Wczoraj wysmażyłam dłuuuugi post, który mi zjadło w momencie wysłania. Dziś naświetlam problem w dwóch zdaniach.
Obok mojego domu są dwa małe prywatne sklepiki sprzedające alkohol (wszystkie rodzaje, także wysokoprocenowe, ale głównie piwo i bełty). I koło tych sklepików od świtu do nocy kłębią się grupki podpitych mężczyzn. Najpierw byli to tylko miejscowi - moi koledzy z dzieciństawa, ojcowie koleżanek - sami swoi, podpici na wesoło. Teraz zaczął się napływ z zewnątrz
I stojÄ… takie grupy, a jak siÄ™ idzie wieczorem to zaczepijÄ… proszÄ…c o 50 gr na browara
, a potrzeby fizjologiczne załatwiają przy kubłach na śmieci, w ogóle nie krępując się, że ktoś patrzy.
Sklepy czynne są od 6.30-7.00 do późnej nocy (23.00, czasem dłużej). Świątek, piątek i niedzielę, tzn. c o d z i e n n i e . Także w Wigilię, Nowy Rok, Wielkanoc. Właściciel też często sam jest wstawiony. I sprzedaje alkohol nietrzeźwym.
Poradźcie, gdzie i w jakiej kolejności uderzyć, żeby atak był skuteczny. Policja, Rada Osidla, Straż Miejska? Czy potrzebuję podpisów mieszkańców? Czy ktoś taką walkę prowadził? Wygrał? Acha, tuż koło sklepów jest szkoła podstawowa i kościół, co może być pomocne przy próbie zablokowania sprzedaży alkoholu.
Będę wdzięczna za rady i linki do aktów prawnych.
Paka