Od kilku lat (nawet już trudno mi będzie określic, od ilu) zmagam sie z bolącymi strupami w nosie. Ma je moja mama czasami i od czasu do czasu Dominika. one posmarują masivą majerankową lub linomagiem i pomaga. Ja mam to stale.... tylko czasami znikają, na ok. 2 tygodnie. Nos wiecznie jest obolały i nabrzmiały, lekko czerwony, a strupy pękają i krwawią. Dwóch laryngologów mówi to samo, że leczenie antybiotykami nic nie da, że to jest odporna bakteria, że antybiotyk nawet może nasilić objawy. Miałam tyle różnych maści, że trudno mi je wymienić. Pamiętam jedynie Triderm, bo to jest jedyne co mi pomaga na ok. 2 tygodnie (ale nie wolno stosowac za często i za długo).
Nawet już przestałam chodzić do laryngologa, bo sie lekarz tylko irytuje, że mu głowę zawracam
i stale to samo zapisuje, w dodatku mozna to kupować bez recepty, więc po co mam tam chodzić?
Czy któraś ma podobny problem? Jak sobie z nim radzicie? Do końca życia będę się tak męczyć z durnym nosem?