CYTAT(joannabo @ Fri, 14 Sep 2012 - 09:38)
Opis na forum jednak nie ma tej siły, a już wcale, jeśli jest gołosłowny , niepoparty opisem konkretnych reakcji, słów, zachowań wychowawczych. Podanie przykładów pozwala po prostu lepiej zrozumieć jakąś postawę czy pogląd.
Po pierwsze nie piszę w celach edukacyjnych. Jeśli cokolwiek z tego, co napiszę, będzie miało tę wartość dla kogoś, to fajnie, jeśli nie, dla mnie jest równie fajnie. Dlatego nie stawiam sobie takich celów i nie chcę im podporządkowywać ani siebie, ani swojego stylu.
Po drugie zarzut gołosłowności w internecie jest dla mnie kuriozalny. Zakładając nawet, że zechcę podawać przykłady swoich działań czy ilustrować nimi swoje poglądy, nikt na forum nie zna moich dzieci na tyle dobrze i nie ma z nimi tak częstego kontaktu, by to realnie zweryfikować. W związku z tym teoretycznie mogę wymyśleć dowolny przykład, dowolną sytuację, aby ładnie pasowała do tego, co chcę przekazać i ją opisać, bo i tak nikt tego nie ma szansy sprawdzić, ani potwierdzić, że to realnie działa, ale jak rozumiem wówczas nie będę gołosłowna
. I nie, to nie jest zarzut, że Wy to robicie, ja serio wierzę żę nie. To jest pokazanie, że internet pozwala na wszystko i w związku z tym dla mnie istnieją tutaj poglądy i interpretacje, a nie praktyczne rozwiązania, do których zawsze mam i będę miała dystans, bo nawet najlepiej opisane są one czyimś przekazem i jego wizją, a nie realiami. I w znaczeniu, o którym piszesz wszyscy tutaj jesteśmy gołosłowni.
CYTAT(joannabo @ Fri, 14 Sep 2012 - 09:38)
Twierdzisz, że nie opisujesz swojego postępowania, żeby nie brać odpowiedzialności za to, że ktoś to skopiuje. Ja też miałam takie obawy 9 lat temu, jednak postanowiłam odpowiadać na pytania "no dobrze, ale jak to wygląda praktycznie" i zaręczam Ci, że nie zanotowałam lawiny fatalnych w skutkach odwzorowań moich zachowań wychowawczych
, więc spokojnie ido.
Cóż, ja nigdy nie miałabym odwagi by powiedzieć, że wiem, jaki skutek wywołują moje słowa zapisane w internecie i czytane przez grupę ludzi, których w większości nie znam i nic o niej nie wiem, czy wypowiadane gdzieś indziej. Gratuluję zatem pewności.
Nie, ja nie napisałam nigdzie, że jest to jedyny argument przeciw posługiwaniu się praktycznymi przykładami. Myślę, że jak każdy człowiek działam z wielu pobudek i ta sytuacja nie jest wyjątkiem. Pisałam już za to o tym, że nie widzę sensu podawania takich przykładów (zazwyczaj, bo nie twierdzę, że ani nigdy tego nie zrobiłam, ani nie zrobię, mogę mówić o tym, co moim zdaniem ma sens lub nie ma w większości przypadków) i dlaczego tak sadzę. Dodatowo jest faktem, że bardzo mało lub wcale nie piszę o swoich dzieciach, zwłaszcza na forum ogólnym i to jest mój sposób na ochronę ich prywatności i prywatności mojej rodziny. Nie bez powodu od dawna istniała potrzeba powstania forum Starszaki, nie bez powodu wiele osób o swoich dzieciach w wieku szkolnym już tutaj nie pisze, jak widać nie jest to potrzeba wydumana. Nie znaczy to, że oceniam cudze decyzje, każdy ma prawo pisać tyle i tam, gdzie ma ochotę, każdy może ustawiać w dowolnym miejscu swoje granice i mieć inną wizję prywatności. Szanuję to, ale nie godzę się na domaganie się ode mnie ich zmiany w celach "zrównania szans". Ja nie wywieram presji na nikogo, by swoje granice przesuwał i odsłaniał swoją intymność. Każdy, kto to robi, robi to dobrowolnie, ale musi się liczyć z konsekwencjami swojej decyzji tak samo, jak ja ponoszę obecnie konsekwencje swoich wyborów, tłumacząć się z takiego, a nie innego stylu pisania.
CYTAT(joannabo @ Fri, 14 Sep 2012 - 09:38)
Chciałaś, żebym się godziła z tym, że nie będziesz pisać o swoich konkretnych zachowaniach. Po zastanowieniu muszę odmówić
To jest dyskusja i powinny w niej obowiązywać reguły rycerskiego pojedynku, czyli zupełna równość szans. Tymczasem jest tak, że Ty walczysz w pełnej zbroi przeciwko człowiekowi w koszulinie. Ty możesz krytykować, Ciebie nie można, bo przedmiot możliwej krytyki zatajony.
Na większość zarzutów postawionych w tym akapicie odpowiedziałam wyżej.
Zupełna równość szans nie istnieje, to idealizm. Dyskutowałabym zresztą, kto w tej dyskusji jest "wyżej", ale to temat zbyt głęboki i nie chcę go analizować.
Nie uważam, że tylko ja walczę w zbroi (choć mimo niewątpliwego zaangażowania w dyskusję nie podzielam chęci stosowania militarystycznych sformułowań do jej opisu). Uważam, że na tym forum każdy, kto jest na nim tyle lat co my, posiada swój system ochron i zabezpieczeń, gdyż inaczej by nie przetrwał, i nie godzę sie na ich wartościowanie czy domaganie się od kogokolwiek ich odrzucenia. W efekcie bowiem zabezpieczeń byłaby pozbawiona jedna ze stron, a druga zachowywałaby je nadal, tylko dlatego, że są one inne. Nie widzę w Gosi "człowieka w koszulinie", bo takie sformułowanie jest nie tylko nieprawdziwe, ale i uwłaczające w opisie dyskutantki, która jest na tym forum od lat, doskonale sobie radzi angażując się i prowadząć wielostronicowe dyskusje w wielu równoległych wątkach, broni się, egzekwuje swoje prawa, domaga wyjaśnień, odpiera zarzuty i jest w niej pełnoprawnym i równorzędnym partnerem.
Na tym kończę dyskusję.