Przygarnęliśmy ja w grudniu, taki prezent świąteczny sobie zrobiliśmy. Chwaliłam się poprzednią przygarniętą dwójką, a Stefą jeszcze nie, a należy jej się, więc się chwalę. Stefa bardzo się bała, ale szybko nas pokochała i stała się najbardziej uroczym kotem, jakiego znam. A teraz jest najsmutniejszym kotem, jakiego znam. Łapkę amputowaną miała wczoraj, przez tydzień walczyliśmy o nią, nie udało się. Pogryzł ją pies. Biedna, smutna, jeszcze nie bardzo potrafi chodzić na trzech łapkach, czasem się przewraca. Śpi ciągle lub leży tak patrząc w dal, odwraca się, gdy ktoś podejdzie. Ogromnie przykro patrzeć na nią
Ale głaszczemy, przytulamy, mam nadzieję, że zapomni, że kiedyś na czterech było inaczej, łatwiej.
A oto Stefcia jeszcze z czterema łapkami. Jest cudowna.