Mój synek również miał z tym problem. Ja, niedoświadczona matka nie miałam pojęcia o co tutaj chodzi, co to jest ta stulejka itp. Pytam moją mamę, kt. wychowała dwóch synów a ona również nie wie, co to jest
Pamiętam tylko jedną rzecz, gdy dziecię było maleńkie i mieliśmy wizytę w poradni preluksacyjnej
Tam lekarz odciągnął przy okazji skórkę na siusiaczku. Bardzo się wtedy zdziwiłam, jak to, co on tam robi
A teraz uważam, że to był dobry lekarz, bo przy okazji badania bioderek, zwrócił uwagę na siusiaczka. Tylko nie rozumiem, dlaczego nic nie powiedział. Mógł przecież powiedzieć - proszę odciągać, pilnować, by sie nie skleiło. A tak - nic nie robiłam i się skleiło
Potem już mieliśmy skierowanie do chirurga na zabieg pod narkozą, gdyż lekarz stwierdził, że samo na pewno się nie odklei
Bardzo się tego zabiegu wystraszyłam. Pobiegłam na prywatną wizytę do urologa. Ten nie cackając się zbytnio pociągnął na sucho, odkleiło się trochę, ale miałam zalecenie, aby podczas każdej kąpieli, odciągać dziecku ile się da. Dziecko nie pozwalało i w rezultacie nastąpiło ponowne przyklejenie
Kolejna wizyta u tego samego urologa, ponownie zabieg na żywca. Płacz dziecka
Jednak od tamtej pory nie daję za wygraną. Odciągam skórkę, nie pozwalam na ponowne sklejenie. Synek nawet przez jakiś czas sam, na moją prośbę, to robił. Jednak od jakiegoś czasu się zaparł, więc ja pomna przykrych przeżyć u lekarza, robię to dziecku w nocy, gdy śpi snem kamiennym. Delikatnie. Po cichutku. Róznie to bywa, ale wiedząc, że skórka lubi się przyklejać, nie mogę tego zaniedbać. Długa ta historia ale dzieki temu teraz wiem, że nie ma co czekać, aż się samo odklei, bo tak może być, ale nie musi. I po co dziecku fundować zabiegi w starszym wieku, gdy będzie już wiele pamiętał i rozumiał, jeśli można zadbać o to, gdy dziecko jest jeszcze małe. Odciągać, odciągać i jeszcze raz odciągać!!!