CYTAT(myszowata @ Thu, 09 Oct 2008 - 00:30)
Co najlepsze to calutkie wakacje siedziałam z dziećmi na wsi, ładnie czy brzydko, ciepło czy zimno i deszcz to one prawie całe dnie siedziały na dworze. Nie raz przemarzły, bo woda w basenie ostygła a wyjść toto nie chciało ale nawet kataru nie było, już zatem myślałam, że jej odporność jednak się poprawiła. Calutkie 2,5 miesiąca zdrowia i tydzień żłoba wsio rozwalił.
U nas bylo bardzo podobnie - lato w lasach, z dala od miejskiego syfu wszelkiej masci i rodzaju...Katar, kaszel? Przez te dwa miesiace nie wiedzialam co to znaczy...
Tydzien przedszkola - i wsio wzielo w leb.
Ale chyba juz wiem jakim sposobem ten moj przedszkolaczek po raz trzeci zachorowal - bardzo jest ruchliwy, poci sie hiper szybko, trzeba w odpowiednim momencie to zauwazyc i przebrac go w suche rzeczy. A tak w mieszkowej placowce nie bylo- pamietam jak odbieralam go razu pewnego - mial na sobie doslownie mokra od potu koszulke... Wrrr.......
W poniedzialek Miechu wraca do przedszkolnego swiata zywych, a ja juz sobie szykuje mowe pelna zlotych, mocnych argumentow, ze to nie slaba odpornosc mojego syna jest glowna przyczyna jego czestych zachorowan, tylko zwykle "ichnie" zaniedbanie!!
Acha-Eurespal-to tez lek nr jeden naszej Pani pediatry.Czy jest goraczka, czy jej nie ma; czy "cos slychac" w plucach, czy tez nie; czy kaszel jest suchy, czy tez mokry....
Czy to slonce, czy to deszcz...
Ten post edytował Agnieszka_mama_Mieszka czw, 09 paź 2008 - 17:43