Aktualnoci

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

12 tysicy dodatkowych miejsc w obkach!

Rzd postanowi kontynuowa program Maluch, zapocztkowany w 2011, zaproponowa jednak jego zmodyfikowan i rozszerzon wersj, nadajc mu nazw MALUCH plus. Program MRPiPS "Maluch plus" na 2017 r...

Czytaj wicej >

Maluchy.pl logo
cia

Witaj Gościu ( Zaloguj | Rejestruj )

Start new topic Reply to this topic
Start new topic Reply to this topic
3 Stron V   1 2 3 następna  

Indywidualista w przedszkolu

, czyli co mam zrobic z Rodzynkiem
> , czyli co mam zrobic z Rodzynkiem
pirania
nie, 27 sty 2008 - 00:22
bylam na indywidualnym spotkanieu z pania i tak:
Rodzyn pieknie mowi i pelnymi zdaniami
argumentuje
opowiada
uklada puzzle
roziwazuje lamiglowki
oraz
rozwala zabawki celowo i ze zlosliwym obliczem na licu
kopie
rozwala zajecia rytmiki a ostatnio odmawia wyjscia z sali, tylko kladzie sie na podlodze
ogolnie forma protestu u Rodzyna zaczyna sie od ogluszajacego ryku, po ktorym nastepuje walniecie na ziemie i histeria- mniej spektakularnych form protestu nie stwierdzono.
ogolnie Rodzyn rozwala kazda forme pracy zbiorowej, a jesli nierozwala to kladzie sie na ziemi i olewa.

czesc zachowan pokrywa mi sie z tym co mam w domu (ryki i histerie, aczkolwiek w domu od czasu do czau dyskutuje), czesc nie do konca mi sie pkrywa, zas zlosliwych zachowan nie obserwuje zupelnie.
Poniewaz dzieci dotej pory jakos nie specjalnie dawaly mi odczuc ze sa icon_smile.gif jestem nieco ogluszona. Pewne rzeczy moge olac, zwalic na wybuchowy charakter po tatusiu i mamusi, skrajny indywidualizm po tatusiu, czesc zabaw dla Rodzyna jest po prostu nudna bo w domu bawi sie z pannami starszymi od niego o pare lat, ktore oczekuja od niego zabaw wielowatkowych a nie tam puszczania samochodzikow po torze. No ale pozostaje ta czesc ktora kaze mi sie martwic, ze on moze miec klopoty z rowniesnikami, z paniami, ze moze mu to przeszkadzac.

Rodzyn miewa takie fazy ze czlowiek widzi ze opn by chetnie przestal pajacowac, ale cialo mu nie pozwala. Ogolnie rozumie ze robi zle juz w momencie zrobienia zle, a po jakims czasie sam przychodzi i przeprasza z uzasadnieniem i czasami nawet z wybrana kara..... czyli kuma...

wymyslilam na razie ze pnioewaz ja sie z pania niewiduje babcia sie z pania nie widuje, to zalozymy zeszyt. Zeszyt Rodzyn ze mna dzisiaj zalozyl, wytlumaczylam mu ze to taki zeszyt, gdzie pani bedzie pisala co on zrobil dobrze a co zle i ustalilismy co bedzie za pewna ilosc zlych i wesolych buziek. Wpisalismy takze do zeszytu co Rodzyn bedzie robil a czego nie bedzie i on mi sam mowil co mam wpisywac, ja mu tylko podpowiadalam, a potem narysowalismy te rzeczy i Rodzyn patrzac na rysunki opowiedzial mi co tam jest. Nie jestem jakos bardzo przekonana do takiego patentu, ale ma on przede wszystkim pomoc mi trzymac wspolny front z babcia i pania. W koncu jak narozrabial jak dziad to niech nie oglada Boba budowniczego, nic mu nie ubedzie.... poza tym wymyslilysmy z pania ze on czasami baaardzo chce byc grzeczny, tylko potem zapomina ze chcial (tak bylo na dniu babci- sam z wlasnej inicjatywy podszedl do pani i powiedzial ze on sie bedzie staral i bedzie spiewal, bo on zaprosil swoja babcie, a potem ak zaczeli spiewac to najpierw sie wyglupial a potem polozyl na ziemi- pani go przelozyla na tyl sceny i podobnio tam sobie lezal) i te obrazki moze mu przypomna.

Jakby ktos mial pomysly na to co ja moge zrobic, opinie czy z tym zeszytem dobrze wymyslilam (rodzyn do zeszytu podszedl entuzjastycznie) itd- to prosze. Acha na spotkanie z psychologiem jestem umowiona za tydzien we srode (takim dyzurnym z przedszkol) ale moze powinnam isc do jakies lebskiej psycholozki.......
pirania


Grupa: Zbanowani
Postów: 9,406
Dołączył: pon, 07 kwi 03 - 14:10
Skąd: przy kompie
Nr użytkownika: 471




post nie, 27 sty 2008 - 00:22
Post #1

bylam na indywidualnym spotkanieu z pania i tak:
Rodzyn pieknie mowi i pelnymi zdaniami
argumentuje
opowiada
uklada puzzle
roziwazuje lamiglowki
oraz
rozwala zabawki celowo i ze zlosliwym obliczem na licu
kopie
rozwala zajecia rytmiki a ostatnio odmawia wyjscia z sali, tylko kladzie sie na podlodze
ogolnie forma protestu u Rodzyna zaczyna sie od ogluszajacego ryku, po ktorym nastepuje walniecie na ziemie i histeria- mniej spektakularnych form protestu nie stwierdzono.
ogolnie Rodzyn rozwala kazda forme pracy zbiorowej, a jesli nierozwala to kladzie sie na ziemi i olewa.

czesc zachowan pokrywa mi sie z tym co mam w domu (ryki i histerie, aczkolwiek w domu od czasu do czau dyskutuje), czesc nie do konca mi sie pkrywa, zas zlosliwych zachowan nie obserwuje zupelnie.
Poniewaz dzieci dotej pory jakos nie specjalnie dawaly mi odczuc ze sa icon_smile.gif jestem nieco ogluszona. Pewne rzeczy moge olac, zwalic na wybuchowy charakter po tatusiu i mamusi, skrajny indywidualizm po tatusiu, czesc zabaw dla Rodzyna jest po prostu nudna bo w domu bawi sie z pannami starszymi od niego o pare lat, ktore oczekuja od niego zabaw wielowatkowych a nie tam puszczania samochodzikow po torze. No ale pozostaje ta czesc ktora kaze mi sie martwic, ze on moze miec klopoty z rowniesnikami, z paniami, ze moze mu to przeszkadzac.

Rodzyn miewa takie fazy ze czlowiek widzi ze opn by chetnie przestal pajacowac, ale cialo mu nie pozwala. Ogolnie rozumie ze robi zle juz w momencie zrobienia zle, a po jakims czasie sam przychodzi i przeprasza z uzasadnieniem i czasami nawet z wybrana kara..... czyli kuma...

wymyslilam na razie ze pnioewaz ja sie z pania niewiduje babcia sie z pania nie widuje, to zalozymy zeszyt. Zeszyt Rodzyn ze mna dzisiaj zalozyl, wytlumaczylam mu ze to taki zeszyt, gdzie pani bedzie pisala co on zrobil dobrze a co zle i ustalilismy co bedzie za pewna ilosc zlych i wesolych buziek. Wpisalismy takze do zeszytu co Rodzyn bedzie robil a czego nie bedzie i on mi sam mowil co mam wpisywac, ja mu tylko podpowiadalam, a potem narysowalismy te rzeczy i Rodzyn patrzac na rysunki opowiedzial mi co tam jest. Nie jestem jakos bardzo przekonana do takiego patentu, ale ma on przede wszystkim pomoc mi trzymac wspolny front z babcia i pania. W koncu jak narozrabial jak dziad to niech nie oglada Boba budowniczego, nic mu nie ubedzie.... poza tym wymyslilysmy z pania ze on czasami baaardzo chce byc grzeczny, tylko potem zapomina ze chcial (tak bylo na dniu babci- sam z wlasnej inicjatywy podszedl do pani i powiedzial ze on sie bedzie staral i bedzie spiewal, bo on zaprosil swoja babcie, a potem ak zaczeli spiewac to najpierw sie wyglupial a potem polozyl na ziemi- pani go przelozyla na tyl sceny i podobnio tam sobie lezal) i te obrazki moze mu przypomna.

Jakby ktos mial pomysly na to co ja moge zrobic, opinie czy z tym zeszytem dobrze wymyslilam (rodzyn do zeszytu podszedl entuzjastycznie) itd- to prosze. Acha na spotkanie z psychologiem jestem umowiona za tydzien we srode (takim dyzurnym z przedszkol) ale moze powinnam isc do jakies lebskiej psycholozki.......

--------------------
kiedy?, w ogóle, mia?am przemy?lenia a teraz mam pranie, list? zakupów spo?ywczych
i ubezpieczenie emerytalne ustawione jako sta?y przelew. by <a href="https://"https://zimno.blog.pl/"" rel="nofollow" target="_blank">https://zimno.blog.pl/</a>


<a href="https://"https://opsesyjna.blox.pl/html"" rel="nofollow" target="_blank">https://opsesyjna.blox.pl/html</a>

Obudzi?am w sobie zwierz?, niestety to koala.

joannabo
nie, 27 sty 2008 - 17:50
Gosiu, ale jak pani reaguje? Chyba wiemy, że jedyny sposób na takie zachowania to życzliwe ignorowanie. Czy ona ignoruje i czy życzliwie.

Na moje oko należy zostawić go w spokoju, niech robi co chce i nie karać go, że robi co chce. Wszyscy śpiewają a on kopie klocki czy też leży na ziemi i "olewa", czemu nie? A pani powinna spokojnie a nawet wesoło wink.gif to znosić, czekając co się z tego w dłuższym okresie wykluje. Nie namawiać, nie traktować gorzej ani lepiej, nie okazywać zatroskania.

