Moje drogie - najwazniejsze, że mąż zadowolony, a co my tam widzimy w lusterku, to już insza sprawa i tym nie należy się przejmować. Maciejka, gdyby o Ciebie szło - przywlekłabyś te barchany, w których Ci tak wygodnie, prawda? A te seksi to już były dla faceta, a facet - zachwycony, więc... czymś się martwić? Nosić i basta!
Przypomniała mi się historyjka z forum (maluchy? mamo to ja? nie wiem już teraz). Tak a propos facetów i bielizny.
Dziewczyny żaliły się jak to ich mężowie wcale już na nie nie zwracają uwagi, że do fryzjera idą - facet nic, manicure sobie strzelą - facet nic, a za obcymi babami na ulicy to się oglądają!
Na to jedna opowiedziała, że ona kiedyś kupiła sobie komplet seksi bielizny, zrujnowała się do cna, bielizna była czerwona, koronkowa i zdawało jej się, że na taką to już jej mąż poleci z wywieszonym jęzorem.
Wyekspediowała dzieci do teśció, sama ubrała czerwone cudo i zaczęła w tym paradować po pokoju. Mąż - zachowanie stosowne do pory dnia, czyli poobiednie czytanie gazetki w fotelu. Dziewczyna paraduje po pokoju i ma nadzieję, że mąż rzuci w kąt gazetę, po czym rzuci się na nią, jak zgłodniałe zwierzę. Mąż jednak w ogóle nie zwraca na nią uwagi, pochłonięty prasą. W końcu ona nie wytrzymuje, podchodzi do niego, wyrywa mu gazetę z rąk i mówi, starając się, żeby jej głos był jak najbardziej aksamitny, ponętny i nie zdradzał jej zniecierpliwienia: "no i jak, kotku?".
A on ona to:"ej, a tobie nie zimno?".
Maciejka - wkładaj te seksi gacioszki i nie przejmuj się ani ceną ani celulitisem. Najważniejszy efekt końcowy: czyli facet.
Miłego dnia.