A ja Cię nastraszę...
Z pepkami miałam dramat i to z każdym dzieckiem. Jakies grube pepowiny mieli czy co....
U najstarszego trzymał suie miesiąc. Odpadł dopiero jak wbrew zaleceniom lakarza a dzięki radzie położnej wykąpałam pepucha - czyli namoczyłam mocno ciepłą wodą z dużym dodatkiem mydałka. Po 3 kąpieli mielismy z głowy aczkolwiek pepek syna nie jest piekny.
Drugi syn też miał kikut długo. Był pod opieką połoznej, spirytus, fiolecik, mydlinki - nie pomagały. W końcu po 6 tyg położna dopatrzyła się"żywego miesa" - czyli nic nie wysychała a rosło mięcho w miejscu, gdzie powinien być pepek. Oczywiscie chirurg. Co on wyprawiał z dzieciakiem - pominę...
W końcy kikuta się pozbyliśmy, ale została narośl na pepku - to zywe mięcho... Skończyło się na zabiegu chirurgicznym w szpitalu - wycięciu tej narosli gdy mały miał 9 miesięcy. Teraz pepuszek ma jak ta lala.
Z córa to samo. Długo kikut. w końcu połozna w 4 tyg. troszke na siłę oderwała kikuta - bolało ale unikneliśmy cyrku takiego, jak z młodszym synem.
Wnioski:
Uwaznie ogladnij kikuta i okolice czy nic tam sie dziwnego nie pojawia.
Smaruj kikuta i okolice (odciągnij do góry i wysmaruj aprawdę dokładnie - nie bój się, ze coś uszkodzisz - widziałam jak robi to położna.) na zmiane fioletkiem i spiritem.
Wykąp dzieciaka w ciepłej wodzie a kikuta wyszoruj mydłem! Tu rady o zasychaniu i niemoczeniu juz nie maja racji bytu - trzeba zadziałać radykalnie!
Nie czekaj az samo odpadnie wg mnie po 4 tyg trzeba zadziałać konkretnie i stanowczo.
Jesli możesz odwlekaj jak najdłużej wizytę u chirurga - oni chyba dzieci własnych nie maja....