A Ty ją tylko przekonaj, że tak jest dobrze icon_mrgreen.gif

Rodzynkowi powiedziałabym, że jeżeli nie chce się bawić razem z innymi dziećmi w cośtam, to niech się nie bawi, ale niech nie przeszkadza pani i dzieciom. konsekwentnie zeszyt traktowałabym jako zapis tego, kiedy przeszkadzał dzieciom i pani, nie zwracając uwagi na wpisy, które na to nie wskazują (tzn zwracając uwagę małego, ze Ty nie zwracasz wink.gif ). Na podstawie zeszytu nie wyznaczałabym kar, tylko rozwiązywała praktyczne problemy - np "widzisz, leżałeś w drzwiach, a należało położyć się pod oknem, wtedy byś nie przeszkadzał" icon_mrgreen.gif
joannabo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,230
Dołączył: sob, 29 mar 03 - 10:00
Nr użytkownika: 207




post nie, 27 sty 2008 - 17:50
Post #2

Gosiu, ale jak pani reaguje? Chyba wiemy, że jedyny sposób na takie zachowania to życzliwe ignorowanie. Czy ona ignoruje i czy życzliwie.

Na moje oko należy zostawić go w spokoju, niech robi co chce i nie karać go, że robi co chce. Wszyscy śpiewają a on kopie klocki czy też leży na ziemi i "olewa", czemu nie? A pani powinna spokojnie a nawet wesoło wink.gif to znosić, czekając co się z tego w dłuższym okresie wykluje. Nie namawiać, nie traktować gorzej ani lepiej, nie okazywać zatroskania.

A Ty ją tylko przekonaj, że tak jest dobrze icon_mrgreen.gif

Rodzynkowi powiedziałabym, że jeżeli nie chce się bawić razem z innymi dziećmi w cośtam, to niech się nie bawi, ale niech nie przeszkadza pani i dzieciom. konsekwentnie zeszyt traktowałabym jako zapis tego, kiedy przeszkadzał dzieciom i pani, nie zwracając uwagi na wpisy, które na to nie wskazują (tzn zwracając uwagę małego, ze Ty nie zwracasz wink.gif ). Na podstawie zeszytu nie wyznaczałabym kar, tylko rozwiązywała praktyczne problemy - np "widzisz, leżałeś w drzwiach, a należało położyć się pod oknem, wtedy byś nie przeszkadzał" icon_mrgreen.gif
aluc

Go??







post nie, 27 sty 2008 - 19:43
Post #3

a czy ty wiesz, że nasze najmłodsze dzieci są spod znaku Małpy w chinskim kalendarzu? bo Olek zachowuje się identycznie, tylko jeszcze testu przedszkolnego nie przechodził, znaczy wobec opiekunki odstawia demo, ale już przy babci jest diabłem wcielonym

komunikatywnym
mówiącym "zaiste, coś by zjadłem, bo umieram z głodu"
inteligentnym
umiejącym przesylabizować każdy wyraz i policzyć w nim sylaby, o ile nie jest ich więcej niż trzy
etc. etc.

oraz
absolutnie olewającym wszelkie kary
obrażającym się na długie godziny z kompletnym zerwaniem kontaktu
etc. etc.

rzeczywiście, olewanie, życzliwe olewanie to jedyna metoda, która ewentualnie mogłaby zadziałać
bo powodów do konsultacji z psychologiem w przypadku Olka nie widzę - on potrafi się skoncentrować (np. w filharmonii, co dla trzylatka teoretycznie powinno być dużo trudniejsze niż przy czytaniu bajki albo zabawie klockami), potrafi współdziałać, rozumie normy, czasem dość skomplikowane, tylko diabeł go szpilorkiem w tyłek kłuje

mam nadzieję, że tak po prostu ma i że mu przejdzie, w końcu Maks też był nienormalny, tylkow drugą stronę, i trochę mu przeszło 06.gif
pirania
nie, 27 sty 2008 - 22:14
CYTAT(joannabo @ nie, 27 sty 2008 - 19:50) *
Gosiu, ale jak pani reaguje? Chyba wiemy, że jedyny sposób na takie zachowania to życzliwe ignorowanie. Czy ona ignoruje i czy życzliwie.

Na moje oko należy zostawić go w spokoju, niech robi co chce i nie karać go, że robi co chce. Wszyscy śpiewają a on kopie klocki czy też leży na ziemi i "olewa", czemu nie? A pani powinna spokojnie a nawet wesoło wink.gif to znosić, czekając co się z tego w dłuższym okresie wykluje. Nie namawiać, nie traktować gorzej ani lepiej, nie okazywać zatroskania.

A Ty ją tylko przekonaj, że tak jest dobrze icon_mrgreen.gif

Rodzynkowi powiedziałabym, że jeżeli nie chce się bawić razem z innymi dziećmi w cośtam, to niech się nie bawi, ale niech nie przeszkadza pani i dzieciom. konsekwentnie zeszyt traktowałabym jako zapis tego, kiedy przeszkadzał dzieciom i pani, nie zwracając uwagi na wpisy, które na to nie wskazują (tzn zwracając uwagę małego, ze Ty nie zwracasz wink.gif ). Na podstawie zeszytu nie wyznaczałabym kar, tylko rozwiązywała praktyczne problemy - np "widzisz, leżałeś w drzwiach, a należało położyć się pod oknem, wtedy byś nie przeszkadzał" icon_mrgreen.gif


no ja widze ze ona sie stara, ale wiesz na rytmice on se moze nie cwiczyc, ale on nie to ze nie cwiczy, tylko: wyje, wrzeszczy, stara sie walnac kogos itd. Tak samo w sali- niech se kopie klocki, ale on np zrzuca wszystkie zabawki, ktore dzieci pracowicie poukladaly na regalach. I pani siada i siedzi przy nim dopoki on nie posprzata, tyle ze ona tam ma tych dzieci 25 w tym 17 chlopcow, ktorzy chetnie Rodzyna malpuja. Albo kopie nie kloci acz kolezanke.

Znaczy ja rozumiem jej problem, bo ja mam mniej dzieci, a tzw przeczekanie, czy przytrzymanie Rodzyna przychodzi mi z trudem- bo on ma silny charakter.... a w ogole to przetrzymywanie Rodzyna dzisiaj skonczylo sie wezwaniem Policji, wiec jestem w dole emocjonalnym...... tego czlowieka nalezy chorowac w domu wolnostojacym w srodku lasu... w trakcie histeria (nie nie Rodzynku, nie mozesz ogladac TV, uspokoj sie, wtedy pogadamy) Rodzyn zaczal wrzszczec "ratunku pomocy oraz mama mnie bije" podobno mietro nizej bylo sllychac......
pirania


Grupa: Zbanowani
Postów: 9,406
Dołączył: pon, 07 kwi 03 - 14:10
Skąd: przy kompie
Nr użytkownika: 471




post nie, 27 sty 2008 - 22:14
Post #4

CYTAT(joannabo @ nie, 27 sty 2008 - 19:50) *
Gosiu, ale jak pani reaguje? Chyba wiemy, że jedyny sposób na takie zachowania to życzliwe ignorowanie. Czy ona ignoruje i czy życzliwie.

Na moje oko należy zostawić go w spokoju, niech robi co chce i nie karać go, że robi co chce. Wszyscy śpiewają a on kopie klocki czy też leży na ziemi i "olewa", czemu nie? A pani powinna spokojnie a nawet wesoło wink.gif to znosić, czekając co się z tego w dłuższym okresie wykluje. Nie namawiać, nie traktować gorzej ani lepiej, nie okazywać zatroskania.

A Ty ją tylko przekonaj, że tak jest dobrze icon_mrgreen.gif

Rodzynkowi powiedziałabym, że jeżeli nie chce się bawić razem z innymi dziećmi w cośtam, to niech się nie bawi, ale niech nie przeszkadza pani i dzieciom. konsekwentnie zeszyt traktowałabym jako zapis tego, kiedy przeszkadzał dzieciom i pani, nie zwracając uwagi na wpisy, które na to nie wskazują (tzn zwracając uwagę małego, ze Ty nie zwracasz wink.gif ). Na podstawie zeszytu nie wyznaczałabym kar, tylko rozwiązywała praktyczne problemy - np "widzisz, leżałeś w drzwiach, a należało położyć się pod oknem, wtedy byś nie przeszkadzał" icon_mrgreen.gif


no ja widze ze ona sie stara, ale wiesz na rytmice on se moze nie cwiczyc, ale on nie to ze nie cwiczy, tylko: wyje, wrzeszczy, stara sie walnac kogos itd. Tak samo w sali- niech se kopie klocki, ale on np zrzuca wszystkie zabawki, ktore dzieci pracowicie poukladaly na regalach. I pani siada i siedzi przy nim dopoki on nie posprzata, tyle ze ona tam ma tych dzieci 25 w tym 17 chlopcow, ktorzy chetnie Rodzyna malpuja. Albo kopie nie kloci acz kolezanke.

Znaczy ja rozumiem jej problem, bo ja mam mniej dzieci, a tzw przeczekanie, czy przytrzymanie Rodzyna przychodzi mi z trudem- bo on ma silny charakter.... a w ogole to przetrzymywanie Rodzyna dzisiaj skonczylo sie wezwaniem Policji, wiec jestem w dole emocjonalnym...... tego czlowieka nalezy chorowac w domu wolnostojacym w srodku lasu... w trakcie histeria (nie nie Rodzynku, nie mozesz ogladac TV, uspokoj sie, wtedy pogadamy) Rodzyn zaczal wrzszczec "ratunku pomocy oraz mama mnie bije" podobno mietro nizej bylo sllychac......


