Ja powiem szczerze, że czuję niesmak czytając jak to nauczycielowi trzeba, należy, wypada. Z punktu widzenia nauczyciela......mamy w głębokim poważaniu prezenty od rodziców okupione takim nakładem, wymuszaniem, wypraszaniem. Uważam, że każdy ma taką potrzebę podziękować lub jej nie ma i to powinno być uszanowane. Nie wypada tez powiedzieć rodzicowi, który do innego nauczyciela opowiada jak to dużo kasy, pracy , latania....i w ogóle pani to pod sufit podskoczy z radości bo dostanie dwie chińskie filiżanki od czapy.
I już tłumaczę skąd się to wzięło, żeby taniej było. Można dać na składkę np 10 zł a można samemu kupić jedną różę za 8 zł lub bukiet za 50 zł.
Ludzie nie zmuszajcie ludzi do składek, nauczyciel nie oczekuje nic na zakończenie roku szkolonego. A przynajmniej nikt z których znam ja.
Teraz jako rodzic....W przedszkolu na zakończenie"mądrzy" rodzice powiedzieli,że pani nie należy się nic bo była taka i taka, śmiała np napisać jednemu dziecku,ze nie potrafi wiązać sznurowadeł. No, faktycznie wielki problem! Oburzony był tatuś na maxa, wyprostowałam go szybko, ze z mojego punktu widzenia jako nauczyciela, to jest ogromna różnica czy tylko jedno dziecko na 25 nie jest samodzielne, czy mam takich 25 w klasie. Jak się czuje dziecko, które 1 na 25 nie potrafi wiązać tych butów. I że mądrzy rodzice dbają o takie szczegóły jak samodzielność.
Duża spina była o panią i w końcu powiedziałam,żeby każdy robił jak uważa, że dyskusja jest bez sensu. Ja od siebie podziękuję, a reszta niech robi jak uważa. Składka miała wynosić chyba 15 zł czy 20 i z tego miały być kupione dwa prezenty dla wychowawczyń, 5 wiązanek kwiatów, poczęstunek, ciasta, i prezenty dla dzieci. Z czego, jak na szybko przeliczyłam,ze na słownik dla dziecka pozostało po 2,30. I najmądrzejszej mamusi zaproponowałam ,żeby brała pieniądze i zajęła się słownikami, a my resztą, bo nikt nie będzie ze swoich dokładać, skoro ta wyzsza składka jest przesadą. Albo mamy wymagania albo nie.
My mamy panią, która powiedziała od razu, żeby nie kupować jej kwiatków, bo nie lubi. Wyjeżdża na wakacje, te padają i się nimi nie nacieszy. Chce symbolicznie czerwoną różyczkę, którą zasuszy i może wykorzystać potem do czegoś. I ktoś pomyśli, że od razu ustawia rodziców, nie chce kwiatów, chce prezentów. A ja uważam, że jest po prostu szczera i praktyczna, jak mamy wydać np. 100 zł na kwiatki klasowe to dostaje pani bon do czegoś tam. I yeż nie uważam bonów za mało eleganckie. Mamy fajna bbakę, rodzice mają z nią dobry kontakt. I uważam ,ze jest ok
A, jeszcze taka podpowiedź, ostatnio jedna klasa 6 jak kończyła sp to przynieśli do pokoju nauczycielskiego kosz, ze słodyczami, kawą, herbatą. Oczywiście była kartka własnoręcznie zrobiona z życzeniami. Fajnie rzucone cukierki czekoladowe, ładnie zapakowane i koszt niewielki, każdy był zadowolony pewnie, my bo sobie podjadłyśmy, a dzieciaki miały załatwionych wszystkich nauczycieli.
--------------------
Miłosz -ur 26.07.2004
Martyna -ur 02.06.2007