Pytania są w części bardzo tendencyjne.
I to tak serio nie żartem.
Można odpowiedzieć po kolei na każde z tych pytań zgodnie z Twoimi oczekiwaniami i niczego to nie zmienia.
No bo nie ma znaczenia fakt, że nie należy karmić dziecka przed telewizorem (idiotyzmem jest je tego nauczyć, przy czym u dzieci znaczenie ma kontekst - jeżeli niania karmi bez, a np. mama zawsze "z", to może nie mama powinna podawać posiłki i może powinny być one podawane tam gdzie nie ma TV), ani usypiać w huśtawce (to też skrajnie głupie przyzwyczajenie), ani karmić jeżeli potrafi samo...jak zgłodnieje to i tak zje, szczególnie jeżeli apetyt ma normalny (aha waga 16 kg u 5-latki nie jest niczym niezwykłym, nawet jeżeli jest wysoka, moja córka nie ważyła więcej, choć niezbyt wysoka, za to z naprawdę dobrym apetytem). I można się nie zgodzić na karmienie dziecka - naprawdę. Trzeba tylko przemyśleć argumenty.
Przyzwyczajenie dziecka do głupich rzeczy jest sprawą bardzo prostą, odzwyczajanie - zawsze problemem. I nie jest winą, jedynie błędem wychowawczym...wynikającym z pośpiechu, wygody, czasem brakiem pomysłu na coś innego - bardziej racjonalnego.
Zamiłowanie do robali jest sprawą indywidualną i dziecko może się ich bać, nie tylko dlatego, że ktoś mu powiedział, że mogą ugryźć. Moje się boi/brzydzi, pomimo, że wie, iż nie gryzą. Tyle dobrze, że już nie próbuje im zrobić krzywdy. Interesują ją, obserwuje - do rąk nie bierze (ja też choć obserwować lubię).
Słodzenie dziecku czegokolwiek jest błędem, ale za błędy się płaci - jeżeli zostało nauczone picia słodkiej herbaty, to odzwyczajanie nie będzie proste...i nie polega ono na podaniu gorzkiej - nie wypije i tyle. Tuitaj bardziej mnie zastanawia podawanie czarnej herbaty dziecku, nawet słabej...moje pierwszą dostało ok. 7 roku życia (słabą słodką i z cytryną - niedobrą), póki co nie przepada (pewnie dzięki temu że herbata była paskudna)....ale jeśli dziecku smakuje bez dodatków, odstawić bez zastanowienia i się tego domagać...tyle, że nie każda herbata jest dobra dla dzieci. U nas czarna herbata jest ostatnim wyborem i tylko przy niestrawności żołądkowej. Są inne, ziołowo-owocowe, owocowe, ziołowe...
Tak, dzieci mają jeść to, na co mają ochotę - jeżeli nadal mówimy o warzywach, owocach i daniach mięsnych (bo nie podejrzewam upodobań do słoniny i boczku, a jeżeli chodzi o upodobania do smażonego, to trzeba znaleźć zamiennik). Faktem niezaprzeczalnym jest, że dzieci mają jeść - najlepiej zdrowo, pełnowartościowo i różnorodnie. Nie da się jednak zmusić nikogo do jedzenia brukselki i świeżej papryki, jeżeli jej nie lubi. Lepiej, żeby jadło np. pomidory, rzodkiewki i kapustę - niż nie jadło tego co nam się wydaje i co w dobrej wierze usiłujemy podać/wmusić. Faktem drugim jest to, że dziecko jest członkiem rodziny/grupy przedszkolnej/społeczeństwa i nie zawsze dostanie to co chce. Takie życie, a tam miejsce na rozmowy i kompromisy...nie wolno dać się szantażować i w razie czego nie zjedzenie obiadu albo pójście spać bez kolacji nie grozi dziecku śmiertelnym zejściem, nawet nie ma wpływu na wyniki badań.
Owszem kiedy gotuję, staram się by to było coś, co dziecko lubi, ale jednocześnie co lubią wszyscy, choć to ja decyduję. Ale ja też nie jadam tego czego nie lubię, ani tego, na co nie mam ochoty. Trening przedszkolny - "jem co dają" (albo nie jem) ma swoje zalety i pozwala na postawienie dziecku większych wymagań.
Dopełnienie diety przedszkolnej mnie poraża. Moje dziecko po przedszkolu jadło już tylko kolację. Na nic więcej nie miało ochoty. Rozważyłabym tę bułkę - są bardziej zdrowe opcje pieczywa. Nawet jeżeli dziecko nie zapała miłością do razowca, to jest żytni chleb.
Samodzielne ubieranie i samodzielny wybór stroju jest dobrą praktyką. Trzeba tylko wypracować skuteczne metody nacisku, kiedy dziecko chce się ubrać nieodpowiednio do aury, okazji, albo nieodpowiednio w sensie doboru zestawu.
Nie będę się wypowiadać o diecie alergika (inne uwagi, jak wyżej). W kwestii alergii powinien wypowiadać się lekarz. Przy czym kozie mleko to nie ta samo co krowie i może nie być na nie uczulony. Również, jeżeli nie ma silnej alergii na krowie mleko (jeżeli ją ma), to niewielkie dodatki (zabielana zupa) nie muszą wywołać żadnej widocznej reakcji.
Uczulenie na cytrusy nie jest obowiązkowe i nie każdy alergik ma z tym problem. Generalnie wszelkie próby tego rodzaju nie są złe, ale dobrze, żeby robić to z pojedynczymi produktami (i powtarzać, znaczy włączyć do diety) i obserwować przez ok. 10-14 dni, czy nie wystąpi reakcja alergiczna (wysypka, wysięk z nosa, kaszel)
Alergia to zresztą temat stricte medyczny. Bez lekarza, badań, diagnozy, można sobie gdybać w nieskończoność i nie mieć pewności, co do tego, co dziecko może jeść.
Pozdrawiam
Edit Ps. doczytałam inne odpowiedzi. Kombinowanie z nowościami w diecie bez wiedzy żony jest głupie i nieodpowiedzialne. Musi wiedzieć, a rozmowa nie boli. Trzeba tylko dobrze dobrać argumenty.
--------------------
Ula
mama Weroniki
Powiem to teraz bardzo powoli, bo widzę, że cierpisz na bardzo poważny przypadek półgłupstwa
Pingwiny z Madagaskaru