--------------------
kiedy?, w ogóle, mia?am przemy?lenia a teraz mam pranie, list? zakupów spo?ywczych
i ubezpieczenie emerytalne ustawione jako sta?y przelew. by <a href="https://"https://zimno.blog.pl/"" rel="nofollow" target="_blank">https://zimno.blog.pl/</a>


<a href="https://"https://opsesyjna.blox.pl/html"" rel="nofollow" target="_blank">https://opsesyjna.blox.pl/html</a>

Obudzi?am w sobie zwierz?, niestety to koala.

pirania
nie, 27 sty 2008 - 23:54
wy mi tu kurna nie czytajcie tylko mi tu kurna radzcie icon_smile.gif
pirania


Grupa: Zbanowani
Postów: 9,406
Dołączył: pon, 07 kwi 03 - 14:10
Skąd: przy kompie
Nr użytkownika: 471




post nie, 27 sty 2008 - 23:54
Post #5

wy mi tu kurna nie czytajcie tylko mi tu kurna radzcie icon_smile.gif

--------------------
kiedy?, w ogóle, mia?am przemy?lenia a teraz mam pranie, list? zakupów spo?ywczych
i ubezpieczenie emerytalne ustawione jako sta?y przelew. by <a href="https://"https://zimno.blog.pl/"" rel="nofollow" target="_blank">https://zimno.blog.pl/</a>


<a href="https://"https://opsesyjna.blox.pl/html"" rel="nofollow" target="_blank">https://opsesyjna.blox.pl/html</a>

Obudzi?am w sobie zwierz?, niestety to koala.

aluc

Go??







post pon, 28 sty 2008 - 09:48
Post #6

kurna, mówię, że to Małpa i żeby próbować przeczekać icon_smile.gif

ja tam się na psychologii nie znam, ale mam wrażenie, że zostałyśmy drogo piranio rozpieszczone przez starsze dzieci i teraz wychowywanie normalnie zachowującego się trzylatka nas przerasta 06.gif ale numer z policją... całe szczęście, że Olek nie umie czytać (chyba he he)
myszka
pon, 28 sty 2008 - 10:16
U nas ta indywidualność nasiliła się rok temu - jak Miłosz poszedł do przedszkola. Okazało się, że funkcjonowanie w grupie i wymyślona przez mamusię akcja "uspołecznianie" (no bo symptomy indywidualizmu były widoczne już na porodówce, więc do akcji przygotowywałam się już jakiś czas) miast złagodzić, nasiliła pewne objawy. Byłam wtedy skłonna odpuścić przedszkole, pójść do psychologa, wywlec duszę na lewą stronę na forum i etc., ale pomogła mi rozmowa z naszą dyrektorką - tak ogólnie rada sprowadzała się do jednego: przeczekać i ignorować, w końcu zmięknie. No przy okazji wyłuszczyła mi zalety takie indywidualizmu - bo byłam na skraju ciemnej rozpaczy, z przeświadczeniem, że poniosłam dno wychowawcze.

Indywidualizm przejawiał się nieco inaczej niż u Rodzynka, ale był dość uciążliwy. Nie było rozwalania klocków, czy policji icon_wink.gif, ale ignorowanie pani poleceń, nie włączanie się do zabaw grupowych (przy czym było to zawsze trudne do uchwycenia w jakieś jasne reguły - bo np. za nic nie stanął w parze z Szymkiem i walczył o to jak lew, dezorganizując wszystkim wokół zabawę, stawał tyłem, jak mówiła do niego pani dyrektor, ale wykonywał wszystkie polecenia pani Beatki etc.), potrafił być przykry "komentarzami", choć nie robił krzywdy w sensie fizycznym, no i w ten deseń.

Czas i cierpliwość plus zrozumienie ze strony przedszkola zrobiły swoje. Do końca utemperowany nie jest, ale jest diametralna różnica w porównaniu z zachowaniem sprzed roku.
myszka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,230
Dołączył: czw, 08 maj 03 - 15:01
Skąd: lubuskie
Nr użytkownika: 693

GG:


post pon, 28 sty 2008 - 10:16
Post #7

U nas ta indywidualność nasiliła się rok temu - jak Miłosz poszedł do przedszkola. Okazało się, że funkcjonowanie w grupie i wymyślona przez mamusię akcja "uspołecznianie" (no bo symptomy indywidualizmu były widoczne już na porodówce, więc do akcji przygotowywałam się już jakiś czas) miast złagodzić, nasiliła pewne objawy. Byłam wtedy skłonna odpuścić przedszkole, pójść do psychologa, wywlec duszę na lewą stronę na forum i etc., ale pomogła mi rozmowa z naszą dyrektorką - tak ogólnie rada sprowadzała się do jednego: przeczekać i ignorować, w końcu zmięknie. No przy okazji wyłuszczyła mi zalety takie indywidualizmu - bo byłam na skraju ciemnej rozpaczy, z przeświadczeniem, że poniosłam dno wychowawcze.

Indywidualizm przejawiał się nieco inaczej niż u Rodzynka, ale był dość uciążliwy. Nie było rozwalania klocków, czy policji icon_wink.gif, ale ignorowanie pani poleceń, nie włączanie się do zabaw grupowych (przy czym było to zawsze trudne do uchwycenia w jakieś jasne reguły - bo np. za nic nie stanął w parze z Szymkiem i walczył o to jak lew, dezorganizując wszystkim wokół zabawę, stawał tyłem, jak mówiła do niego pani dyrektor, ale wykonywał wszystkie polecenia pani Beatki etc.), potrafił być przykry "komentarzami", choć nie robił krzywdy w sensie fizycznym, no i w ten deseń.

Czas i cierpliwość plus zrozumienie ze strony przedszkola zrobiły swoje. Do końca utemperowany nie jest, ale jest diametralna różnica w porównaniu z zachowaniem sprzed roku.

--------------------
mama Miłosza (24.12.2003.) i Maksia (15.06.2008.)
użytkownik usunięty

Go??







post pon, 28 sty 2008 - 10:46
Post #8

[post usunięty]
Esther@
pon, 28 sty 2008 - 10:48
Nie wiem, czy Jasiek małpa w chińskim, czy zwykła małpa, ale mamy/mieliśmy bardzo podobne zachowanie.
Jasiek jest indywidualistą na maksa i inne dzieci tak właściwie niespecjalnie sa mu potrzebne. Generalnie przedszkole lubi. Ale ma taką swoją małą nerwicę natręctw icon_wink.gif Nie da ręki nikomu, żeby go żywcem na ogniu przypiekali. Nie będzie śpiewał ani tańczył, szczególnie jak ktoś patrzy. Nienawidzi mieć brudnego czegokolwiek i jak ma, to za chiny ludowe nie zrobi absolutnie nic. Generalnie jak tylko odczuwa najlżejszy przymus, to ZAWSZE stanie okoniem.
Na szczęscie pani Jaśka poradziła i nadal radzi sobie z tym wspaniale. Po prostu totalnie nic mu nie każe, o ile nie robi nic "złego" sobie ani innym. A niestawiany pod murem nie robi. I coraz częsciej sam z siebie wykonuje te rzeczy, których pani od niego oczekuje. Nie chcesz jeść - nie jedz. Nie chcesz iść za rękę, ok. Nie tańczysz na rytmice, dobrze. Nawet słowem nie wspomina, nie zachęca - bo to też powoduje raczej rzucanie krzesełkami icon_wink.gif Dla mnie niesamowite jak ta pani wyłapuje różne rzeczy, u jednego przecież tylko osobnika w grupie, i jak jej się chce dostosowywać do tego łobuza, żeby grupa na tym nie cierpiała. Jasne, czasem musi być stanowcza i wtedy trudno - dostosujesz się, albo nie idziesz. Ale robi to tak wyjątkowo i w tak uzasadnionych przypadkach, że widzę, ża nawet Jasiek nie ma większych żeby się w końcu dostosować. Zresztą ona wszystko mu tłumaczy - nie ma samego polecenia, ale wywód co i dlatego tak a nie inaczej (co Jasiek oczywiście powtarza potem słówkow słówko).

No i nie poradziłam specjalnie, co? icon_wink.gif Ale było jak byk napisane, żeby nie tylko czytać, ale coś pisać 06.gif
Esther@


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,366
Dołączył: sob, 03 sty 04 - 21:20
Skąd: Gliwice
Nr użytkownika: 1,303




post pon, 28 sty 2008 - 10:48
Post #9

Nie wiem, czy Jasiek małpa w chińskim, czy zwykła małpa, ale mamy/mieliśmy bardzo podobne zachowanie.
Jasiek jest indywidualistą na maksa i inne dzieci tak właściwie niespecjalnie sa mu potrzebne. Generalnie przedszkole lubi. Ale ma taką swoją małą nerwicę natręctw icon_wink.gif Nie da ręki nikomu, żeby go żywcem na ogniu przypiekali. Nie będzie śpiewał ani tańczył, szczególnie jak ktoś patrzy. Nienawidzi mieć brudnego czegokolwiek i jak ma, to za chiny ludowe nie zrobi absolutnie nic. Generalnie jak tylko odczuwa najlżejszy przymus, to ZAWSZE stanie okoniem.
Na szczęscie pani Jaśka poradziła i nadal radzi sobie z tym wspaniale. Po prostu totalnie nic mu nie każe, o ile nie robi nic "złego" sobie ani innym. A niestawiany pod murem nie robi. I coraz częsciej sam z siebie wykonuje te rzeczy, których pani od niego oczekuje. Nie chcesz jeść - nie jedz. Nie chcesz iść za rękę, ok. Nie tańczysz na rytmice, dobrze. Nawet słowem nie wspomina, nie zachęca - bo to też powoduje raczej rzucanie krzesełkami icon_wink.gif Dla mnie niesamowite jak ta pani wyłapuje różne rzeczy, u jednego przecież tylko osobnika w grupie, i jak jej się chce dostosowywać do tego łobuza, żeby grupa na tym nie cierpiała. Jasne, czasem musi być stanowcza i wtedy trudno - dostosujesz się, albo nie idziesz. Ale robi to tak wyjątkowo i w tak uzasadnionych przypadkach, że widzę, ża nawet Jasiek nie ma większych żeby się w końcu dostosować. Zresztą ona wszystko mu tłumaczy - nie ma samego polecenia, ale wywód co i dlatego tak a nie inaczej (co Jasiek oczywiście powtarza potem słówkow słówko).

No i nie poradziłam specjalnie, co? icon_wink.gif Ale było jak byk napisane, żeby nie tylko czytać, ale coś pisać 06.gif
Silije
pon, 28 sty 2008 - 11:08
A mnie w nocy korciło, żeby tu napisać, że nikt nic nie poradzi, bo wszyscy w porównaniu z Piranią czują się początkującymi mamusiami. Chyba że Bogusia pomoże 08.gif
Silije


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 9,056
Dołączył: pią, 23 sty 04 - 17:33
Skąd: Okolica Poznania
Nr użytkownika: 1,362

GG:


post pon, 28 sty 2008 - 11:08
Post #10

A mnie w nocy korciło, żeby tu napisać, że nikt nic nie poradzi, bo wszyscy w porównaniu z Piranią czują się początkującymi mamusiami. Chyba że Bogusia pomoże 08.gif


--------------------
"Wierzę, że na mojej drodze zawsze skręcę we właściwą stronę. Bo wierzę że Bóg wytyczy drogę tam, gdzie jej nie ma". N.V. Peale
myszka
pon, 28 sty 2008 - 11:18
O, to u nas z przymusem podobnie jak u Esthery. Niech no tylko ktoś rzuci "a teraz ładnie powiedz <do widzenia>". No, już.
myszka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,230
Dołączył: czw, 08 maj 03 - 15:01
Skąd: lubuskie
Nr użytkownika: 693

GG:


post pon, 28 sty 2008 - 11:18
Post #11

O, to u nas z przymusem podobnie jak u Esthery. Niech no tylko ktoś rzuci "a teraz ładnie powiedz <do widzenia>". No, już.

--------------------
mama Miłosza (24.12.2003.) i Maksia (15.06.2008.)
joannabo
pon, 28 sty 2008 - 11:22
Ja się też musiałam z tym przespać icon_wink.gif

Wyśpiło mi się, że już przecież znam podobną sytację u mojego szwagra. Też piąte dziecko, z dość dużą różnicą wieku i też jakoś wyczerpane siły i entuzjazm wychowawczy rodziców icon_wink.gif

Tamto dziecko jest w kiepskiej sytuacji - do wszystkiego najdalej i najwyżej, a dookoła dużo uśmiechniętych osób marzących tylko o tym, żeby sobie poszło. Zwraca czyjąś uwagę wyłącznie wtedy, kiedy broi, hałasuje lub burzliwie się buntuje. Jednocześnie wszyscy mają ukryte wyrzuty sumienia i w ramach rekompensaty wykazują się wielka tolerancją na głupie zachowania, czyli po prostu rozpuszczają...
Wielokrotne próby umieszczenia człowieka w przedszkolu kończyły się kapitulacją aż do piątego roku życia. Bo przedszkole to następne miejsce, w którym się jest w gruncie rzeczy elementem wyposażenia 41.gif .

Tutaj i może właśnie u Was też, kłębkiem icon_wink.gif jest nie indywidualizm (albo nie wyłącznie), tylko niedopieszczenie i tu szukałabym antidotum. Może Rodzynka, paradoksalnie, trzeba doindywidualizować, znaleźć dla niego więcej czasu, albo kogoś, kto ma więcej czasu, wiesz o co chodzi.

Ten post edytował joannabo pon, 28 sty 2008 - 11:23
joannabo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,230
Dołączył: sob, 29 mar 03 - 10:00
Nr użytkownika: 207




post pon, 28 sty 2008 - 11:22
Post #12

Ja się też musiałam z tym przespać icon_wink.gif

Wyśpiło mi się, że już przecież znam podobną sytację u mojego szwagra. Też piąte dziecko, z dość dużą różnicą wieku i też jakoś wyczerpane siły i entuzjazm wychowawczy rodziców icon_wink.gif

Tamto dziecko jest w kiepskiej sytuacji - do wszystkiego najdalej i najwyżej, a dookoła dużo uśmiechniętych osób marzących tylko o tym, żeby sobie poszło. Zwraca czyjąś uwagę wyłącznie wtedy, kiedy broi, hałasuje lub burzliwie się buntuje. Jednocześnie wszyscy mają ukryte wyrzuty sumienia i w ramach rekompensaty wykazują się wielka tolerancją na głupie zachowania, czyli po prostu rozpuszczają...
Wielokrotne próby umieszczenia człowieka w przedszkolu kończyły się kapitulacją aż do piątego roku życia. Bo przedszkole to następne miejsce, w którym się jest w gruncie rzeczy elementem wyposażenia 41.gif .

Tutaj i może właśnie u Was też, kłębkiem icon_wink.gif jest nie indywidualizm (albo nie wyłącznie), tylko niedopieszczenie i tu szukałabym antidotum. Może Rodzynka, paradoksalnie, trzeba doindywidualizować, znaleźć dla niego więcej czasu, albo kogoś, kto ma więcej czasu, wiesz o co chodzi.
pirania
pon, 28 sty 2008 - 15:23
ty joanna, ale tata Rodzyna byl pare miesiecy bez pracy- i wtedy to w ogole Rodzyn mial uwagi na calego bo tata albo do przedszkola zapal, albo nie zaspal. Rodzyn przedszkole lubie, do przedszkola sie rwie, a jednoczesnie czasu mam malutko, ale skrupulatnie pilnuje, zeby Rodzym mial mame dla siebie. Poza tym wszyscy go lubia sioastry sie z nim chetnie bawia.

Jak sie z tym przespalam zto mi wyszlo ze w czasie takich akcji Rodzyn daje sygnaly ze chcialby przestac, ale ma chlopak taki spinning, ze no nie daje rady. Mam ochote go wtedy za leb i do zamrazaki niech ochlonie icon_smile.gif co wiecej Rodzyn po takiej akcji ma kaca, przeprasza, co wiecej no przed dniem babci rano sam z wlasniej woli obiecywal ze on sie postara- co kompletnie mu zreszta nie wyszlo icon_smile.gif wiec Rodzyn tez z tym ma problem, to nie jest tak ze ja mam z tym problem.

Ja to mam problem z Policja, bo pytania takie padaly ze hej w domu burdello, bede miala wezwanie do wydzialu ds nieletnich jak nic icon_sad.gif i pani policjantka mi powiedziala ze ktos tu moze kurna wpasc bez zapowiedzi icon_sad.gif a najgorsze jest ze kiedys Rodzyn mi zrobil akcje na schodach, ja z siatami, wciagam wrzeszczacego Rodzyna ze jakas niunia tez zadzwonila po Policje i jeszcze w dodatku powiedziala ze dziecko bez opieki. policjanci przyjechali, lekko ich przytkalo gdy zobaczyli ze opieka jest i pozniej musialam odkrecac i mowiac ze ta bida miotajaca sie nad dzieckiem to bylam ja a nie jakies inne dziecko. niunia mnie wkurzyla bo widziala mnie z podworka i rozbrajaco stwierdzila ze jej wygladalam na dziecko. no slowem dwie akcje wygenerowane wrzaskiem Rodzyna i moja ewidentna bezradnoscia icon_sad.gif
pirania


Grupa: Zbanowani
Postów: 9,406
Dołączył: pon, 07 kwi 03 - 14:10
Skąd: przy kompie
Nr użytkownika: 471




post pon, 28 sty 2008 - 15:23
Post #13

ty joanna, ale tata Rodzyna byl pare miesiecy bez pracy- i wtedy to w ogole Rodzyn mial uwagi na calego bo tata albo do przedszkola zapal, albo nie zaspal. Rodzyn przedszkole lubie, do przedszkola sie rwie, a jednoczesnie czasu mam malutko, ale skrupulatnie pilnuje, zeby Rodzym mial mame dla siebie. Poza tym wszyscy go lubia sioastry sie z nim chetnie bawia.

Jak sie z tym przespalam zto mi wyszlo ze w czasie takich akcji Rodzyn daje sygnaly ze chcialby przestac, ale ma chlopak taki spinning, ze no nie daje rady. Mam ochote go wtedy za leb i do zamrazaki niech ochlonie icon_smile.gif co wiecej Rodzyn po takiej akcji ma kaca, przeprasza, co wiecej no przed dniem babci rano sam z wlasniej woli obiecywal ze on sie postara- co kompletnie mu zreszta nie wyszlo icon_smile.gif wiec Rodzyn tez z tym ma problem, to nie jest tak ze ja mam z tym problem.

Ja to mam problem z Policja, bo pytania takie padaly ze hej w domu burdello, bede miala wezwanie do wydzialu ds nieletnich jak nic icon_sad.gif i pani policjantka mi powiedziala ze ktos tu moze kurna wpasc bez zapowiedzi icon_sad.gif a najgorsze jest ze kiedys Rodzyn mi zrobil akcje na schodach, ja z siatami, wciagam wrzeszczacego Rodzyna ze jakas niunia tez zadzwonila po Policje i jeszcze w dodatku powiedziala ze dziecko bez opieki. policjanci przyjechali, lekko ich przytkalo gdy zobaczyli ze opieka jest i pozniej musialam odkrecac i mowiac ze ta bida miotajaca sie nad dzieckiem to bylam ja a nie jakies inne dziecko. niunia mnie wkurzyla bo widziala mnie z podworka i rozbrajaco stwierdzila ze jej wygladalam na dziecko. no slowem dwie akcje wygenerowane wrzaskiem Rodzyna i moja ewidentna bezradnoscia icon_sad.gif

--------------------
kiedy?, w ogóle, mia?am przemy?lenia a teraz mam pranie, list? zakupów spo?ywczych
i ubezpieczenie emerytalne ustawione jako sta?y przelew. by <a href="https://"https://zimno.blog.pl/"" rel="nofollow" target="_blank">https://zimno.blog.pl/</a>


<a href="https://"https://opsesyjna.blox.pl/html"" rel="nofollow" target="_blank">https://opsesyjna.blox.pl/html</a>

Obudzi?am w sobie zwierz?, niestety to koala.

Agnieszka AZJ
pon, 28 sty 2008 - 15:38
CYTAT(pirania @ nie, 27 sty 2008 - 23:54) *
wy mi tu kurna nie czytajcie tylko mi tu kurna radzcie icon_smile.gif


No kurna nie wiem co Ci poradzić 13.gif
Poradzilabym Ci przeczekiwanie, ale wzmianka o Policji mnie rozłożyła - kto ją wezwał ? Sąsiedzi ?

Gosiu,
a czy widzisz jakąś zmianę w zachowaniu Szemka po wyjeździe Taty, czy jest to constans od dłuższego czasu ?

Chyba bym się starała skupić na negocjowaniu i egzekwowaniu od niego takich form wyrażania sprzeciwu, które nie są agresywne wobec innych. OK - jesteś zły, to siadaj w kącie i wyzywaj się na poduszce czy innym sprzęcie do bicia. Spróbuj znajeźć jakąś bardziej symboliczną formę wyrażania złości.
Nic bardziej orginalnego nie przychodzi mi do głowy 13.gif

Ten post edytował Agnieszka AZJ pon, 28 sty 2008 - 15:39
Agnieszka AZJ


Grupa: Administratorzy
Postów: 12,842
Dołączył: śro, 21 sty 04 - 17:47
Skąd: Warszawa
Nr użytkownika: 1,355

GG:


post pon, 28 sty 2008 - 15:38
Post #14

CYTAT(pirania @ nie, 27 sty 2008 - 23:54) *
wy mi tu kurna nie czytajcie tylko mi tu kurna radzcie icon_smile.gif


No kurna nie wiem co Ci poradzić 13.gif
Poradzilabym Ci przeczekiwanie, ale wzmianka o Policji mnie rozłożyła - kto ją wezwał ? Sąsiedzi ?

Gosiu,
a czy widzisz jakąś zmianę w zachowaniu Szemka po wyjeździe Taty, czy jest to constans od dłuższego czasu ?

Chyba bym się starała skupić na negocjowaniu i egzekwowaniu od niego takich form wyrażania sprzeciwu, które nie są agresywne wobec innych. OK - jesteś zły, to siadaj w kącie i wyzywaj się na poduszce czy innym sprzęcie do bicia. Spróbuj znajeźć jakąś bardziej symboliczną formę wyrażania złości.
Nic bardziej orginalnego nie przychodzi mi do głowy 13.gif

--------------------
Agnieszka, mama Ani (04.1993), Zosi (06.1996) i Julki (01.2000)
MAŁY POKÓJ Z KSIĄŻKAMI czyli o dobrych książkach dla dzieci nie tylko dla dzieci

A ty siej. A nuż coś wyrośnie.
A ty - to, co wyrośnie - zbieraj.
A ty czcij - co żyje radośnie,
A ty szanuj to, co umiera.

I pamiętaj - że dana ci pamięć:
Nie kłam sobie - a nikt ci nie skłamie.

(J. Kaczmarski)
joannabo
pon, 28 sty 2008 - 15:50
No to koncepcja pada. Ale nowej nie mam...

Z policją sobie za to bez wątpienia szybko poradzisz, chociaż oczywiście sytuacja głupia icon_sad.gif
joannabo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,230
Dołączył: sob, 29 mar 03 - 10:00
Nr użytkownika: 207




post pon, 28 sty 2008 - 15:50
Post #15

No to koncepcja pada. Ale nowej nie mam...

Z policją sobie za to bez wątpienia szybko poradzisz, chociaż oczywiście sytuacja głupia icon_sad.gif
Gosia z edziecka
pon, 28 sty 2008 - 17:04
CYTAT(pirania @ nie, 27 sty 2008 - 23:54) *
wy mi tu kurna nie czytajcie tylko mi tu kurna radzcie icon_smile.gif

Piranio drga, czytam, gdyż problem mam jakoś podobny, a rozwiązania nie icon_sad.gif
Gosia z edziecka


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 8,811
Dołączył: czw, 03 kwi 03 - 22:22
Skąd: .
Nr użytkownika: 366




post pon, 28 sty 2008 - 17:04
Post #16

CYTAT(pirania @ nie, 27 sty 2008 - 23:54) *
wy mi tu kurna nie czytajcie tylko mi tu kurna radzcie icon_smile.gif

Piranio drga, czytam, gdyż problem mam jakoś podobny, a rozwiązania nie icon_sad.gif
Eta
pon, 28 sty 2008 - 19:04
CYTAT(Silije @ pon, 28 sty 2008 - 11:08) *
A mnie w nocy korciło, żeby tu napisać, że nikt nic nie poradzi, bo wszyscy w porównaniu z Piranią czują się początkującymi mamusiami. Chyba że Bogusia pomoże 08.gif


ja też takie obawy mam

co ja tam wiem w porównaniu do Gosi

mam jedno pytanie pomocnicze icon_wink.gif a do tego psychologa to po co?
Eta


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 5,084
Dołączył: nie, 30 mar 03 - 18:04
Skąd: kujawy
Nr użytkownika: 227




post pon, 28 sty 2008 - 19:04
Post #17

CYTAT(Silije @ pon, 28 sty 2008 - 11:08) *
A mnie w nocy korciło, żeby tu napisać, że nikt nic nie poradzi, bo wszyscy w porównaniu z Piranią czują się początkującymi mamusiami. Chyba że Bogusia pomoże 08.gif


ja też takie obawy mam

co ja tam wiem w porównaniu do Gosi

mam jedno pytanie pomocnicze icon_wink.gif a do tego psychologa to po co?


--------------------



"Człowiek jest dosłownie rozdarty na dwoje: zdaje sobie sprawę z własnej wyjątkowości, majestatycznie góruje nad resztą przyrody, a jednak na koniec wraca tam, pod ziemię, gdzie ślepy, niemy, gnije i znika na wieki".
Fasola
pon, 28 sty 2008 - 20:10
Ha! Policja!
No więc, Piranio, mój syn lat obecnie 6.5, wyprawiał takie wrzaski i histerie w domu, że hoho. O tyle mój żywot był łatwiejszy, że w grupie to było dziecko zawsze idealnie współpracujące (no poza początkami przedszkolnymi, kiedy przez 2 miesiące odmawiał przebrania się na gimnastykę i krótkim epizodem rok temu (chyba o tym nawet pisałam), gdy córa poszła do jego przedszkola i on chłopina tak to przeżył, że robił akcje przeróżne, od niegrzeczności zwykłych po włażenie na drzewo i odmawianie zejścia na prośbę pań icon_wink.gif. Ale to w porównaniu z wyczynami Rodzyna jest lajcik.
Natomiast reszta - wypisz wymaluj. Diecko ogólnie prześwietne, kochane, empatyczne, do dogadania, ale jak w niego wstąpiło to umarł w butach. Potem przepraszanie, obiecywanie, laurki dla mamusi, zasypianie z płaczem. Metody typu usiądź i przemyśl albo idź do swojego pokoju i wróć jak będziesz grzeczniejszy. HAHAHA. W życiu się nie zastosował, wyłaził, wrzeszczał jak opętany, jak się przed nim zamykaliśmy żeby ochłonął to walił w drzwi, rzucał się, jakaś kara to od razu szarpanie, wierzganie, ciągnięcie za nogawkę, krzyk, skoki, no opętanie. Potem spokojna rozmowa i on wszystko rozumie, przyznaje rację, jest w nim bezmiar samokrytyki i ogólnie autodafe, tylko "bo coś we mnie tak wstępuje". A, jeszcze okazjonalne rzucanie się na nas z pięściami.
Przy tym wszystkim dziecko naprawdę i grzeczne (akcje były raz na jakiś czas) i rozumiejące i z umiejętnością oceny sytuacji. Stosunek do siostry powalający, starszy brat z krwi i kości. No ale jak wstąpiło, to wstąpiło.
Do tego głupawki wieczorne, w domu to luzik, ale gdy zdarzało się u moich rodziców, którzy raczej od dzieci wymagają, to grób mogiła, bo on pod wpływem groźnych spojrzeń babci czy dziadka wpadał w obłęd jeszcze większy, z łezką sentymentu w oku wspominam akcję gdy miał 3 lata i biegał na golasa sprintem - a biega jak Irena Szewińska- wokół domu moich rodziców, bo mu nie pasowała pora mycia.
A teraz już nigdy tak nie robi. Nie wrzeszczy, nie reaguje na zakaz czy zabranie niedozwolonej rzeczy rzucaniem się na nas, nie wali w drzwi, nie piszczy. Przyczyny znajduję 3:
1/wiek 7-latek to już rozumie, że jak się niewyjściowo zachowuje to i niewyjściowe wrażenie na innych robi, a człowiek chce się zaprezentować, no nie?
2/zauważyliśmy, że przy Teściowej jest zawsze grzeczny jak anioł, przeciwnie niż przy moich rodzicach, którzy aż się sali napinali i wymyślali przeróżne metody na jego wieczorne głupawki czy nawet mniej istotne "kozły". ćwieka nam to zabiło jak nie wiem, bo T. jest człowiekiem łagodnym, więc wydawałoby się, że raczej będzie jej właził na głowę, a nie. Po namyśle wnioski nasunęły się takie:
- T. wychowała 2 ruchliwych chłopców i po prostu - w przeciwieństwie do moich rodziców- uważała takie zachowanie za normalne
- T. po prostu akceptuje, nie walczy z dzieckiem o pierwszeństwo, potrafi powiedziec dziecku do słuchu ale jakoś tak bez emocji i zaciskania zębów i efekt jest powalający.
Czyli spokojne towarzyszenie a nie prostowanie na siłę
3/ przemoc poprzez żelki icon_smile.gif. Raz byłam akurat sama w akcji z synkiem, 5 lat chyba miał, w szął wpadł maksymalny, ja za to w furię, oczywiście zaczęła się durna przepychanka kto kogo. I ten koleś wymyślił, że będzie we mnie rzucał żelkami, pewnie mu się to takie sprytne wydało, ogólnie mało jest agresywny w ogóle, ale przecież wstąpiło. To przerosło znacznie granice mojej tolerancji, porzuciłam metody pokojowe, wzięłam podniosłam te żelki i rzuciłam go nimi w [użytkownik x]. Ale podziałało, uj! Od razu wytrzeźwiał.
Proszę powstrzymać się od komentarzy, jak żałosnie wygląda matka oddająca własnemu dziecku ciosy żelkami, zwłaszcza mamy spokojnych dziewczynek proszę o ciszę icon_smile.gif (wiem, bo moja córuś też aniołem nie jest, nawet powiedziałabym, że jest od brata bardziej niegrzeczna, ale to jest zupełnie inny kaliber)

Ale głównie wiek. To znaczy wszelkie akcje wychowawcze mają sens, tylko czas, zanim dziecko zastosuje je czynnie, jest w takim przypadku długi. ale w końcu zapanuje nad sobą.
A teraz Policja icon_smile.gif Nie jesteś sama.
Rok temu byliśmy tydzień w Warszawie. Mąż pracował tam, wynajmował kawalerkę, taką większą szafę. Pogoda była pieska, cały dzień siedziałam z dzieciakami w tej dziupli, w końcu zaczęli dostawac szału. Któregoś popołudnia zrobili mi akcję maksymalną, histeryczną, wrzeszczącą, tupiącą. Przyszedł mąż, próbował ich opanowac, oczywiście na nic, trzasnął parę razy ręką w jakiś mebel czy coś, żeby ich otrzeźwić, ci dalej swoje, wrzasnął, oni jeszcze gorzej, a syn ma głos po wujku - śpiewaku. W końcu walenie drzwi i wrzask sąsiadki "co wy robicie tym dzieciom" Wyjasniłam pani przez drzwi, że wpadły w histerię, dzieci oczywiście ucichły natychmiast i do końca dnia był spokój. Pięknie poszły spać, godz. 21, 2 aniołki śpią a tu puk puk policja, pan i pani, widocznie na wiizyty domowe tak przychodzą, no i pełne dochodzenie co i jak i ta sąsiadka za plecami oczywiście. Powiedziałam co było, powiedziałam, że mogę dzieci pokazac, siniaków nie mają, policja powiedziala że ona tu nic nie widzi, spisali i poszli.
Po 2 tygodniach mąż dostał wezwanie, gdzie musiał udzielić miliarda odpowiedzi na dziwne pytania i na tym się skończyło.
Takie sceny różne zdarzały się max kilka razy w roku, ale ciężar właściwy miały wielki.
Teraz synek nawet jak się wkurzy, to reaguje normalnie, tupnie nogą, obrazi się, pójdzie do siebie, tak normalnie.
a Policji boję się do dzisiaj. Zwłaszcza że z końcem lutego przeprowadzamy się do Warszawy icon_smile.gif
Fasola


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 642
Dołączył: śro, 15 wrz 04 - 10:46
Nr użytkownika: 2,097




post pon, 28 sty 2008 - 20:10
Post #18

Ha! Policja!
No więc, Piranio, mój syn lat obecnie 6.5, wyprawiał takie wrzaski i histerie w domu, że hoho. O tyle mój żywot był łatwiejszy, że w grupie to było dziecko zawsze idealnie współpracujące (no poza początkami przedszkolnymi, kiedy przez 2 miesiące odmawiał przebrania się na gimnastykę i krótkim epizodem rok temu (chyba o tym nawet pisałam), gdy córa poszła do jego przedszkola i on chłopina tak to przeżył, że robił akcje przeróżne, od niegrzeczności zwykłych po włażenie na drzewo i odmawianie zejścia na prośbę pań icon_wink.gif. Ale to w porównaniu z wyczynami Rodzyna jest lajcik.
Natomiast reszta - wypisz wymaluj. Diecko ogólnie prześwietne, kochane, empatyczne, do dogadania, ale jak w niego wstąpiło to umarł w butach. Potem przepraszanie, obiecywanie, laurki dla mamusi, zasypianie z płaczem. Metody typu usiądź i przemyśl albo idź do swojego pokoju i wróć jak będziesz grzeczniejszy. HAHAHA. W życiu się nie zastosował, wyłaził, wrzeszczał jak opętany, jak się przed nim zamykaliśmy żeby ochłonął to walił w drzwi, rzucał się, jakaś kara to od razu szarpanie, wierzganie, ciągnięcie za nogawkę, krzyk, skoki, no opętanie. Potem spokojna rozmowa i on wszystko rozumie, przyznaje rację, jest w nim bezmiar samokrytyki i ogólnie autodafe, tylko "bo coś we mnie tak wstępuje". A, jeszcze okazjonalne rzucanie się na nas z pięściami.
Przy tym wszystkim dziecko naprawdę i grzeczne (akcje były raz na jakiś czas) i rozumiejące i z umiejętnością oceny sytuacji. Stosunek do siostry powalający, starszy brat z krwi i kości. No ale jak wstąpiło, to wstąpiło.
Do tego głupawki wieczorne, w domu to luzik, ale gdy zdarzało się u moich rodziców, którzy raczej od dzieci wymagają, to grób mogiła, bo on pod wpływem groźnych spojrzeń babci czy dziadka wpadał w obłęd jeszcze większy, z łezką sentymentu w oku wspominam akcję gdy miał 3 lata i biegał na golasa sprintem - a biega jak Irena Szewińska- wokół domu moich rodziców, bo mu nie pasowała pora mycia.
A teraz już nigdy tak nie robi. Nie wrzeszczy, nie reaguje na zakaz czy zabranie niedozwolonej rzeczy rzucaniem się na nas, nie wali w drzwi, nie piszczy. Przyczyny znajduję 3:
1/wiek 7-latek to już rozumie, że jak się niewyjściowo zachowuje to i niewyjściowe wrażenie na innych robi, a człowiek chce się zaprezentować, no nie?
2/zauważyliśmy, że przy Teściowej jest zawsze grzeczny jak anioł, przeciwnie niż przy moich rodzicach, którzy aż się sali napinali i wymyślali przeróżne metody na jego wieczorne głupawki czy nawet mniej istotne "kozły". ćwieka nam to zabiło jak nie wiem, bo T. jest człowiekiem łagodnym, więc wydawałoby się, że raczej będzie jej właził na głowę, a nie. Po namyśle wnioski nasunęły się takie:
- T. wychowała 2 ruchliwych chłopców i po prostu - w przeciwieństwie do moich rodziców- uważała takie zachowanie za normalne
- T. po prostu akceptuje, nie walczy z dzieckiem o pierwszeństwo, potrafi powiedziec dziecku do słuchu ale jakoś tak bez emocji i zaciskania zębów i efekt jest powalający.
Czyli spokojne towarzyszenie a nie prostowanie na siłę
3/ przemoc poprzez żelki icon_smile.gif. Raz byłam akurat sama w akcji z synkiem, 5 lat chyba miał, w szął wpadł maksymalny, ja za to w furię, oczywiście zaczęła się durna przepychanka kto kogo. I ten koleś wymyślił, że będzie we mnie rzucał żelkami, pewnie mu się to takie sprytne wydało, ogólnie mało jest agresywny w ogóle, ale przecież wstąpiło. To przerosło znacznie granice mojej tolerancji, porzuciłam metody pokojowe, wzięłam podniosłam te żelki i rzuciłam go nimi w [użytkownik x]. Ale podziałało, uj! Od razu wytrzeźwiał.
Proszę powstrzymać się od komentarzy, jak żałosnie wygląda matka oddająca własnemu dziecku ciosy żelkami, zwłaszcza mamy spokojnych dziewczynek proszę o ciszę icon_smile.gif (wiem, bo moja córuś też aniołem nie jest, nawet powiedziałabym, że jest od brata bardziej niegrzeczna, ale to jest zupełnie inny kaliber)

Ale głównie wiek. To znaczy wszelkie akcje wychowawcze mają sens, tylko czas, zanim dziecko zastosuje je czynnie, jest w takim przypadku długi. ale w końcu zapanuje nad sobą.
A teraz Policja icon_smile.gif Nie jesteś sama.
Rok temu byliśmy tydzień w Warszawie. Mąż pracował tam, wynajmował kawalerkę, taką większą szafę. Pogoda była pieska, cały dzień siedziałam z dzieciakami w tej dziupli, w końcu zaczęli dostawac szału. Któregoś popołudnia zrobili mi akcję maksymalną, histeryczną, wrzeszczącą, tupiącą. Przyszedł mąż, próbował ich opanowac, oczywiście na nic, trzasnął parę razy ręką w jakiś mebel czy coś, żeby ich otrzeźwić, ci dalej swoje, wrzasnął, oni jeszcze gorzej, a syn ma głos po wujku - śpiewaku. W końcu walenie drzwi i wrzask sąsiadki "co wy robicie tym dzieciom" Wyjasniłam pani przez drzwi, że wpadły w histerię, dzieci oczywiście ucichły natychmiast i do końca dnia był spokój. Pięknie poszły spać, godz. 21, 2 aniołki śpią a tu puk puk policja, pan i pani, widocznie na wiizyty domowe tak przychodzą, no i pełne dochodzenie co i jak i ta sąsiadka za plecami oczywiście. Powiedziałam co było, powiedziałam, że mogę dzieci pokazac, siniaków nie mają, policja powiedziala że ona tu nic nie widzi, spisali i poszli.
Po 2 tygodniach mąż dostał wezwanie, gdzie musiał udzielić miliarda odpowiedzi na dziwne pytania i na tym się skończyło.
Takie sceny różne zdarzały się max kilka razy w roku, ale ciężar właściwy miały wielki.
Teraz synek nawet jak się wkurzy, to reaguje normalnie, tupnie nogą, obrazi się, pójdzie do siebie, tak normalnie.
a Policji boję się do dzisiaj. Zwłaszcza że z końcem lutego przeprowadzamy się do Warszawy icon_smile.gif


--------------------
Dziecka dwa
joannabo
śro, 30 sty 2008 - 11:45
O widzę, że Fasola już po mojej linii coś napisała. icon_biggrin.gif

Gosiu, już kiedyś rozmawiałyśmy o Twojej córce, problem był podobny chyba co do jakości, tylko co do ilości inny.
No więc są takie dzieci, stworzone widocznie po to, żeby wychowywać rodzicielskie ideały, z którymi trzeba po dobroci, bo inaczej się nie da wcale...
Trzeba z nimi maksymalnie uczciwie postępować, nie da się ich przymusić, oszukać, zmanipulować, bo są zbyt inteligentne, czy obdarzone jakimś instynktem bezbłędnego wyczuwania rodzicielskich sztuczek i jednocześnie obciążone musem, żeby im się przeciwstawiać (tym sztuczkom).

