CYTAT(Gruszka @ Fri, 09 Oct 2009 - 10:51)
Nie no - jasne. Nie chodzi mi o pyskówki, bo na to szkoda czasu. Chodziło mi bardziej o DYSKUSJE, wiesz, z kimś, kto ma diametralnie inne zdanie i zwyczajnie nie chce się niektórym rozmawiać. Nawet nie chodziło mi o sam wątek morganowy, ale ogólnie, o różne historie na forum.
Wiem, że to sprawa osobnicza - jedni lubią konfrontacje, inni za wszelką cenę unikają. Ale mi się zdaje, że wejście z drugim człowiekiem w interakcję
, nawet taką trudniejszą, a może - szczególnie w taką - bardzo dużo nas uczy i pokazuje nam siebie i nasze własne reakcje w różnych sytaucjach, pokazuje, uczy i uodparnia tez na przyszłość. A wielu osobom brak chyba takiej odporności i potrafią rozpłakać się przy pierwszym ostrzejszym słowie (nie mówię o obelgach) pod swoim adresem.
Takie tam - filozofowanie...
A ja uwielbiam takie filozofowanie
Ja tez jestem za dyskusja, ale w tym konkretnym przypadku-"Sprawa Morgany", to moim skromnym zdaniem, zupelnie bez sensu. Po pierwsze datego, ze zero merytoryki, wiekszosc to domysly itd itp Poza tym jesli chodzi np o mnie, to po co mi ta wiedza do szczescia potrzebna. Mam nadzieje, ze wiesz o co mi chodzi:) Zmarnowany czas na czytanie tej "sensacji", a laska jesli chciala osiagnac rozglos, to wlasnie przez to, ze wszyscy, to rozdmuchali-osiagnela. Jak to mowia w USA, "niewazne jak o tobie mowia, wazne ze w ogole mowia" (moglam jakos przekrecic
)
A jesli chodzi o rozne historie na forum, to masz racje, nie zawsze musi byc milo i przyjemnie itd itp Tylko, ze tu problem jest taki, ze nie wiesz czy inne forumowiczki tez takie podejscie maja....m.in. dlatego ja czasem gebe zamykam:) choc przyznaje duzo mnie, to kosztuje. Moze, to tez kwestia wieku (madrzejsz ajestem przeciez hehe), bo kiedys bardziej pyskata bylam...a poza tym, to jednak dyskusja "pisana" jest bardzo trudna, nie widzimy rekacji nasych odbiorcow, nie czujemy ich emocji, tak jak na zywo, (mi osobiscie bardzo, to przeszkadza), latwo o niedomowienia, itd itp ehhhh takie tam filozofowanie