Jesteśmy po wyprawie. Chciałabym się podzielić wrażeniami. Może komuś się przyda na przyszłość.
Wakacje spędzaliśmy nad jeziorami w Dankowie (woj. lubuskie). Mieliśmy jechać do Berlina tylko na jeden dzień. Nie mogliśmy się doczekać, kiedy będzie odpowiednia pogoda, bo na palcach jednej ręki można było policzyć dni bez deszczu i źle wybraliśmy. Wg internetowych prognoz miało być w Berlinie tylko pochmurnie.
Wyjechaliśmy w trasę wcześnie, parę minut po 6 rano. Myśleliśmy, że na miejscu będziemy ok. 9.00, kiedy otwierają kasy. Niestety droga w Polsce w remontach, autostrada w Niemczech na długim odcinku była zwężona też z uwagi na jakieś prace. Jechaliśmy 3 i pół godziny.
Aby wjechać do ścisłego centrum Berlina, trzeba mieć przylepioną specjalną zieloną nalepkę, którą za drobną opłatą można nabyć również w Polsce. Oczywiście jest to sprawka "zielonych faszystów".
Próbowaliśmy znaleźć miejsce na Muller-Breslau-Strasse (dzięki Justina), ale wszystko było zajęte. Zaparkowaliśmy na płatnym parkingu przed Lwią Bramą i okazało się, że parkomat (nie wiem, czy nasz, czy jest tak ogólnie) nie łyka karty płatniczej. Nie wzięliśmy ze sobą Euro, więc wysłałam męża, żeby znalazł bankomat. Wrócił przejęty, że mu wypluwa kartę. (Wtedy zaczęło siąpić i później z deszczem było już tylko gorzej). No to postanowiliśmy znaleźć jakiś bank. Zaraz obok McDonaldsa była hala DeutcheBanku i tam już nie było problemów. Trzeba było tylko rozmienić papierki na bilon.
Bilet rodzinny (2+3) kosztował 50 Euro.
Wózek drewniany (dzięki Aleve) kosztował 4 Euro. Wsadziliśmy tam nie tylko dobytek, ale i najmłodszą pociechę pod parasolem.
ZOO jest prześliczne, Akwarium zrobiło na mnie b. duże wrażenie. Duże wrażenie zrobił na nas pawilon (podziemia pawilonu z pandą) z nocnymi zwierzętami. Pięknie zaprezentował się mrównik. Ale po co tak padało... Przez to w Akwarium były tłumy, panda siedziała tyłem do wszystkich, zwierzęta kryły się przed deszczem. Ok. godz. 13.00 dzieci powiedziały, że mają dosyć zwiedzania. Nie wiem, czy zobaczyliśmy 1/3 wszystkiego.
Obiad zjedliśmy w McDonaldzie.
Wracaliśmy 4 godziny, bo jechaliśmy w ścianie deszczu.
Ogólnie polecam (tyle, że bez deszczu).
--------------------
Mama Kacperka (24.12.2001), Igorka (14.07.2004), Hubercika (24.10.2006) i aniołka (10 t.c. ['] 5.12.2008)
Klient FCJPNFM