u Bab w grupie jest rodzeństwo - Siostra i Brat. fajne dzieciaki, dziewczynka zawsze sobie ze mną gada jak odbieram Młode, chłopczyk też na pierwszy rzut oka przefajny, choć Baby opowiadają ze troche szaleje ale luz. często mijam się z ich mamą i za każdym razem dzieciak wyje a matka szkoda gadać. dziś odbierałam Anię i z Asią (chora) i chwilkę czekałyśmy bo Córka ksiażkę kleiła
. rodzeństwo się przysiadło do mnie i ogladaliśmy razem jakiś katalog z zabawkami i materiałami plastycznymi. miło było do chwili kiedy wpadła mama, siłą wyciągnęła dzieciaki (dziewczynka poszła bez problemu a chłopiec chciał obejrzeć katalog - zostało może z pięć stron) i miałam "przyjemność" być światkiem wyzywania Synka przez mamę - jesteś okropny, tylko mam problem z Tobą, jesteś brzydalem, mam Ciebie dość, zaraz zostawię Cie tej pani (mi), jutro niech was ojciec odbiera bo ja mam Ciebie dość... itd. Młody wył wiec matka chcąc mu skonkretyzować powód płaczu wlepiła mu klapa w tyłek - nie widziałam tego bo już byłam prawie na dole ale słyszałam. potem tą ciszę i ryk bólu dziecka, trzymanie sie za pośladek jak schodzili. i ta satysfakcja w głosie matki ze WKOŃCU ma powód do płaczu. schodząc mijałam Przedszkolankę i myślałam że zareaguje, ale nie bo po co. ważniejsze było dac wierszyk dla córki do nauczenia na dzień matki.
nie zareagowałam a wiem, że powinnam. ścieło mnie totalnie i zmroziło. chcę pogadać z pania Przedszkolanką na temat agresji wobec dzieci. czy dałoby sie zorganizować jakieś spotkanie dla rodziców z psychologiem/pedagogiem. pewnie łatwo nie bedzie bo takowych w szkole niet. co o tym myślicie?