kocurku witam Cię cieplutko!
Trzymam kciuki za pierwszą wizytę
Ja w pierwszej ciąży też chciałam ćwiczyć, jakoś w 7 chyba miesiącu zapisałam się na gimnastykę dla ciężarnych. Było..nuuudno
Zawsze lubiłam ruch, zajęcia fitness (ale te taneczne, nie podnoszenie 10 min. nóżki
), a tam wynudziłam się strasznie, bo wiadomo, ćwiczenia dostosowane do sytuacji. Mimo wszyskto skończyło się na 3 zajęciach, po których wyszłam tak połamana, że przez kilka dni kulałam na jedną nogę. Ale u mnie to kręgosłup, z którym mam problemy od lat. Było tam sporo ćwiczeń na piłkach, najlepiej sobie właśnie pójść, zobaczyć jakie i powtarzać w domu przed telewizorem
Jedyne, czego na pewno nie wolno, to skakać na piłce! Ja lubiłam sobie po prostu pokiwać się na boki, troszkę rozruszać bioderka
Jeśli chodzi o zrzucanie po ciąży, ja z tych "chudzielców", kiedy Kaja miała 3 miesiące wyrwałam się na pierwsze zakupy ciuchowe i już wchodziłam w rozmiar 34, tylko troszkę w brzuszku jeszcze zapasu zostało. Zniknął po pół roku. Po 6 tygodniach od cesarki zaczęłam robić brzuszki, ale przyznam, że mało regularnie. No i u mnie to była niestety dieta matki karmiącej dziecko uczulone na wszystko
Ryż z kurczakiem i jabłka. Szybko zaczęłam ważyć 2kg mniej niż przed ciążą, co było już lekką przesadą.
Dziewczyny, człowiek nie ma czasu jeść, codziennie spaceruje, nosi coraz cięższego klocka, nie martwcie się na zapas
Mummy, dobre porównanie z tą wiertarką!
Ja się tak uwsteczniałam umysłowo całą ciążę, że pod koniec śmiałam się, że powinnam zawiesić sobie na szyi karteczkę adresem.
Byłam wczoraj na pierwszej wizycie u położnej
Dowiedziałam się ile mam wzrostu, ile ważę, ba! nawet w funtach! I że nie mam infekcji moczowej. Pani zrobiła wywiad, który trwał 1,5h i głównie dotyczył przebiegu poprzedniej ciąży, chorób w rodzinie. Następnie zostałam zaproszona na USG 25 kwietnia i zapytana, czy chcę przy tym uwzględnić sprawdzenie ewentualnego zespołu Downa? Kiedy powiedziałam, że tak, pani spojrzała mi w oczy i spytała "na pewno?". Potem dowiedziałam się, że na następną wizytę mam do niej przyjść w 16 tygodniu. Osobę prowadzącą ciążę poznam natomiast dopiero w drugiej połowie ciąży, po 20 tygodniu.
Oni tu mają chyba zbyt duży przyrost naturalny.
Kiedy zagadałam odnośnie mojej niedoczynności tarczycy, pani stwierdziła, że nie wie, nie zna się
Jeśli nalegam, da mi skierowanie na krew pod tym kątem (dostałam też na hiv, syfilis, anemię i inne ciekawostki, żadnej kontroli cukru). Jeśli wynik będzie zły, skontaktuje się ze mną koordynator, jeśli w normie, tarczycę ma mi prowadzić lekarz rodzinny. Nic to, że lekarze rodzinni tutaj mają taką wiedzę na ten temat, że płakać się chce. Nic to, że ostatni u którego byłam, kiedy powiedziałam, że zaszłam w ciążę i potrzebuję większej dawki leku, zapytał "to ile chcesz?". Rozmawiałam o temacie tarczycy w ciąży z 5 różnymi lekarzami rodzinnymi tutaj i wszyscy mają taką samą wiedzę-żadną. Położna twierdzi (jak reszta lekarzy), że kobiety z niedoczynnością nie wymagają żadnego specjalnego traktowania. Bo przecież tyle dzieci się rodzi nawet przy tym schorzeniu i wszystkie zdrowe. Ale oczywiście nie biorą pod uwagę poronień w I trymestrze, bo "to normalne", ani tego, że potem te dzieci wyrastają na roboli, bo iloraz inteligencji gdzieś się po drodze pogubił
Eh, wściekłam się i tyle. Oczywiście nikt nadal nie sprawdził w żaden sposób czy ja w tej ciąży jestem? Idę za tydzień prywatnie na USG, bo mnie szlag trafi.
Edit:
Annie, mam brata 7 lat starszego, mamy świetny kontakt
Jak byłam mała opiekował się mną, bawił, cieszył się, że w końcu ma rodzeństwo
Kontakt nieco zmalał jak on już był nastolatkiem, a ja smarkulą, choć nadal angażował mnie w swoje hobby, bronił przed łobuzami
Jak poszłam na studia, znów trzymaliśmy się razem i tak do dziś. Rozumiemy się bez słów
Mam też siostrę, urodziła się jak miałam 3,5 roku, bawiłyśmy się razem jako dzieciaki, potem nasze drogi zupełnie się rozminęły. Różnica wieku, nie ma aż takiego znaczenia
Ten post edytował kajetanka sob, 15 mar 2014 - 10:50