czesc dziewczyny
Wczoraj zrobilam test. Sa dwie kreski, jedna co prawda blada ale jest.
I wiecie co, sama borykam sie z lękami.
Wszystko zaczelo sie jak skonczylam podstawowke czyli ponad 13lat temu i poszlam do technikum. I wtedy wbilam sobie cos go glowy. Przez kilka dni nie chodzilam do szkoly bo wydawalo mi sie ze sie ze mnie patrza dziwnie (raz na lekcji zlapal mnie przeokropny kaszel, ktorego nie moglam uspokoic, jedna dziewczyna zwrocila mi uwage). Mama zastanawiala sie co mi jest. Raz przyszla do mnie wychowawczyni. Powiedzialam jej o tym kaszlu, mamie wstydzilam sie powiedziec. Bylam u laryngologa, ktory nic nie stwierdzil. Mama nawet kupila mi nowa torbe do szkoly. Ale nic to nie dalo. Doszlo do tego ze zmienilam klase i szkole. Tzn w tej samej placowce ale przeszlam do ZSZ. I wiecie ze jakos przestalam sie bac. Ale zawsze mialam butelke wody przy sobie. Skonczylam ZSZ, poznalam meza. poszlam do technikum, z tymi samymi dziewczynami. Skonczylam technikum, zdalam mature. Zrobilam jeszcze 2 letnie studium administracyjne. Jezdzilam na wycieczki, na spotkania, nie balam sie wychodzic z domu. Jezdzilam na drugi koniec mista i nic. Choc zawsze mialam butelke wody. W 2005 roku majac 23 lata zapragnelam dziecka, zawsze chcialam miec rodzine meza, dzieci. Zaszlam w ciaze w kwietniu, w czerwcu poronilam w sierpniu wzielismy slub. W grudniu znow zaszlam w ciaze. Po urodzeniu Zuzi jak miala jakies 5 miesiecy zaczelo sie. Przestalam wychodzic z nia dalej niz w kolo bloku. Wszedzie jezdzilam z mezem. Jak miala 9 miesiecy pojechalismy nad morze z tesciem. Tam dopiero zlapalam schize. Chcialam odrazu wracac do domu. Wystraszylam sie tym ze tak daleko od domu jestem. Maz raczej nie byl pomocny, a jego slowa musisz sie uspokoic dzialaly jeszcze gorzej. Sama nie wiem co mi bylo. Kiedy wracalismy, po tygodniu, cieszylam sie a jednoczesnie bylam przerazona tym ze jeszcze tyle do domu. Czulam sie w aucie jak w klatce z ktorej nie moge uciec. Po wakacjach poszlam do lekarz, dostalam leki, Niby dzialaly ale nie wychodzilam sama z domu. W styczniu 2008 zaczelam prace w przychodni u ginekologa do ktorego chodzilam w ciazy. Dodam ze przychodnia ta znajduje sie zaraz kolo naszego bloku. I wszystko ok. Az do grudnia 2009. Jaki wtedy mialam atak. Myslalam ze zwariuje, ze przestane panowac nad swoim umyslem. Co prawda przestalam brac tabletki. Mowie mezowi a on co? Sama jestes sobie winna, czemu pzrstalas brac leki. To mnie jesczze bardziej zdolowalo. Zadzownilam do mamy. mama odrazu przyjechala. Rozryczlam sie. Pojechalysmy do lekarki ktora kazala powrocic do lekow. Biorę Setaloft. Maz rozmawial z lekarka, wytlumaczyla mu co nieco. Przez 2 miesiace balam sie zostawac sama, mimo ze mieszkaliśmy z teściami. Musiał być mąż. Spalam praktycznie w ubraniu, zeby w razie paniki moc byc gotowa na.. sama nie wiem na co. Chyba na ucieczke do mamy. W lutym tego roku zmarł teść. I tak. Sama do kosciola nie chodze, na wieksze zakupy tez nie. Boje sie isc do fryzjera, do kina. Ogolnie boje sie jakis pomieszczen zamknietych. Od fryzjera raczej nie uciekne z farba na glowie jak mnie zlapie panika. nie jezdze autobusami, ewentualnie taksi. I tak sobie mysle skad to sie wszystko wzielo. Wczesniej balam sie kolezanek. Teraz to chyba meza. Jego obojetnosci na moje lęki. Bo kiedy on mowi ze sie nie zna i mi nie pomoze, ze musze isc do lekarza to mnie jeszcze bardziej doluje. Bo ja to wiem ale szukam w nim, w osobie z ktora jestem, poczucia bezpieczenstwa. Do tego on praktycznie w niczym mi nie pomaga. Tylko wymaga. Kiedy ja sie klade on sobie nagle przypomni ze jest glodny. A kiedy nie pujde i nie zrobie mu tej kolacji to sie obrazi. I tego sie boje ze pozniej on powie ze nie pojedzie ze mna gdzies tam bo mu nie zrobilam tej pieprzonej kolacji. I wiecie gdybym pozbyla sie chociaz tego lęku zeby nie bac sie wychodzic samemu, czy to z dzieckiem do lekarza, czy do urzedu. Nie musialabym sie go prosic.
Sprawa z ktora tu tak naprawde "przyszlam" to te dwie kreski na tescie. Chcialam drugie dziecko ale balam sie. Ale stalo sie. Nie wiem co to bedzie. Jutro chyba poprsze o USG. No i zapytam lekarza co dalej. Musze tez do psychiatry mojej isc. tego setaloftu bralam po 50mg. Wczoraj i dzis wzielam po polowie.
Sorki ze te wypociny ale lepiej sie czuje jak opisze, wyrzuce z siebie to.
--------------------
kluseczka(2006), pierożek(2011)