Lwów ma większą, nieporównywalnie większą starówkę niż Wilno - więcej do oglądania. Miasta zupełnie różne.
We Lwowie byłam dobrych parę lat temu - i co pamiętam....jest piękny, ale mocno niedoinwestowany (na pewno się coś zmieniło na lepsze, ale podejrzewam, że kosmetycznie). Wiele pięknych miejsc/zabytków nie było w najlepszym stanie i spod zniszczeń przebijała niegdysiejsza świetność. Ale warto zobaczyć, bo nadal jest piękny. Taki bardzo krakowski, czy może raczej galicyjski w klimacie, ale sporo większy niż Kraków (znaczy ta stara część miasta).
W Wilnie byłam teraz (pod koniec lipca) i jestem zauroczona. Może i starówka mała, może część zabytków ma jeszcze przed sobą długą drogę do odzyskania pozorów niegdysiejszej świetności, ale to co już zostało zrobione - robi wrażenie. Skala tego co jest robione - też robi. Przy okazji, bo to była bardziej wycieczka objazdowa widziałam Kowno, Troki, Rumszyszki (wieelki skansen niedaleko Kowna) i Kiejdany.
Gdybym miała polecać - nie umiałabym. Bo sama chcę zobaczyć to wszystko jeszcze raz.
Kijowa nie widziałam...jeszcze przede mną...a w przyszłym roku w planie Ryga i Tallin, i Wilno raz jeszcze i pewnie coś "po drodze" - znaczy wszystko co się da.
A i Litwa to zupełnie inny kraj niż Ukraina jeżeli chodzi o mentalność ludzi. Litwa jest bardziej europejska niż Polska pod tym względem - znaczy czysto, żadnych obszczymurków, ilość publicznych toalet (dobrze oznakowanych) zwraca uwagę, drogi lepsze, chodniki proste itp. Ukraina jest mniej cywilizowana.
PS. A i coś mi się przypomniało więc zmieniam. Pałac prezydencki....każdy może sobie usiąść na murku przed, podejść blisko, obejrzeć...żadnych BOR-wików czy innych podobnych nie widać. Ot ładne miejsce, dostępne z zewnątrz dla każdego.
--------------------
Ula
mama Weroniki
Powiem to teraz bardzo powoli, bo widzę, że cierpisz na bardzo poważny przypadek półgłupstwa
Pingwiny z Madagaskaru