CYTAT(Orinoko @ Sat, 03 Dec 2011 - 12:25)
Psycholog, z którą rozmawiałam na jesieni, mówiła a propos nocowania poza domem oraz Lego-obsesji, żeby właśnie dziecka nie ochraniać na siłę, żeby go zmusić do tego noclegu u babci
czy np. żeby nie podsycać jego manii na punkcie Lego, dając mu takie prezenty, czy wysyłając na jakieś zajęcia z Lego. Dlaczego to tak jest, że jest taki rozdźwięk między tym, co radzi specjalista, a co dla mnie sprowadza się do mega stresu dla dziecka, a tym, co czuję jak jako matka?!
a propos manii - cienka jest granica pomiędzy hobby,a uzależnieniem i trzeba obserwowac dziecko czy interesuje się też innymi rzeczami, czy nie przejawia jakiś zaburzeń zachowania itd.. Jest też tak,ze dobrze jest znać swe dziecko i wiedzieć co sprawi mu radośc i dac mu w prezencie ulubione lego, ale tez coś innego też i pozwolić mu przeżyć frustracje z tym związaną. Myślę,ze o to chodziło psychologowi,zeby go nie ochraniać na siłę.
I nie jest wg mnie problemem frustracja dziecka, tylko jak my sobie z nią radzimy. Co nas tak bardzo przeraża w problemie dziecka? W pewnym momencie nalezy postawić granicę, bo oczekiwania dziecka mogą być niewspółmierne do naszych możliwosci, ale też chęci. Moj syn zażyczył sobie "od Mikołaja": WSZYTSKIE karty z piłkarzami. Stresował mnie najbliższy wtorek ( 06.12), ale zrozumiałam, ze damy sobie radę - i on i ja, jak nie dostanie WSZYSTKICH kart.
Z wyjazdami i miejscami, w które oporuje chodzić- też robimy małymi krokami, z umówieniem się na jakiś czas na sprawdzenie, z pokazaniem,ze nie oznacza to sytuacji bez wyjścia, ze można zmienic zdanie i zrezygnować w trakcie ( tylko umawiamy się na konkretne etapy wyjść, po jakim czasie może zrezygnować,żeby też nie rezygnował na poczatku lub przed pierwszą trudnością). U niego zadziałało.
I też tu trzeba znać/obserwować dziecko, czy np nie chce iść w konkretne miejsce, bo nie ma ochoty, czy też np zwyczajowo odmawia chodzenia w nowe miejsca