Dziewczyny, nie mam juz sily.
Walcze od poczatku roku i nie mam juz pomyslu.
Tlo: pieciomiesieczne blizniaki, przez 4 miesiace karmione wylacznie piersia, od piatego miesiaca wprowadzone zupki, kaszki i mleko modyfikowane (tylko Karolina).
Tak naprawde zaczelo sie od wysypki u Karoliny w polowie grudnia. Lekarz oczywiscie orzekl uczelnie na bialko mleka krowiego, wiec dwutygodniowa dieta, poprawa i po Wigilii znow wysypka, wiec szybko odkrylam, ze to ryby. U Bartka wszystko bylo OK, wrocilam do normalnego jedzenia i po pewnym czasie wysypalo Bartka.
No i sie zaczelo. Najpierw odstawilam mleko i przetwory, wolowine, cielecine, ryby, cytrusy, kakao, orzechy. Nie specjalnie to pomagalo, pomagalo tylko smarowanie sterydem (zaczelismy od Hydrocortyzonu). Potem lekarz alergolog orzekl, ze to AZS nie ma tle pokarmowym, smarowac mascia kremem na bazie emolientow i sie nie przejmowac. No to nabylismy A-Derme. Nie pomoglo. Masc cholesterolowa, nie pomoglo. Inny alergolog. Znow dieta, tym razem jeszcze bez winogron, barwinikow i konserwantow, wyrzucilismy dywan i kwiatki doniczkowe. Znow steryd - tym razem Locoid. Potem SCV Xelion, Topialyze. Po sterydzie zeszlo. Po odstawieniu sterydu powtorka z rozrywki. Znow masc chlesterolowa. Do tego Zaditen do picia.
Samoistnie czasem sie robilo sie lepiej, czasem gorzej - bez zwiazku z dieta.
Ubranka pralam najpierw w Jelpie, potem przeszlam na Lovele, bo podejrzewalam Jelpa o uczulanie. Potem pralam juz w samej wodzie. Teraz dorzucam troche platkow mydlanych. Moje ubrania tez piore w Jelpie/Loveli albo platkach. Jak w prace upiore cos w normalnym proszku, to potem puszczam "puste" pranie, zeby ja przeplukac.
W miedzyczasie wydaje mi sie, ze Bartusia bardziej wysypalo po marchewce.
Tydzien temu byla nasza pediatra. Postanowilismy przerzucic Bartka na Bebilon Pepti. Najpierw steryd (tym razem Elocom), zeby wszystko zeszlo i obserwacja. Po sterydzie robiona masc (kwas borowy, wit A, lanolina, parafina) 3 razy dziennie, pomiedzy masc chlesterolowa. Pieknie wszystko zeszlo. Steryd odstawilam w poniedzialek, buzia cudowna, gladziutka, cialko tez. Do czwartku. Zaczerwienienie na skroniach, piatek wysypka - glowa, czolo. Dzis schodzi juz na policzki...
Wybaczcie, ze tak sie rozpisalam, ale moze ktos dobrnie az tutaj i cos mu sie skojarzy. A moze ktos mial podobnie?
Pomocy...
Jak Bartusia wysypie, to wyglada to mniej wiecej tak: