O! Witaj
dankin fajnie, że już jesteś.
Szkoda, że wyjazd nie udał się troszkę lepszy, bo chyba wyczekiwałaś go z utęsknieniem.
Co do mojego temperamentu to chyba ZNPM jest temu winien. Dzisiaj dostałam wyczekiwaną I miesiączkę od łyżeczkowania.
Oznacza to, że wszystko jest ze mną ok i za parę miesięcy będzie można zacząć się starać.
Będziemy mogli w końcu trochę pofikać.
Gin nam do tej pory nie pozwalał, żeby nie było kolejnego poronienia.
Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Bardzo pragnę następnego dziecka, ale strasznie się boję jego utraty. Nie jestem jeszcze gotowa na następną ciążę. Mój mąż już był chciał, ale to nie on poronił i mimo że też to przeżył, to chyba do końca tego nie rozumie.
Wracając do przyjemniejszych spraw. Swoim sukcesem pochwaliłam się pierwszy raz, jak przeczytałam
ten temat. Chciałam pokazać, że to nie jest ewenement i że każdy może schudnąć, trzeba tylko bardzo mocno chcieć. Oczywiście należy zwalczyć swojego lenia. To on tu najbardziej przeszkadza. Mnie męczył prawie rok. Weź tu się za siebie, jak tylko to maleństwo masz w głowie.
Mój mąż mi w tym nie pomagał. Mówił: "jesteś piękna i taką cię kocham". Co z tego, jak ja nie kochałam swojego za dużego zadka.
Fajnie, że się taki ruch tutaj zrobił. Brakowało mi was.