Tusiol, to masz jazdÄ™
Chciałabym Jasia w akcji zobaczyć
Nasz Bartek był niezłym wspinaczem. Parapety jego, pralki, itp
co do tej małej, rodzice jej tłumaczą, tłumaczą i tłumaczą. Tata podjął próbę karania (zabronił wyjścia na dwór), ale wiem, że zaraz jak my poszliśmy mała miała już umówiony spacer z ciocią.
Nie wiem, co bym zrobiła jakby B tak wiecznie zabierał. Pewnie zostałby odizolowany na jakiś czas od zabawy. Wiadomo też, że dla jej rodziców to jest ciężkie do przerobienia. Oni tłumaczą, proszą, a ona swoje.
Też myślę, że najlepiej organizować spotkania bez dzieci. Tylko wtedy nie ma za bardzo kiedy... bo co mam z B zrobić? Damiana brać, Bartka nie... to juz lepiej przeczekać ten etap całkowicie.
Simson, bywa u nas. My ogólnie dość regularnie się spotykamy. Nawet na neutralnym gruncie (gdzie też zwykle Bartek dostaje 'zakazy' uzywania zjeżdżalni na przykład, ale tam jest łatwiej to opanować).
U nas w domu wieczne boje były o huśtawkę domową, czyli też różowo nie było. Wspólne wypady na basen, gdzie każde musiało mieć własne zabawki, bo inaczej się nie dało.