CYTAT(skanna @ Wed, 31 Dec 2008 - 12:54)
Jak ja lubię taką bezinteresowną zawiść. Owszem, nauczyciel to też zawód, jak każdy inny, ale np. charakteryzujący się tym, że nie można sobie wziąć urlopu kiedy się chce (przypominam, że nauczyciel przedszkola nie ma typowych wakacji, których nauczycielom szkolnym tak strasznie zazdroszczą "pracujący normalnie").
Skanna, pozwolę sobie na OT, nie pierwszy zresztą tutaj, jak widzę.
Jestem z tych pracujących "nienormalnie", nikomu niczego nie zazdroszczę (ani materialnie ani niematerialnie) i nie narzekam, jak to ja mam źle.
Sylwester jest normalnym dniem pracy, niezależnie od tego, jaki wykonuje się zawód.
Pisałaś dalej (nie wiem, jak to wszystko hurtem cytować...), że ktoś może chce iść pobalować i zależy mu, żeby się do tego przygotować.
No i co z tego, że chce??? Jak nie może, bo pracuje, to trudno. Może w następnym roku się uda. Albo nie. Takie życie.
Przecież każdy z nas chyba w miarę świadomie wybierał sobie zawód, prawda? No to skąd teraz te narzekania?
Czy panią przedszkolankę ktoś siłą ciągnął na studia pedagogiczne?
Miałam możliwość zostać nauczycielem, ale nie chciałam. Stwierdziłam, że się do tego nie nadaję. I już w czasie studiów odpuściłam sobie wszelkie zajęcia z dydaktyki czy pedagogiki. W ten sposób zamknęłam sobie jakieś tam możliwości na przyszłość, ale zrobiłam to całkowicie świadomie.
Wybrałam sobie inny zawód. Świadomie, z premedytacją, wiedząc, co się z tym wiąże. Wiedząc, jak straszne konsekwenscje poniosę w przypadku, kiedy w pracy popełnię poważny błąd...
U mnie w pracy nie funkcjonuje coś takiego, jak "długi weekend". Pracujemy naokrągło, włączając w to noce, wszystkie święta, Wigilię, Nowy Rok itd.
Pewnie, że nie jest fajnie zrywać się bladym świtem w Nowy Rok do pracy. I nie chodzi o to, że nie mogłam balować (akurat to mi wisi), ale że wyspać się było trudno. Poza tym jako pierwsza na liście w grafiku z założenia mam właśnie noworoczne dyżury na rano.
Ale i tak wolę to niż dyżur w Wigilię na popołudnie. To jest największy ból. Ale czy mam mieć pretensje o to do całego świata?
Sama się na to zdecydowałam, lubię swoją robotę i jeszcze dobrze mi za to płacą.
A co do problemu Grzałki, to dla mnie to po prostu wydziwianie. To znaczy nie Grzałka wydziwia
, tylko te panie w przedszkolu. Najlepiej w ogóle nic nie robić, ale żeby nam płacili, nie?
Pewnie chaotyczne to wszystko, ale naprawdę wkurza mnie takie kombinowanie. I narzekanie dla zasady. Wszyscy narzekają, to ja też będę, tak trzeba.
A tak w ogóle to ja mam gorzej niż wszyscy inni, prawda? Nikt nie ma gorzej, to ja jestem męczennikiem.