Jakoś specjalnie dotąd sobie nie zadawałam takiego pytania. Pamiętam jak przed zajściem w pierwszą ciążę przyszedł taki moment, że wiedziałam, że chce mieć dziecko. Nie wiedziałam dlaczego, ale wiedziałam że już jestem na to gotowa. Młoda już nie byłam, więc było to bardzo świadome, doskonale zdawałam sobie sprawę co mnie czeka (chociaż na pewno nie byłam sobie w stanie w pełni tego wyobrazić).
Nie mam odczucia, że moje córki "zabieraja caly wolny czas". Owszem są absorbujące, ale moja praca też jest absorbująca, a mimo to potrafię wygospodarować czas dla siebie (chociażby w tej chwili pisze na forum, to czas dla mnie) jak i dla związku. Powiedziałabym, że odkąd mam dzieci nie tracę czasu na bzdury, czas nie przecieka mi przez palce, dużo lepiej go wykorzystuję. Chociaż nie ukrywam, że zdarza mi się marzyć o czasach, gdy młodsza pójdzie już do szkoły i będziemy mogli z T. wyskoczyć do kina czy na koncert bez organizowania dla dziewczyn opieki
.
Jeszcze mam taką refleksję, że stwierdzenie "Zycie chyba jest prostsze bez dzieci ...." jest prawdziwe tylko w jakimś zakresie. Bo, gdy te dzieci dorosną i jeżeli mamy z nimi dobre relacje to życie z dziećmi jest dużo prostsze
.
aniakuleczka super porównanie z wiadrami
. Teraz jak będę miała chwilowo dość czułości córek pomyślę sobie o tych wiadrach i do razu będzie mi lepiej
.
Tak na marginesie, określenie "posiadanie dzieci" jest dla mnie straszne, osobiście podsiadam dom i samochód, dzieci mam, ale nie posiadam, bo to także ludzie.