Wiecie co, ja siÄ™ wypowiem od tej drugiej strony.
Jestem nauczycielem i czuję się najnormalniej w świecie głupio dostając kwiatki na dzień nauczyciela czy koniec roku. Wkurza mnie to.
Np klasa kupiła po jednym kwiatku dla każdego nauczyciela, który uczy w danej klasie, nie wręczyli wszystkim bo kogoś nie było, kogoś nie spotkali itd to dawaj z łapanki wręczają kogo złapią na korytarzu.
Miłe to jest...
Nie lubię dostawać nic, kompletnie nic w szkole. Bo spontanicznych i naprawdę miłych prezetów raczej się nie dostaje. Ja do dzisiaj wspominam jak jeden uczeń przyszedł na koniec roku i podarował mi maleńkiego porcelanowego słonika -to było super.
Poza tym wiem,że niestety wszystko kosztuje i nie chcę żadnych prezentów"bo tak należy", "bo inni dają", " z łaski", czy "niby nauczyciel tego oczekuje".
Ja ucieszyłabym się , gdyby prezent był naprawdę, bo tak ktoś chce i czuje. I takie dostawałam. To było miłe.
A reszta -dziękuje bardzo.
Chociaz , wiem,że są tez tacy, do których mowy nie ma,zeby z pustymi rękami. Niestety.
Tak,że uważam a propo dyskusji,że laurki, czy własnoręcznie zrobione prezenciki są super. Ale tylko pod warunkiem,że ktoś naprawdę czuje,że chce obdarować.