Agnieszko
..z pierwszym mężem byłam niemalże 11 lat...a co za tym idzie, śmiem twierdzić , że taki związek nosi wszelkie znamiona "wieloletności" i tego wszystkiego, co się z nią wiąże
Co nie zmienia jednak mojej optyki odnośnie tego filmu, który uważam za bardzo płytki i sztuczny, postaci przerysowane, a morał naciągany, jak twarz po botoxie, do tego kompletnie bez wyrazu. Brrrr...
Amerykańskie "happy end-y", wyciągane niczym króliki z rękawa, tudzież ichnia łopatologia, jest dla mnie drastycznie niestrawna
Ten post edytował tyczka pon, 30 cze 2014 - 15:49