gdzies jest watek zeglarski- nie umiem znalesc- tam jest wiecej.
Ale w skrocie:
1. z kapokami jest roznie- lepiej miec swoj. Przy takich maluchach dopasowanie jest wazne.
2. a jaki bys atrakcje chciala- bo mi sie wydaje ze maluchowi woda plus lopatka z wiaderkiem i kilka muszelek, i las i ognisko wieczorem to spokojnie za atrakcje porobia.
Ale my np. bardzo cenimy sztynort gdie i hamaki i plac zabaw i basen nawet byl.
Z dziecmi spalam w porcie zaledwie kilka razy i to jest jakis horror- nagrzac wody dla malucha nie problem, prysznic mozna wziac przy okazji zakupow, a przy dzikim cumowaniu blisko na siusiu, mozna usiasc przy ognisku gdy dziecko spi w jachcie i pogadac. Wiec z pewnoscia spanie na dziko wam nie odpadnie, za to nagle przestaje sie cenic za bardzo wyluzowane towarzystwo w portach.
3. zabezpieczyc sie nie da- ja mialam geeralnie fal przemka
przywiazany do nadgarstka. Plus dziecko wychodzi z kabiny wylacznie w kapoku- w naszym przypadku tez na pomostach on jest w kapoku. Wpadl raz- mial kapok i kolega go chwicil w locie
trzeba uwazac, nadzorowac i powtarzac bez konca zasady. Z drugiej stronie dzieci nam podrosly ale zaczynalysmy plywac majac 4-5 dzieci w wieku maks 8
jak bylam z synem jak byl zupelnie maly zapewnialam mu szczote ryzowa, wiadro, foremki i wiadro wozy z jeziora, stawialam w kokpicie i niech szoruje
znajomi blokowali odplyw z kokpitu i basenik robili
i sie tak plywa z nogami w baseniku
ale jak spokojna pogoda to spokojnie tak sie da.