Trzylatki rzadko jak zimno ( za duzo ubieania), sześciolatki częściej, albo na plac zabaw, albo na podwórko i bawia sie piłami etc, alebo na spacer bez konkretnego celu, albo na spacer do Biblioteki, MDK itd. Panie cały czas "trabia", że dziecko nalezy ubierać adekwatnie do pory roku bo będa wychodzili na dwór i prosze nie ubierać lekko, bo jest podwożne autem, bo potem marznie. Ja czasami rano nie zakładam, tylko zostawiam w przedszkolu ciepłe spodnie.
Ale np byli na wycieczce u mnie w pracy - typowy wygwizdów zawsze wieje. Na plakacie jak byk - prosimy ciepło ubrać dzieci na cebulke itd. Zimno tak, że ja chodziłam w czapce (a rzako mi się to zdarza
)
Dzieci w samych geterkach, bez czapek itd. Tak się trzęsyły, że nauczycielki ściagały np chusty i zakładały im na głowę, jedna miała piekną kurteczkę, najmodniejsza, ale króciutką, co zrobiła krok, całe nerki gołe. No masakra. Jak tak się w zimny dzień ubiera 6 latki na wycieczkę to ja się nie dziwię, że nauczycielki ciagle o tym mówią.