Młody od dawien dawna wiedział, do czego służy nocnik, ale zapierał się przed nim rękami i nogami.
Kiedyś podczas wizyty u lekarza (miał wtedy prawie 2, 5 roku) nowa lekarka (zmieniłam przychodnię po przeprowadzce) zrobiła z niego dziwadło nie z tej ziemi. Że on jeszcze w pampersie i ona jeszcze takiego dziecka nie widziała (chyba mało widziała w życiu, kobicina
), nastąpiła ostrzejsza wymiana zdań, bo nie pozwoliłam obrażać dziecka i mnie nazywać nieudolną. Nie wiem, możliwe że ta rozmowa i moje późniejsze wkurzenie jakoś zapadło mu w pamięć. 3 dni później przestał się zapierać i w kilka dni się odpieluchował.
Tylko, że taka "metoda" odpieluchowania "na wyśmianie" niespecjalnie mi się podoba :/ i do tej lekarki nie chodzę. Zresztą, co to za wizyta lekarska, jak 90% czasu poświęciła na dywagacje pampersowe, a mały miał ropną anginę.