Smutna buzia, bo az mi się wierzyć nie chce, że jest ktokolwiek, kto uważa, że w wieku 32 miesięcy (dobrze policzyłam? mój syn z początku listopada) należy jeszcze czekać. Normy wskazują, że zdrowe, dobrze rozwijające się dziecko powinno mieć około 50 słów w wieku 18 miesięcy. Normy są w tym wieku dość szerokie, więc powiedzmy te 50 słów to minimum dla dwulatka, który już powinien łączyć wyrazy. Zalicza się wtedy jako "słowa" wszystkie wyrazy dźwiękonaśladowcze, jak "brrum", czy "pijupiju", ale już nie po drugim roku życia.
Brak rozwoju mowy bardzo często jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, coś gdzieś w rozwoju "nie idzie" prawidłowo. Człowiek to całość, motoryka nie rozwija się np. osobno od mowy, umiejętności zabawy nie są w oderwaniu od komunikacji itd.
Wiem, że to jest stres zauważać, że dziecko rozwija się inaczej. Serio wiem, z autopsji. Mój syn mówi prostymi zdaniami, a i tak według mnie jest o pół roku do tyłu z mową, bo... poród nie poszedł tam, gdzie powinien i motoryka u nas zaburzona i integracji sensorycznej brak.
Zabierz córkę do logopedy, proszę. Albo zaufanego, dobrego pediatry. Sama jestem logopedą, naprawdę w ciągu 11 lat czynnej pracy zawodowej spotkałam dosłownie jeden przypadek (na te parę tysięcy dzieci, z którymi miałam do czynienia), gdzie mowa faktycznie była opóźniona tylko "z urody" dziecka.