Uważam, że takiego dziecka (zresztą żadnego, ale w tym wypadku to się nawet nie opłaca) nie należy w ogóle karać. Nawet "karami naturalnymi", tzn karami wymyślanymi tak, żeby naturalnie wygladały 06.gif

Dziecko powinno ponosić konsekwencje wyłącznie w sensie rzeczywistych następstw swojego postępowania. Na przykładzie:
Ostrzegamy dziecko, żeby nie bawiło się szklanką, dziecko przewraca szklankę
1) dziecko rozlało resztkę soku, wiec się nie napije - naturalna konsekwencja,
2) dziecko musi posprzątać - naturalna kosekwencja na granicy kary (liczy się jeszcze otoczka)
3) dziecko nie dostanie soku chociaż jest sok - kara (naturalna icon_wink.gif )

Ja nie karzę dzieci, a jak mi coś odbije, to się wycofuję i głośno niekaranie deklaruję. Nie karze też Berek, serce mi rościeło icon_wink.gif kiedy czytałam, może Berek napisze. Bywam wściekła, ale to właśnie uważam za uczciwe.

Nie wiem, czy to samo rozumiemy przez "przytrzymywanie", jeżeli tak, to zrezygnowałabym z tego. Raz spróbowałam z Kacprem i widziałam po nim, że nawet gdyby się to skończyło książkowymi objawami uspokojenia i oddania, byłoby jednak złamaniem dziecka. Miałam skojarzenie z fascynacją osób poddanych przemocy swoimi prześladowcami icon_sad.gif

No i mam chyba dobry pomysł na wykorzystanie zeszytu - może niech Rodzyn każdy ujemny punkt neutralizuje jakimś jednym lub wieloma dobrymi uczynkami icon_wink.gif w domu lub w przedszkolu. Nie odpłata, tylko naprawa.
joannabo


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 2,230
Dołączył: sob, 29 mar 03 - 10:00
Nr użytkownika: 207




post śro, 30 sty 2008 - 11:45
Post #19

O widzę, że Fasola już po mojej linii coś napisała. icon_biggrin.gif

Gosiu, już kiedyś rozmawiałyśmy o Twojej córce, problem był podobny chyba co do jakości, tylko co do ilości inny.
No więc są takie dzieci, stworzone widocznie po to, żeby wychowywać rodzicielskie ideały, z którymi trzeba po dobroci, bo inaczej się nie da wcale...
Trzeba z nimi maksymalnie uczciwie postępować, nie da się ich przymusić, oszukać, zmanipulować, bo są zbyt inteligentne, czy obdarzone jakimś instynktem bezbłędnego wyczuwania rodzicielskich sztuczek i jednocześnie obciążone musem, żeby im się przeciwstawiać (tym sztuczkom).

Uważam, że takiego dziecka (zresztą żadnego, ale w tym wypadku to się nawet nie opłaca) nie należy w ogóle karać. Nawet "karami naturalnymi", tzn karami wymyślanymi tak, żeby naturalnie wygladały 06.gif

Dziecko powinno ponosić konsekwencje wyłącznie w sensie rzeczywistych następstw swojego postępowania. Na przykładzie:
Ostrzegamy dziecko, żeby nie bawiło się szklanką, dziecko przewraca szklankę
1) dziecko rozlało resztkę soku, wiec się nie napije - naturalna konsekwencja,
2) dziecko musi posprzątać - naturalna kosekwencja na granicy kary (liczy się jeszcze otoczka)
3) dziecko nie dostanie soku chociaż jest sok - kara (naturalna icon_wink.gif )

Ja nie karzę dzieci, a jak mi coś odbije, to się wycofuję i głośno niekaranie deklaruję. Nie karze też Berek, serce mi rościeło icon_wink.gif kiedy czytałam, może Berek napisze. Bywam wściekła, ale to właśnie uważam za uczciwe.

Nie wiem, czy to samo rozumiemy przez "przytrzymywanie", jeżeli tak, to zrezygnowałabym z tego. Raz spróbowałam z Kacprem i widziałam po nim, że nawet gdyby się to skończyło książkowymi objawami uspokojenia i oddania, byłoby jednak złamaniem dziecka. Miałam skojarzenie z fascynacją osób poddanych przemocy swoimi prześladowcami icon_sad.gif

No i mam chyba dobry pomysł na wykorzystanie zeszytu - może niech Rodzyn każdy ujemny punkt neutralizuje jakimś jednym lub wieloma dobrymi uczynkami icon_wink.gif w domu lub w przedszkolu. Nie odpłata, tylko naprawa.
grazia
śro, 30 sty 2008 - 12:31
Witam, tak sobie czytam i od razu czuje sie lepiej, bo widzę, że nie tylko ja mam problemy z okiełznaniem malucha. Mój mały ma 5 lat w kwietniu i chodzi do przedszkola. Myślałam ze przedszkole wyprostuje mu charakterek ale niestety widzę że to on "prostuje " przedszkole. Oto kilka z problemów które spędzają mi sen z oczu:
1. Jest niejadkiem - podobno. Trzeba chłopa karmić łyżeczką. Na 1 spotkaniu Pani zabroniła karmić w domu bo oni tez nie karmią i wtedy dziecko nauczy się. Trzymałam sie twardo aż do 1 spotkania w przedszkolu z Panią. Powiedziała ze nie je i go muszą karmić. Mały chodzi już 2 lata do przedszkola i karmią go do dziś - jako jedynego w średniakach. W domu jak nikt nie widzi to sam zje i czasem nawet sobie pokroi mięsko nożem. Pytam drania: "dlaczego?" Odpowiedź:"Przecież Pani lubi mnie karmić." No, i czeka aż sie wkurzę z głupawym uśmieszkiem. Po 2,5 roku mam już twarz pokerzysty.
2. Ubieranie się. Chodzi w ciuchach tak długo aż sie rozlecą. Nie pozwoli ubrać nowych majtek, nowej koszulki, spodni itd. Jak ubiorę to sie rozbierze. jak sie ostatnio wkurzyłem to bez rajtuz wyciagnęłam go na klatke schodową i powiedziałam mu ze tak pójdzie do przedszkola bo stare rajtuzy mają dziury. Odpowiedz: (z pełnym spokojem trzęsąc sie z zimna:" no to będe mial katar i znowu będziesz mnie z pompką gonić". Myślałam ze przyskrzynię mu w goły tyłek. Ale powstrzymałam sie trzymajac sie poręczy, wrrr. podczas naszych wieczornych szczerych rozmów w łóżku przed zasnieciem zdradził mi tajemnicę: " nie ubierze nowych rajtuz bo ich nie zna".
3. Bal przebierańców. Dzieci w przedszkolu od tygodnia latają z rodzicami za przebraniem i cieszą się. Mój stwierdził:" nie będę siebie durnia robił", hihihi zapomniał "z". Nie to nie. Mówię: " to nie musisz sie przebierać. W końcu to nie jest takie ważne. Pójdziesz sobie, popatrzysz, pobawisz z kolegami, zobaczysz jak twoja kolezanka ładnie wygląda, zrobicie sobie zdjecie i przyjde po ciebie." Odpowiedź:" no to jak sie nie przebieram, to po co tam pójdę? Pobawię sie z dziadkiem i popatrzę na zółwie." Musiałam sie zgodzić bo rozsadnie sie wytłumaczył. Ale kurcze kto w końcu rządzi w tym domu??!!
4. W domu biega, gra w piłkę, nie usiedzi na miejscu 5 minut. Kolorowanki odpadaja bo " to dziewczynkowe", puzzle " ty sobie mama poukładaj a ja popatrzę", w chińczyka patrzy jak oszukać i skonczyć grę. Zapisałam go w tamtym roku na rytmikę, w tym roku chodzi na gimnastykę. A tu mi Pani mówi ze podczas zajęć ruchowych siada pod ścianą i pyta:" to długo jeszcze będzie?" no i nie ruszy sie. Za to uwielbia malować - ale tylko swoje własne wizje, rozwiązywać labirynty i kocha puzzle. jak to usłyszałam otwarłam gębę...
5. Poszłam z nim wiec do tzw "akademii nauki" dla dzieci. Zarezerwowałam miejsce, zapłaciłam zaliczke i poszliśmy rodzinnie na pokazówkę. Rodzice w innej sali , dzieci na 1 zajeciach, Po godzinie dzieci zadowolone wchodzą i pokazują co sie nauczyły. Rozpoznają 8 wyrazów i opowiadają o zabawie w indian i w bizony. Na koniec Pani pyta kazdego z 6 maluszków czy przyjdą za tydzień. TAK, tak, tak, tak, tak i nie. Dlaczego? "Bo nudne to i głupie". Udawałam ze sie nie znamy a potem cichaczem prysnęliśmy. Mówię mu" nie wolno tak mówić, to brzydko" A on:" ciastek tez tak mówił do szreka". wniosek: przeprowadzić cenzurę każdej bajki".
6. zapisałam go do Miodowej chatki czyli zajęcia po godzinach. Zbliża sie malowanie farbkami. Panie ubierają dzieci w fartuszki ochronne. Mój mały - "nie, bo ja sie nie brudzę". No to maluje bez fartuszka. Nie tak jak inne dzieci palcami tylko Pani musiała mu koreczek poszukać. " przecież powiedziałem ze sie nie brudze".
8. Sprzątanie w swoim pokoju. Wyciera kurze na mokro i sucho, układa równiutko autka w określonej kolejności, chowa zabawki do pudełek i skrzynek wg tylko sobie wiadomego klucza. Nawet myjąc rece po wytarciu wiesza recznik obrazkiem do góry na 2 precie z wieszaka ( i nawet niech nikt nie próbuje to zmienic!). Niby pięknie, ale nie daj Boże jak ktoś mu coś przestawi albo ruszy, przesunie lub on zauważy że coś jest inaczej niż zostawił. Dochodzenie niczym Scotland Yard, awantura i pretensje do całego świata. Dobrze, że mamy kota. zawsze można zwalić na czworonoga a on sie nie wygada. Podczas kąpania gdy zauważy jakieś "papruszek" w wannie albo na dywaniku przed wanną to nie da sie na nim postawic ani nie wejdzie do wanny. W piaskownicy woli popatrzyć jak inni sie bawią że by sie nie ubrudzić i zeby mu sie do butów nie nasypało. Wściec sie można.
9. Nie wytrzymałam. Poszłam i zapisałam do psychologa. Byłam raz - nie odezwał się, nawet nie wykazał zainteresowania zabawkami.
Drugi raz - to samo.
Trzeci raz - to samo. Po 30 minutach pękła i zadzwoniła po posiłki. Przyszła koleżanka z paczką delicji. Weszła, poczęstowała mnie, koleżankę, usiadła i zaczęła opowiadać o zakupach w tesco. Mały przyszedł do niej, złapał za rękaw "a mi nie dasz ciasteczka?", "a lubisz takie?" , " no jasne", " no bo ja mam jeszcze truskawkowe ale u góry. zaraz pójdę tam. jak co to chodź ze mną a mama niech sobie pogada o tych nudnych sprawach z Panią, ok?" , "dobra. mama to ja ide na ciastka z panią. przyniose ci też. to zaczekaj na mnie." Po godzinie Pani przyszła i powiedziała, ze wszystko ok. Ma silny charakter i własne zdanie. To dobre. ALE.. trzeba umiejętnie nim sterować. To ALE spędza mi sen z oczu. Zaczęłam studiować psychologię, dosłownie i w domu wieczorami.
To tylko epizody. Ale jest tego cała masa z którą już przestaje walczyć - bo sie nie da. Pani psycholog, przedszkolanka i inni mówia ze wyrośnie. Mam nadzieję i mam nadzieję ze ja przy tym nie osiwieję
grazia


