Mam pytanie. O szkołę, o pierwszą klasę oczywiście.
Spotkałam dziś przypadkiem w sklepie panią dyrektor przedszkola, do którego chodzi Wiki.
Jako, że nie jestem zbytnio za opcją "sześciolatek do pierwszej klasy", spytałam, jak będzie w przyszłym roku.
Czy po wakacjach sześciolatki będą tworzyć grupę w przedszkolu.
Usłyszałam, że raczej nie, raczej sześciolatki będą oddziałem w szkole.
5 godzin bezpłatnie, reszta płatne. Ale nie o to idzie.
W tej chwili realizują obowiązkowy program wychowania przedszkolnego dla 5 latków.
Więc prawdopodobnie w przyszłym roku, w tzw "zerówce" będą robić to samo.
Więc- czy jest sens żeby jednak nie poszła do tej pierwszej klasy?
Jak na razie gdzieś koło października wszyscy rodzice dostali opinie o swoim dziecku- ale ta opinia nic mi nie rozjaśniła. Pewien zarzut wobec Wiki był, że ma słabą sprawność manualną (choć teraz chyba jest lepiej, bo polubiła rysowanie, nawet nauczyła się dzięki zwierzakom z Danonków pisać większość liter), że jest leworęczna (co ma piernik..?) i że czasem w grupie bywa wycofana, czasem reaguje lękiem.
No ale to jest dziecko, nie może wszystkiego od razu umieć, zachowywać się racjonalnie jak dorosły.
Wiem, nad czym trzeba pracować, wiem że moja córka jest wrażliwa.
I nie wiem- nadaje się do szkoły, czy nie. A co, gdyby nie chodziła wcale do przedszkola? Ja nie zapewniłabym jej takich możliwości rozwoju, jak zapewniło jej dotychczas przedszkole, mam na myśli też budowanie pozycji w grupie. Byłaby raczej mniej rozwinięta niż jest teraz.
A jeśli jej koleżanki pójdą do tej samej szkoły ale do pierwszej klasy, to ona będąc w tzw "zerówce", poczuje się gorsza... No i po prostu nie wiem.
Ulałam sobie, trochę mi lżej, a Wy napiszcie o swoich przemyśleniach w tym temacie.
--------------------