków z założeniem, że robi coś dla siebie i rodziców, może wtedy chętniej zje.