CYTAT(Leni @ Wed, 20 Mar 2013 - 02:03)
![*](https://www.maluchy.pl/forum/style_images/batony/post_snapback.gif)
Pamietam wlasnie z podstawowki, krazyly takie "dowcipy".
Milutka ja tez tu przybieglam zadna newsow ![icon_wink.gif](https://www.maluchy.pl/forum/style_emoticons/default/icon_wink.gif)
nie Ty jedna
Niestety mam wrażenie, że w naszym społeczeństwie pokutuje XIX wieczne wyobrażenie sieroty adoptowanej jako darmowa siła robocza. Szkoda, że tak mało mówi się o adopcji - może jakby społeczeństwo zobaczyło jak żyją adoptowane dzieci coś by się ruszyło i w końcu ten stan rzeczy zostałby zaakceptowany jako normalny. Z dzieciństwa pamiętam też takie dowcipy, jak robiła je moja siostra mi. Kiedys sie popłakałam, poszłam do mamy a ona na to "nie jestes adoptowana, ale nawet gdyby, to chyba dobrze, bo to by oznaczało, że wybraliśmy cie na swoje dziecko".
Ja obserwuję dwie skrajne postawy: jedna - adopcja to zło a dzieci adoptowane to mają przekichane, druga- jacy ci rodzice adopcyjni cudowni i wspaniali i w ogóle lepsi od biologicznych, a ich adoptowane dziecko powinno swoich rodziców adopcyjnych całowac po stopach. W zeszłym roku miałam zajęcia w ramach angielskiego z jedna babką, która wypowiedziała się z punktu widzenia rodzica adopcyjnego właśnie dyskryminowanego "dyskryminacja pozytyną" (nie wiem czy takie okreslenie istnieje w języku polskim - "positive discrimination"). Powiedziła coś w stylu, że czuje sie dyskryminowana, bo każdy uważa ją za nadczłowieka, bo adoptowała dziecko. A to jest jej dziecko i ona je wychowuje i nie ma znaczenia czy je urodziła czy nie.