Grupa: U?ytkownicy
Postów: 196
Dołączył: wto, 29 sty 08 - 12:01
Nr użytkownika: 17,890




post śro, 30 sty 2008 - 12:31
Post #20

Witam, tak sobie czytam i od razu czuje sie lepiej, bo widzę, że nie tylko ja mam problemy z okiełznaniem malucha. Mój mały ma 5 lat w kwietniu i chodzi do przedszkola. Myślałam ze przedszkole wyprostuje mu charakterek ale niestety widzę że to on "prostuje " przedszkole. Oto kilka z problemów które spędzają mi sen z oczu:
1. Jest niejadkiem - podobno. Trzeba chłopa karmić łyżeczką. Na 1 spotkaniu Pani zabroniła karmić w domu bo oni tez nie karmią i wtedy dziecko nauczy się. Trzymałam sie twardo aż do 1 spotkania w przedszkolu z Panią. Powiedziała ze nie je i go muszą karmić. Mały chodzi już 2 lata do przedszkola i karmią go do dziś - jako jedynego w średniakach. W domu jak nikt nie widzi to sam zje i czasem nawet sobie pokroi mięsko nożem. Pytam drania: "dlaczego?" Odpowiedź:"Przecież Pani lubi mnie karmić." No, i czeka aż sie wkurzę z głupawym uśmieszkiem. Po 2,5 roku mam już twarz pokerzysty.
2. Ubieranie się. Chodzi w ciuchach tak długo aż sie rozlecą. Nie pozwoli ubrać nowych majtek, nowej koszulki, spodni itd. Jak ubiorę to sie rozbierze. jak sie ostatnio wkurzyłem to bez rajtuz wyciagnęłam go na klatke schodową i powiedziałam mu ze tak pójdzie do przedszkola bo stare rajtuzy mają dziury. Odpowiedz: (z pełnym spokojem trzęsąc sie z zimna:" no to będe mial katar i znowu będziesz mnie z pompką gonić". Myślałam ze przyskrzynię mu w goły tyłek. Ale powstrzymałam sie trzymajac sie poręczy, wrrr. podczas naszych wieczornych szczerych rozmów w łóżku przed zasnieciem zdradził mi tajemnicę: " nie ubierze nowych rajtuz bo ich nie zna".
3. Bal przebierańców. Dzieci w przedszkolu od tygodnia latają z rodzicami za przebraniem i cieszą się. Mój stwierdził:" nie będę siebie durnia robił", hihihi zapomniał "z". Nie to nie. Mówię: " to nie musisz sie przebierać. W końcu to nie jest takie ważne. Pójdziesz sobie, popatrzysz, pobawisz z kolegami, zobaczysz jak twoja kolezanka ładnie wygląda, zrobicie sobie zdjecie i przyjde po ciebie." Odpowiedź:" no to jak sie nie przebieram, to po co tam pójdę? Pobawię sie z dziadkiem i popatrzę na zółwie." Musiałam sie zgodzić bo rozsadnie sie wytłumaczył. Ale kurcze kto w końcu rządzi w tym domu??!!
4. W domu biega, gra w piłkę, nie usiedzi na miejscu 5 minut. Kolorowanki odpadaja bo " to dziewczynkowe", puzzle " ty sobie mama poukładaj a ja popatrzę", w chińczyka patrzy jak oszukać i skonczyć grę. Zapisałam go w tamtym roku na rytmikę, w tym roku chodzi na gimnastykę. A tu mi Pani mówi ze podczas zajęć ruchowych siada pod ścianą i pyta:" to długo jeszcze będzie?" no i nie ruszy sie. Za to uwielbia malować - ale tylko swoje własne wizje, rozwiązywać labirynty i kocha puzzle. jak to usłyszałam otwarłam gębę...
5. Poszłam z nim wiec do tzw "akademii nauki" dla dzieci. Zarezerwowałam miejsce, zapłaciłam zaliczke i poszliśmy rodzinnie na pokazówkę. Rodzice w innej sali , dzieci na 1 zajeciach, Po godzinie dzieci zadowolone wchodzą i pokazują co sie nauczyły. Rozpoznają 8 wyrazów i opowiadają o zabawie w indian i w bizony. Na koniec Pani pyta kazdego z 6 maluszków czy przyjdą za tydzień. TAK, tak, tak, tak, tak i nie. Dlaczego? "Bo nudne to i głupie". Udawałam ze sie nie znamy a potem cichaczem prysnęliśmy. Mówię mu" nie wolno tak mówić, to brzydko" A on:" ciastek tez tak mówił do szreka". wniosek: przeprowadzić cenzurę każdej bajki".
6. zapisałam go do Miodowej chatki czyli zajęcia po godzinach. Zbliża sie malowanie farbkami. Panie ubierają dzieci w fartuszki ochronne. Mój mały - "nie, bo ja sie nie brudzę". No to maluje bez fartuszka. Nie tak jak inne dzieci palcami tylko Pani musiała mu koreczek poszukać. " przecież powiedziałem ze sie nie brudze".
8. Sprzątanie w swoim pokoju. Wyciera kurze na mokro i sucho, układa równiutko autka w określonej kolejności, chowa zabawki do pudełek i skrzynek wg tylko sobie wiadomego klucza. Nawet myjąc rece po wytarciu wiesza recznik obrazkiem do góry na 2 precie z wieszaka ( i nawet niech nikt nie próbuje to zmienic!). Niby pięknie, ale nie daj Boże jak ktoś mu coś przestawi albo ruszy, przesunie lub on zauważy że coś jest inaczej niż zostawił. Dochodzenie niczym Scotland Yard, awantura i pretensje do całego świata. Dobrze, że mamy kota. zawsze można zwalić na czworonoga a on sie nie wygada. Podczas kąpania gdy zauważy jakieś "papruszek" w wannie albo na dywaniku przed wanną to nie da sie na nim postawic ani nie wejdzie do wanny. W piaskownicy woli popatrzyć jak inni sie bawią że by sie nie ubrudzić i zeby mu sie do butów nie nasypało. Wściec sie można.
9. Nie wytrzymałam. Poszłam i zapisałam do psychologa. Byłam raz - nie odezwał się, nawet nie wykazał zainteresowania zabawkami.
Drugi raz - to samo.
Trzeci raz - to samo. Po 30 minutach pękła i zadzwoniła po posiłki. Przyszła koleżanka z paczką delicji. Weszła, poczęstowała mnie, koleżankę, usiadła i zaczęła opowiadać o zakupach w tesco. Mały przyszedł do niej, złapał za rękaw "a mi nie dasz ciasteczka?", "a lubisz takie?" , " no jasne", " no bo ja mam jeszcze truskawkowe ale u góry. zaraz pójdę tam. jak co to chodź ze mną a mama niech sobie pogada o tych nudnych sprawach z Panią, ok?" , "dobra. mama to ja ide na ciastka z panią. przyniose ci też. to zaczekaj na mnie." Po godzinie Pani przyszła i powiedziała, ze wszystko ok. Ma silny charakter i własne zdanie. To dobre. ALE.. trzeba umiejętnie nim sterować. To ALE spędza mi sen z oczu. Zaczęłam studiować psychologię, dosłownie i w domu wieczorami.
To tylko epizody. Ale jest tego cała masa z którą już przestaje walczyć - bo sie nie da. Pani psycholog, przedszkolanka i inni mówia ze wyrośnie. Mam nadzieję i mam nadzieję ze ja przy tym nie osiwieję
> Indywidualista w przedszkolu, czyli co mam zrobic z Rodzynkiem
Start new topic
Reply to this topic
3 Stron V   1 2 3 następna
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:



Wersja Lo-Fi Aktualny czas: sob, 25 maj 2024 - 23:46
lista postw tego wtku
© 2002 - 2018  ITS MEDIA, kontakt: redakcja@maluchy.pl   |  Reklama